SUSE gra twardo

Muzyczne „parodie” opiewające SUSE i jego osiągnięcia urosły już do miana symbolu, a jakość ich wykonania zaprzecza amatorszczyźnie OpenSource, tak chętnie podnoszonej przez antagonistów. Początki tej muzycznej inicjatywy nikną w pomroce roku 2013 i bodajże pierwszej produkcji What Does the Chameleon Say?. I kto wie, czy ta forma nie jest najlepszą promocją Linuksa.

Przez lata produkcją coverów zajmowały się przeróżne osoby. Na liście zasług najczęściej przewijają się Russ Dastrup, Scott Dastrup, osoby z ekipy SUSE Jeff Price (perkucja), Roger Moore (gitara), Sean Rickerd (gitara basowa) oraz niezliczona liczba wokalistów, tancerzy i innych współpracowników. Produkcje wzmacniały morale i humor podczas konferencji, zlotów i innych imprez organizowanych przez SUSE.

Około dwóch miesięcy temu pojawiły się kolejne kawałki:

Tekst: Jeff Price (wsparcie Rick Ashford, Tony Oros, Roger Moore oraz Russ Dastrup)
Wokal: Lisa Giacoletto
Perkusja: Jeff Price (SUSE)
Gitara: Roger Moore (SUSE)
Gitara basowa: Sean Rickerd (SUSE)

Tekst: Rick Ashford (wsparcie Jeff Price, Tony Oros, Roger Moore oraz Russ Dastrup)
Wokal: Sarah DeGraw
Perkusja: Jeff Price (SUSE)
Gitara: Roger Moore (SUSE)
Gitara basowa: Sean Rickerd (SUSE)

Jest moc. 

19 komentarzy

  1. Gdybym był bardziej kumaty w te klocki, od razu przerzuciłbym się na openSUSA. Dla mnie, niestety, trochę za trudny. Ale bawią się znakomicie. Zagrane może ciut słabiej niż w oryginale zrobili to Rolingstonsi, ale wokalistka zdecydowanie bardziej w moim typie (Sarah DeGraw). Pierwszego kawałka nie znam, ktoś wie, co to?

  2. Nie no, prostszy od OpenSuse jest już chyba tylko Mint. Wiem bo używałem na tym kompie Minta a teraz siedzę na OpenSuse właśnie. Godzinka, półtorej w necie i masz podstawy opanowane.

    Ten pierwszy kawałek to tak zwany kociokwik, marcowa wersja. Wiem bo słyszę często to kudłate cholerstwo o tej porze pod oknami. 😉

  3. Chociaż lubię rockowe granie (w odróżnieniu od kolegi Dobreckirgo – przepraszam, że tak po nazwisku) i mam sporo lat, to nie znałem tej kapeli. Ale raczej nie porywa, właściwie wersja SUSE ciekawsza.

  4. Hehe! Masz ucho i pamięć, nie powiem.
    Faktycznie, wychodzi że ten utwór to ” All Night” – Parov Stelar.
    https://www.youtube.com/watch?v=_C7UgR_sIW0

    Nie bardzo mogę sobie pozwolić na tak zwane “fazy” muzyczne, chyba że chodzi o delikatną muzykę bardzo starej daty. Ale ona nie wkręca. 😉

    A ten klip powyżej to reklama miejscowego operatora sieci komórkowych. Kiedyś u kogoś zobaczyłem kątem oka w telewizji i tak mi się w głowę wbiła że musiałem ją odnaleźć w necie. 😀

  5. Ale ja naprawdę serio się pytam, choć przerysowałem trochę opis. Co dobrego, co pozytywnego i wartego przeżycia, można z takiego dzieła waszym zdaniem uzyskać?

    Ja z muzyki czerpię zwykle spokój, harmonię, inspirację, nastrój, czasem pobudzenie czy zmianę perspektywy. Tu doznałem formy szoku i nie umiem sobie tego jakoś inaczej wyobrazić.

    Sorki, jeśli poczułeś się osobiście dotknięty. Nie o to mi chodziło. 😉

    Opis moich wewnętrznych odczuć jest w 100 % prawdziwy.. Z racji wykonywanego zawodu i zainteresowań, muszę utrzymywać wyższy niż przeciętnie poziom wrażliwości i samoświadomości. Dlatego zwracam pilniej uwagę na to co gości w moim umyśle, co mnie otacza i co trafia do mojego ciała. Taka robota. 😉

    Pozdrawiam 😉

  6. @salvadhor:disqus
    @piotr_rychel:disqus

    Tak z czystej ciekawości, bo zawziąłem się w sobie i wysłuchałem po raz drugi tego pierwszego teledysku. No dobra, prawie, bo tym razem wytrzymałem tylko do 1min 52 sekundy.
    KUBERNETES – A SUSE Music Parody
    https://www.youtube.com/watch?v=0w6kXdHXxAA

    Co wy w tym widzicie atrakcyjnego, czy chociaż pozytywnego w jakiś sposób?

    Ja widzę to z grubsza tak – podstarzała pudernica udaje rozhisteryzowaną nastolatkę, straszliwie wykrzywiając się do kamery i mikrofonu, emitując przy tym dźwięki mające odstraszać stada wygłodniałych i przygłuchych niedźwiedzi.
    Gdybym miał wybór zaprosić ją do domu albo trzymać za stodołą na łańcuchu … wybrałbym bardzo krótki łańcuch.

    Towarzyszy jej męska ekipa geriatryczna, udająca witalność małolatów z uporem godnym lepszej sprawy. Pod tym względem jak żywo przypominają mi aktualną Marylę Rodowicz.

    Czuję że dźwięki które razem udaje im się wydawać powodują u mnie wypalanie dziesiątek tysięcy synaps na sekundę, drugie tyle zostaje ugotowane żywcem. Generalnie mózg pozostaje w stanie głębokiej, silnej traumy i rozwarstwienia. Żołądek się kurczy w jak panice, ręce obejmuje chłód silnego stresu a serce bije na granicy palpitacji synchronizując się z tym dysharmoniczym łomotem…
    Po wysłuchaniu tego fragmentu moje ciało czuje się jakbym szedł na czołowe zderzenie z Tirem przy 130 na liczniku i w ostatnim momencie zjechał w jakąś boczną dróżkę.

    Serio pytam, jakie to “dzieło” ma pozytywy, co dobrego człowiekowi może zaoferować? Po co miałbym coś takiego powtórnie fundować organizmowi i umysłowi?

  7. Cała ta rozmowa wydaje mi się raczej zabawna i w żadnym momencie nie czuję się urażony. Jedyne co, to nie pasuje mi w tym miejscu, bo zaglądają tu ludzie zainteresowani linuksem i szkoda to rozmywać. Myślę, że dobrze, jeśli każdy zostanie w swoich klimatach muzycznych, estetycznych i w ogóle… A te utworki muzyczno-promocyjne to chyba rodzaj zabawy i jak dla mnie mają dużo luzu.
    Korci mnie jeszcze, żeby coś napisać, chociaż będę trochę niekonsekwentny, bo pisałem, że szkoda rozmywać tematy wokół linuksa. Ale widzę pewną wewnętrzną sprzeczność w tym, że utrzymujesz wyższą niż przeciętną wrażliwość a tym, że odmawiasz ludziom, którzy lata świetności mają już za sobą prawa do zabawy, luzu etc.
    A możesz zdradzić, cóż to za tajemnicza profesja wymaga wrażliwości i samoświadomości? Trochę mnie to zaintrygowało…

  8. de gustibus non disputandum est (nigdy nie uczyłem się łaciny, więc za ewentualne błędy przepraszam). Nie jestem pewien, czy to jest dobre miejsce na takie tematy. Ale niezależnie od gustu muzycznego, też uważam, że ludzie powinni być piękni i młodzi – szczególnie kobiety. Te panie, które nie spełniają tych kryteriów należy usunąć z życia publicznego, jeśli nie z życia w ogóle.

    No, muszę dopisać, że to sarkazm, bo może to nie być oczywiste.

  9. Zauważę tylko, że oba clipy mają w tytułach słowo “parody”. Są to więc przeróbki piosenek z lat 70., o charakterze satyrycznym, a więc rodzaj żartu. Chodzi chyba o uwydatnienie i przerysowanie pewnych cech charakterystycznych ówczesnego stylu muzycznego. Przy tym, jak potrafię ocenić, na całkiem przyzwoitym poziomie wykonawczym. I właśnie ten wymiar humorystyczny uważam za pozytywny i wart przeżycia. Dlatego mi się to podoba, nawet jeśli muzyka z lat 70. nie cieszy mnie już od jakichś 10 lat.

  10. @piotr_rychel:disqus
    @zbigniewsobecki:disqus

    He, he, he! No dobra, przyznaje się że to była lekka podpucha. Kolejny raz przekonuje się że w prowokacjach jestem nie najlepszy.

    Jaki zawód Piotrze wymaga ponadprzeciętnej wrażliwości? A choćby dobry dekorator wnętrz, saper, ginekolog, ksiądz z powołania…. ;>

    Swoją drogą ja naprawdę nie mam pojęcia po co ludzie słuchają takich utworów? Bo parodia, parodią, ale sama w sobie też jakiś przekaz tworzy. A potem taka treść tworzy rzeczywistość danej osoby.

    Ale to już jak piszecie, kwestia gustów a o tych lepiej nie dyskutować.

    Dzięki za utrzymanie poziomu, znaczy za nieobsobaczenie mnie z góry do dołu.

    Pozdrawiam 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Post comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.