Kombinat Adobe wygasza piece
Szok, zdziwienie i lekką panikę wywołała niedawna informacja o zaprzestaniu przez Adobe prac nad wtyczką FlashPlayer w wersji dla Linuksa i przerzuceniu odpowiedzialności za nią na Google (PPAPI). Jeszcze wcześniej, bo jesienią ubiegłego roku, pojawiły się zapowiedzi Adobe, że nie będzie kolejnych wersji FlashPlayera dla Androida. Następnym ruchem Adobe i potwierdzeniem wcześniejszego było wydane parę dni temu oświadczenie o zaprzestaniu od 15 sierpnia bieżącego roku wsparcia dla wszystkich mobilnych platform. Urządzenia posiadające zainstalowanego FlashPlayera nie będą po tej dacie otrzymywały jego uaktualnień, a dla nowego wydania Androida 4.1 Jelly Bean, FlashPlayer się nie ukaże. Zniknie również z Google Play Store. Innymi słowy, jedyną platformą z aktywnie podtrzymywanym przy życiu FlashPlayerem pozostanie MS Windows.
Brak zdecydowanej ekspansji i zachowawcze zapewnianie niezbędnego wsparcia może oznaczać, że Adobe pogodziło się z tym, że w obliczu HTML5, technologia Flash musi odejść do lamusa. Zresztą sami aktywnie biorą udział w promowaniu czy rozwijaniu nowego standardu. Oczywiście Flash nie zniknie z dnia na dzień, najdłużej będą mogli się nim cieszyć użytkownicy Windowsa, z racji ilości odbiorców dla tej platformy. Lecz raczej nie można już oczekiwać, że leciwy Flash będzie podwaliną pod jakieś przełomowe i rewolucyjne rozwiązanie. A użytkownicy Linuksa będą mogli w końcu odetchnąć z ulgą – bo choć przez jakiś czas wtyczka Flash będzie raczej jeszcze niektórym potrzebna (choćby na potrzeby niektórych gier online), to powoli będziemy wyzwalali się z fochów i fanaberii zamkniętego rozwiązania, którego losowe działanie na Linuksie potrafiło doprowadzić do stanów nerwowych połączonych z bezsilnością.
I dobrze, bo flash na Linuksie chodzi 3 razy gorzej niż na Windowsie. Niech tą technologie szlag trafi.