FontBase 2.0.2 i co dalej
Niezbadane są pomysły twórców wykorzystujących Electrona. Tym razem padło na menedżera fontów FontBase. Czy to działa? Tak.
Od niektórych programów można wymagać efektownego wygląd, ale od menedżera fontów? A jednak to właśnie taki cel przyświęcał jego twórcom. Stworzyć program o bezpretensjonalnym wyglądzie i udowodnienie, że nawet pod Windows 10 interfejs może być ciekawy. Efektem ubocznym są wersje dla macOS i Linuksa, a sam FontBase nabiera coraz to więcej użytecznych funkcji. Na chwilę obecną jest to zwykłe przeglądanie fontów systemowych, tworzenie kolekcji (katalogów), instalowanie, itp. W planach jest organizowanie fontów, nadawanie tagów i wiele innych opcji. To co frapuje, to wykorzystanie do tego celu Elektrona, który do tej pory kojarzy się ŋgłównie z aplikacjami webowymi.
Cóż, program nie oszałamia ilością opcji a jego wygląd komplementują głównie jego twórcy. Niemniej, jest przydatny gdy zechcemy szybko podejrzeć to co już mamy w systemie. Możemy również poczynić pierwsze kroki w celu zorganizowania ich w formie katalogu, itp.
Aby zainstalować FontBase w dowolnym systemie należy pobrać paczkę AppImage i nadać jej prawa do wykonywania. Resztę załatwi tradycyjny dwuklik.
>„ŋłównie”
Widać, że pisane z Linuksa. 😉
Niechcący nieźle wyszło 🙂