Microsoft Edge dla Linuksa – to już oficjalne
Jeszcze kilka miesięcy temu mogliśmy natrząsać się z przecieków, jakoby najnowsze wcielenie przeglądarki Microsoft Edge miało ukazać się również w wersji dla Linuksa. Kluczowym elementem tej krotochwili był Microsoft, przeglądarka WWW jako trzon systemu Windows i dotychczasowe zachowanie tej korporacji wobec Linuksa. Jednak czasy się tak zmieniły, że tu nawet szczypanie już nie pomaga. Produkty Microsoftu pojawiają się w wersjach dla Linuksa już od dłuższego czasu, wiele z nich trafiło w postaci źródeł na Githuba, ba – sam Github trafił pod patronat Microsoftu. A teraz jeszcze to. Podczas konferencji Ignite 2019 oficjalnie potwierdzono zamiar wydania Microsoft Edge w wersji dla naszego systemu.
4 listopad 2019 zapisze się w annałach jako rok, w któym Microsoft dał prztyczka innym firmom i producentom oprogramowania. Oby przełożyło to się na impuls do bardziej aktywnego wspierania Linuksa. Bo to będzie najbardziej znamienne w decyzji o stworzeniu linuksowej wersji Microsoft Edge. Jaka jest kondycja oprogramowania dla wolnego systemu wszyscy wiemy. Niektóre projekty Open Source w wielu aspektach doganiają a nieraz i przewyższają komercyjne produkty. Jednak to producenci, marketing i świadomość przeciętnego konsumenta powodują, że niektóre zamknięte rozwiązania stały się branżowym standardem. Do tego dochodzi też rozwój oprogramowania, które przeszło na taki poziom automatyki i rozbudowania AI, że często są to rzeczy niemożliwe do ogarnięcia przez pojedynczego dewelopera wykuwającego w zaciszu domowym swój własny projekt.
Tak, Microsoft Edge dla Linuksa będzie tylko ofertą prestiżową i dającą jakąś kartę przetargową na przyszłość. Technologicznie bowiem zobaczymy kolejny klon przeglądarki opartej o wolne źródła Chromium. Może się też okazać, że wyjątkowość rozwiązań Microsoftu w obrębie Edge ograniczy się do ułatwień i większej integracji z z systemem Windows. Użytkownicy pozostałych platform (a MS Edge ma być w pełni multiplatformowy) będą mogli skorzystać z części wspólnych.
Przeglądarka jest przewidziana na styczeń 2020 roku. Obecnie udostępniono wersję RC dla Windowsa i macOS. Kiedy zobaczymy paczki dla Linuksa – to się jeszcze zobaczy.
Niech M$ sobie nie kpi z userówi, skoro Linux “available in the future” no to chyba raczej “almost fully cross-platform”.
Wiadomość radosna i oczekiwana jak … nagłe rozwolnienie.
Jedno pytanie: po co?
Wiesz, większość użytkowników Linuksa pewnie nawet tego nie tknie ale…
co powiesz na sytuacje kiedy ktoś używa Windowsa i chciałby przejść na Linuksa? Albo chociaż to przetestować. Dla niego może być to świetny pomost bo sprawdzi nową platformę zachowując narzędzia znane mu z poprzedniej jak Edge czy Skype.
Swoją drogą sam mógłbym być nawet tym zainteresowany jedynie do oglądania netfliksa o ile wersja dla Linuksa będzie zachowywać się tak jak ta z Windowsa czy pozwoli (w odróżnieniu od wszystkich innych browserów) na oglądanie netliksa w 4k…
Dobre pytanie.
Toż na Linuksach nie trzeba uruchamiać żadnej przeglądarki do ściągnięcia i zainstalowania Firefoxa.
Tylko śmieć jak dla mnie. Firefox górą
W ‘świecie’ linuksa jest tak że, z czasem, przeglądarka będzie żywcem (i oficjalnie) poprawiana przez społeczność open source. Niczym żaba w szklance zimnej wody, wiele osób przyzwyczai się do niej, by w pewnym momencie MS przyszedł po swoje. Kwestia czasu. MS nie robi tego dla zbawienia świata. Dokładnie tak jak to dzieje się to z Githubem, w przypadku braku pomysłów, korzysta się z innych. Koło zamknięte.
A ja sobie powieszczę 🙂 W przeciągu ok. dekady doczekamy się MS Windows, które będzie hybrydą z linuksem i/lub oprogramowania MS (tego, na którym jeszcze zarabiają) przeznaczonego na desktopy, które będzie taką samą hybrydą. W części oparte o otwarte i dostępne źródła, w części zamknięte, ba, nawet opatentowane. MS doskonale wie, że większości użytkownikom kompletnie nie zależy na tym, czy oprogramowanie jest otwarte, wolne, czy zamknięte. Ma wyglądać tak, jak to, do którego ich przyzwyczaimy, ma zachowywać się tak samo lub podobnie. Zaczerpnięcie z niezliczonej ilości wolnego kodu, przy zachowaniu zewnętrznego wyglądu/zachowania dotychczasowych programów doprowadzi ich wyłącznie do zmaksymalizowania zysków przy powolnym zawładnięciu pewnie większości przynajmniej potencjalnych użytkowników linuksa.
Też mnie to ciekawi. Gdzieś, kiedyś, ktoś z MS wypowiadał się nt. tego, że ich kernel jest cacy, najlepszy, najpiękniejszy, skalowalny itd. itp. i nie mają go zamiaru porzucić. Bóg jeden raczy wiedzieć czy zdanie to będzie aktualne w przyszłości. Osobiście wątpię. Z ich kernelem przegrali już walkę o urządzenia mobilne, o serwery, a zwłaszcza “duże” komputery już też i zdaje się, że także w zakresie IoT i tzw. urządzeń wbudowanych (choć jeszcze jakieś bankomaty na okrojonym WinXP działają :)). Jeśli w przyszłości będą chcieli zaistnieć na tych rynkach, to wydaje się, że najtańszym dla nich rozwiązaniem byłoby po prostu stworzyć system oparty o kernel linuksa. To umożliwiłoby im powrót na odpuszczone obecnie rynki. I tak mi jakoś po plecach chodzi, że te wszystkie przymilne dla FLOSS działania MS mają gdzieś to drugie dno. Po utworzeniu swego “lindowsa” upieką 2 pieczenie w jednym garnku. Użytkownicy Windows niczego nie zauważą. Ot, wstrzyknie im się kolejną “dużą” aktualizację, trochę pomarudzą, bo pewnie nie wszystko zadziała od kopa, ale jednak. Wobec aktualnych użytkowników różnych dystrybucji będą mogli natomiast powiedzieć: po co używać distro X, skoro w ramach MS oferujemy wam gotową, zgodną w 100% z Windows dystrybucję. Macie tu oprogramowanie, które doskonale znacie, bowiem decydenci w waszych firmach kupili Windows, macie tak samo zachowujący się interfejs… itd. itp.
I ciekaw jestem ilu spośród czy to nas, dzisiaj używających linuksa, czy też potencjalnych jego przyszłych użytkowników, nie powiedziałoby sobie: skoro mam to od MS, preinstalowane na komputerze, to po cholerę czegoś szukać i kombinować?
No cholera, drepcze mi po plecach taki obraz od jakiegoś czasu. Ba, powiem tak – nawet jeśli spieprzy, to i tak będziemy w czterech literach, bo już alternatywy nie będzie. Tzn. liczącej się alternatywy.
Nic dziwnego, że masz takie odczucia. Nie jestem wrogiem Microsoftu (Linuxa zresztą też nie), ale żeby tak nagle zaczęli takie wspieranie Open Source bez korzyści dla siebie? Nie jestem aż tak naiwny, żeby w to uwierzyć.
Jak dla mnie, pozostaje jeszcze jedna nadzieja. Porażka MS na innych rynkach niż desktop może mieć podłoże nieco mniej technologiczne, a nieco bardziej ekonomiczne. Ostatecznie kod źródłowy jądra Linuxa jest dostępny za darmo. Każda firma, która chciałaby skorzystać z kodu MS, musi za taki dostęp zapłacić. Możliwym więc byłoby, że MS nie ma potrzeby konstruowania takiego hybrydowego systemu. Tylko co w takim razie zyskuje MS na takim działaniu? PR chyba nie bardzo, bo użytkownicy Linuxa niespecjalnie cieszą się z posunięć firmy stworzonej przez Billa.
w sumie to już Windows jest hybrydą, w końcu jest tam też kernel Linux… Ciekawe czy kiedyś M$ zrezygnuje ze swojego kernela na rzecz Linuksa, koszty utrzymania własnego kernela pewnie są ogromne, przy obecnym tempie rozwoju i ilości ludzi pracujących przy Linuksie, Microsoft nie ma szans na dotrzymanie kroku, a końcowy użytkownik i tak nie wie co to jest kernel…
Jeżeli Twoja teoria się sprawdzi, to MS wygra. Bezapelacyjnie. Inne dystrybucje oczywiście nie znikną, ale raczej już nigdy nie będą rozważane jako jakakolwiek alternatywa wobec Windows. Chyba że przez bojowników o ideę.
Pod warunkiem, że MS takiego systemu nie spieprzy.
pytanie kto to będzie używał?
Raczej nikt, bo na kij korzystać z takiego bezużytecznego szpiega
Ja i tylko dlatego, że Netflix będzie odtwarzał filmy w Full HD i 4k.
Musiał bym być microsofto-IDIOTĄ żeby sobie takie parszywstwo ze szpiegowstwem w tle zainstalować we własnym kompie ./. oczywiście te dewianty będą się starały w tle poprzez różnych sprzedawczyków których jak wiemy w naszym zaKODowanym państwie nie brakuje… przenicować tą microsowtowską dżumę do naszych względnie bezpiecznych systemów, żeby w razie czego wyczyścić nasze konta i powyłączać zdalnie nasze prywatne kompy, żeby uczciwi ludzie nie mogli się ze sobą komunikować bez żadnych TRZPIONÓW w tle.
p/s a wy myślicie że dla czego wam się w linuxach tak kręcą wentylatory???
Duch geatsa czuwa, żebyście czasami za długo nie wytrwali przy linuxach, bo jak by was mogli szpiegować i handlować waszymi danymi, upodobaniami itp i jak by mogli wami manipulować skoro by nie wiedzieli że istniejecie… :)))