Microsoft nadal gotuje żaby
Można mieć różne zdanie na temat Microsoftu i jego produktów, ale jedno jest pewne. To właśnie dzięki tej korporacji Linux zyskuje na jako takiej popularności na desktopie, przeważa w chmurze i na serwerach oraz panuje niepodzielnie na superkomputerach. Jak to możliwe zapytacie? To proste – wystarczy umiejętność skutecznego podejmowania niepopularnych decyzji.
To oczywiście sarkazm, bo Microsoft radzi sobie doskonale zarówno z Linuksem jak i bez niego. To Linux urzeczywistnił sukces chmury Azure. Ale Windows i Office same zapracowały na swoją pozycję. Na tyle skutecznie i bezdyskusyjnie, że Microsoft po raz kolejny postanowił podnieść temperaturę pod swoim akwarium z żabami. Czyli podniósł po cichu cenę flagowego Windowsa 10 Home. Podwyżka ze $119,00 na $139,00 nie jest może drastyczna i przekreślająca marzenia o własnej kopii tego systemu. Niemniej stanowi potwierdzenie tego, że Microsoft nie zamierza tanio sprzedać skóry. A przynajmniej wielu optymistów może zapomnieć o hucznych zapowiedziach „darmowego Windowsa”. Bo trend jak widać jest odwrotny.
Co to obchodzi człowieka, który już od dekad potrafi sobie radzić poza ekosystemem stworzonym przez Microsoft? Wbrew pozorom w niejednym z nas tliła się nadzieja, że w niepamięć odejdą „podatki” od luksusu podczas zakupu sprzętu komputerowego, wkalkulowany w cenę „darmowy” system i całe to ciągłe zmaganie się z rzeczywistością. Człowiek czuje się niemal jak zwierzyna ścigana przez nagonkę. Uważanie, aby nie kupować w kółko przywiązanych do sprzętu licencji jest wyczerpujące. Podobnie jak porównywanie cen sprzętu bez systemu i tej samej wersji z systemem. I tak w kółko od lat. To nie jest świat dla normalnych konsumentów. A wystarczyłoby, aby Microsoft dotrzymał słowa i zaczął po prostu rozdawać tego nieszczęsnego Windowsa 10.
Należy też ostudzić zapędy fantastów którzy mogą w tym widzieć szansę na kolejny rok Linuksa. Produkty Windowsa zawieszają się w najmniej odpowiednich momentach, kasują ludziom pliki, aktualizują się kiedy chcą i jak chcą. Na dodatek drożeją. Ale to chyba już u nikogo nie wywołuje żadnych refleksji. Widocznie tak musi być, skoro tak jest.
Już dawno pozbyłem się windowsa i jestem zadowolony, współczesne systemy Linuksowe na tyle okrzepły, że zwykły Kowalski może z nich korzystać równie sprawnie jak z windy…w stosunku do windy, w pracy mam kompy obsługujące monitoring przez 24h chodzą “oczywiście” na Win10 który potrafi sam z siebie “się zaktualizować” i zresetować..masakra
Wtem! Microsoft uwolnił swoje patenty na rzecz ruchu Open Source 😀
Złego słowa już nie powiem na paplaninę w sieci. Chyba kogoś zainspirowałem 🙂
Jeżeli współpraca w tym całym OIN (Open Innovation Network) jest faktyczna i rzetelna, to ciekaw jestem co się z tego urodzi. I czego się Google nauczy od Microsoftu i vice versa 🙂
> A wystarczyłoby, aby Microsoft dotrzymał słowa i zaczął po prostu rozdawać tego nieszczęsnego Windowsa 10.
Taaa, najlepiej jakby wszyscy rozdawali wszystko za darmo. Elon – Teslę, Microsoft – Windowsa, Apple – MacBooki… Ja osobiście najbardziej czekam na darmowe domy na wsi nad jeziorem, z przystanią i jachtem, bo sprzęt i oprogramowanie IT są nudne. Ale może ktoś zacznie rozdawać domy na wsi.
Jak komuś żal parę groszy na porządny system, to niech sobie dziaduje z linuksami (mówię o desktopach, bo kwestie serwerów i superkomputerów, to inny zupełnie rynek). 99%, a może 100% znanych mi aktywistów linuksianych z lat 2000-2008 (potem opuściłem to środowisko), obecnie korzysta z Maca (jeszcze droższy niż pecety) albo Windowsa.
Bo tak to jest, że jak człowiek nie ma na miskę ryżu, to się mu uaktywnia socjalistyczne myślenie Stallmana i okolic. A potem dorasta, kończy studia, idzie do pracy i zaczyna rozumieć, że za darmo umarło. A poza tym, stać go na kupienie sobie czegoś porządnego, a coraz mniej stać na płacenie czymś o wiele droższym – swoim czasem.
(słyszałem, że Linus też się załamał, rzucił zarządzanie rozwojem jądra i udał na leczenie psychiatryczne, które ma mu pomóc stać się normalnym członkiem społeczeństwa)
Taaa. Jak ktoś zainstaluje, skonfiguruje i będzie tym adminował, robił coroczne reinstalacje itp. to może jak użytkownik wymaga tylko przeglądarki WWW, to mu linux wystarczy.
A co do aktualizacji – mój kolega był właśnie walczyć z drukarką u babki, która miała Xubuntu i sobie kliknęła aktualizuj i drukarka przestała działać. Wydruki wychodzą i znikają w drukarce, ale nic się nie drukuje. A jeszcze wiosną kolega był taki zachwycony, że jej Windowsa wykastrował i zasadził Xubuntu i jej to zajebjaszczo działa. No to podziałało. Do jesieni.
Czy ja wiem…ja siedzę na Mincie używam go nie tylko do http://WWW…..jak sugerujesz w stosunku do desktopów, bawię się trochę w foto (Darktable albo RawTherapee mi wytarzają w zupełności). muzę można też jest w czym obrabiać, notabene moja EMU 404 nie chciała za cholerę działać pod Win10, a po parszywym linuksem działa, tak jak Lexicon Alfa którego tez posiadam, edytorów DAW też ci dostatek…ale przyznaję różowo nie ma, np.: drukarka Canon Pixma wydruki foto drukowała jak chciała (kaszana do kwadratu…trzeba było komercyjny TurboPrint kombinować)…ale przynajmniej większość oprogramowania za za free…i mi to wystarcza..
Jakie biblioteki Play?
Jak masz małe wymagania, umiesz zwalczać linuksiane problemy, to może. Ja walczę z tym, bo wciąż mi żal pieniędzy na licencje (ale ja mam 15 komputerów i za rok odchodzę na emeryturę), ale linux i desktop to dwa sprzeczne ze sobą światy
Mam pytanie odnośnie TurboPrinta: czy ten soft załatwia problemy drukarek bez sterowników lub szczątkowymi sterownikami pod linuksem czy też przejmuje pełną kontrolę nad drukowaniem nawet jak są zainstalowane sterowniki producenta?
Nie wiem, jak w przypadku innych drukarek, ale ja miałem problem z Pixma 5750 (wiec nie PRO..), zainstalowałem sterownik producenta albo był – zadziałał wybudowany w dystrybucje (sorry ale nie pamiętam..) – wychodziła kicha totalna z wydruków, zainstalowałem więc TurboPrint i działa, w systemie widoczne są dwa, można wybierać.
Dzięki za odpowiedź. Klepnę sobie do nich maila, a w wolnej chwili sprawdzę demówkę.
Cena Windowsa nie ma znaczenia jeśli komuś stykają poleasingowe jednostki na poziomie procków i7 Ivy Bridge/Haswell, a to nadal wydajne maszyny.
Windows 10 definicji porządnego systemu nijak nie spełnia. Oprogramowanie firm trzecich to jest głównie to co trzyma ludzi przy Windzie, a nie sam system. Korzystałem z okienek do wersji 8.1 włącznie. Wersja 10 natomiast to jest już jazda bez trzymanki (samowolne odinstalowywanie oprogramowania, wymuszone aktualizacje, bootloopy), więc jak dla mnie na główny system nijak się nie nadaje. Na pomocniczy system z softem nie dostępnym na pingwina i z odciętym Internetem już tak.
Mac jest fajny, ale z perspektywy jednej osoby, bo fatalnie się skaluje finansowo x kilkanaście stanowisk.
“…potem opuściłem to środowisko…”
– myślę, że wątpię.
… z tego względu, że ponieważ 😉
“To nie jest świat dla normalnych konsumentów”.
– Hmm, świadomi użytkownicy Pingwina też raczej do normalnych nie należą.
Z drugiej strony faktycznie, kopo skrupulatnie dbają o to żeby ścieżka do ich produktów była prościutka i wyłożona czerwonym dywanem, a produkty konkurencyjne żeby były zakopane trzy metry pod podłogą piwnicy sklepu i przywalone tonami gruzu…
No cóż, użytkownik myślący stara się kupować sprzęt na minimum 5-10 lat, wtedy taki uważny dobór sprzętu jest do przełknięcia.
A kogoś kto za reklamami wymienia sprzęt co 2-3 lata … raczej ciężko nazwać myślącym. I taki też nie zawraca sobie głowy sprawami Wolności czy niewolnictwa gospodarczego.
Sorry…ale ja piszę o zwykłym przeciętnym Kowalskim jakim jestem, a ty wyjeżdżasz z oprogramowaniem za setki lub tysiące dolców, nie jetem ani PRO ani nawet semiPRO, ale widać że ty jesteś, a skoro tak to zapodaj coś ciekawego co robisz z chęcią zobaczę/posłucham zawsze człowiek się czegoś nauczy…
A co, masz jakieś dowody, że działałem w nim potem? Bo ja sobie nie przypominam.
A ja właśnie kocham 10 i migruję do niej wszystko co się da. 7ka była kiepskawa. Lepsza niż nieudana zupełnie Vista i koszmarny XP, ale skoro jest 10, to zapomnijmy o starociach
Przesadzasz z tą definicją porządnego systemu. Windowsa 10 mam w pracy i jakoś żyję. Swego czasu miałem jazdy z tym, że zmieniał mi domyślne aplikacje na swoje po aktualizacji. To jest oczywiście paskudna polityka, ale do szybkiego ogarnięcia. Nad aktualizacjami też da się zapanować. Co ciekawe na moim lapku gdzie okazjonalnie “raz na ruski miesiąc” odpalę sobie windowsa internet tak zamula, że nie da się zbyt wiele zrobić. To pewnie też by było do ogarnięcia jak bym się za to zabrał. Dodatkowo w pracy mamy zdublowane pozycje drukarek i raz drukuje pod jedną pozycją a raz pod drugą. Jednak da się żyć.
Ostatnio przyszła do mnie kobieta z prośbą o pomoc bo nie może się zalogować do systemu. Okazało się że ma ubuntu i zrobiła sobie aktualizację do nowego LTS’a z gnomem. Komputer mega stary, od nowości wszystko śmigało i wszystkie aktualizacje były pomyślne aż do teraz. Musiałem postawić jej Xubuntu. Teraz na KDE zauważyłem buga polegającego na tym, że przy rozwiniętym menu nie działają klawisze regulacji głośności i jak wychodzi z uśpienia to pomija ekran logowania. Z linuksem też są jaja i aktualizacje też mogą powodować problemy. Raz tak miałem, że po aktualizacji nie mogłem się zalogować. Coś się w userze schrzaniło.
Może nie zauważyłeś, ale model biznesowy w świecie oprogramowania w ostatnich latach mocno się zmienia i nie chodzi o to, że coraz częściej mamy do czynienia z softem jako usługą, a nie towarem. Google opłaca się robić Androida w modelu OS (OpenSource), bo monetyzuje go w inny sposób. Zaś kilka dni temu MS przekazał 60k patentów do “domeny publicznej” i z całą pewnością nie zrobił tego z dobroci serca, bo jako korpo go nie posiada.
Tak, bo prawie nikt nie chce darmowego OS-Androida, a tylko taki z dostępem do Sklepu. Więc płacą. Ale propaganda ołpensorsowa się cieszy, bo niby darmowe. A że prawie nikt darmowego nie używa, to kto by to głośno mówił.
A Microsoft w sklepie ma Wielkie Nic. Więc Windows jako usługa na razie się nieprędko sprzeda. Był taki pomysł, żeby była wersja Windowsa, która pozwala instalować tylko aplikacje ze sklepu, ale to kiepski, bo to Nie Ten Target. Na Androida wszystko może być w sklepie, a na Windowsa jest masa softu pisanego Na Specjalne Okazje i on nigdy nie trafi do sklepu.
Może kiedyś MS zdecyduje się na uwolnienie Windowsa, ale wątpię.
> Z linuksem też są jaja
Fa, panie, jaja jak berety i to co chwilę i ciągle.
Daleki jestem od stwierdzenia, że jakikolwiek SO jest super. Ale skoro jesteś takim piewcą Win10, to wyłącznie lista problemów od 1.10:
https://www.dobreprogramy.pl/Pierwsze-problemy-aktualizacji-Windowsa-10-klopotliwe-sterowniki-Intela-i-znikajace-pliki,News,91306.html
https://www.dobreprogramy.pl/Windows-10-po-aktualizacji-z-usterka-Menedzera-zadan-zbagatelizowano-blad-znany-od-2-tygodni,News,91315.html
https://www.dobreprogramy.pl/Aktualizacja-Windows-10-nie-sprzyja-aplikacjom-niektore-traca-funkcje-inne-dostep-do-internetu,News,91332.html
https://www.dobreprogramy.pl/Masz-Windowsa-10-i-przewodowa-drukarke-Bez-dostepu-do-internetu-szybko
https://www.dobreprogramy.pl/Krytyczny-blad-Windows-10-blokuje-uruchomienie-systemu.-Problem-dotyczy-m.in.-komputerow-HP,News,91434.html
https://www.dobreprogramy.pl/Kolejna-wpadka-Windowsa-10-tym-razem-nie-dziala-dzwiek-ale-mozna-to-naprawic,News,91456.html
https://www.dobreprogramy.pl/Nowe-latki-dla-Windowsa-10-rozwiazuja-problem-z-dzwiekiem-i-czesciowo-ze-sterownikami-HP,News,91494.html
To wyłącznie informacje z jednego serwisu. Może zatem po prostu zejdź na ziemię i przestań siać FUD.
Czyli jednak przespałeś kilka ostatnich lat 😉 Wprawdzie po tych kocopołach, które napisałeś chciałem sobie darować, ale ciekawość jednak wygrała i muszę jednak zapytać, co miałeś na myśli pisząc: “Poza tym, osobiście wolę zapłacić 1 raz za system, niż wielokrotnie płacić za sklep.”?
Microsoft Windows juz od dawna jest do sciagniecia na stronie internetowej
I da sie tez zainstalowac. Choc nadal jest potrzebne wykupienie systemu lub posiadanie licencji,ktora automatycznie jest wyrywana jesli system byl “aktywowany” z danym sprzetem.
* wykrywana
O błędach w Windowsie się pisze, bo jest z tego kasa. O GNU/Linux się nie bo to margines na domowych komputerach. Także zamiast pisać, że ktoś sieje FUD radzę dobrze spojrzeć na udział w rynku konsumenckim obydwu systemów. Windowsa ogarnie praktycznie każdy, a z GNU/Linux jest już mniej różowo…
Sam parę razy na Fedorze miałem sytuację, gdy nagle po aktualizacji kernela siadał obsługa NFS i szlak trafiał automatyczne synchronizacje softu. Najlepsze było to, że błędy zgłoszone zamiast być rozwiązywane w danej linii kernela były pomijane i rozwiązywane dopiero przy następnym większym przeskoku. Także na aktualizację kernela czasami czekało się po 3-4 miesiące.
Domowe komputery, to nie wszystko.
Jeśli chodzi o to jak są błędy w kernelu naprawiane, to – cóż – mocno, ale to bardzo mocno się mylisz. Raczę przestudiować changelog z kerneli, które nie są EOL i porównać.
Dlatego coraz większy sens mają wydania rolling release. Nawet Microsoft to zrozumiał. Vide Windows 10.
Nie tyle zrozumiał, co został do tego przymuszony przez resztę i nie pisze tu o GNU/Linux. Rynek dostosował się do konsumenta, który co chwila musi mieć jakąś zmianę, bo jak nie będzie miał, to będzie nudno.
Mniejsze i częstsze poprawki, to w większości przypadków sporo nowości (potrzebnych czy nie, to już inna sprawa), które niestety mogą generować sporo nowych problemów. Także nie generalizowałbym stwierdzenia, że rolling release ma coraz większy sens…
Ale ja nie piszę o źródłach z https://kernel.org, a o tym co dostajesz w pakietach danej dystrybucji. Jeżeli opiekun pisze, że błąd zostanie poprawiony dopiero w następnej wersji, to jest to słabe – niezależnie od tego czy zrobi to ktoś z Microsoftu czy środowiska GNU/Linuks.
Miej zatem pretensje do opiekuna w danej dystrybucji lub trzeba ją zmienić lub zmienić kernel na jakiś “niezależny”, albo samemu go skompilować. Nie ma to nic wspólnego z GNU/Linux, a jedynie z daną dystrybucją.
“(…)Nie ma to nic wspólnego z GNU/Linux, a jedynie z daną dystrybucją.(…)” – logika Ci się rozmywa…
Chyba jednak nie mi. GNU/Linux – nie jest dystrybucją i nie należy tego mylić.
Mój komp ma już ponad 9 lat 😉
Cały czas ta sama płyta główna, wczoraj rozbudowałem pamięć do 8 GB 😉
Mam też dysk SSD , nawet chińskie porty USB 3.0 , obudowa zmieniona bo starej niestandardowej zepsuł się zasilacz. Systemy Linux Mint 19 i Win XP 😉 Podejrzewam , że Windows 10 też bez problemu działał by na tej konfiguracji sprzętowej…
Oczywiście, że nie jest. GNU/Linux jest źródłem każdej dystrybucji i czasami zdarza się, że błędy z niższego poziomu przenoszone są do wyższego. Tak własnie było w przypadku wspomnianej Fedory, w której okazało się, że część jadra, odpowiedzialna za NFS, gryzła się z czymś innym. Opiekun dystrybucji nie poprawił błędu, bo ten siedział piętro niżej.
To, że aby program mógł znaleźć się w sklepie (czy to Apple czy Google) konieczne jest wniesienie opłaty. Samo umieszczanie w sklepie również podlega wielu rygorom. Za wszystko to płaci odbiorca programu, czyli ja. Dlatego wolę mieć system płatny, od firmy, niż żeby mi dali za darmo system, a potem zarabiali na sklepie, bo na sklepie zarobią wielokrotnie, bo ja wielokrotnie zapłacę.
A kto Ci każe pobierać oprogramowanie ze sklepu Google? To tak jakbyś narzekał, że Steam czy GOG robi tak z grami, których nie jest przecież producentem. Możesz nie korzystać z ich repo, to nie IOS. Coś Ci się znowu pomieszało.
No cóż, pokazujesz jakieś 7 probelemów, na jakie natknął się świat. I co? Pokażesz listę problemów z linuksami? Moja lista jest tak ogromna, że codziennie dowolne 70 mogę ci pokazać. Dzisiaj włączyłem na 15 minut linuksa, bo potrzebowałem skrypt basha odpalić i co? Nie montuje dysku po USB. Na maku działa, na windows działa, a linux (Manjaro z KDE) nawet nie wyświetli że coś się podłączyło do USB.
Zawodowo pracuję z Windows 10 i żaden ze słynnych błędów mnie nie dotknął. Nie mówię, że ich nie ma, ale za to dotknęło mnie z pierdylion błędow linuksów, choć pracuję z nimi przez 4h tygodniowo w pracowni, gdzie teoretycznie nie ma wiele wymagań.
Za każdym razem, gdy włączam linuksy, przypominam sobie, dlaczego rzuciłem tę sektę. Tam nie ma dnia, żeby coś nie działało, nawet jak się ma proste wymagania.
Powiem tak – używalem dosa a potem Windowsa od 1992 roku. Potem wpadłem w 2003 roku w sektę linuksiarską i do 2008 jak pokręcony propagowałem linuksy, choć moje życie it sprowadziło się do rozwiązywania sztucznych problemów, ktorych nie mieli windziani koledzy. Potem przestałem je propagować, ale używałem w nadziei, że to okrzepnie. Nie okrzepło. Od 2012 roku rozpocząłem migrację na Windows. A od 3 lat używam prywatnie wyłącznie Windows (do pracy) i Maka (jest lekki i długo trzyma bateria, więc się nadaje do sprzątania, prania i gotowania, tylko klawisze ma wujowe, więc się kiepsko pisze). Linuksy pozostały mi w pracowni, bo 15 kompów to niezły wydatek za licencje, a niestety przy ich zakupie skopałem i nie zamówiłem Windowsa.
I nie chcę linuksów. Żadnych.
I mówię tu o stacjach roboczych, bo w dyskusji z Krzysztofem piszesz, że desktopy to nie wszystko. Tak, linuksowe rozwiązania nadają się na superkomputery i inne takie. Ale w sektorze stacji roboczych, domowych czy biurowych, tylko Windows, ewentualnie jak się ma małe wymagania, to MacOS. Linux nigdy.
Ale kto Ci każe korzystać z repo Google? To nie IOS, że nie masz wyjścia. Są inne repozytoria, możesz ściągać aplikacje w postaci .apk. To dev ponosi ten “koszt”, ale to normalna sytuacja dla każdej branży, gdzie producent zazwyczaj nie jest dystrybutorem. Poza tym jakbyś kupił grę czy Windowsa w Media Markt, też byś narzekał, że ta sieciówka zabiera kasę za dystrybucję czyjegoś produktu?
Taaa, mam teraz w pracowni rolujące się, chyba ze śmiechu Manjaro. I ostatnio 4h poszły do piachu, bo się ten szajs po jakiejś aktualizacji nie umiał wyrolować. Dziękuję postoję.
To nie chciej linuksa. Twój wybór. Twierdzisz jednak, że Win10 jest cudowny, wspaniały i bez błędów w przeciwieństwie do linuksa, bowiem Ciebie nie te błędy nie dotyczą.
Użyję zatem tej samej argumentacji. Mam linuksa i to w dodatku mocno eksperymentalnego w tej chwili (repozytoria kde-unstable, testing, kernel buduję sam, środowisko wraz z bibliotekami też przeze mnie zbudowane; obecnie i mniejsza o to dlaczego). Nie doświadczam błędów w linuksie. Zatem… 🙂
Sam też używałem Windows (a wcześniej DOSa, OS2, a Windows od 3.0 do XP). I cóż – tyle błędów ile tam było, taki stosunek profesjonalnego supportu do użytkowników, którzy kupili ich produkty, że porzuciłem tę sektę i jestem zadowolonym użytkownikiem linuksa.
Jednakże nie każdemu może on służyć do tych celów, do których komputera używa. Zawsze twierdzę wpierw winno być uświadomienie sobie do czego mi coś jest potrzebne i jak to mogę wykorzystać, a potem dobór odpowiednich środków.
Nie pasuje Ci linux. Ok, rozumiem. Niemniej jednak to o czym piszesz nie ma kontaktu z rzeczywistością. Tak jak są błędy w Win10, tak ich nie musi być w jakiejś dystrybucji linuksa. To, że Tobie Manjaro z jakiegoś powodu nie potrafi podłączyć dysku po USB nie oznacza wcale, że w przypadku innych użytkowników również tak się dzieje.
ile zajmuje findofs? a ile znajdzie tyle zajmuje
Hummmm dziwne ale ja jestem amatorem i słyszałem o edytorach DAW i nawet używam…co do tego mitycznego iLoka którego tak bardzo zachwalasz i równocześnie podkreślasz za każdym razem że na Linuksie nie pójdzie…..czy faktycznie ten pendrive z licencjami (za jedyne chyba 50 dol. i chodzi pod ProToolsem) jest nie zbędny to tworzenia muzyki?? fakt, wygodne to jest z setkami wtyczek i innych VSTi..,co nie znaczy że nie można się bez tych bajerów obejść…co związku z tematem..przecież sam go rozwinąłeś…cytat: “Odpal iLoka, albo Native Access, albo biblioteki Play na linuksie to pogadamy o poważnym robieniu muzy”…ale dalszą dyskusja nie ma chyba sensu….bo po co…wg. ciebie Linux is shit, to po co tu zaglądać? 🙁
> Twierdzisz jednak, że Win10 jest cudowny, wspaniały i bez błędów
Nijak tak nie twierdzę. Ma zapewne błędy, jak wszystko. Tylko, że ja ich nie doświadczyłem, choć zawodowo z dziesiątkami Windowsów się od lat stykam. Więc mam pewną niemałą próbkę do badań. Być może zaburzoną tym, że większość tych systemów ja stawiam i ja nimi zarządzam i po prostu robię to z głową.
> Użyję zatem tej samej argumentacji. Mam linuksa i to w dodatku mocno eksperymentalnego w tej chwili (repozytoria kde-unstable, testing, kernel buduję sam, środowisko wraz z bibliotekami też przeze mnie zbudowane; obecnie i mniejsza o to dlaczego). Nie doświadczam błędów w linuksie. Zatem… 🙂
Oczywiście. Każdy pisze o sobie.
> Nie pasuje Ci linux. Ok, rozumiem. Niemniej jednak to o czym piszesz nie ma kontaktu z rzeczywistością.
Ma. Z moją. Wiele lat (2003-2018) cierpiałem i cierpię z powodu linuksa. To już nie godziny, a tygodnie i miesiące, a może lata (jak zsumować) spędzone na walce, żeby działaly podstawowe rzeczy, które w Windows po prostu działają.
Przez wszystykie lata przerzucałem się z linuksa na linuksa. Co chwilę przychodził jakiś Oświecony mówiący, że nie, nie, ubuntu złe, użyj Manjaro. Nie, nie, Mandrake zły, użyj Debiana. Przesiadałem się i Wciąż Nie Działało.
Mam teraz drukarkę HP. Tania i popularna, P1102w. Pod Windowsem po prostu działa. Pod linuksem i makiem (mak też ma cupsa) koszmar. Tak jest ze wszystkim. Raz wymienię dysk, raz drukarkę, raz coś innego. Mogę wymieniać latami.
> Tak jak są błędy w Win10, tak ich nie musi być w jakiejś dystrybucji linuksa. To, że Tobie Manjaro z jakiegoś powodu nie potrafi podłączyć dysku po USB nie oznacza wcale, że w przypadku innych użytkowników również tak się dzieje.
Oczywiście. O zapewne odpowiedzią jest to, co słyszę od 2003 roku. Zmień dystrybucję. Ale jak zmieniam, nadal nie działa i nadal słyszę zmień dystrybucję, bo inny Oświecony tak piszę.
> Ja pokazałem 7 błędów. Teraz proszę o pokazanie choćby części z pierdyliona leżących w linuksie.
Proszę bardzo –
1. nie widzi dysku USB, który widzi Mac i Windows.
2. Źle obsługuje drukarkę HP1102w.
3. gdy we wrześniu puściłem instalację greenfoota na Manjaro, mogłem zapomnieć, bo wiosną została nowa wersja greenfoota wydana a maintainer zapomniał poprawić paczkę i dopiero koło października działalo
4. Gdy we wrześniu puściłem aktualizację systemu, to sie wywalała, bo jakieś pliki złe są i trzeba było ręcznie kasować te pliki z dysku, na 15 komputerach
O tym, że jest niestabilny, a programy wiecznie się wywalają pisać nie trzeba, bo to już jest legendarne
Tak, typowa linuksiana odpowiedź. Weź sobie zrutuj komputerek i instaluj ręcznie z jakiś .apk. A bo ja haker andoroidowy jestem?
dev ponosi koszt, ale przecież nie charytatywnie, bo go przerzuci na mnie.
Oczywiście dlatego nie kupuję w Media Markt. Po co mi pośrednik.
Ja pokazuję, że wolę sytuację, jak z Windows, gdzie raz zapłacę za system, a potem sobie ściągam darmowe programy z WWW producentów, niż jak z Androidem, gdzie raz zapłaciłem za dostęp do sklepu z urządzenia (tak, wiem, wy kupujecie gołe i sobie instalujecie opensourcowego andorida, bez dostępu do sklepu i czujecie się z tym zajebiaszczo), a potem jeszcze mam wliczone w cenę nie tylko koszt sklepu dla deva, ale również to, że sklep ma ograniczenia i nie mogą być w nim niekoszerne rzeczy. A ja sobie takie niekoszerne lubię czasami ściągnąć i mieć, choć Wielki Brat Google zabrania.
Ostatnio okazało sie, że Wielki Brat Google zabrania pobierania filmów z YT, nawet jak są CC albo jak pobieram na dozwolony użytek osobisty. I dlatego blokowane są różne rozszerzenia, strony i programy pozwalające na pobranie filmu z YT. No ale linuksiarstwo wolnościowe kocha Wielkiego Brata Google, bo on przecież Don’t Be Evil, a zły, paskudny Microsoft, jak on śmie 30zł za Windowsa skasować
Do tej pory myślałem, że trollujesz, ale teraz już nie wiem co o tym myśleć – mam wrażenie, że zwyczajnie nie znasz rzeczywistości poza Windowsem, bo szafujesz jedynie hasłami i niewiele merytoryki w Twoich wpisach. Powiedz mi tylko: kto Ci każe robić roota, by instalować aplikacje spoza repozytorium Google?! I czym się różni wgranie oprogramowania w postaci .apk od pobrania instalatora w postaci jakiegoś ISO czy innszego .exe?
Taki model dystrybucji po prostu przyjął się na Androidzie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, byś korzystał z dystrybucji softu – jako dev oraz klient – w sposób znany Ci z Okienek, czyli udostępniać/pobierać aplikacje z Internetu. Jak ktoś by się bardzo uparł, to może nawet tłoczyć swoje pływy – tylko po co? Tak samo spokojnie możesz też zainstalować sobie alternatywne repozytoria.
Krzysztof Tukiendorf ale kto z wymaganiami stabilności i ciągłości działania, jakie muszą być na produkcji stawia system Fedora? I co rok obgryzasz palce czy po upgrade systemu stacja się uruchomi? Przecież takie Ubuntu uznawane niby za niestabilne do produkcji gdzie wymagany jest wysoki poziom dostępności i stabilności upgrade zalecają LTS ale dopiero po “okrzepnięciu jak się dorobi się konkretnego wydania poprawkowego, najlepiej 3,4. To nie dziwuj się jak ci co chwila na dystrybucji służącej Redhatowi do dystrybucji społeczności różnych kwiatków, których im samym nie chce się wyłapać :). Jak masz duże wymagania w kwestii stabilności to kupuje RHEL albo pomyśl o CentOS. podobno skała stabilności twardsza nawet od Debiana.
“a zły, paskudny Microsoft, jak on śmie 30zł za Windowsa skasować”
Pokaż mi gdzie za taką cenę kupisz w pełni legalnego windowsa, bo raczej mowa o kwocie mi 150 doliczonej do laptopa OEM, a osobno za 10tkę 450 zł. I nie pisz o kluczach na allegro, bo żebyś mógł w pełni legalnie takiego używać musisz mieć klucz, naklejkę i OORYGINALNY (nie z kopii) nośnik, dodatkowo oświadczenie że poprzedni właściciel nośnika odinstalował.
Ale Snowden mówił by nie stawiać na LTS, bo tam NSA szybko luki znajduje 😉 Fedora to był przykład… w końcu jest tam też wersja zwana dumnie “Server”. Sam osobiście stawiam na Ubuntu lub właśnie CentOS’a.
W pewnym sensie Cię rozumiem. W którymś momencie przestała mi pod Linuksem działać drukarka HP 1020. Tzn. raz drukowała się jedna karta, raz w ogóle. Spróbowałem i Manjaro i openSUSE, Minta, Ubuntu – wszędzie podobnie to działało. Jakiś tam efekt dało zainstalowanie starszej wersji sterowników HP. Męczyłem się z tym z dwa lata (nie drukuję za wiele).
Ale co pomogło niespodziewanie i kompletnie – to wymiana 10 letniego kabla USB od drukarki 🙂
Literówka się wkradła, miało być 300. Nie wiem ile doliczają do laptopów, bo to ciężkie do ocenienia, wszystkie moje laptopy mają już WIndowsa, a że kupuję zawsze używane (nie ma sensu kupować nowych), to refurb kosztuje około 200zł. Tak czy siak, kwota niewielka dla normalnie zarabiającego człowieka. Więcej wydaję w Kaufalndzie czasami na jedne zakupy.
Moja jest podłączona po WiFi, więc musiałbym wymienić powietrze 🙂 W każdym razie, pod Windows działa idealnie, pod Makiem kiepskawo, a pod Linuksami tragicznie. Ostatnio budzi mnie w nocy drukowanie i co się okazało? Córka o 20 puściła drukowanie, akurat z linuksa, bo ma taki mój stary laptop z dawnych czasów, gdzie jeszcze jej nie przeinstalowałem Windowsa i został po mnie linux. Nie szło oczywiście i wydrukowaliśmy z Maka. Ale Linux sobie to jednak przemyśłał i o 1 w nocy jednak się wydrukowało 🙂
> Do tej pory myślałem, że trollujesz,
Ja nigdy nie trolluję. Zawsze piszę o tym, jak szczerze myślę i co mi się dzieje.
> Powiedz mi tylko: kto Ci każe robić roota, by instalować aplikacje spoza repozytorium Google?!
A da się bez tego? Nie wiem, nigdy nie próbowałem, bo nie ma tych programów poza sklepem. Wydawało mi się, że wymaga. Może kiedyś wymagało?
>I czym się różni wgranie oprogramowania w postaci .apk od pobrania instalatora w postaci jakiegoś ISO czy innszego .exe?
Tym, że nie ma takiego zwyczaju? Że oprogramowanie dla Windowsa po prostu pobieram, a Google zmonopolizowały sklepem rynek i nigdzie nie widziałem niestety wersji do pobrania normalnie.
> Taki model dystrybucji po prostu przyjął się na Androidzie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, byś korzystał z dystrybucji softu – jako dev oraz klient – w sposób znany Ci z Okienek,
No właśnie stoi. To, że taki się przyjął. I nie bardzo tutaj mam wybór, skoro producenci tak nie dają.
> Tak samo spokojnie możesz też zainstalować sobie alternatywne repozytoria.
Może mogę. Ja mało używam kieszonkowych komputerów, głównie do nawigacji i tyle, więc jakoś mocno nie szukałem.
Ale nie o tym tak naprawdę mowa. Po prostu mi odpowiada Windows i jego metoda sprzedaży, licencjonowania i dystrybucji oprogramowania. I wkurzają mnie socjalistyczne teksty środowisk FLOSS, że Microsoft powinien dawać Windowsa za darmo. Najpierw wejdźcie do zarządu tej firmy, a potem decydujcie. Za innych łatwo decyzje podejmować, co powinni dać za darmo.
Bill Gates to niezły depopulator, czyta książki Davida Icke i ten gość to wcielenie zła.
Nie trollujesz? Zwolennicy linuksa to “sekta” Twoim zdaniem. Wywołujesz dyskusje przez swoją niewiedzę. Przypisujesz jakieś właściwości czemuś przez pryzmat swoich ułomności i niewiedzy, ale to “oni” (czyt. sekta linuksiarzy) są temu winni… Troll w czystej postaci 🙂
“Ale Snowden mówił by nie stawiać na LTS, bo tam NSA szybko luki znajduje” – i to zdanie mnie dziwi, albowiem luki bezpieczeństwa (o nich wszak mowa) są łatane praktycznie w tym samym czasie we wszystkich wspieranych wersjach kernela (oczywiście mowa o źródłach; to co robią opiekunowie kerneli w poszczególnych dystrybucjach, to inna sprawa, choć akurat te łatki są raczej dosyć szybko dostarczane).
“Nijak tak nie twierdzę” – Cóż, pozostanę zatem jedyną osobą, która z Twoich wpisów wyciągnęła przeciwny wniosek. Trudno – przyjdzie mi z tym jakoś żyć.
Na Twoje błędy – odpowiem podobnie jak Ty:
1. Dysk USB – 3 komputery w domu – każdy na linuksie – widzą. Uczestniczę w kilku forach, w tym także przeglądam fora związane z Manjaro – jakoś na błąd przez Ciebie opisywany nie napotkałem. Zatem albo masz jakąś wadliwą konfigurację, albo w istocie z jakiegoś powodu kernel w Manjaro ma z nim problem. Trzeba by to zdiagnozować, ale nie miejsce tu chyba na to.
2. Nie wiem co do “źle obsługuje drukarkę”, jednakże jeśli są jakieś problemy z drukowaniem, to albo winny jest temu producent sterownika (w tym przypadku HP, a nie “linux”) albo znów… wadliwa konfiguracja.
3. Greenfoota nie ma w Manjaro: https://repology.org/metapackages/?search=greenfoot&maintainer=&category=&inrepo=manjaro_testing¬inrepo=&repos=&families=&repos_newest=&families_newest= – nie wiem zatem jak to instalowałeś. Jeśli z AUR – cóż – to jest społecznościowe repozytorium. Ktoś poświęca swój czas, abyś mógł narzekać. Akurat PKGBUILD jest tak prosty, że dowolną wersję zrobić nie jest problemem. Dodatkowo masz kilka możliwości wskazania, że wersja jest przeterminowana. Rozumiem również, że w takim Debianie wiecznie narzekałbyś, albowiem tam są praktycznie zawsze stare wersje. I oczywiście wina linuksa.
4. Możliwości automatyzacji instalacji/akutalizacji na więcej niż jednym komputerze są od dawna znane i rozwiązane. Robisz raz. To, że w systemach typu rolling release niekiedy trzeba ręcznie zaingerować to normalne. Z Twoich wypowiedzi wynika też, że używasz repozytorium AUR. W takim przypadku, to Ty bierzesz pełną odpowiedzialność za to jak wygląda i działa system.
I z mojej strony OT, bo ta dyskusja sensu nie ma.
“Ja nigdy nie trolluję. Zawsze piszę o tym, jak szczerze myślę i co mi się dzieje”.
– Hahahaha! Toś mi człowieku humor poprawił w to niedzielne popołudnie!
Czyli uważasz że wchodzenie w linuksowe środowisko i agresywne plucie naokoło korporacyjnym bełkotem, którego tu nikt nawet nie podtrzymuje …. to nie jest trollowanie? Ustalono ostatnio jakąś nową, nieznaną mi definicję trollowania może?
Dzięki za ubaw z twoich tekstów. A zwłaszcza z powyższego cytatu! ;)))
Coś jest w tym co piszesz. Na domowym, pięcioletnim laptopie robię testy różnych linuksowych dystrybucji i komputer mi regularnie … przyspiesza. Raz że szybciej startuje, dwa że systemy na starcie potrzebują teraz mniej pamięci (przyzwyczaiłem się i używam KDE, Plasmy), trzy – całość jest wyraźnie responsywniejsza.
Nie wiem jak z Windowsami, bo w domu nie mam potrzeby ich używania.
Tak czy siak, opłaca się trochę pokombinować przed zakupami. 😉
Hmmm, pomyślmy … , jak by można zdobyć dowody na to że obywatel @KaCzKa:disqus aktualnie trolluje na typowo linuksowym Przystajniku?
Może jakaś pomoc? Telefon do przyjaciela?
Hahaha! Po raz drugi dziś, dzięki ci za ubaw! ;)))
“…albowiem luki bezpieczeństwa (o nich wszak mowa)…”
Raczej nie o nich mowa, szybciej chodzi o te nie upublicznione moim zdaniem.
Bez sensu byłoby zakładać że agencje rządowe wydają ciężki hajs na szukanie dziur, które by były potem udostępniane gdziekolwiek.
Inna rzecz że nasz sprzęt w całości jest robiony pod ich dyktando i według ich wytycznych. Od lat wiadomo ze da się przechwytywać obraz monitora na odległość, to samo uderzenia klawiszy, czy sczytywać zawartość wyłączonych komputerów. O samych procesorach już nie wspominając.
A co ciekawe to Davida Icke ludzie uważają za oszołoma. Ci sami ludzie których nie zastanawia dlaczego kartele farmaceutyczne wspierają ruchy pro-szczepionkowe a nie anty-szczepionkowe?
Wszak w teorii te “wspaniałe” szczepionki mają je pozbawić w przyszłości zysków…
Zobacz kontekst tego co napisał @Krzysztof Tukiendorf. Nie ma znaczenia – upublicznione, czy nie. Jeśli zostaną załatane, to wchodzą i do stable i do mainline i do LTS.
A, masz rację, sorki. Wyrwałem jeden post z kontekstu i źle go zrozumiałem. Dzięki za zrozumienie.
Druga rzecz że na teraz jest tu 67 postów(!), ze spudelkowanego DP uciekają oszołomy, czy jak? 😉
“ze spudelkowanego DP uciekają oszołomy, czy jak? ;)”
😀
Swoją ścieżką, to ciekaw jestem uzasadnienia tej tezy Snowdena. Nie tylko jego słów. Po prostu wykazania, że tak w istocie jest, jak mówi. Konkret.
W tym wypadku Snowden nie mówił tylko o kernelu, ale o całym GNU i FOSS. Im szybciej dana dystrybucja zmienia swoje komponenty tym lepiej dla jej bezpieczeństwa – przynajmniej tyle teorii.
Nie, nie działam aktywnie w środowisku linuksiarskim. Po prostu czytam Przystojnika, bo jestem zmuszony finansowo mieć komputery w pracowni.
Poza tym, nie zajmuję się tu propagowaniem linuksów, a to rozumiałem przez twierdzenie, że po roku 2008 opuściłem to środowisko
Trollowanie to pisanie czegoś innego, niż się myśli i czuje. To, że ktoś pisze coś, co nie leży po twojej myśli, jeszcze nie jest trollowaniem. Po prostu mam odmienne zdanie i doświadczenia, ale to ci się nie mieści w wąskim linuksiarskim światopogolądzie? Że ktoś może postrzegać świat inaczej? Dyskusja tu zaczęła się od tego, że wąski linuksiarski światopogląd nie może przyjąć tego, że taki Microsoft może chcieć sprzedawać swoje produkty i może nie chcieć działać po linuksiarsku.
3. I to jest kwintesencja linuksiarskiego podejścia. Gdybym narzekał, że w Manjaro nie ma Greenfoota, a w Windows jest, to byś powiedział „jakto jakto, wystarczy skorzystać z AURa i już masz”. Ale skoro narzeknąłem na to, że wersja z Aura nie działała, to nagle mam „jakto jakto, przecież na Manjaro nie ma Greenfoota”. I to pięknie podsumowuje stan zastany.
Jak by się nie obrócić, to d.pa zawsze z tyłu. Potrzebuję Greenfoota, mam Windowsa na 4 kompach – nie ma problemu. Potrzebuję Greenfoota, mam Manjaro na 10 kompach – jest problem. Nieważne jaki. Ważne, że jest, ale linuksiarz będzie zawsze udowadniał, że z winy użytkownika.
Dziękuję, świetnie poparłeś moje słowa.
„nie jesteś dość oświecony, nie masz wystarczającej wiedzy, by zrozumieć wspaniałość tego systemu, to nie nasz system winny, tylko ty trolu przybywający i chcący, żeby coś działało. I to ty trollu sprzeciwiasz się naszemu rządaniu, aby Windows był za darmo, tak jak nasz oświecony linux, o którym nie masz wiedzy”
Ale powiem ci, że ogólnie dałeś mi do myślenia i faktycznie przemyślałem to, po co ja się angażuje. I wyszło mi, że dla podtrzymania zrozumienia, dlaczego nie popierać linuksów i podobnych. Bo czasami sentymentalnie wracam do myśli, że może mamy rok 2018, może zmieniły się linuksy oraz linuksiarstwo. Może by spróbować, dla jaj, z sentymentu. Ale wtedy spotykam takich ludzi jak ty czy pavbaranov i sobie to całe piekiełko przypominam i znów mam na pewien czas spokój.
Z drugiej strony, koło maja przechodzę na emeryturę i raczej kończę pracę w tej pracowni (chyba że mnie ubłagają jeszcze na kolejne 2 lata), więc mój ostateczny kontakt z linuksami się zakończy i faktycznie kurcze, po co ja tu jestem i czytam te linuksiarskie ataki na Microsoft. Faktycznie chyba czas na małe DELETE w czytniku RSS
O ja pierdziu, faktycznie nie myślałem tak o tym, że linuksiarstwo to coś na kształt antyszczepionkowców.
Lepiej późno, niż później: https://sjp.pl/trollować https://pl.wikipedia.org/wiki/Trollowanie
Nie wziąłeś dziś pigułki i jesteś bardzo sceptycznie nastawiony do rzeczywistości 🙂
Kiedyś próbowałem przekonać chłopaków z ekipy remontującej mój kwadrat, że się nie znają. Skończyło się to tak, że teraz muszę sam robić poprawki po moich wspaniałych pomysłach. A wystarczyło posłuchać praktyków 🙂
Widzisz, tu nie chodzi o to, żeby Microsoft rozdawał się za darmo. To korporacja, ja tam lubię jak korporacja mi wypłaca kasę za moją pracę 🙂 Więc muszą zarabiać. Ale bardzo słabo im idzie przemodelowanie profilu swojego zarobkowania. Teraz stoję przed dylematem zakupu kolejnego laptopa. I w zasadzie po raz ósmy w przeciągu 12 lat muszę zapłacić za Windowsa, którego i tak wykasuję. Owszem, mogę bez Windowsa – kupić coś tam z 1% obecnej oferty. Ale o ile bym czuł sympatię do firmy, gdy powiedziała – zapłaciłeś już dwa, trzy razy, a rób sobie aktualizację do nowych wersji w ramach obowiązujących licencji. Nie wzbraniam się przed wydawaniem pieniędzy. Nie lubię po prostu wydawać tych pieniędzy w nieoptymalny sposób.
Nieeeeeeee! Tylko nas nie opuszczaj!!!!! Prosimy!!!
Jak chcesz to nawet zaprowadzę teściową i jej kota, do zaszczepienia na grypę. Tylko tu z nami zostań! Toż nasze linuksowe piekiełko zamarznie bez ciebie! :O
No, jakiś czasami przygłupi faktycznie bywam.
Na przykład robię się nieufny i nerwowy, kiedy korporacje już dziś na siłę wciskają mi szczepionki, żeby nie musieć na mnie w przyszłości zarabiać…
A tak prawie serio.
Piszesz powyżej:
“Przez wszystykie lata przerzucałem się z linuksa na linuksa. Co chwilę
przychodził jakiś Oświecony mówiący, że nie, nie, ubuntu złe, użyj
Manjaro. Nie, nie, Mandrake zły, użyj Debiana. Przesiadałem się i Wciąż
Nie Działało”.
– I za to że bezkrytycznie uwierzyłeś w czyjeś frazesy zamierzasz się teraz mścić na świadomych użytkownikach Linuksa. Prawdopodobnie marnując sobie kolejnych kilkanaście lat życia… Cel życia godny co najmniej pomnika. 😀
No dobra, do rzeczy. Używam Linuksów głównie dla czterech powodów.
Pierwszy, nie śledzą mnie przez nie korporacje.
Drugi, zawsze na Pingwinie w trzy minuty zdążę zrobić czy sprawdzić coś na szybko. Windows w około 50% przypadków funduje mi czekanie na cośtam. A natura moich zajęć wymaga bardzo konkretnego określenia czasu pracy przy komputerze.
Trzeci, nigdy samodzielny restart żadnego Linuksa nie pozbawił mnie efektów mojej pracy.
Czwarty, otwarte źródła.
Teraz dawaj sensowną alternatywę. Oprócz Maców, nie cierpię zamkniętych “kamiennych ogrodów”.
A to już jest inna sprawa, sprawa wynikająca z tego, że popyt na sprzęt bez systemu jest niski, praktycznie zerowy, więc producentom się nie opłaca wystawiać na rynek masowo produktów bez systemu. Ba! jest to nieetyczne, bo większość klientów spodziewa się, że system będzie. Sam byłem świadkiem jak w Medialnym Marku babka kupiła komputer z FreeDOSem, a potem z płaczem błagała sprzedawcę o pomoc.
W każdym razie, to nie wina Microsoftu, a tego, że na urządzenia z linuksami popyt jest zerowy.
Zresztą – Apple też nie sprzedaje komputerów bez systemu.
Na rynku komputerów kieszonkowych (smartfony, tablety), też nie dostaniesz raczej sprzętu bez systemu. Ale o tym się głośno nie mówi, za to narzeka się na Microsoft, choć ten swojego sprzętu chyba za dużo nie ma i jak już to narzekaj na producentów. A bardziej na rynek, który po prostu nie chce laptopów z linuksami. Trochę takich producentów jest, ale nie spodziewaj się, że przy popularności linuksów około 2%, nagle podaż na rynku będzie na poziomie 50%
Właśnie zaorałem całkowicie Manjaro. Miałem dość. Zrobiłem pacman -S gpodder. Więc nie AUR. Zwykłe koszerne REPO systemowe. I co? Nie działa gpodder. Jakieś błędy pythonga wywala i idzie spać. Także ostatni linuksiany komputer, jaki miałem u siebie (trzymałem go pod Kdenlive, bo mało montuję, a szkoda mi kasy na Vegas) poszedł do piachu i zagościł tam Windows 10. Na nim gpodder jakoś się uruchamia, choć to Windows, a gpodder flossowy i wążowy i teoretycznie lepiej powinien działać pod linuksami.
I całe szczęście. Pozostaje już tylko żywić nadzieję, że jako osoba, która nie jest użytkownikiem linuksa w żadnej postaci, przestaniesz na serwisach, które poświęcone są głównie linuksowi lansować produkty Windows.
A tu ciekawostka sprzed chwili: https://i.imgur.com/VZg126u.png Gpodder jak żywy przed chwilą zainstalowany i działający. Linux? Dość mocno zmieniony Arch przeze mnie (repozytoria kde-unstable, testing, stąd też Qt5.12b2, skompilowane na nim KF5.51+poprawki, Plasma 5+poprawki, qt5-webkit-git i własny kernel; podaję tylko dla pokazania na jak potencjalnie wielce “niestabilnym” systemie pracuję). Arch jest podstawą dla Manjaro i znakomita większość paczek jest tam brana bez jakichkolwiek zmian; pozostałe to paczki własne. Skoro w Archu gpodder działa, a w Manjaro nie, są dwie możliwości: albo jakieś paczki w Manjaro kolidują z gpodderem, albo – co jest bardziej prawdopodobne – u Ciebie nie działa, a zatem Ty coś namajstrowałeś. Nie ma to jakiegokolwiek znaczenia.
>Widzisz, tu nie chodzi o to, żeby Microsoft rozdawał się za darmo.
No jak nie o to, skoro napisałeś
> A wystarczyłoby, aby Microsoft dotrzymał słowa i zaczął po prostu rozdawać tego nieszczęsnego Windowsa
🙂
>Toż nasze linuksowe piekiełko zamarznie bez ciebie! :O
Chciałbym. Ale nie sądzę. Jeszcze jak doczytałem niżej, że jesteś antyszczepionkowcem, to w ogóle szanse na to, żebyś nie siał zagrożenia, nienawiści i jak sam zauważyłeś, żebyś nie trollował, są znikome.
> I za to że bezkrytycznie uwierzyłeś w czyjeś frazesy zamierzasz się teraz mścić na świadomych użytkownikach Linuksa.
Dlaczego mścić? Moje słowa krytyki przeciwko linuksom oraz pochwały dla Windows i Microsoftu nie są zemstą. Po prostu takie jest moje stanowisko.
>Prawdopodobnie marnując sobie kolejnych kilkanaście lat życia…
Nie czuję się, abym z Windows sobie marnował życie. Od czasu jak przesiadlem się na Windowsa, moje problemy się skończyły. Używam komputera i tyle. Ma prawie wszystko to, co chcę (brakuje mi tylko programu do montażu, bo Vegas tani nie jest, a ja montuję filmy niedochowe, dla jaj, ale dzisiaj ostatecznie zaorałem niedziałające Manjaro, więc jakoś będę musiał tę jedyną dla mnie istotną lukę windowsa załatać)
>Pierwszy, nie śledzą mnie przez nie korporacje.
A ja nie jestem antyszepionkowcem ani spiskowcem dziejowym i nie mam z tym problemu.
>Drugi, zawsze na Pingwinie w trzy minuty zdążę zrobić czy sprawdzić coś na szybko. Windows w około 50% przypadków funduje mi czekanie na cośtam.
Możliwe, że takie zadania wykonujesz, ja wykonuję całkiem odwrotne najwyraźniej. Ale ja nie jestem programistą ani administratorem ani sieciowcem. Tylko człowiekiem praktycznie spoza branży IT. Podejrzewam, że w pracy sieciowca być może narzędzia takie, jak niesie np. Kali linux są ważne.
>Trzeci, nigdy samodzielny restart żadnego Linuksa nie pozbawił mnie efektów mojej pracy.
To taki argument jak to, że nigdy uruchomienie linuksa nie pozbawiło cię lewego ucha. No OK, prawdziwe, no OK istotne, ale jakby bez związku, bo ,mnie Windows również nigdy nie pozbawił efektów mojej pracy, a używam Dosa, Windowsa i okolic od 1992 roku i nawet jak w latach 2003-2008 działałem w społeczności linuksowej, to i tak gdzieśtam komputery z Windows wykorzystywałem, tylko mniej.
>Czwarty, otwarte źródła.
Super. Ale inne są potrzeby ludzi z branży IT, a inne zwykłych użytkowników jak ja. Jeżeli pracujesz w branży IT, jeżeli musisz programować albo wdrażać takie produkty, to jasne – pewnie łatwiej mając dostęp do źródeł coś osiągnąć. Dla mnie to znów zaleta zupełnie bez sensu, bo nigdy w życiu do żadnych źródeł nie zajrzałem.
Tak, podobnie jak nie wiem czemu robią skuteczne lekarstwa. Skuteczne kupisz raz, a nieskuteczne wiele razy.
Chłopie, jest tyle chorób na świecie, że firmom nie zależy na tym, żeby je jeszcze generować, ale żeby je tępić. I dość na tym zarabiają.
No cóż, taki dziwny jestem, że moja Ziemia jest kulista, dzieci mam zaszczepione, na niebie za samolotem widzę smugi skroplonej pary wodnej, a król lechii Sanyaja nie jest moim ukochanym monarchą. No i właśnie, nie wyznaję linuksa 😛 Straszne, prawda?
Ale sugestia o pigułkach wiele wyjaśnia, bo można z niej wyczytać to, że to ich branie u Was powoduje takie skutki, w szczegółności u pana D.
Pozwolisz więc że odpowiem ci cytatem, niezrównanego króla Juliana:
“Ecie pecie, miś w klozecie”.
Pozwól że znów sięgnę do nieprzebranej skarbnicy mądrości króla Juliana i uraczę nas ponadczasowym cytatem:
“Jakim cudem ofiara z żyrafy wrzucona do wulkanu miałaby nie pomóc”.
He, he! Szacun za chęci, ale jego zdroworozsądkowymi argumentami nie przekonasz. Zresztą, pod tym wpisem Salvadhora Kaczka odkrył się w dużym stopniu, poczytaj na spokojnie wszystkie tutejsze jego odpowiedzi, przeanalizuj. To dwudziestokilkuletni gówniarz, troll jadący na adrenalinie, albo korpotroll robiący zadymę na zlecenie.
Schemat jawnie widoczny – cokolwiek byś nie pisał, jego odpowiedź jest zawsze według klucza: Linux jest beee, Windows cacy. Zawsze. Albo przechodzi do szczeniackich wycieczek osobistych.
To tak na marginesie tego wątku, bo wiem że nie bardzo potrafisz odpuścić a tu “dyskutować” będziesz jakby z bootem. 😉
To było trochę ironiczne określenie stosunku MS do klienta postronnego, który chcąc nie chcąc i tak musi im płacić haracz. A nawet jeśli się już z tym pogodził (z haraczem) to mu się go podnosi, pomimo zapowiedzi „darmowego” systemu i zarabianiu na telemetrii i reklamach. Co zupełnie by mi nie przeszkadzało 🙂
Dobrze posłuchać eksperta.
Przy pisaniu każdego następnego komentarza,zrób to szybko,zanim dotrze do Ciebie,że to bez sensu.
To porada Króla Juliana.Powinna działać.
Dajesz, dajesz. Jeszcze tu jakiś antyszczepionkowiec jest? Nasunęliści mi ciekawy pomysł na badanie. Czy istnieje korelacja pomiędzy linuksiarstwem, a antyszczepionkowcami? Nie ma sensu badać ilu antyszczeponkowców jest linuksiarzami, bo wiadomo, że w tę stronę to nie zadziała, bo do bycia linuksiarzem trzeba jednak wiedzy i umiejętności, a większość antyszczepionkowców to madki z horom curkom, ale naprawdę zaciekawiło mnie teraz, jak duży odsetek linuksiarzy to antyszczepionkowcy.
No cóż, zupełnie mnie nie dziwi, że akurat ta postać jest dla ciebie autorytetem
Niestety, jak już tu pisalem, wciąż pozostaje mi 10 komputerów w pracowni. Na razie zbieram fundusze, ale że najpewniej w maju przechodzę na emeryturę, to myślę, że dotrwam jednak na tamtejszych Manjarach obniżając wymagania.
Oczywiście, że nie ma znaczenia dlaczego tam nie działa. Ma znaczenie to, że nie poradził sobie z odpaleniem gpoddera i został zaorany, a Windows 10 bezproblemowo tegoż uruchamia, co było celem.
Tak więc z powodu mnie, to możesz do woli sobie kopilować kernele, instalować unstable-srable. I spędzać życie na linuksowaniu. A ja tam truskawki to śmietaną polewam.
Wielkie dzięki za zezwolenie, ale nie przeceniaj się 🙂
Faktycznie, nie powinienem był się spodziewać, że zrozumiesz proste zdanie w j. polskim. W każym razie, usunałem już Przystojnika z RSSów, więc już mnie raczej nie zobaczycie poza tym wątkiem w diskusie. Właśnie instaluje mi się świeży windows 10 na lapku, na którym rano stało Manjaro.
Nie wiem po prostu czego się obawiasz.jeśli szczepionka działa,zachorują tylko antyszczepionkowcy,więc mała strata.
Ty,dzięki szczepionkom przeżyjesz,razem ze swoim potomstwem,więc jest nadzieja dla ludzkości.
A zaścianek zginie wraz z chorobami i Linuksem.
Będzie wtedy ok?
Hehe, bardzo dobry temat na badania. Moim zdaniem dość często ludzie
są nosicielami nie jednej a wielu teorii spiskowych. Wydaje mi się, że
istnieje u niektórych osób “preferencja” do doszukiwania takiego
“drugiego, trzeciego, czwartego” dna w rzeczywistości.
Zazwyczaj
wrogiem numer jeden są korporacje (medyczne, finansowe, komputerowe), a
od wroga się ucieka. Linuks to świetna ucieczka od “systemu
zniewolenia”, czyli M$. Wyniki takiego badania byłyby bardzo
interesujące niezależnie od wniosków. Każdy wniosek byłby ciekawy. Jeśli
n.p. okazałoby się że wśrólinuksowców nie ma większego procenta
“spiskowców” niż wśród windowsowców to by było super. Oczywiście
spiskowców do niczego nie przekonasz bo jeśli jesteś w opozycji to
jesteś elementem systemu, żydem, masonem, cyklistą i t.p.
Szczególnie
jak się poczyta powyższych dyskutantów to zaczyna się człowiek
zastanawiać, czy środowisko linuksa nie jest przypadkiem gronem
spiskolubnym. Na szczęście są też inni linuksiarze 🙂
p.s.
Szczepionki są super. Ten temat dość dobrze i rzetelnie przebadano. Z
resztą tu nie ma już co badać. Statystyki medyczne są namacalnym dowodem
skuteczności. Pytanie, czemu antyszczepionkowcy nie skupią się na tym
co jest rzeczywiście szkodliwe społecznie i nabija najwięcej kasy
koncernom. Chodzi o reklamowanie wyrobów medycznych, które napędza
lekomanię. To jest rzeczywisty, nie wydumany problem i walka z tym
nikomu nie zaszkodzi w przeciwieństwie do walki ze szczepionkami. Może
to antyszczepionkowcy są opłacani przez koncerny farmaceutyczne??? 😉
Jakby na serio się nad tym zastanowić to możnaby dojść do wniosku, że
koncerny zarabiają na antyszczepionkowcach. Szczepionki są tańsze niż
leczenie późniejszej choroby i jej powikłań. Lepiej można zarobić na
chorobach niż na profilaktyce.
>Nie wiem po prostu czego się obawiasz. Jeśli szczepionka działa,zachorują tylko anty-szczepionkowcy.
Nie, nie tylko. Skuteczność szczepionek nie jest 100%. Są osoby, które nie mogą być szczepione albo na których szczepionka nie zadziałała. I jeżeli antyszczepionkowcy się powiększą, to zaczną stanowić zagrożenie dla wszystkich, po wprowadzą potencjalne źródło choroby.
Moje pokolenie było szczepione na ospę i dzięki temu ta choroba zniknęła. Moje dzieci już na ospę szczepione nie są, bo zniknęła. Zniknęła dzięki temu, że jak najwięcej osób było odpornych po szczepieniach i nawet jak gdzieś szczepionka nie zadziałała, to już zagrożenie się nie przenosiło.
oczywiście, najwięcej ucierpią nieszczepieni, ale wpływ to ma na całe społeczeństwo.
Albo tzw. suplementy diety. I tworzenie nieistniejących chorób, takich jak zespół niespokojnych nóg 🙂 Lekomania nie jest tak szalona, jak suplementomania. Suplementy, witaminki, homeopatie i inne. To jest dopiero kasa. Wystarczy wyprodukować coś, co nie jest szkodliwe i wrzucić reklamy do mediów. A ludzie pokornie kupują ten szajs.
A nawet jeśli coś jest naprawdę lekiem, to często w wersji reklamowanej kosztuje 10 razy drożej. Ja kupuję ibuprofen za bodajże kilka złotych 100 tabletek. A te reklamowane i sprzedawane w supermarketach są po kilkanaście zł. za mało tabletek.
Hehe! Kolega też dołączył … miło widzieć.
Obawiam się że użytkownicy Linuksa po prostu więcej i częściej samodzielnie myślą niż inni.
A jak tak na spokojnie pomyśleć, to nie ma innej historii ludzkości niż właśnie ta spiskowa, znaczy zdrady, knowania, intrygi pałacowe, rewolucje itp…
Co do skuteczności szczepionek, tu jest podobnie jak z żywnością przed latami 70-tymi i po nich. Dziś jedząc pozornie to samo co nasi dziadkowie narażamy się na otyłość, cukrzycę, depresję, problemy z krążeniem, nowotwory, łysienie, itp, itd … A popatrzmy na fotki sprzed lat 70-tych, ludzie tam są po prostu szczupli, nie znano też większości dzisiejszych “epidemii XXI-szego wieku”.
Dziś wstrzykuje się jako szczepionki specyficzne koktajle chemiczne, nie spełniające podstawowych norm bezpieczeństwa.
A produkty żywnościowe jak i szczepionki nazywa się nadal tymi samymi terminami, wtedy i dziś.
“Szczepionki są tańsze niż leczenie późniejszej choroby i jej powikłań. Lepiej można zarobić na chorobach niż na profilaktyce”.
– I o tym samym piszę, jak może się korporacjom opłacać pakować grube miliardy w kampanie szczepionkowe, przekupywanie polityków, tresowanie lekarzy, dobry PR dla szczepień … skoro według własnych zapewnień, potem same na tym tracą?! Szczepią ludzi po to żeby ich nie móc potem leczyć?!
Każdy poza idiotą z wypranym przez telewizor mózgiem, stwierdzi że coś tu na kilometr śmierdzi…
No facebookowy detektyw XXI wieku… porównywanie zdjęć źródłem pracy naukowej na temat zdrowia i otyłości. Zerkałeś na zdjęcia z lat 39-45? Same chudzielce. Może krótko żyli, ale za to jak zdrowo 😉
Szczególnie gdy brali amfetaminę lub kokainę na odchudzanie. Nie wiesz zapewne o tym, że długość życia w ciągu ostatnich 100 lat wzrosła dwukrotnie. To jest olbrzymi postęp i również olbrzymie problemy za tym idące. Mało który człowiek dożywa starości w zdrowiu. Dawniej tylko ludzie wybitnie zdrowi dożywali sędziwego wieku. Dzisiejsza medycyna jest w stanie podtrzymać przy życiu osobę chorobliwą przez wiele lat. Dawniej szło się do piachu zanim pozostałe choróbska zdążyły się przypałętać. Pierwszy zawał kładł Cię do grobu.
Samodzielne myślenie w społeczeństwie, polega na umiejętnym czerpaniu z wiedzy, którą dostarczają nam ci, którzy specjalizują się w badaniu określonych zjawisk i dziedzin. Jeśli nie czerpiesz z tego dorobku, odcinasz się od tych, którzy już zastanawiali się nad problemem, który Cię trapi, a wypowiadasz się na ten temat to jesteś dyletantem. Nie ma w tym mądrości, ale jest błądzenie zagubionego umysłu poszukującego prawdy ale nie mającego zaufania do innych.
Chcesz myśleć samodzielnie? Rób to, ale uważaj na błędy własnego umysłu. Polecam film:
https://youtu.be/T1vW8YDDCSc
Ojoj, ale wysoko! Staję biedny na paluszkach, podskakuję nawet i nadal nie mam śmiałości dobyć głosu wobec rozmówcy grzmiącego z tak wysokiej katedry…
O, Wasza Ekscelencjo!, o Wasza Wyrozumiałości!, wybacz maluczkiemu żem głos zabrał a go jestem niegodzien! O ja głupi! O ja niedouczony! O ja odcięty, dyletancki i zagubiony w wioskowej ciemnocie!
> To dwudziestokilkuletni gówniarz,
Blisko byłeś. w 1999 roku zaczynałem pracę w okolicach IT, więc 20 lat będzie za rok. Chyba że liczyć czas szkoły, ale wtedy jednak znacznie skacze, bo pierwszy komputer jaki miałem w domu, to PC AT w 1993 roku, a pierwszy kontakt z komputerem miałem w 1988 mniej więcej, z Atari w szkole.
Ale myślę, że te wczesne czasy się nie liczą, więc masz rację, jestem dwudziestokilkulatkiem w branży i do ciebie mi jeszcze wielu latek brakuje. Na szczęście, w czerwcu kończę pracę w zawodzie, więc nie dotrwam tak jak ty, do 65. w IT.
W sumie to życie takich spiskowców jest biedne i nie chciałbym tak żyć. A to paskudne korporacje chcą ich zabić szczepionkami; a to nasa wydaje kupę hajsu, żeby im wmówić, że ziemia płaska, a oni nie mają kasy żeby udowodnić, że są oszukiwani; a to z przerażeniem patrzą na niebo pełne chemitrailsów. Zjeść nic nie mogą bez przerażenia, bo przecież wszystko to jest specjalnie modyfikowane.
Monitor ich podsłuchuje, klawiatura też (patrz wypowiedzi pana Dobreckiego w wątku wyżej).
Paskudny Microsoft o niczym innym nie myśli, tylko jak ich szpiegować.
jedno dobrze, że są dość inteligentni, żeby sobie audytować kod źródłowy linuksów i go kompilować wcześniej zaudytowanym przez siebie kodem źródłowym gcc, który skompilowali wcześniej zaudytowanym przez siebie kodem źródłowym gcc, o cholera, ZONK.
I znów biedaki cierpią i się boją. Ale wierzą. Wierzą w Moc Swojego Umysłu. Moc, która jest ponadprzeciętna. Na forach dla madek z horom curkom mogą brylować opowieściami o szczepionkach.
Zawsze mówię – od 80 do 90% wszystkich problemów (z dowolnym systemem) tworzy użytkownik.
Jesteś człowiekiem sfrustrowanym,niedocenianym przez innych (co rodzi dalszą frustrację) i mało zarabiającym (co rodzi dalszą frustrację).
Piszesz tak naprawdę o sobie i do siebie.
Swoje żale i złości wylewasz na nas,zamiast założyć bloga i pluć na cokolwiek (mam nadzieję,że znajdziesz słuchaczy).
Zmień coś w swoim życiu,uśmiechnij się,i zacznij od siebie.Działa.
Swoją drogą dziwię się,że Salvadhor nie wyciął tego offtopu….
I proszę Cię,szanuj choć swój czas i nie odpisuj,nie będę czytał.Wolę
przeczytać dobrą książkę,niż słuchać narzekania,mam tylko jedno życie
Klasyka sekciarskiej odpowiedzi. Klikam w windows instaluj i mam działającego gpoddera. Wpisuję pacman -S gpodder w Manjaro i nie mam. Ale oczywiście ja jestem winny. Nie ten, co instalator spierdzielił. Nie wiem, może się z jakąś paczką gryzie, ale to wina użytkownika? Tyle tego linuksa używam, co nic, bo do odpalania kdenlive (który zresztą też pod manjaro ma ikonki skopane, więc widać jak się starają).
Teraz zaorałem manjaro, instalowałem kubuntu i co? Jajco! Dochodzi do końca, mówi, że wszystko OK, restartuję i co wstaje? Windows. Bo Kubuntu nie umie gruba dorobić.
I tak, wiem, to wina moja, bo jakbym ręcznie zainstalował gruba a nie zdawał się na instalator, to pewnie by poszło. Ale nie umiem. Chcę mieć linuksa z 1 powodu – kdenlive. I to zbyt skomplikowane dla tego systemu.
Dodam, że zaorałem dysk i mam świeży Windows 10, który po prostu działa i świeżą walkę z tym, żeby łaskawie jakieś kde z kdenlive mi chulało.
Hehehe, psycholog się znalazł domorosły. I już nawet moje zarobki ocenił. Akurat zarabiam dość dobrze, wręcz bardzo dobrze, aczkolwiek to nie jest dla mnie zupełnie istotne, dlatego już obecnie wypowiedziałem część umów, a kolejne wypowiedzenia w drodze, bo wolę spokojnie sobie żyć, niż gonić za pieniądzem.
Połowa tego, co zarabiam teraz w zupełności mi do życia wystarczy.
Nie, nie mam żadnych żali. Bardzo dobrze pracuje mi się z Windowsem i tylko tyle napisałem. To wy jesteście dziwnie zdenerwowani, że ktoś chwali Windowsa 10. Ja z Windows od prawie 30 lat nie mam problemów i dobrze mi się z nim żyje. Ale to wy tego nie akceptujecie.
Klasyka trolla. Cóż przestaję zatem karmić i kajam się ze względu na to, że sekta linuksiarzy nie nauczyła Ciebie korzystać z jakiejkolwiek dystrybucji.
Twoje problemy być może mogliby rozwiązać – jeśli Manjaro – na polskim forum manjaro.pl bądź anglojęzycznym forum.manjaro.org (tu są wszak deweloperzy tej dystrybucji). Przy Twoim nastawieniu szczerze wątpię, by ktoś chciał swój czas na Ciebie marnować.
Życząc szybkiego przejścia na emeryturę jedynie podzielę się informacją, że kdenlive dostępne jest również na Windows. Łap, póki jeszcze wytrzymuję Twoje zachowanie (jakie sam sobie dopowiedz):
http://mirror.karneval.cz/pub/kde-applicationdata/kdenlive/release/Kdenlive-18.08.2-w64.7z
oraz informacja o znanych problemach: https://userbase.kde.org/Kdenlive/Manual/Windows_Issues
Życzę udanej współpracy z kdenlive dla Windows. Być może to uwolni nas od Ciebie.
My doskonale akceptujemy, że ktoś używa jakiegoś systemu, który zna, który lubi i który mu się sprawuje dobrze.
Ty raczej nie rozumiesz… Szkoda jednak tłumaczyć – i tak nie zrozumiesz.
Skoro zaś tyle zarabiasz, to wydaj jeszcze na te brakujące licencje Windows. Żyć będzie Ci się lepiej. Jeśli potrzebujesz linuksa – zatrudnij fachowca, który za drobne pieniądze Ci dobierze odpowiednią dystrybucję i ustawi by działała prawidłowo.
Kaczka pisze:
” Teraz zaorałem manjaro, instalowałem kubuntu i co? Jajco! Dochodzi do końca, mówi, że wszystko OK, restartuję i co wstaje? Windows. BoKubuntu nie umie gruba dorobić”.
“I tak, wiem, to wina moja, bo jakbym ręcznie zainstalował gruba a nie zdawał się na instalator, to pewnie by poszło. Ale nie umiem. Chcę mieć linuksa z 1 powodu – kdenlive. I to zbyt skomplikowane dla tego systemu”.
Mało że toto szczyl jest. Teraz wychodzi na to że to baba. Bo osobiście nie znam żadnego dorosłego faceta który tak jawnie napisze o sobie że jest takim nieudacznikiem, do tego w tak histerycznym, roszczeniowym tonie… Tak szczerze to żaden znany mi dwunastolatek takiego patałacha też z siebie robił nie będzie.
Zauważ poziom wiedzy tej Kaczki, praktycznie jest zerowy. Do tego bezpłciowy nick, pisany wielbłądem. I kilka innych zachowań nie pasujących za cholerę do dorosłego faceta, ani żadnego faceta z jajami. Jakaś smarkata gówniara znalazła sobie metodę na psucie nerwów innym i zwrócenie na siebie uwagi. 😉
@KaCzka rozkręciłeś tutaj piękną spiralę nienawiści. Jakąś nagrodę powinienem Ci ufundować 🙂
Co do problemów które ma Linux na Twoich maszynach – nie przejmuj się. Darmochy nie jest żal kasować. Pociesz się myślą, jak musiałem rozpaczać kasując partycje windowsowe bo mi miejsca na dysku brakowało 🙂
Wiem, że jest wersja pod Windows, ale ona działa niestety dość słabo. Dużo, dużo wolniej niż linuksiana. I wywala sie częściej. Tak że to bardziej markieting niż produkt.
No widzisz, problem w tym jest, że wy nie rozumiecie tego, że nie chodzi o to, żeby mozolnie na forach rozwiązywać problemy nieznane innym systemom, parafrazując Kisiela, tylko żeby po prostu używać komputera bez setresów, a to daje mi Windows 10. O czym pisałem na początku, ale linuksiarze nie potrafią tego zaakceptować i zaczęliście wesołe wycieczki ad personam.
Tyle, że te wycieczki spływają po mnie jak po kaczce (stąd ten pseudonim), a już comming out Dobreckiego utwierdził mnie zupełnie w przekonaniu, że idę właściwą drogą.
>Zauważ poziom wiedzy tej Kaczki, praktycznie jest zerowy.
Oczywiście. I to komplement a nie obraza. Dla Windowsa komplement. Bo zupełnie się na tym znać nie muszę. Po prostu używam z przyjemnością Windowsa i nie muszę być inżynierem systemowym, żeby zainstalować gpoddera czy np. zainstalować Windowsa. Włożyłem pendrajwa z Windowsem i 20 minut później miałem działający system. Włożyłem pendrajwa z Kubuntu, potem z Neonem i po 20 minutach nie miałem działającego systemu. I nie, nie chcę być inżynierem systemowym, nie chcę grzebać w grubach.
To normalne, zdrowe podejście. Jak choruję idę do lekarza (wiem, ty nie idziesz, bo wielka big-pharma cię chce dopaść). Jak chcę coś zjeść, idę do spożywczaka (wiem, ty nie idziesz, bo wielkie cośtam cię truje).
Jak potrzebuję systemu, to używam Windowsa (wiem, ty nie idziesz, bo wielki MS cię szpieguje).
Rozumiem, że są preppersi i ja nawet nie mam nic przeciwko, że ty sobie nim jesteś. Jeśli bawi cię grzebanie w systemach, to czemu nie. Jeśli bawi cię uprawianie własnej żywności, czemu nie. Mam kolegę, który w ramach reklasu siedzi i naprawia stare wraki (np. Clio sprzed 20 lat). Tylko on nie chodzi jak potłuczony i nie wyzywa od szczyli i bab tych co wsiadają do sprawnego auta i oczekują, że nim dojadą do pracy bez dwukrotnej wymiany oleju po drodze.
> Skoro zaś tyle zarabiasz, to wydaj jeszcze na te brakujące licencje Windows.
To nie mój sprzęt, ale pracodawcy, któremu z grzeczności w ramach wolontariatu pomagam jeszcze do czerwca. A aż tak bogaty, żeby zakupić dla jaj 10 licencji Windows nie jestem.
>Jeśli potrzebujesz linuksa – zatrudnij fachowca, który za drobne pieniądze Ci dobierze odpowiednią dystrybucję i ustawi by działała prawidłowo.
Nie ma takich. Do windowsa można znaleźć naprawdę dowolnego za dowolne pieniądze. Ale jak już są jakieś firmy, co ich linux nie przeraża, to za samą instalację w cenniku sobie śpiewają tyle ile licencja na Windowsa albo nawet kilka. Specjaliści od linuksów zarabiają pieniądze większe niż nawet mój obecny dochód, więc za grosze to akurat Szanse Marne.
Przy czym średnio mi zależy, bo to ostatnie 6 miesięcy.
(Ale tak na marginesie, dzisiaj znów nam Manjaro dało popalić. Instalujemy Inkscape. pacman -S inkscape i… błąd. Okazało się, że trzeba aktualizować system. Bo bez tego inkscape nie pójdzie. 4 kompy z Windows miały Inkscape w kilka minut, a na Manjaro z pół godziny szła aktualizacja. I to w sytuacji, gdy instalowałem niedawno wszystkie aktualizacje. No ale patrzę w sieci i faktycznie, 8 dni temu aktualizacja systemu wyszła)
Po raz ostatni: wycieczki ad personam, plucie, obrażanie “linuksiarzy” zacząłeś Ty. I jeśli ktoś tu czegoś nie rozumie, to też Ty. I doprawdy szkoda mi już czasu nawet na pisanie czego nie rozumiesz, bo… i tak nie dojdzie.
Używaj Windows bo lubisz, bo Ci się sprawdza.
Nie używaj linuksa bo nie potrafisz.
W ten sposób będzie się Tobie lepiej żyło, a nam truć nie będziesz.
I tym razem w istocie z mojej strony OT. Przynajmniej z Tobą.
Powiem ci, sam jestem w szoku, bo na początku napisałem tylko, że Windows 10 jest spoko i mi się z nim dobrze pracuje. Trochę mi zdziwienie opadło, jak część zrobiła antyszczepionkowy comming out, to wiele wyjaśniło.
Nie przejmuję się, znaczy trochę, bo tego kdenlive mi potrzeba, ale generalnie to od czasu jak wyrżnąłem linuksy w codziennej pracy i zmigrowałem do Windowsa i Maka, jestem bardzo spokojny i stresy odpadły.
Wczoraj mnie trochę Apple zestresował, bo mi weszła aktualizacja do Mojave i czcionki się zepsuły, ale znalazłem rozwiązanie dość szybko, okazało się, że coś skopali i na starszych LCD zły tryb czcionek się włączał.
Przez cały czas się w głowę pukam, jak ja kiedyś mogłem być taki jak Dobrecki. Normalnie jakbym siebie 10 lat temu widział. Nie byłem antyszczepionkowcem, bo wtedy to nie było w modzie, ale tak samo pociskałem durne teksty o złym MSie 🙂
A 20 lat temu mieliśmy takiego profesora na uczelni, co był kiedyś uniksiarzem, a potem stał się zapalonym wielbicielem windows. Nie umiem teraz spomnieć jego nazwiska. Na N było i był dyrektorem CK POLSL. Oj myśmy wtedy na niego patrzyli tak jak Dobrecki na mnie teraz patrzy 🙂 Jak on się mógł zaprzedać kapitalistycznym świniom z MSa.
Tak myślę, że to może z wiekiem przychodzi? Że człowiek biedny, młody, ma ideały rewolucyjne. A teraz oszczędność 300zł na Windowsie to żadna oszczędnośc, bo tyle wydaję w 1 dzień w Kauflandzie. A zamiast rewolucji, lepiej mieć święty spokój.
> Po raz ostatni: wycieczki ad personam, plucie, obrażanie “linuksiarzy” zacząłeś Ty.
Raczej cały czas odnoszę się co najwyżej do linuksów. Jeżeli nazwa liniksiarze cię obraża, to przepraszam, nie o to chodziło. To nie miała być wycieczka osobista, a po prostu określenie grupy. Osobiste wycieczki o piekiłku linuksowym i inne takie, to już napisałem potem, jak antyszczepionkarz Dobrecki zaczął pisać na mnie.
Tak, używam Windows i mi się sprawdza i o tym pisałem na początku.
Tak, chciałbym nie używać linuksa, w większości miejsc już nie używam, blokuje mnie głównie pracownia z 10 linuksami, bo to już znaczny wydatek, a nie czuję presji, bo tylko do czerwca ona działa. Mój następca niech się martwi skąd kasę na Windowsy.
(
tak na marginesie, wykryłem czemu linux się nie instaluje poprawnie. Otóż windows korzysta z nowszego GPT a linuksy ze starszego MBR. Próbowałem Kubuntu, neon, Manjaro i wszystkie same działają, a obok windowsa nie instalują się. Bo w instalatorze jest, żeby wrzucić gruba do MBR, a Windows ma już nowsze GPT.
Pewnie nadal uznacie, że winny user, bo Kto Normalny Nie Chce MBR, ale to już słyszałem, jak linux nie umiał wielosesyjnych DVD. Też mi tłumaczono, że kto nornalny nagrywa wielosesyjne DVD. To nic, że 15 lat temu DVD to było dużo i zdjęcia sobie dogrywałem do płyty.
Tak że nawet jakbym chciał linuksa w domu pod to kdenlive, to i tak nie będzie
)
Jest takie przysłowie, że “… milczenie jest złotem”. W Twoim przypadku przydałoby się. Otóż dzięki spiskowi linuksiarzy oraz moim osobistym kontaktom z zespołem programistów MS udało mi się ten wynalazek, jakim jest “nowszy GPT” uzyskać również w moim systemie. Oczywiście jest to implementacja tajna i dostępna wyłącznie mi. Wszyscy, którzy ją mają/mogą mieć (czyli mniej więcej 100% pisującego tu towarzystwa i jeszcze więcej, którzy tu nie piszą) mają to z mojego systemu i tylko dzięki osmozie.
A otóż i tajemniczy efekt komendy fdisk -l:
[…]Typ etykiety dysku: gpt[…]
Może zatem czas pomyśleć raczej o sobie niż wiecznie psioczyć?
Tym razem więcej pokory życzę.
Ależ ja nie mówiłem, że się nie da. Ja mówiłem, że ja się nie znam, nie jestem geekiem, nie jestem inżynierem systemowym.
Wziąłem wszedłem na stronę MS, pobrałem MS MediaCreator czy jakoś tak, kazałem mu stworzyć pendrajwa z instalacją 10, stworzył, odpaliłem kompa, dalej->dalej->dalej i mam działający Windows.
Pobrałem obraz ISO z linuksami (manjaro, kubuntu, neon), odpaliłem, utworzyłem partycje, zainstalował się bez błędu i … ZONK, nie ma gruba.
Na tym etapie typowy uzytkownik wysiada. Ja zacząłem analizować, i wyszło mi, że to przez te GPT, UEFi itp. Tylko nadal nie ogarniam co trzeba zrobić. I tak, wiem, ty pewnie ogarniasz i zrobisz. Tylko że nie o to chodzi. Wiele rzeczy w linuksach się da zapewne zrobić, ale ja nie umiem. I wbrew temu, co pisuje antyszczepionkowiec, nie jest to moją ujmą. Nie umiem tuningować auta, bo jestem zwykłym kierowcą, a nie hakerem od aut. Nie umiem grzebać w linuksach, żeby łaskawie zadziałały, bo jestem zwykłem userem, a nie hakerem od systemów.
Dlatego ja wolę Windows 10, gdzie po prostu wszystko mi działa.
Te błędy pythona w gpodderze pewnie też w tym manjaro da się naprawić. Tylko trzeba sobie zadań pytanie, czy warto. Tak jak pisałem, są ludzie, którzy dla relaksu siedzą usmarowani smarem pod samochodem i mozolnie go naprawiają i są z tym szczęśliwi. Ale mnie to nie kręci – jeżdżę typowym wozem dla mas. I tak samo wiem, że wy lubicie sobie dłubać w systemach i nie ma w tym nic złego – jesli to Was tylko czyni szczęśliwymi, to spoko. Ale mnie to nie kręci – posługuję się typowym systemem dla mas.
I powinniśmy być wszyscy z tym szczęśliwi. Tylko widzisz, wy macie ochotę mnie obrażać personalnie, jakoby było to coś złego, że ja się na tym czy owym nie znam. No nie znam. Nikt się nie zna na wszystkim.
Twoje zdanie brzmi trochę jak: Więcej pokory życzę, może zamiast wiecznie psioczyć, trzeba pomyśleć. Wystarczy, że przekręcisz 2 razy w lewo nakrętkę pod prawym mcpersonem , dmuchniesz azotem w przednie oponki, dwa razy pieprzniesz klapą przednią i raz tylną i już twój samochód pojedzie po asfaltowej drodze, bo teraz wyjechał z fabryki przystosowany do kostki brukowej.
Pewnie tak, ja jednak wolę dwa razy przekręcić kluczyk w stacyjce i po prostu pojechać. Nawet jeśli mój wóz dojedzie do celu o 48 sekund później i spali 2 litry na 100 więcej.
Każdy z nas płaci swoją cenę. Wy wolicie cenę grzebalnictwa – nie ma sprawy. Ja wolę ~300zł za licencję.
Moja godzina pracy jest warta mniej więcej około 100zł. Czas jaki poświęcę na opanowywanie tych wszystkich niuansów się nigdy nie zawróci finansowo. Może się zwrócić w postaci zabawy i satysfakcji. Ale tej JA nie mam. Wy macie. OK.
Błagam wydawaj te 300 pln na licencję (choć już sam nie wiem, czy to Ty wydajesz, czy Twój pracodawca ma wydać, bo co rusz jedno Twoje zdanie jest sprzeczne z innym; mniejsza o to), ale nie pitol, że “winny jest linux”, bo to zły system. Wina leży po Twojej stronie, bo bierzesz się za coś, o czym kompletnie (co już w tej wymianie zdań wykazałeś co najmniej kilka razy) nic nie wiesz i dodatkowo nie chcesz wiedzieć. Ze swojego dyletanctwa robisz cnotę, ale wszystkiemu winny jest linux. Ok. Linux nie jest dla dyletantów. Po prostu, pozostając przy samochodowych przykładach, zachowujesz się mniej więcej tak, jakbyś wsiadł do samochodu, krzyknął “wio” i miał pretensje do producenta, że samochód nie pojechał.
* Nie 300, bo tych maszyn jest 10.
* Pracodawca (o ile można to nazwać pracodawcą, bo pracuję tam w ramach wolonariatu, za zwrot części kosztów, a żyję z czegoś całkiem innego, spoza IT) nie wyda, bo nie ma. Jedyna szansa, że sam sobie kupię albo dociągnę do czerwca na linuksach.
* No widzisz, a Windows jest dla dyletantów. Wsiadasz i jedziesz.
* Porównanie do wio nie jest trafione, bo ja mam prawko, wsiadam i jadę. Raczej do tego, że mam prawko kat. b a wsiadam do bolidu Formuły 1. Linux nadaje się do jazdy po torze, prowadzony przez kierowcę ze specjalnymi umiejętnościami. Wtedy zapewne osiągnie lepsze prędkości, ale ja wolę się potelepać starą mazdą na kat. b dopasowaną do dziurawych dróg osiedlowych. Wy wolicie bolidy F1, proszę bardzo. Po prostu nie zwalajcie na mnie, że to moja wina. Po prostu tak diametralnie różne pola zastosowań, że nie można tego łączyć.