Ubuntu 14.04 LTS i siła błahostek
Do plejady błahostek, które czynią świat lepszym, dołącza kolejna rzecz przemawiająca na korzyść wydania Ubuntu 14.04 LTS. Ogłoszono bowiem powrót takiej czynności jak minimalizowanie aktywnego okna programu po kliknięciu na jego ikonę w Launcherze. Chyba nikomu nie muszę przedstawiać tej oczywistej oczywistości, na której wychowały się całe pokolenia, a której brak potrafił skutecznie doprowadzać do szewskiej pasji podczas pracy z większą ilością okien w Unity.
Wyjaśnia jeden z deweloperów Ubuntu, Chris Townsend:
We are going to put in as an unsupported option to allow clicking the Launcher icon of single windowed apps and minimize that window. By unsupported, I mean that functionality is “as-is” and no more tweaks or enhancements to it.
Oznacza to, że nie wiadomo w jakiej formie i gdzie będzie można aktywować tę opcję. Obecny kod odpowiedzialny za ten dodatek znajduje się w konfiguracji pluginu Unity w Compiz Config Settings Manager. Niemniej, program posiadający kilka instancji okien zachowa swoją domyślną akcję po kliknięciu na jego ikonę w Launcherze – wyświetli zorganizowany podgląd.
Aż dziw bierze, że na takie błahostki trzeba czekać tyle czasu, nim projektujący nowoczesne środowisko zreflektują się i zaobserwują, jak użytkownicy próbują sobie radzić z większą ilością okien. A to nieszczęsne kliknięcie na ikonę aż prosiło się o zagospodardowanie, bo do tej pory – nie robiło kompletnie niczego.
To już kolejny ukłon w stronę funkcjonalności ze strony deweloperów Unity – obok estetyczny okien bez ramek oraz lokalnego menu dla programów.
Chyba do ojca dyrektora Ubuntu powoli dociera, że systemu nie robi dla własnej satysfakcji, a dla jego użytkowników. Nie ma przewagi monopolu jak Windows i poczucia “emejzingu” jak OS X, więc chyba dobry czas na to, by jednak jakieś sugestie społeczności jednak słuchać i wdrażać. Sam na pewno przetestuję wersję finalną LTSa, bo po 12.04 byłem ciut zawiedziony i Kubuntu grało główne skrzypce. 13.04 odpuściłem, a 13.10 mnie mile zaskoczyło optymalizacją. Kto wie, może mi się spodoba na nowo? 🙂