Open Source w deszczu dolarów
Według niesłusznych stereotypów, użytkownicy Open Source to chciwi gamonie bez grama gustu. Nie chcą płacić za oprogramowanie, zadowolą się byle czym, żeby tylko wykonać podstawowe czynności na komputerze. I tak dalej. Tymczasem rzeczywistość dowodzi, że jeśli chcesz zarabiać na tym, co lubisz robić, to najlepiej… Stworzyć innowacyjny projekt Open Source i pozwolić finansować się społeczności. Niektórzy takie wsparcie wykazują w milionach dolarów.
Fundacja GNOME może rozwijać wiodące środowisko graficzne dzięki składkom i dotacjom takich firm jak Red Hat, Canonical, Google, Free Software Foundation, Debian, SUSE, The Document Foundation, Sugar Labs, Endless Computers, Private Internet Access, System76 i wielu innych wchodzących w skład GNOME Advisory Board. Cały czas pojawiają się kolejni inwestorzy którzy chcą wspomóc rozwój tego projektu. Jak choćby anonimowy darczyńca który kilka tygodni temu zaoferował Fundacji 1 milion dolarów, które będą wypłacane przez najbliższe 2 lata.
Dla wielu firm takie datki to doskonała forma na reklamę ale i forma podziękowania za sukces który osiągnęli dzięki Open Source. Jak choćby Handshake, firma stojąca za zdecentralizowanym systemem autoryzacji i eksperymentalnemu protokołowi DNS w konwencji peer-to-peer. Jak sami piszą w oświadczeniu, chcieli podziękować w ten sposób projektom i społeczności stojącej za wolnym oprogramowaniem za umożliwienie osiągnięcia Handshake obecnego statusu. Tym samym kilka dni temu 300 tys. dolarów powędrowało do Fundacji GNOME, 100 tys. wsparło rozwój edytora GIMP.
Jak takie wpłaty nawet mniejszego kalibru są istotne dla projektów Open Source próbowała przekonać nas dosadnie ekipa stojąca za elementary OS. Historia z ustawionymi domyślnie kilkoma dolarami za pobranie obrazu ISO zdążyła obrosnąć już w legendę. Niemniej dzięki aktywnemu wsparciu społeczności rozkochanej w estetyce elementary OS, projekt cały czas pozyskuje fundusze potrzebne do dynamicznego rozwoju. Niedawno anonimowy prywatny darczyńca uhonorował projekt kwotą, dzięki której wieloletni entuzjasta projektu Cassidy James Blaede mógł dołączyć do ekipy w wymiarze pełnego etatu.
I na koniec nie zapominajmy też o pieniądzach jakie spływają na konto Linux Minta. Ta chyba najpopularniejsza dystrybucja może pochwalić się miesięcznymi przychodami w wysokości oscylującej pomiędzy 10 a 20 tys. dolarów.
Wizerunek chciwego amatora darmochy Open Source ostatecznie przekreślają wpłaty jakich dokonuje społeczność na rzecz przeróżnych projektów. Potrzebnych nam do pracy, potrzebnych w domu, a czasem po prostu zgodnych z naszymi zachciankami.
No tak 🙂 Dzięki.
Panie, ale to nie usery płacą, tylko Wielkie Firmy ciągnące hajs z OpenSource albo pojedynczy filantrop-szaleniec, który sra kasą. Więc to nie tak, że se projekcik OS otworzysz i masz hajs od userów. Usery dają wielkie 0, ewentualnie coś na 7 albo 17 miejscu po przecinku.
Można zarobić na OS, ale pod warunkiem, że się trafi w To Coś. To tak jak na YouTube – polski król zarabiania, o. Szustak, który na samym patronite ma już 65 tysięcy miesięcznie przychodu, nie oznacza, że odpowiedzią na pytanie o zarobki jest: „Uruchom kanał z rozważaniami biblijnymi”. Trzeba być Szustakiem, z haryzmą Szustaka, sympatyczną mordką Szustaka itp. I on akurat faktycznie zarabia na wpłatach userów. Ale nie sądzę, żeby jakiś projekt OpenSource zyskał sobie takie uwielbienie userów, jak Szustak. I tak samo pierdylion kanałów na YT nie potrafi nawet subów zebrać, a co dopiero kasy.
Patrząc na bogactwo Stephena Kinga można powiedzieć: „Chcesz hajsu, zacznij pisać książki”. No ale sorry, pisarze raczej bogaci nie są. Kingowi jakoś się udało wypromować i opływać w hajsie, ale to wcale nie czyni reguły.
Przykład od czapy, ale rozumiem, że chciałeś zareklamować bliski ci z jakichś powodów kanał na YT 🙂
Nasuwają się tylko dwa spostrzeżenia: pierwsze takie, że cały przemysł około religijny wysysa z ludzkości tak olbrzymią kasę w skali świata (niezależnie od brandu, czyli religii), że te 65 tysięcy złotówek nie robią najmniejszego wrażenia i nie są nawet imponujące w skali YT, drugie zaś – że z MOICH rozważań biblijnych wynika, iż Jezus raczej kasy na swojej działalności nie trzepał, ani swoim uczniom i naśladowcom tego nie polecał, choć czynią to z najwyższą gorliwością i godną podziwu skutecznością… No ale może coś mi umknęło bo czytałem i rozważałem z pozycji ateisty 🙂
Wracając do FOSS to też piszesz bzdury – wielkie firmy nie przyszły ze swoimi wpłatami do twórców Open Source następnego dnia po tym, gdy ci zaczęli pisać swoje programy. Najpierw to userzy przez lata wspierali jak mogli projekty, czy to finansowo, czy w inny sposób, a dopiero dzięki stworzonym w ten sposób fundamentom sukcesu – pojawiło się zainteresowanie sponsorów z dużą kasą. Wspomniany Mint zarabia 10 – 20 tysięcy dolarów miesiecznie także dzięki sponsorom, ale nadal spora cześć tej kwoty to są wpłaty od userów. Osobiście Minta nie używam już od dawna a na komputerach domowników ostatnia partycja z tą dystrybucją została zastąpiona Antergosem kilka tygodni temu, ale wciąż wspieramy finansowo projekt każdego miesiąca. Podobnie jak kilka innych projektów FOSS, na co w sumie przeznaczam rocznie dobre kilkaset euro, zapewne więcej, niż bym wydał na licencje komercyjnego oprogramowania, gdybym korzystał. Przy tym wraz z moją rodziną nie jesteśmy ani jedyni, ani najbardziej hojni…
Masz przykład MS, który dziś wspiera, także finansowo i to w znaczący sposób projekty FOSS, choć jeszcze całkiem niedawno uznawał je za raka świata IT, którego trzeba się pozbyć. W tych mrocznych czasach kasy od Gatesowych nie było, była ich wrogość i czarny PR, ale za to wierni userzy… byli i wspomagali, choć czasem te kilkanaście dolarów było dla nich finansowym poświęceniem. I te kilkanaście dolarów wtedy, gdy nie było czeków na setki tysiecy od sponsorów – być może znaczyło więcej, niż dziś przelew z dużej firmy… Wracajac do analogii religijnych – to szarzy userzy są glebą i solą projektów FOSS. Wielcy sponsorzy są takimi Szustakami, Rydzykami czy innymi Natankami – na czyjejś pasji, poświeceniu i przekonaniach trzepią potem kasę. Bo wielcy sponsorzy dzielą się pieniędzmi z FOSS, gdyż sami na FOSS zarabiają, i to sporo. Userzy dzielili się i dzielą, bo wierzyli w sens idei…
Pojedyncze osoby też dają, ja co wydanie też wrzucam kilka dolarów na Bunsena, aby im spiąć budżet na serwery. Mint na początku też zaczynał od wpłat pokroju 100$/m, dopiero później zaczęły wpływać konkretne kwoty. Trochę tych małych prywatnych dotacji jest, ale oczywiście skala nie jest jakaś duża w stosunku do korporacji. Poza tym ci drudzy też są opłacani pośrednio przez użytkowników.
Nigdy nie rozumiałem fenomenu YT, że ktoś płaci co miesięcznie za jakiś kanał. Rozumiem zbiórkę na konkretną rzecz czy projekt (np. film fabularny), ale od tak bo się lubi kogoś – nie pojmuje tego.
A King to fabryka, tak jak James Patterson. Tam daje się tylko konspekt, pomysł, resztę w mniejszym lub większym stopniu realizują duchy (osoby trzecie). Za lat kilkadziesiąt King będzie ramotą 😉
Gimpowi przydałoby się 10x tyle, dobrym przykładem jest Kirta, która bajecznie się rozwija jak na open source.
> Nigdy nie rozumiałem fenomenu YT, że ktoś płaci co miesięcznie za jakiś kanał.
Ja płacę na 3. Prosta sprawa – lubię to co tworzą. Wiem, że z reklam w PL nie da się utrzymać kanału. Wiem, że jak nie będą mieli kasy, to spadnie jakość ich filmów, być może do zera. A ja je lubię i chcę, żeby były, więc dokładam się do produkcji. Za Eurosport płacę abonament, żona za Cyfrowy Polsat płacę, to czemu mam nie płacić abonamentu za ulubione kanały na YT?
Za OpenSource dla odmiany nie płacę, bo nie lubię OpenSource.
> A King to fabryka,
Nie wiem, osobiście uwielbiam styl językowy Kinga, ale zupełnie nie wychodzi mu fabuła. Jest koszmarnie nudna, zwłaszcza zakończenia, w których już totalnie mu odwala. Po połowie książki można ją śmiało wywalić do kosza, bo wiadomo, że dalej już nic wartego uwagi nie będzie.
Ale jak widać, coś takiego ma, że ma hajs, ale to ewenement.
Jak nie można lubić open source?! Można nie korzystać, ale nie lubić 😉
Na YT, jak dla mnie, 90% treści mogło obyć się bez obrazu (bo to najczęściej gadanie do ekranu), nie wiem, nie rozumiem fenomenu YT, jak już tam jestem to najczęściej obejrzę jakiś film dokumentalny, albo niszowe i/lub starsze filmy, “oryginalny kontent” wydaje mi się trywialny do bólu (jeśli takowy tam jest).
King był jadalny na początku swojej “kariery”, teraz leci sztampą. W tym gatunku karty rozdaje Poe i jest jeden nieodkryty diament wśród polskich czytelników – Ambrose Bierce.
1. A ja mam odwrotnie, nie lubię, a używam, bo nie mam czasami wyjścia
2.
a> Część rzeczy oglądam owszem, słuchając przy zmywaniu czy praniu
b> gadanie do ekranu? A na czym polega telewizja? YT to współczesna telewizja. Ja wspieram akurat 3 kanały:
– Uwaga naukowy bełkot – tu faktycznie zazwyczaj wystarcza słuchanie i rzut oka przy zmywaniu
– Globstory – o tu obrazy są bardzo ważne.
– Busem przez świat –jak wyżej.
Do tego oglądam bez wspierania jeszcze kilka kanałów. Kilka z retransmisjami z konferencji informatycznych, które przy zmywaniu ładnie wchodzą oraz inne takich, które wymagają oglądania obrazu. No i kilka językowych.
Dla mnie YT to jedyny mający sens portal społecznościowy. Tweetera nie używam, na FB mam tylko grupy, które muszę zawodowo czytać, a nie ma juz teraz usenetu :((((( ani forów 🙁 , ale YT to idealny wynalazek, treść jest tu bardzo porządna i czasami dużo lepsza niż w telewizji. W telewizji Cejrowski kiedyś robił BOSO i zdechło. A takie Globstory, Bez Planu, Busem Przez świat już 3 wymieniłem i wcale mocno jakością nie ustępują Cejrowskiemu. Zwłaszcza Globstory.
A do tego np. Echa Leśne z gatunku przyrodniczych bardziej.
O infomatyce nie wspomnę, bo zamiast jechać na konferencję za kupę hajsu, musieć wybierać ścieżki i czasami równolegle 2 ciekawe wykłady, włączam retransmisję na YT i mam te tematy, co chcę, za darmo.
Nie, YT to obecnie najbardziej oblegany przeze mnie portal i czasami wpadam w panikę, że nie jestem w stanie obejrzeć wszystkiego wartościowego po polsku, a co dopiero jak by człowiek chciał w innych językach.
Kiedyś taką rolę spełniała Telewizja Edukacyjna w TVP, ale telewizora nie odpaliłem już kjilka lat. a tu jest wszystko na wyciągnięcie ręki. Nawet seriale zaczynają powstawać, w Polsce np. Nieprzygotowani ma już poziom telewizyjny, a nawet wyższy. Acz to serial młodzieżowy, więc po 1 sezonie olałem.
Często open source jest pięć półek nad zamkniętym softem. Pod względem wykonania jak i szybkości działania.