Dobry wujek Microsoft
Chyba niewiele osób wyobraża sobie dzisiejsze funkcjonowanie w komputerowej rzeczywistości bez systemu Windows pod ręką. Choć urządzenia i systemy mobilne nieco nadwątliły monolityczną hegemonię Microsoftu i jego produktu przeznaczonego na biurko przeciętnego użytkownika, to wszyscy znają i czy kochają czy nie – używają Windowsa. Nawet taki zatwardziały użytkownik Linuksa jak autor niniejszego tekstu od czasu do czasu spogląda z sympatią na poczynania Microsoftu i ich, zdawałoby się, przyjazne nastawienie do świata opensource. A to nastawienie przebyło długą drogę – od czasu pogardy pod rządami Billa Gatesa, przez czas szaleństwa pod wodzą Steva Ballmera, aż do momentu gdy stery przejął Satya Nadella, który niczym Jezus z Rio z otwartymi ramiona zaprasza wszystkich pod opiekuńcze skrzydła Microsoftu. Lecz ile jest w tym geście wyliczonej obłudy a ile szczerych zamiarów?
Jeżeli zapytać by fanów opensource stroniących od Windowsa o przyczynę takiego nastawienia, to o ironio odpowiedzią nie zawsze będzie jakość samego systemu Windows. Często przyczyny odrzucenia leżą głębiej i są zakorzenione w drapieżnej filozofii korporacyjnej dominacji nad światem. To właśnie chęć dominacji a nie współpracy spowodowała, że Microsoft doprowadził do uśmiercenia wiele konkurencyjnych projektów (OS/2, BeOS), wstrzymał rozwój wielu innych, a kolejnych producentów zaprowadził przed sąd wymachując pakietem patentów. I nawet jeżeli w przypływie dobrej karmy jaka wylewa się podczas najnowszych konferencji Microsoftu człowiek miękko zapada się w otchłań mamiących jaźń zapewnień, resztki wolnej woli wyzwalają nagły impuls który wyświetla przed oczyma wydarzenia z ostatnich dekad. Uwolnione demony Microsoftu mają zupełnie inne oblicze.
Od czego tu zacząć? Co doprowadziło Microsoft na szczyt i dominację na naszych domowych komputerach, półkach sklepowych z zalegającym nowym sprzętem PC i wszechobecność na łamach większości portali, czasopism i innych publikacji? To proste – Microsoft sprawił, że uwierzyliśmy w jakość Windowsa i jego bezproblemowość w starciu z przeciętnym użytkownikiem. Takie utwierdzanie nas i całego świata, że nie ma niczego poza Windowsem to był chłodno skalkulowany proces podszyty mocnymi nićmi fałszu, kłamstw i przekupstwa. Nieprawda? Można się krzywić na taką spiskową teorię dziejów informatyki, lecz nie da się już zatuszować faktów.
Microsoft rozpoczął zwalczanie Linuksa już w 1996 roku
… a może nawet i wcześniej. Korporacja nigdy nie zaprzeczyła praktykom towarzyszącym promowaniu produktów, a jedynie dowodziła w sądzie słuszności ich stosowania (praktyk) jako ogólnie przyjętych w świecie IT. Na domiar wszystkiego, Microsoft wycofywał reklamy swoje i producentów sprzętu z czasopism przychylnych Linuksowi.
http://groups.google.com/group/comp.os.linux.advocacy/msg/67a9771825742ab0
http://groups.google.com/group/comp.os.linux.advocacy/msg/67a9771825742ab0
Microsoft sukcesywnie atakował twórców i propagatorów Linuksa
Oberwać mógł każdy, kto propagował wolne oprogramowanie (nawet bez krytykowania MS). Od ostrzeżeń Gatesa, przez oskarżenia Ballmera (Linux jest rakiem) po różnorakie akcje umniejszające możliwości i jakość Linuksa.
http://www.pcworld.com/article/136404/microsoft_revises_antilinux_campaign.html
http://www.theregister.co.uk/2001/06/02/ballmer_linux_is_a_cancer/
http://www.theregister.co.uk/2001/06/25/open_source_terror_stalks_microsofts/
http://www.theregister.co.uk/2002/04/22/gates_gpl_will_eat_your/
http://www.theregister.co.uk/2001/06/20/gpl_pacman_will_eat_your/
Microsoft ofiarował SCO 100 milionów dolarów, co SCO skrupulatnie wykorzystało do atakowania dostawców Linuksa i użytkowników korporacyjnych, opóźniając przyjęcie Linuksa o parę lat
Osławiony czas batalii sądowych w latach 2003 – 2010, podczas których SCO finansowane przez MS usiłowało udowodnić, że Linux zawiera kod przejęty wprost z systemu Unix, do którego SCO przedstawiało się prawami. Długoletnie starcie prawnicze doprowadziło do upadku SCO, a MS upomniał się o swoje pieniądze z masy upadłościowej firmy.
http://www.groklaw.net/article.php?story=20071115212848719
Tajna instrukcja dla propagatorów rozwiązań Microsoftu mówiła wprost o nazywaniu użytkowników innych rozwiązań szaleńcami
Wolne tłumaczenie fragmentu tekstu ewangelii dla marketingowców mówi wszystko:
Celem Ewangelii Microsoftu jest wbicie ostatniego gwoździa w trumnę z konkurencyjnymi technologiami i pochowanie ich głęboko pod ziemią. Najlepiej wprost porównywać użytkowanie konkurencyjnych rozwiązań do niedorozwoju umysłowego, np. ”on wierzy w Św. Mikołaja, króliczka wielkanocnego i OS/2″. Konkurencję należy oczerniać w prasie, opiniach analityków, grupach dyskusyjnych, gdziekolwiek. Należy uczynić z upadku innych rozwiązań część mitologii branży komputerowej.
Czy powyższe mógł stworzyć ktoś normalny? Niekoniecznie, ale już jakiś szef marketingu pewnie tak.
http://www.groklaw.net/pdf/Comes-3096.pdf
http://www.groklaw.net/articlebasic.php?story=20071023002351958
Microsoft zabronił producentom sprzętu rozprowadzania go z dodatkowym systemem
Czyli albo Windows albo coś innego, żaden dual-boot nie był dozwolony. Wbrew pozorom to sprytne posunięcie ograniczyło poznanie przez ludzi Linuksa, gdyż kupowali komputery z tym co już znali, czyli z Windowsem. Aby wypróbować Linuksa musieliby go samodzielnie zainstalować, na co oczywiście mało kto się odważył. Microsoft sugeruje, że w 2006 zdjął to ograniczenie z producentów.
http://techrights.org/wiki/index.php/OEM_hit_list
http://www.birdhouse.org/beos/byte/30-bootloader/
Microsoft zabronił producentom sprzętu reklamowania Linuksa i pokazywania go
Pod przykrywką „dbania o markę”, Microsoft zmuszał producentów sprzętu do promowania jedynie ich rozwiązań.
http://www.delarue.com/Media/LatestNews/2001/DeLaRueAppointsN3/
http://www.microsoft.com/security/resources/providers.aspx
https://www.microsoftprosource.com/studios/studioselector/html/EnglishBla.html
Microsoft zabrania porównawczych benchmarków Windowsa i Linuksa
Każde takie porównanie musi zostać zaakceptowane przez Microsoft, aby mogło zostać opublikowane. Zgadnijcie, benchmarki przemawiające na czyją korzyść nie otrzymają takiej akceptacji?
Prawa do używania produktów Microsoft – serwery firmy Microsoft
(EMEA) (angielski) (styczeń 2003) […]
C. Testowanie Benchmark.
Użytkownik nie może bez uprzedniej pisemnej zgody firmy Microsoft ujawniać osobom trzecim wyników jakichkolwiek testów Application Center, BizTalk, Adapter BizTalk dla MQSeries, BizTalk Accelerator for Financial Services, BizTalk Accelerator for HIPAA, BizTalk Accelerator dla partnerów, BizTalk Accelerator for RosettaNet , BizTalk Adapter for SAP, Content Management Server Commerce Server, HIS, IIS, ISA, Message Queue Server Mobile Information Server, Project Server, SQL Server, lub Transaction Server, lub oprogramowania klienckiego. […]
http://schestowitz.com/UseNet/2009/February_2009/msg01367.html
Microsoft rozpowszechnia publikacje i organizuje szkolenia dla sprzedawców, które całkowicie deprecjonują rolę i jakość Linuksa
Microsoft dystrybuuje literaturę wśród sklepów detalicznych i szkoli ich personel na zajęciach, na których mówi się wprost, że Linux nie może zaspokoić potrzeb typowych użytkowników.
http://www.theregister.co.uk/2009/09/09/ms_linux_pitch/
http://www.overclock.net/windows/569458-microsoft-attack-linux-retail-level-probably.html
Microsoft sukcesywnie opłaca dziennikarzy, analityków, blogerów i społecznościowych klakierów
Cel jest prosty i nadal ten sam – obrzydzić rozwiązania konkurencji, gloryfikować produkty MS. Środki nie grają roli – fałszowane benchmarki, analizy pisane na zlecenie, itp, itd.
http://techrights.org/wiki/index.php/AstroTurfing
http://techrights.org/wiki/index.php/Microsoft_Drones_examples
http://techrights.org/wiki/index.php/Gartner_Group
http://everything2.com/title/Microsoft+grassroots+support
Microsoft i tajne patenty batem na wdrażających Linuksa i Androida
Nie jest tajemnicą, że Microsoft zarabia ogromne pieniądze na Androidzie. Służą mu do tego celu setki jeśli nie tysiące posiadanych patentów, których treści nie ujawnia a jedynie w odpowiednim momencie używa przeciwko producentom sprzętu korzystającego rozwiązań opensource. Znamiennym jest nie ujawnianie treści tych patentów, przez co zastawiana jest sprytna pułapka na przyszłych producentów lub straszak, zniechęcający ich wobec jakichkolwiek konszachtów z opensource.
http://techrights.org/2011/03/21/in-re-bilski-invalidates-msft-sues/
http://techrights.org/patent-trolltracker/
http://techrights.org/category/patents/
Jeżeli Szanowna Czytelniczko i Czytelniku dotrwaliście do tego momentu, musicie albo ogromnie nienawidzić Microsoftu albo z niedowierzaniem kręcicie głowami, komu się chciało wytykać takie michałki wiodącemu producentowi wiodącego systemu. Powiecie z pewnością „Większość zarzutów to starocie, MS teraz tak nie postępuje”. Być może, ale zauważcie do czego to nas doprowadziło.
Opensource wciąż przebija się do świadomości ogółu i do deweloperów którzy dopiero teraz zauważają, że dla tego systemu można i opłaca się pisać programy i gry.
Wdrożenia Linuksa przez lata były wstrzymywane niepewną sytuacją – a to pozwy sądowe SCO, patenty Microsoftu, opinie w opłaconej prasie, itp.
Producenci sprzętu dopiero teraz są w stanie przezwyciężyć umowy z MS i oferować produkty z preinstalowanym Linuksem.
Samorządy, szkoły, instytucje publiczne i rządowe od lat próbują wyrwać się z matni vendor lock. Przez lata użytkowania Windowsa i stworzenia wokół niego całej otoczki oprogramowania użytkowego, muszą teraz tańczyć tak, jak im MS zagra z nowymi wersjami Windowsa.
Zainteresowanie społeczności zostało sprowadzone do jałowych dyskusji o wyższości jednego systemu nad drugim, jak też rozważaniu, czy bez Menu Start świat będzie nadal miał sens. Całe pokolenie wykazujące zainteresowanie technologiami zostało wykastrowane z analitycznego kojarzenia faktów i wyciągania wniosków.
I tak można wymieniać i wymieniać. Nie oznacza to jednak, że MS należy wyrwać z korzeniami. To bardziej przestroga na przyszłość. Nowa postawa przyjęta przez Microsoft pod wodzą pana Nadella wydaje się podążać z duchem czasu. Korporacja wspiera opensource, udostępnia swoje produkty w wersji dla OS X i Linuksa (Skype), kody źródłowe (.NET, Visual Studio Code) i niektórzy podśmiewają się, że kolejny Windows będzie zbudowany na kernelu linuksowym. Jednak cały ten optymistyczny przekaz płynący z obozu MS czemuś służy. Strach przed systemami mobilnymi, gdzie MS nie potrafi zaistnieć? A może to próba napisania historii opensource od nowa, z Microsoftem na czele? Można oczywiście przyjąć postawę „A co mnie to wszystko obchodzi, na MS Windows mam mnóstwo gier”. Jednak czy chcemy być częścią takich manipulacji i swoją decyzją sankcjonować słuszność postępowania MS? Wyobraźcie sobie, że w tym momencie od komputerów wstaje 1 mld użytkowników Windowsa i w proteście przeciwko praktykom korporacji instalują Linuksa. Jak myślicie, jak zareagowaliby producenci oprogramowania, sprzętu i tak dalej? Podpowiem – poszliby tam, gdzie jest więcej użytkowników.
Osobiście nie widzę się w świecie Microsoftu. Szkoda mi już sił na naukę obsługi ich systemów, a po drugie dopiero z biegiem czasu darmowe oferty od korporacji nabierają prawdziwego znaczenia i ujawniają swoje oblicze. Dlatego darmowy – nie darmowy Windows 10, przyciąganie do siebie społeczności opensource, otwieranie w pewniej części swoich produktów – to wszystko ma głębszy sens. Jak było widać na przykładach powyżej, zwykły FUD w prasie potrafił zdziałać cuda. To czego może dokonać Microsoft mając wokół siebie przychylność wolnego świata?
P.S. Uprzedzając komentarze nt. stanu emocjonalnego autora powyższego dodam, że nie spędziłem ostatnich miesięcy w zamknięciu wyszukując tych materiałów w internecie. Większość linków została zgromadzona i opisana pod tym adresem.
19 komentarzy
-
Pingback: Microsoft lubi Github | przystajnik
Jak zwykle genialny tekst.
Ten tekst będzie wzorcem, który będę pokazywał każdemu fanbojowi M$. Takich jest niestety wielu, którzy ślepo papugują za innymi, jaka ta korporacja wspaniała a ich system świetny 😀
Tonący brzytwy się chwyta. Microsofcie, ale od OpenSource to się odpierd0l! Nie dajmy się redmondowej zarazie!
Fajny tekst. Tyle rzeczy, do których można się odnieść, i z którym można polemizować, że aż nie wiem od czego zacząć 😀
Może zacznę od tzw. “marketing bullshit”.
Przywoływanie tekstów dla marketingowców i PR w tekście technicznym? Czy wy jesteście poważni? Każdy dział marketingu ma zareklamować NASZ PRODUKT, ponieważ to z NASZEGO PRODUKTU opłacane są NASZE PENSJE. I to tak działa w każdej branży niezależnie od produktu. Marketing tak działa. Klient ma poznać, zapamiętać i kupić nasz produkt, bo na tym polega nasza praca. Nikogo nie interesuje, czy klient wie o produktach konkurencji, ponieważ z produktów konkurencji nie dostajemy wypłaty. Tak samo dzieje się w Apple, Sony, Samsungu i wielu, wielu innych.
Co do stosunku MS do “Open source” to zmieniał się on w zależności od prezesa i ludzi w zarządzie. Tak się jednak składa, że od kilku lat widzimy ostry przepływ ludzi władzy, w tym wielu “managerów” z MS do Google oraz Apple. I to widać. Tamte korporacje rosną w siłę i coraz bardziej “wysysają” pieniądze od swoich użytkowników stając się większym zagrożeniem niż MS. Z drugiej strony, MS nieco się otworzył i zaczął promować open source u “swoich ludzi”, przez co zaczęli do niego przechodzić ludzie związani z Open Source. Ci ludzie nadal robią open source, tak jak robili wcześniej, tylko z tą różnicą, że dostają teraz porządną, korporacyjną pensję za to, co robili wcześniej (np. twórcy języka F#). Co jest nie bez znaczenia, np. dla ludzi z projektu Mozilla, który po powstaniu Chrome zagrożony jest bankructwem (większość budżetu projektu Mozilla finansowana była przez Google).
To, o czym zapomina wielu sympatyków “open source”, to fakt, że tworzenie dobrej jakości oprogramowania, to ciężka praca, a w IT nikt nie pracuje za darmo. Stawki w IT są dużo większe niż średnia w gospodarce, więc za dobrej jakości kod, zwykle jest ktoś, kto jest w stanie dobrze zapłacić (rynek pracownika, a nie pracodawcy). W efekcie, większość kodu open source, powstaje w firmach, a ludzie piszący kod open source dostają za to pieniądze. Gdzieś nawet widziałem porównanie, że ok 95-98% kodu źródłowego kernela było napisane przez zawodowców. Wystarczy wspomnieć, że w czasach, gdy MS walczył z linuksem, to ok 3-5% kodu kernela to był kod napisany przez zawodowców z MS (o ile dobrze pamiętam, to MS był zaangażowany we fragmenty związane z wirtualizacją oraz częściowo ze standardami wykorzystywanymi później przez Open Office).
Obecnie, z nowym prezesem mamy “nowe rozdanie”. Coraz więcej “corowych” projektów MS ląduje na githubie. Mamy do czynienia z rewolucja. Może niektórym się to nie podobać, ale wyczuwam mocny “kop do przodu” dla projektów open source.
Podobnie zresztą, jak to było z konsolami. Mało kto wierzył, że konsola MS (xbox 360) ma jakiekowliek szanse zaistnieć na rynku, a tu prosze. Stała się jednym z głównych graczy. Myślę, że jeżeli MS na prawdę zaangażuje się w otwarte technologie, to zwolennicy otwartego oprogramowania mogą tylko na tym zyskać.
Mam linuxa mint 17.1 gotowego zawsze do pracy, nic sie nie sypie, wszystko dziala od momentu zainstalowania. Zero antywirusow, samodestrukcyjnego rejestru, wiecznie rozjechanego systemu plikow itd, itp. Niestety ale windows to przypadkowa zbieranina przypadkowych narzedzi.Policz kiedys ile miesiecznie spedzasz na defragmentacji, skanowaniu antywirem itd, itp. Odnosze wrazenie, ze nie wiesz o czym piszesz… pozdrawiam
Tekst napisałeś o niczym trochę.
Tekst wcale nie jest techniczny. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak w ogóle wygląda taki tekst? Ale sądząc po wpisie, nie masz o tym większego pojęcia. Według mnie tekst jest raczej utrzymany w konwencji humorystycznej, a nie jak wcześniej napisano – technicznej.
Marketing marketingiem, PR PR-em, ale standardy i kultura każdego obowiązuje. Nawet pana Linusa 🙂
Oczywiste jest, że kod dobrej jakości swoje kosztuje i wielu sympatyków OS jest tego świadoma. Dlatego ważniejsze jest uświadamianie ludziom nie to, że za pracę nad OS powinno otrzymywać się wynagrodzenie, ale że korzystający z infrastruktury hostującej taki kod powinien dokładać się na utrzymanie i konserwację owej infrastruktury.
A to czy M$ był dobrym wujkiem i działał w dobrej wierze, nie mnie oceniać. Jednak postępowanie tej korporacji odnośnie OS było takie zajadłe, że wcale nie dziwiłbym się, że ktoś z tej korporacji był trollem psującym celowo kod w jądrze Linuksa.
Napisałeś, że OS nie jest genialne oraz bezbłędne. A kto pisze, że takie jest? Nikt zdrowy na umyśle tego tak by nie określił. To jest byt duża baza i różnorodność, żeby wszystko i zawsze super działało. Ja to wiem i każdy sympatyk ogólnie – oprogramowania.
… to powinien wiedzieć. Pozdrawiam 🙂
Tekst prawdziwy aż do bólu. Choć pisany bez zajadłości, to rzadkość dzisiaj.
Poruszył mnie fragment:
“I nawet jeżeli w przypływie dobrej karmy jaka wylewa się podczas
najnowszych konferencji Microsoftu człowiek miękko zapada się w otchłań
mamiących jaźń zapewnień, resztki wolnej woli wyzwalają nagły impuls
który wyświetla przed oczyma wydarzenia z ostatnich dekad. Uwolnione
demony Microsoftu mają zupełnie inne oblicze.”
-odbieram to dokładnie tak samo. Gładziutko, mięciutko, bez zacięć, Microsoft zamienił się raptem w starego przyjaciela Open Source. Ot tak sobie, z miesiąca na miesiąc. Co tam prawie 20 lat wściekłych prześladowań?! Było, minęło… radujmy się, mamy nowego starego “przyjaciela”. ;)))
“Przystajnik” to jedyny blog który odwiedzam praktycznie codziennie, tu nie muszę się obawiać że się zdenerwuję lub w inny sposób popsuję sobie humor.
Pozdrawiam serdecznie. 😉
http://niebezpiecznik.pl/post/microsoft-nie-dopuszcza-cyganow/ poprawność polityczna według M$
BeOS to raczej samo umarło po tym jak Apple wybrało system Jobsa jako następce dla OS w Macu.
Na porażkę BeOSa złożyło się z pewnością kilka czynników. Niemniej, jedynym z nich była ówczesna polityka MS, która nie dopuściła do sprzedaży sprzętów z preinstalowanym BeOSem. Dlatego też zarząd BeInc zaskarżył w sądzie MS:
http://www.theregister.co.uk/2002/02/20/be_inc_sues_microsoft/
Wirtualizacja (współpraca z rozwiązaniami MS) i rozwiązania sieciowe (współpraca z rozwiązaniami MS, czyli Samba/Active Directory/LDAP).
Obecnie piszę spod LMDE, ale na drugiej partycji jest Win 7, z którego w poprzednim roku korzystałem dość mocno – nie spędziłem na defragmentacji ani skanowaniu antywirem ani minuty, więc nie przesadzaj…
Ja wiem, że marketing jest po to, żeby klientowi wcisnąć produkt, a nie doradzać, co z produktów na rynku byłoby dla niego lepsze. Co innego jest reklamować swój produkt nie wspominając o konkurencji, a co innego jechać po wszystkim dookoła. Takie elementarne zasady etyki – wymuszone prawem, ale jednak – zachowują nawet prymitywne reklamy w TV.
Co do opłacania fachowców w opensource – ale to się już dzieje. Zobacz jak są finansowane takie projekty jak Mint, eOS, Krita i wiele innych. Crowdfunding jest tutaj celem do sukcesu – oczywiście crowdfunding nie utrzyma korporacji i innych takich, ale pozwala zachować zdrowe relacje twórcy – odbiorcy. Robimy fajny program, otwieramy jego źródła, społeczność nas finansuje – jeżeli tego nie robi, to widocznie coś nie tak majstrujemy przy programie. Zatem otwieramy panel dyskusyjny, badanie opinii i oczekiwań, itp. Stopień zaawansowania algorytmów i rozwiązań też zależy od finansowania przez społeczność – jeżeli jest ono na odpowiednim poziomie, projekt może opłacić pracę i pomysły kogoś oblatanego w danym temacie. Jak dla mnie ten model jest wyśmienity (pod warunkiem, że projekt żyje aktywnie, a nie trzymamy na stronie suchara sprzed dwóch lat i czekamy na gwiazdkę z nieba).
Zgadzam się, najlepszy blog;)
Powiedz to ludziom podobnym do Ballmera 🙂