Fotograf z Linuksem u szyi i aparatem na biurku #2
Jaką drogę obrać, by sprawnie i wydajnie przetwarzać setki a nawet tysiące kadrów które znosimy na kartach pamięci przed ołtarz naszej cyfrowej ciemni? Każdy ma na to jakiś swój sposób, jednak w celu uogólnienia i opisania hipotetycznych etapów jakie muszą przejść zdjęcia, można przyjąć, że taki materiał najpierw kopiujemy z nośnika, nadajemy wstępny opis i tagi, oceniamy i kwalifikujemy kadry RAW do wywołania i je wywołujemy, dokonujemy dalszego retuszu wyeksportowanych plików tiff/jpeg/png (inne?) lub uskuteczniam techniki specjalne. A na koniec zdjęcia publikujemy. Niektóre z tych kroków mogą się zawierać w jednym programie, niektóre możemy pomijać ze względu na specyfikę naszych zdjęć (np. format jpeg) i dla każdego z nas co innego będzie priorytetem. Niemniej, każdemu z tych zadań służy jakimś dedykowany program lub nawet programy o różnym stopniu skomplikowania – w zależności jak bardzo chcemy się poświęcić konkretnemu etapowi.
Kopiowanie z nośnika
Zdjęcia kopiujemy na nasze twarde dyski z kilku powodów. Karty pamięci trzeba oczyścić pod następną sesję, na twardych dyskach szybciej dokonamy obróbki (odczyt dużych plików RAW), wykonamy kopie bezpieczeństwa i tak dalej. Innymi słowy kopiowanie nie podlega dyskusji, dyskusyjna jest jego forma i to, czego oczekujemy. Aby uniknąć frustracji dobrze jest zaopatrzyć się w markowy czytnik kart, gdyż te noname potrafią płatać przeróżne psikusy – jak choćby nieprzyzwoicie słaby transfer poprzez USB. Najprostszą formą zorganizowania takiego kopiowania jest zwykłe… Skopiowanie plików z karty do utworzonego na dysku katalogu z datą i nazwą wydarzenia. Oczywiście nie ma w tym nic z finezji, bowiem są programy które zautomatyzują ten proces i udostępnią kilka czynności, o których nie będziemy musieli potem pamiętać. Jakiej automatyki moglibyśmy oczekiwać przy takim procesie? Np. zmiany nazwy plików, wstępnego dodania tagów, automatycznego rozmieszczenie zdjęć po katalogach wg. dat, utworzenie katalogów wg. nazwy imprezy, równoczesne stworzenie kopii bezpieczeństwa.
Najbliżej spełnienia wszystkich naszych zachcianek są Rapid Photo Downloader oraz digiKam. Rapid Photo Downloader to narzędzie dość uniwersalne (niezależne od środowiska) i dość wąskiej specjalizacji. Będziemy mogli za jego pomocą w pełni zautomatyzować proces kopiowania zdjęć z karty lub aparatu, po jednorazowym ustawieniu na przyszłość ścieżek do naszych archiwów. Program oferuje również automagiczną zmianę nazw z mnóstwem opcji, tworzenie logicznych struktur katalogów np. wg. dat, jednoczesne tworzenie kopii zapasowej i wiele, wiele innych spraw organizujących za nas przenoszenie kadrów na komputer. Samodzielnie wykryje również podłączony nośnik, a w ustawieniach możemy doprecyzować zachowania RPD w zależności od jego typu. Łatwiej jest wymienić, czego Rapid Photo Downloader nie umożliwia – brakować może automatycznego dodawania choćby tagów IPTC opisujących autora, prawa autorskie, wydarzenie lub inne niuanse. Warto również dodać, że RPD obsługuje i kopiuje także pliki wideo, jak również nie robią mu różnicy pliki RAW . A oto moje kilka słów więcej na temat tego programu, oraz opis skąd i jak go zainstalować.
Powiązany z KDE digiKam to kombajn do wszystkiego i w niniejszym przeczytamy o nim jeszcze nie raz. Oferuje on podobny repertuar opcji potrzebnych do zaimportowania zdjęć. Jest może nieco skromniej, jednak program też pozwala na automatyczne rozmieszczanie i katalogowanie zdjęć, zmianę nazw i w przypadku plików jpeg kilka innych operacji. A tu kilka słów o tym, skąd zdobyć najnowszą wersję digiKam.
Temat oczywiście na tych dwóch programach się nie kończy. Z większym lub mniejszym powodzeniem i w zależności od gustów, do importowania zdjęć można wykorzystać kolejną perłkę w panteonie opensource – Darktable (o programie też będzie jeszcze dużo), ale też i Picty, menadżer zdjęć Shotwell, GThumb, XnViewMP, komercyjny AfterShot Pro i pewnie kilka innych programów – dla każdego coś miłego, choć z pewnością z mniejszym zestawem opcji niż w wymienionych wcześniej programach.
Tagowanie lub katalogowanie
Choć przeczy to zasadzie KISS, to obecnie tagowanie plików najprościej przeprowadzić bezpośrednio w edytorze w którym obrabiamy zdjęcia – o ile będzie to Darktable, digiKam, Rawtherapee, AfterShot Pro, GTKRawGallery. Mówimy rzecz jasna o branżowych tagach IPTC, dzięki którym gromadzone u nas lub przesyłane do podwykonawców/odbiorców pliki będzie można powiązać z konkretnym autorem, kategorią, datą, tematyką i tak dalej.
Prym wiedzie tutaj oczywiście monumentalny digiKam, który ma pięknie rozbudowaną sekcję odpowiedzialną za edycję tagów, ich organizowanie (menadżer etykiet), eksportowanie/importowanie zestawów. Do tego dołożyć możemy praktyczne wykorzystanie etykiet, gdyż digiKam bez problemu pozwoli nam nawigować, wyszukiwać i generalnie odnaleźć się w tysiącach opisanych kadrów. Jeżeli ktoś stawia na mocne katalogowanie swojej kolekcji, to ten program jest pierwszym kandydatem, którego należy potraktować poważnie.
Kolejnym programem który łączy funkcjonalną obróbkę obrazów (w tym i RAW) z ich katalogowaniem i opisywaniem tagami, to rzadko wspominany i leniwie rozwijany GTKRawGallery. Na przekór skomplikowanej nazwie, to stosunkowo prosty i przede wszystkim lekki programik, który wśród wszystkich swoich możliwości ma sprawnie zorganizowane zarządzanie albumami oraz tagami. Do dyspozycji mamy menadżer tagów, tworzenie gotowców, obsługę IPTC, wyszukiwanie wg. etykiet i parę innych opcji. Niemniej, w zakresie obróbki obrazu to propozycja dla mniej wymagających użytkowników.
Wbudowane edytory tagów posiadają też Aftershot Pro (super), Rawtherapee (ok+), Darktable (ok), niemniej ich możliwości nie są godnie wykorzystane podczas późniejszej pracy jak np. w digiKam. Darktable i Aftershot Pro posiadają zgrabne rozwiązanie w postaci automatycznego tagowania importowanej do programu kolekcji zdjęć. Wg. naszych ustawień możemy kadrom od razu nadać etykiety IPTC definiujące autora, prawa autorskie, opis oraz oddzielone przecinkami kategorie.
Na tym ponownie nie koniec. Jeżeli chcemy się przyłożyć do odpowiedniego oznaczania zdjęć, to do wyboru mamy również narzędzia wyspecjalizowane w edycji tagów i tworzeniu kolekcji, choć wtedy rozdrabniamy się na oddzielny program do opisów i do edycji obrazu. Jednak gdy ktoś chce przeprowadzać takie operacje (tagowania) w wygodny sposób, to powinien sprawdzić co mają do zaoferowania w tej materii takie programy jak XnViewMP, Picty, Shotwell, KPhotoAlbum. pyExifToolGUI, GThumb. Szczególnie warte wypróbowania są KPhotoAlbum oraz mało znane pyExifToolGUI.
Udało się nam przenieść zdjęcia na dysk, wykonać automatycznie ich kopię bezpieczeństwa, wstępnie opisać i posegregować kadry, a nawet przypisać je do konkretnych albumów lub kolekcji. Przed nami kluczowe momenty w całym procesie wywoływania uwiecznionych chwil, miejsc i osób. Ponieważ będzie to etap dość rozwlekły i obfitujący w nazwy nowych programów, dlatego to od niego rozpoczniemy kolejne spotkanie.
CDN.
Zgrywanie zdjęć z karty to u mnie Rapid Photo Downloader. Wspaniały i lekki programik.
W tagowaniu i oznaczaniu prym wiedzie XnViewMP z uwagi na wygodę i szybkość. Po umiejętnym dostosowaniu interfejsu (zachwycająca konfigurowalność) w obszarze roboczym mam listę plików w postaci miniaturek, wystarczająco duży podgląd wybranego zdjęcia oraz listę kategorii i ocenę jakości. Liczba kliknięć jest więc ograniczona do minimum a praca szybka i przyjemna.
Znakomit wpis! Dzięki zręcznemu językowi dobrze się go czyta. Duża ilość podanych programów, dzięki czemu, mimo że edytuję/zarządzam zdjęciami pod linuksem od dość dawna, poznałem nowe narzędzia. Na pewno część z nich przetestuję. Pozdrawiam!
Katalogowanie poprzez zapisz słów kluczowych w plikach jest najlepszy. Dziękuję.