Microsoft rozdaje ebooki
Tak po prostu i tak jak w tytule. Eric Ligman (Microsoft Director of Sales Excellence) ogłosił na swoim blogu nową ofertę darmowych podręczników na rok 2016. Dokładnie – podręczników, gdyż jak większość z nas wie, Microsoft doskonale zdaje sobie sprawę z siły edukacji. To jest powód dla którego rozdawane ebooki opiewają i wyjaśniają zasady korzystania i użytkowania rozwiązań i produktów Microsoftu.
Lista dostępnych opracowań jest bogata i obejmuje niemal wszystkie dziedziny, w których namnażania użytkowników jest błogosławieństwem dla ewangelizującego Microsoftu. Windows 10, Office 365, Office 2016, Power BI, Azure, Windows 8.1, Office 2013, SharePoint 2016, SharePoint 2013, Dynamics CRM, PowerShell, Exchange Server, System Center, Cloud, SQL Server – jeżeli ktoś musi albo chce mieć styczność z powyższymi rozwiązaniami, to te ebooki wydają się być wyjątkowo na miejscu, w dobrym czasie i w atrakcyjnej formie.
Oferta nie jest ograniczona żadnymi sztuczkami. Pobrane ebooki można dowolnie dystrybuować pomiędzy swoimi urządzeniami, udostępniać linki do nich i rozgłaszać wszem i wobec tę nowinę. Ebooki można używać nieograniczoną ilość razy przez nieograniczony czas – nie posiadają zaszytych żadnych niespodzianek i innych cudactw. Dostępne są w wielu popularnych formatach – pdf, epub, mobi, docx.
Dla ułatwienia udostępniono również przycisk „pobierz je wszystkie”.
Potęga ‘darmowej’ edukacji jako narzędzia do uzależniania użytkowników. Niedawna przygoda mojej znajomej – w ogłoszeniu o pracę był, między innymi, wymóg posiadania certyfikatów MOS (Microsoft Office Specialist) w zakresie Worda, Excela i Power Pointa w wersji minimum 2013. Koleżanka miała takowe certyfikaty, ale dla wersji MSO 2010. Pracę wprawdzie dostała (zadecydowały inne czynniki, zwłaszcza biegła znajomość czterech języków), ale ‘przestarzałe’ certyfikaty były na etapie rekrutacji poważnym problemem.
W praktyce okazało się, ze na jej stanowisku praca z pakietem biurowym sprowadza się do odpowiadnia na maile, wprowadznia danych do gotowego arkusza (żadnej analizy) i tworzenia podstawowych dokumentów w Wordzie na potrzeby dokumentacji spotkań i generalnie korespondencji z klientami. Każdą z tych czynności można zrobić identycznie w LIbre Office oraz każda osoba znająca Libre (czy inny pakiet biurowy) mogłaby bez problemu robić to pod MS Office po kilkunastominutowym zapoznaniu się z ewentualnymi różnicami w rozmieszczeniu narzędzi w interfejsie. Ba, nawet totalny laik, który nigdy w żadnym pakiecie biurowym nie pracował (są tacy?) mógłby podjąć się tych zadań pod okiem kogoś, kto by mu wszystko pokazał i przez parę dni był ‘pod ręką’ na wypadek problemów.
No ale wymagany jest certyfikat. Od Microsoft. Więc szkoły, uczelnie i instytucje edukacyjne kupują licencje na MSO, by szkolić i certyfikować, bo ‘tego wymaga rynek pracy’. Ludzie zaś, kupując laptopa – dopłacają za MSO, bo ‘wszyscy używają’ gdyż… ‘tego wymaga rynek pracy’. Kółko się zamyka, MS trzepie kasę, Open Source pozostaje zaś ‘niszą dla geeków…’
Miałem podobną przygodę. Starałem się kiedyś o stanowisko młodszego analityka. Z MS miałem styczność ale w domu tego produktu nie miałem. W ramach rekrutacji miałem przygotować analizę w Excelu i prezentację w PowerPoincie. Zrobiłem to w LO bo akurat nie posiadałem licencji na MS Office. No i prezentacja była zła bo została stworzona w Latex Beamerze w pdf a nie w PP w xml :/ I tak skończyła się moja przygoda z tą rekrutacją.
Tęgie toto. 405 plików, razem nieco ponad 4GB. A zassać jest łatwo mimo że całość nie jest pod jednym linkiem. Ściągamy plik tekstowy ze strony, i dajemy jako input do wget.
wget -i MSFTFreeEbooks.txt
Dzięki za protip! Dla tego komentarza warto było czytać ten artykuł.
W mojej pracy (serwis komputerowy) całe szczęście wszyscy poszli po rozum do głowy i zainstalowano LibreOffice i .odt jako podstawowy format tekstu.
u mnie w liceum nauczyciel od informatyki zainstalował LO na wszystkich komputerach, bo uważa że ma takie same możliwości a jest darmowy. I dobrze, przynajmniej ktoś pomyślał :p