Krita w opałach czyli fiskus bez litości dla OpenSource
Chyba każdemu leży na sercu systematyczny i dynamiczny rozwój ulubionego programu. Edytor graficzny Krita zjednał sobie serca artystów nie tylko skupionych wokół pingwiniego rodu, ale również tych korzystających z Windowsa czy macOSa. Bo sztuka nie zna granic. Dodatkowo poklask i zrozumienie zdobywały akcje podejmowane przez deweloperów w celu przyśpieszenia rozwoju tego projektu. A to zbiórki na Kickstarterze (hej, GIMPie – da się?), a to dystrybuowanie książek, wideo i innych materiałów edukacyjnych. I wszystko zmierzało w dobrą stronę. Niestety, dopóki oczu na finanse Fundacji Krita nie skierował holenderski Urząd Skarbowy. W tym wszystkim można mówić o ogromny szczęściu, że Fundacja nie podlega polskiej skarbówce. Holenderski fiskus zażądał „tylko” zwrotu 24 tysięcy euro źle rozliczonego podatku VAT.
Ręka w górę, kto zauważył w powyższym nieścisłość którą państwo i jego Urząd Skarbowy może wykorzystać do swoich celów? Tak, poszło o dystrybuowanie materiałów edukacyjnych. Pomimo tego, że Fundacja zarejestrowana jest w Holandii jako pełnoprawny podatnik VAT, sprzedaż książek i innych dodatków pozwalających podnosić kunszt operowania programem nie jest do końca tym, czym mogłoby się wydawać. Innymi słowy, Fundacja może odliczać VAT tylko i wyłącznie poniesiony i uzyskany w związku z powyższą sprzedażą (około 15% dochodu Fundacji – reszta to dochód z dotacji).
Brzmi skomplikowanie? Posłuchajcie teraz tego. Fundacja powstała głównie w celu zbierania datków i finansowania prac głównych deweloperów. Tak naprawdę głównym beneficjentem wypłat z fundacji jest Dmitrij Kazakow. Inspektorzy stwierdzili, że Fundacja powinna opłacać w Holandii VAT od pracy jaką wykonuje Dmitrij. Nawet pomimo tego, że w Rosji tego typu działalność nie jest obciążona podatkiem VAT. Ponieważ Fundacja sprzedaje inne dobra w opinii inspektorów jest firmą. Ale ponieważ Fundacja nie jest firmą (sic!) nie może żądać zwrotu VAT. O co tu chodzi? Nieważne, 24 000 euro się należy…
Prawdopodobnie w tym wszystkim jest sens, jeżeli nawet skrzętnie ukryty przed oczyma zwykłych śmiertelników. Ponieważ Fundacja sama sobie nie wymyśliła modelu funkcjonowania a postąpiła w zgodzie z lokalnym doradztwem podatkowym, spróbowała negocjacji z fiskusem. Efekt jest obniżenie zobowiązania do 15 tys. euro, niemniej koszty doradztwa i pośrednictwa to około 4 tys. euro. Tym samym Fundacja pozostała z rachunkiem na niemal 20 tys. euro, ale od czego jest społeczność. Na dzień dzisiejszy zebrano już około 10 tys. euro na ów nieszczęsny podatek. Co więcej, Krita w obliczu podkopanego zaufania udostępniła pełne rozliczenia za poprzednie lata. Co więcej, pomimo powyższego prace nad programem nie zatrzymały się. Zapowiadana wersja Krita 3.2 powinna radzić sobie znacznie lepiej z renderowaniem animacji, zoptymalizowany powinien zostać silnik odpowiedzialny za funkcjonowanie pędzli, itp. Wydanie to powinno ukazać się lada dzień, a na koniec roku zapowiadana jest już Krita 4.0.
Wygląda na to, że Zarząd tej fundacji zwyczajnie dał ciała w kwestiach finansowo – podatkowych i to od samego początku.
To prawda. Po raz kolejny sprawdza się zasada „Jeżeli chcesz żeby coś było zrobione dobrze, zrób to sam”. Nie mieli złej woli, po prostu posłuchali złej porady.
Powinni teraz zaskarżyć doradcę podatkowego, który ich w to wmanewrował…
Można domniemywać, że w umowie o doradztwo jest odpowiednia klauzula zabezpieczająca doradcę przed odpowiedzialnością w podobnych sytuacjach, gdy ostateczna interpretacja organów podatkowych okaże się odmienna.
Mnie najbardziej bawi stwierdzenie, że jeśli idzie o koniecznosć płacenia podatków, to fundacja jest firmą. Jeśli idzie o zwroty i odpisy – to nią nie jest 🙂
Fakt, że to tłumaczenie głupio wygląda. Prawdopodobnie zachodzi tu sytuacja, że odliczyć VAT można od kosztów poniesionych w celu osiągnięcia przychodu, a nie wszystkie wydatki takimi są. Przy pracy Kazakowa jego “wypłata” została obita VATem jako import usług.