LightZone 4.1.9 by było jak zawsze
Po co zmieniać coś, co działa dobrze? Edytor zdjęć LightZone przeszedł długą i burzliwą drogę do obecnej formy. I wielu osobom ta forma wystarcza. Niemniej aby dotrzymać kroku galopującemu rozwojowi potrzebne są kosmetyczne zmiany. I tak można postrzegać najnowsze wydanie.
Aby program rozwijał się dynamicznie, potrzebnych jest kilka zmiennych. Użytkownicy – to rzecz oczywista. Ale i deweloperzy. A do tych LightZone ma pecha. Obecnie tylko Masahiro Kitagawa aktywnie przegląda i aktualizuje kod tego projektu. To wystarcza na jedno wydanie w ciągu roku. I właśnie czas tego wydania nadszedł.
LightZone ma doskonałe referencje, gdyż jako produkt niegdyś komercyjny był tworzony z myślą o ułatwieniu użytkownikowi każdego kroku. W jego obecnym opensource’owym wcieleniu ta cecha pozostała, choć nieco pokryła się już patyną. Na szczęście obecnie sporo troski poświęca się obsłudze nowych aparatów, krzywym bazowym i innym aspektom przynależnym konkretnym produktom.
Sam program utrzymany jest w tradycyjnej konwencji Stołu Podświetlanego (miniatury zdjęć) i Edytora. Niby nic odkrywczego, ale sprawdza się nawet po latach. Do tego dochodzą niuanse które dostrzeżemy w głównym menu – np. Drukowanie. Lewy i prawy panel wspomagają nasze wysiłki ułatwiając edycję metadanych (prosta edycja autora, opisu, itp.) oraz nawigację pomiędzy plikami lub wybór szablonu. Szablonów w programie jest całe mnóstwo i z pewnością jest to doskonałe rozwiązanie dla osób oczekujących… Sporej ilości gotowych szablonów.
Edytor oferuje kilka filtrów. Znajdziemy tam „autorskie” podejście do stref (pamiętamy teorię Adamsa?), podstawową kontrolę nad parametrami RAW, itp. Ale również wyostrzanie, rozmywanie, balans kolorów, konwersję B/W, usuwanie plam i przede wszystkim doskonałe narzędzie kontroli rozpiętości tonalnej. Co więcej, każde z powyższych zastosujemy w zależności od zdefiniowanej przez nas maski. Maski mogą być określone saturacją (i jej odpowiednim zakresem) lub po prostu określonym (wektorowym) regionem kadru. Tak, program nie unika tego tematu. Nad wszystkim czuwa prosty ale skuteczny system wykorzystania profili barwnych.
Na uwagę zasługuje również okno histogramu, gdzie wyświetlimy również podgląd stref, zakresu kolorów czy składowych konkretnego piksela na zdjęciu. A w nowym wydaniu naszej uwagi warte są też:
- Naprawione błędy
-
problem jednopikselowego przekłamania w eksportowanym pliku JPEG,
-
awaria powodowana dzieleniem przez zero przy kadrowaniu,
-
brak innego profilu kolorów oprócz sRGB,
-
wsparcie dla geotagów Olympusa,
-
wsparcie dla dodatków w Richo DNG,
-
przekonwertowany plik TIFF z brakującymi informacjami EXIF,
-
problem z kodowaniem UTF-8 w metadanych,
-
poprawka ostrych krawędzi w zdjęciach z Olympus E510, itp.,
-
losowe awarie pod JRE 11,
-
problem poważnych przecieków pamięci podczas pracy z progresywnymi plikami JPEG,
-
przeskok do Java 8 i poprawki w API,
-
Sprawdź aktualizacje – funkcja ponownie aktywna,
-
ponad 40 nowych krzywych bazowych (21773af),
-
aktualizacja do wersji 9.28 (1.478),
-
łatka umożliwiająca pracę ze skompresowanymi plikami Fuji,
Ulepszenia
dcraw
Być może części bardziej zaawansowanych użytkowników program może wydać się zbyt uproszczony w wielu aspektach. Jednak dla innej grupy użytkowników będzie w sam raz. Nie da się też uniknąć brutalnego porównania z wiodącymi rozwiązaniami. LightZone posiada wiele opcji znanych z „dużych” programów. Wiele możliwości stwarza też system masek. Ten program po prostu trzeba polubić i przećwiczyć.
Użytkownicy Ubuntu 18.04/18.10 oraz Minta 19.xx i pochodnych mogą znaleźć program w stosownym PPA:
sudo add-apt-repository ppa:lightzone-team/lightzone
sudo apt-get update
sudo apt-get install lightzone
W Arch Linuksie i Manjaro zaglądamy do AUR:
yaourt -S lightzone