Monachium – miasto napędzane Linuksem

blabla-iconPodczas gdy struktury naszej biurokratycznej rzeczywistości są w kwitnącym stanie, a osławiona informatyzacja np. ZUSu pochłania radośnie coraz to kolejne miliony, które z powodzeniem mogliśmy przeznaczyć na misję na Marsa, przykład Monachium ginie w ferworze naszej rodzimej dyskusji fachowców, czy Linuksa da się używać, czy nie. Gdy w Polsce przez ostatnie 10 lat beztrosko wydawano publiczne pieniądze na wdrażanie zamkniętych standardów oraz systemów, kupowaniu własnościowych rozwiązań i licencji na kolejne wersje nowoczesnego oprogramowania, by następnie łożyć kolejne miliony na obsługę tegoż, Monachium przez te 10 lat instalowało sobie Linuksa. To oczywiście bardzo kolokwialne stwierdzenie, lecz w przeciągu tego czasu Rada Miasta konsekwentnie wspierała i dawała zielone światło na wprowadzanie otwartego oprogramowania na stanowiska pracy urzędników, co finalnie zakończyło się przeobrażeniem całej infrastruktury w sieć 14,800 komputerów (z 12,000 planowanych) działających pod kontrolą dystrybucji LiMux. To oczywiście nie wszystko, bo migracja objęła rezygnację z zamkniętego oprogramowania, ujednolicenie standardów wymiany dokumentów (WollMux) i wiele innych spraw.

Jak stwierdzono w raporcie końcowym, bieżący miesiąc tego roku to data rozpoczęcia ‘samodzielnego życia’ przez całą zmigrowaną infrastrukturę. Istotnym jest też fakt, że wszystkie te działania nie przyniosły przestojów w funkcjonowaniu struktur miasta, a do obsługi wdrażanych stanowisk przystępowały przygotowane do pracy na nich osoby. Co znamienne dla sposobu myślenia i celu jaki przyświecał migracji na Linuksa – jako główny atut tego rozwiązania wymienia się uniezależnienie funkcjonowania instytucji miasta od producentów oprogramowania, zamkniętych systemów jak i ‘cyklu życia’ programów/systemów. Mało tego, ten tytaniczny wysiłek pracy zespołu informatyków przez 10 lat przyniósł… Oszczędności dla miasta w wysokości 11,7 milionów euro. Sceptycy nie mają szerokiego pola do popisu, gdyż kwota ta stanowi różnicę pomiędzy pieniędzmi włożonymi w rozwój LiMuksa (bazującego na Ubuntu LTS), napisaniu/przepisaniu własnych aplikacji, stworzeniu WollMuksa, wdrożeniu LiMuksa i wolnego programowania na stanowiskach, a zakupem licencji na Windowsa, MS Office, innego płatnego oprogramowania, oraz wymiany sprzętu pod potrzeby nowego Windowsa. Oczywiście w obu przypadkach uwzględniono też odpowiednie przeszkolenie personelu.

Kurtyna. Brawa.
 

1 Response

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Post comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.