Pitivi 0.96 rośnie w siłę

Całe mnóstwo ciekawostek napłynęło od strony ekipy odpowiedzialnej za edytor wideo Pitivi – łącznie z nową wersją rozwojową tego programu. To kolejny krok w stronę stabilnego wydania 1.0, ale już teraz 0.96 może dostarczyć nam sporo satysfakcji. Oprócz bowiem typowej kosmetyki, projekt otrzymał nowe ciekawe rozwiązania.

pitivi
Pitivi 0.95
Kto śledził losy projektu PiTiVi a następnie Pitivi, z pewnością wie, że nie było twórcom łatwo dotrzeć do obecnej formy tego edytora wideo. Ambitne plany, sensowne założenia i nie do końca spełnione oczekiwania zbiórki finansów na rozwój – to wszystko przełożyło się na ogrom pracy jaki musieli przyjąć na swoje barki deweloperzy Pitivi. Koniec końców postęp jest obiecujący, a nowa wersja 0.96 to nie tylko zachowawcze czyszczenie kodu źródłowego.

Na pierwszy plan wysuwa się zmiana umożliwiająca w przyszłości obróbkę w czasie rzeczywistym klipów o wysokiej rozdzielczości. To właśnie w tym celu wdrożono pośrednika (proxy) umożliwiającego efektywną pracę nad dowolnym formatem video. Koncepcja jest prosta – zamiast siłować się z oryginałem, który często jest niewygodny podczas obróbki (np. VP8, h.264 i sposób zapisu kolejnym ramek), program konwertuje materiał na swoje wewnętrzne potrzeby. Rozwiązanie to ma zastosowanie również podczas obróbki oficjalnie niewspieranych formatów wideo, jak też jest też wykorzystywane do tworzenia miniatur naszych klipów (wideo/audio).

  • system proxy wspierający edycję,
  • wygodne i poprawione wybieranie, przenoszenie i wstawianie klipów na osi czasu,
  • działający ponownie obszar transformacji,
  • ustawienia projektu: więcej automatyki,
  • nowy wygląd okna z ustawieniami projektu,
  • oddzielny panel z ustawieniami skrótów klawiszowych,
  • powrót funkcji undo / redo

Co w tym wszystkim jest dodatkowo ciekawe, to dystrybucja programu. Można go bowiem pobrać w formacie Flatpak, a co za tym idzie – uruchomić na dowolnej dystrybucji. Poprzednio projekt korzystał z AppImage, ale ze względów bezpieczeństwa (sandbox) zdecydowano się na wykorzystanie wspomnianego Flatpaka.

24 komentarze

  1. Drogi Salvadhorze – pisząc o plikach poxy tak:
    ‘Koncepcja jest prosta – zamiast siłować się z oryginałem, który często
    jest niewygodny podczas obróbki (np. VP8, h.264 i sposób zapisu kolejnym
    ramek), program konwertuje materiał na swoje wewnętrzne potrzeby’ – popełniasz niedpowiedzenie, które może zniechęcić mniej zaawansowanych użyszkodników przekonując ich, że ich cudowne clipy w 4k/RAW Video zostaną przekonwertowane na coś ‘słabszego’ i tak zmontowane. Wyjaśnijmy zatem, jak to z tymi proxy jest naprawdę.
    Niektóre formaty video, jak wspomniane 4k, RAW, wysokoprzepływne FHD etc – po umieszczeniu na osi czasu edytora wycisną z najlepszego sprzętu ósme poty a i tak będziemy mieli pokaz slajdów przy przejściach, nałożonych efektach etc. Rozbudowany projekt z wieloma ścieżkami zwyczajnie się zamrozi i praca będzie niemożliwa.
    Rozwiązaniem są pliki proxy, które są dokładną kopią oryginałów (w sensie – klatka w klatkę), ale przekonwertowanymi w chwili importowania do projektu/umieszczania na osi do formatu, który stawia znacznie mniejsze wymagania sprzętowi: zmniejszona zostaje rozdzielczość, zastosowane proste metody kompresji, zmniejszony bitrate. Oczywiście spada zauwżalnie jakość takiego pliku, ale jest on jedynie gorszą kopią oryginału, który pozostaje nienaruszony. Proxy jest lekki i łatwy w obrobce, więc całą edycję projektu robi się własnie na tych kopiach i dopiero w chwili uruchomienia procedury renderingu końcowego dzieła, każda klatka pliku proxy jest zastępowana klatką oryginału i to na tym oryginale są aplikowane filtry, przejścia, cięcia i adjustacja paramatrów obrazu. My sobie idziemy na kawę albo do łózka a rano mamy gotowe dzieło dokładnie takie, jakieśm szybko i wydajnie zmontowali na plikach poxy, ale w naszym oryginalnym formacie.
    Wadą takiego rozwiązania jest oczywiście proces konwersji – tworzenia proxy. W większości wypadków dzieje się to w tle, ale jednak zajmuje nieco mocy obliczeniowej i potrafi opóźnić rozpoczęcie pracy z materiałem.

  2. Dokładnie to miałem na myśli 🙂 Dzięki za fachowe uzupełnienie. Przypuszczałem, że nikt nie weźmie danych z proxy za źródło wyniku końcowego.

  3. Nie zakładałem Twej niewiedzy, ale nauczony doświadczeniem wolę zawsze wszystko dopowiedzieć do końca, bo rzeczy oczywiste dla kogoś, kto ma jakiekolwiek, choćby najmniejsze doświadczenie mogą być nieoczywiste dla kogoś, kto dopiero ma zamiar zacząć doświadczenie zdobywać. A akurat implementacja proxy w Pitivi jest bodaj jedną z naistotniejszych zmian w rozwoju tego edytora. Niestety, nie mogę sprawdzić, jak została wykonana, bo przy próbie instalacji flatpaka wyskakuje mi błąd…

  4. Muszę sprawdzić jak to wygląda, obecnie korzystam z kdenlive który jest świetny, ale przeładowany wieloma opcjami których nie potrzebuję, poza tym… Posiadanie programu w takim stopniu opartego o KDE w środowisku GNOME to kiepski pomysł, po uruchomieniu dodatkowe 400 MB RAM idzie w niebyt. Pitivi byłby o wiele lepszy (on stoi na GTK3?), ale jak testowałem poprzednią wersję to zniechęcała stabilność programu – a raczej jej brak. Wywalał się w najmniej odpowiednich momentach.

  5. Kdenlive byłby doskonałym wyborem dla bardziej zaawansowanych videoamatorów właśnie z powodu owego ‘przeładowania’ funkcjami – ci mniej zaawansowani nie muszą ich używać, mogą zaś w wolnej chwili się ich nauczyć i przejść do kategorii ‘bardziej zaawansowani’. Problemem jest jednak… stabilność. Byłem zachwycony Kdenlive na maszynie testowej – był stabilny jak skała. Niestety, przenieienie na docelową platformę do montażu (inna dystrybucja, lepiej dostosowana do potrzeb filmowego workflow, inna, bardziej wydajna konfiguracja sprzętowa) i zamiast ciesyć się dobrym, darmowym programem do sklejania w całoś prostych projektów miałem kilka tygodni nierównej walki zakończonych kapitulacją: niezależnie od moich starań program albo się nie uruchamiał, albo działała tylko część funkcji, albo sypał się interface, albo wszystko było ok do czasu, aż całkien już zaawansowany projekt padał i nie dawał się sensownie odzyskać…
    Niestety, gdyby nie Lightworks (płatny i zamkniety), dla wielu amatorów i nawet półprofesjonalnych filmowców Linux byłby ślepą uliczką. W wielu innych dziedzinach przesiadka z Windows na Pingwina jest możliwa, łatwa i w pełni uzasadniona, ale jeśli idzie o filmy – nadal jest baaaaardzo dużo do zrobienia… Niestety.

  6. Wersje zależności masz tu: https://github.com/pitivi/pitivi/blob/master/pitivi/check.py
    Wygląda na to, że pitivi wymaga gst-transcoder w wersji… 1.8.2, której samo pitivi nie dostarcza 🙂 (zob.: https://github.com/pitivi/gst-transcoder/tree/1.8 ). Ostatnia jaka jest dostępna, to 1.8.1 (możesz łatwo sobie przebudować gst-transcoder na tę wersję, bazując na dostępnej w repozytorium; jeśli nie potrafisz daj znać).
    Zależności do pyqt nie widzę
    gst-trasncoder masz również w AUR z git – może to pomoże.

  7. Jeśli masz jakieś problemy z Kdenlive, to prawdopodobnie jest temu winna implementacja KF5 w tej dystrybucji. Mając wydajną konfigurację, na Twoim miejscu spróbowałbym przebudować kdenlive (obecna wersja, to 16.04.2, ale 3 nadchodzi 12.07.br. – w sumie warto tych kilka dni poczekać).

  8. Dzięki za pomoc, właśnie miałem zabrać się za samodzielne szukanie ale zobaczyłem twój komentarz 🙂
    Spróbuję z wersją z AUR, chyba prościej.
    Jak przebudować? Pobrać pkgbuild, zmienić wersję i spróbować zbudować paczkę, jak się nie uda to zastanawiać się co naprawić?

    Jeśli bym przebudował paczkę na nowszą wersję to pacman przy aktualizacji mnie poinformuje że mam nowszą wersję niż w repo, jeśli wersje się zrównają to po prostu mi wrzuci tą z repo?

  9. “Jak przebudować?”
    1. yaourt -G gst-transcoder && cd gst-transcoder
    2. nano PKGBUILD
    3. zmieniasz w polu pkgver z 1.8.0 na 1.8.1 (1.8.2 nie istnieje w archiwum githuba), ctrl+X, zapamiętujesz
    4. updpkgsums
    5. makepkg -sirc
    I finito. Ma działać 🙂
    Do czasu pojawienia się paczki 1.8.1 w repo będziesz informowany przy każdym użyciu pacman -Syu tak:
    ostrzeżenie: gst-transcoder: local (1.8.1-1) jest nowsze niż community (1.8.0-1). Z chwilą “wyrównania” wersji ostrzeżenie zniknie. Wówczas możesz zainstalować wersję z repo (zwykle tak robię). Z chwilą zrównania wersji pacman nie zainstaluje Ci wersji z repo, albowiem uzna, że taką samą już masz w systemie. Jeśli natomiast w repozytorium pojawi się od razu wersja 1.8.2 (powinna być niebawem), to pacman oczywiście sam Ci ją zainstaluje.

  10. Dzięki, wiem, że (prawie) wszystko się da, ale jakiś czas temu przyjąlem założenie, że patrzę na system z pozycji zwykłego użytkownika, który klika i ma działać. Tylko wypełniając oczekiwania takich ludzi Linux ma szansę się upowszechnić, a tylko upowszechniony Linux zmusi producentów oprogramowania do robienia wersji na Pingwina, a tylko dostępność dopracowanego oprogramowania sprawi, że Linux zawita do urzędów, szkół, uczelni, że będzie w stanie wywrzeć na zinformatyzowane społeczeństwo taki (pozytywny) wpływ, na jaki idea stająca za Linuxem zasługuje.
    Owszem, jest kolosalna poprawa – mamy sporo dopracowanych dystrybucji, ktore instaluje się łatwo i przyjemnie, mamy sporo doskonałego softu, który zaspokaja w pełni potrzeby użytkownikow w wielu aspektach – niestety sa jednak jeszcze takie zastosowania, w ktorych Linux NIE JEST pełnoprawną alternatywą dla wiodących systemów. Ale wciąż wierzę, że będzie – stą moje zaangażowanie w popularyzację Pingwina 🙂

  11. Widzisz – siedzę na linuksach od długiego czasu. Kiedyś wydawało mi się, że jak się dorwałem do Kubuntu, no to rewelacja. I co? I teraz wiem, że są dystrybucje, które pieprzą wiele. Nie chodzi mi o Kubuntu akurat, ale poniekąd tak. Mamy zatem takie Kubuntu, które oparte jest o Ubuntu. Teoretycznie dostarcza wyłącznie paczek KDE, ale… No właśnie. Aby Ubuntu dzialało, a w zasadzie działało Unity, Canonical spatchował co było mu potrzebne. Ok – ich wybór. Problem taki, że na takim “systemie bazowym” robiony jest system, którego twórcy nie przewidzieli tego “patchowania”. W efekcie powstaje potworek, który z tym, co daje “gołe” KDE nie ma nic wspólnego.
    To oczywiście przykład, a wszelkie *buntu zostały tu użyte wyłącznie dla zobrazowania problemu.
    Też patrzę z punktu widzenia zwykłego użytkownika. Kliknąć, zainstalować, używać. Tyle, że obecnie wiem, że problem siedzi w tzw. core, base, czy jak to tam ktoś nazwie oraz w opiekunach określonych paczek. Nie od dzisiaj mi wiadomo, że np. KDE w Debianie jest traktowane po macoszemu. Działa, bo musi. Jeśli nie działa, tzn. że nie wyszło. Idziemy dalej. Dlatego – wg mnie – tak ważny jest wybór dystrybucji. I nie należy się kierować zdaniem, że jakaś X jest super, bo “stabilna”. Nic to nie ma do rzeczy.
    I by nie było, że jestem cośtamcentryczny 🙂 – jest mi obojętne jakiej dystrybucji używam. Ważny jest świadomy jej wybór. Wówczas mamy mniej problemów w przyszłości.

  12. Masz całkowitą rację. Problem jednak w tym, że czasem – czasem! – jedna dystrybucja jest świetnym wyborem dla jakiejś części twojej aktywności, ale średnio działa w przypadku innej. Czasem zaś wszystko może świetnie działać, ale ty nie czujesz się najlepiej w danej dystrybucji, bo inna odpowiada ci bardziej.
    Zdaje sobie sprawę, że to ja – użyszkodnik – w wielu wypadkach jestem słabym ogniwem, bo przy odpowiednim wkładzie pracy w nabycie doświadczenia i umiejętności, a potem w tweekowanie wybranej dystrybucji/zestawu programów – mogłbym zbudować na Linuksie środowisko idealne. Problem w tym, że ja mam rodzinę, mam absorbującą pracę (a w zasadzie dwie, wliczając próby robienia kariery naukowej), mam też hobby, które jest dla mnie ważne i czasem muszę pospać. Zwyczajnie nie mam czasu na grzebanie w Linuksie…
    Jak pisałem – dzięki zakupowi Lightworksa na dziś mam wszystko, co mi zawodowo potrzebne działające pod odpowiadającą mi dystrybucją Linuxa. Fotograficznie/graficznie jest super, bo mam Darktable, Gimpa i Inkscape, mam Libre Office do pisania i innych działalności ‘biurowych’, mam kilka świetnych narzędzi do pracy z dźwiękiem, ale fakt, że świetnie zapowiadające się narzędzia w stylu Kdenlive, które mogłyby dać swobodę wyboru i różnorodność – czasem zawodzą, jest zwyczajnie irytujący.

  13. Hmmm
    Zostawiłem to na później bo nie miałem czasu. Dzisiaj siadam, udało się przebudować gst-transcodera, instaluję, pitivi działa. Potem przypomniałem sobie że od kilku dni nie aktualizowałem systemu. No to zapuszczam pacman -Syu i co widzę? gst-transcoder-1.8.1-1 … 😀

    EDIT: Disqus umie przewidywać przyszłość http://imgur.com/qjbylTo
    “za kilka sekund”

  14. Aspa,
    Zwrócę się do Ciebie jako fachowca.

    Mam pliki z rozszerzeniem .MTS,z kamery.Na jaki format je przekonwertować zachowując jakość?I w jakim programie?
    Chciałbym zachować możliwie najlepszą jakość do ewentualnej przyszłej obróbki.

  15. Cóż, znam paru lepszych fachowców niż ja, ale spróbuję pomóc. Najkrócej – jeśli masz soft, który umożliwia użycie MTSów na wejściu –
    nie konwertuj ich. Z jednym wyjątkiem – jeśli zależy ci na naprawdę
    profesjonalnej obróbce materiału, przekonwertuj MTSy do jakiegoś
    bezstratnego formatu pośredniego, na którym przeprowadzisz całą
    procedurę montażu (CineForm, Apple Pro Res, AVID DNX HD/HR etc). No ale to już zupełnie inna bajka i może być konieczne
    użycie dość drogich kodeków. Jeśli jednak robisz video rodzinne czy
    półamatorskie – MTS jest w większości okey.

    Tytułem wyjaśnienia. MTS to wraper (kontener) video dla formatu AVCHD, opracowany wspólnie przez Panasonika i Sony do zapisu video wysokiej rozdzielczości. ‘W środku’ siedzi kodek MPG4/H.264 plus AC3 dla dźwięku (czasem PCM w lepszych modelach kamer), ale całość została ‘ubogacona’ w obsługę struktury menu i inne pierdulencje, z założenia czyniące rzecz kompatybilną ze strukturą dysku BR – stąd najczęściej same pliki video nagrane kamerą siedzą ‘zakopane’ w jakimś podatalogu, z którego trzeba je wydłubać na dysk, choć nie zawsze. Zakładam, że z tym sobie poradziłeś i masz ‘czyste’ klipy z rozszerzeniem *.MTS lub *.MT2s na swoim HDD.
    Jeśli masz edytor video, który czyta twoje MTS-y, to nie konwertuj ich. Ten format z założenia jest mocno skompresowany i każda dodatkowa konwersja PRZED montażem na inny format kompresowany stratnie, może odbić się na jakości. Jedynym wyjątkiem jest dobrze zrobiona ‘podmiana’ wrapera, kiedy dane pozostają nienaruszone. Możesz zatem spróbować ‘zawinąć’ istniejące dane w inny wraper, na przykład QuickTime, jeśli twój edytor bardzo nie lubi MTSów – można to zrobić na kilka sposobów, zależnie od posiadanego systemu – nie robiłem tego nigdy pod Linuxem, więc nie doradzę Ci żadnego konkretnego rozwiązania, ale zapewne znajdziesz tutoriale w Sieci.

    Rzadko pracuję z tym formatem, ale jeśli już muszę, to akurat z tych kamer, których używam, MTS-y są spokojnie czytane przez oba edytory, których regularnie używam, czyli Adobe Premiere Pro i Lightworks. W obu mogę użyć MTSów jako plików wejściowych, o jakości zaś pliku wyjściowego decyduje właściwy dobór parametrów projektu i ustawień eksportu gotowego materiału. Aby zatem zadbać o jak najlepszą jakość tego, co chciałbyś otrzymać na końcu (po montażu i postprodukcji), przede wszystkim ustaw jak najlepszą jakość zapisu w kamerze (najwyższa rozdzielczość, brak przeplotu, najwyższy bitrate etc) na jaką Cię stać w zależności od możliwości sprzętu w stosunku do posiadanej pojemności/jakości nośników. Potem na wejściu edytora użyj tego, co ‘wypluła’ kamera tak dobierając parametry renderingu gotowego filmu, by uzyskać zadowalającą jakość – tu wiele zeleży od użytego softu oraz tego, jak chcesz przechowywać gotową produkcję. Jeśli taki workflow nie zapewnia oczekiwanej jakości, pozostaje wspomnane na początku konwertowanie do formatów bezstratnych i edytowanie materiału w takiej formie. Podobnie jeśli masz materiał z kilku źródeł – warto go przekonwertować do ‘wspólnego mianownika’ bezstratnego formatu i tak edytować, ale to wymaga nieco wiedzy i z reguły zakupu odpowiednich narzędzi…

    Jeśli potrzebujesz bardziej szczegółowych informacji – pytaj.

  16. Będę używał tych plików w kontekście amatorskim,domowym.
    Dziękuję za info.Mam inne pytanie.Jak można uciąć (mam na myśli usunięcie np 30 początkowych i 30 końcowych sekund z parominutowego nagrania) te pliki,bez renderowania,czy zmieniania jakości?

  17. Myślę, że powinieneś zaprzyjaźnić się z FFMPEG. Nie jest to najprzyjaźniejszy kawałek softu w użyciu, ale za jego pomocą możesz uciąć lub wyciąć cokolwiek z pliku albo zmienić format (kontener) bez rekodowania strumienia danych. Jest sporo tutoriali w Sieci jak z tym pracować. Osobiście – znowu – używam nieczęsto, bo mam dostęp do komercyjnych, drogich narzędzi robiących to samo w sposób znacznie przyjemniejszy, jednak gdybym miał sam za nie płacić z własnej kieszeni… to jednak wybrałbym FFMPEG 🙂

  18. niestety nie.Avi dzieli znakomicie,a przy mts,oraz przekonwertowane do H264 wywala takie coś:

    Input #0, matroska,webm, from ‘/home/przemek/Pulpit/dd/1.mkv’:
    Metadata:
    ENCODER : Lavf56.40.101
    Duration: 00:12:35.04, start: 0.000000, bitrate: 4425 kb/s
    Stream #0:0: Video: h264 (High), yuv420p, 1920×1080 [SAR 1:1 DAR 16:9], 25 fps, 25 tbr, 1k tbn, 50 tbc (default)
    Metadata:
    ENCODER : Lavc56.60.100 libx264
    DURATION : 00:12:33.681000000
    Stream #0:1: Audio: ac3, 48000 Hz, stereo, fltp, 256 kb/s (default)
    Metadata:
    DURATION : 00:12:35.041000000
    Stream #0:2: Subtitle: hdmv_pgs_subtitle, 1920×1080 (default)
    Metadata:
    DURATION : 00:12:35.041000000
    [segment @ 0x48805e0] Codec for stream 0 does not use global headers but container format requires global headers
    [segment @ 0x48805e0] Codec for stream 1 does not use global headers but container format requires global headers
    [segment @ 0x48805e0] Codec for stream 2 does not use global headers but container format requires global headers
    [matroska @ 0x48378e0] Codec for stream 0 does not use global headers but container format requires global headers
    [matroska @ 0x48378e0] Codec for stream 1 does not use global headers but container format requires global headers
    [matroska @ 0x48378e0] Codec for stream 2 does not use global headers but container format requires global headers
    Output #0, segment, to ‘/home/przemek/Pulpit/dd/1p_%03d.mkv’:
    Metadata:
    title : 1p
    encoder : Lavf56.40.101
    Stream #0:0: Video: h264, yuv420p, 1920×1080 [SAR 1:1 DAR 16:9], q=2-31, 25 fps, 25 tbr, 1k tbn, 25 tbc (default)
    Metadata:
    ENCODER : Lavc56.60.100 libx264
    DURATION : 00:12:33.681000000
    Stream #0:1: Audio: ac3, 48000 Hz, stereo, 256 kb/s (default)
    Metadata:
    DURATION : 00:12:35.041000000
    Stream #0:2: Subtitle: hdmv_pgs_subtitle, 1920×1080 (default)
    Metadata:
    DURATION : 00:12:35.041000000
    Stream mapping:
    Stream #0:0 -> #0:0 (copy)
    Stream #0:1 -> #0:1 (copy)
    Stream #0:2 -> #0:2 (copy)
    Press [q] to stop, [?] for help
    [segment @ 0x48805e0] Application provided invalid, non monotonically increasing dts to muxer in stream 2: 521 >= 520
    av_interleaved_write_frame(): Invalid argument
    frame= 14 fps=0.0 q=-1.0 Lsize=N/A time=00:00:00.52 bitrate=N/A
    video:368kB audio:15kB subtitle:3kB other streams:0kB global headers:0kB muxing overhead: unknown
    Conversion failed!

  19. To jest właśnie powód, dla którego pisałem, że FFMPEG jest raczej mało przyjazny – znam parę osób, które z podanego bełkotu są w stanie wyczytać, jakie magiczne sekwencje wpisać w linię poleceń i problem rowiązać, niestety osobiście nie zaliczam się do tego grona. O ile wiem, czasem trzeba do efektu końcowego dojść w kilku krokach pośrednich… Tutaj moja wiedza się kończy – jak wspominałem, ja mam dostęp do rozwiązań komercyjnych i unikam raczej FFMPEG, poza naprawdę prostymi sytuacjami, gdy nie chce mi się wieźć dysku z materiałem do firmy. Poszukaj w Sieci albo… licz na kogoś, kto wie więcej ode mnie i może się odezwie.
    Spróbuj też może użyć posiadanego (jeśli posiadasz) edytora, przyciąć ujęcie na osi i wyeksportować do najlepszego oferowanego formatu pod wzgledem jakości. Rekodowanie skompresowanego stratnie materiału pogarsza jakość, ale w wielu przypadkach ten spadek nie jest zauważalny gołym okiem – otworzenie zdjęcia zapisanego w wysokiej jakości JPG, edycja w PSie czy GIMPie i ponowny zapis z inżynieryjnego punktu widzenia powodują utratę części danych, w praktyce jednak dopiero kilkukrotne powtórzenie tej sekwencji daje widoczne gołym okiem artefakty. Z ujęciami filmowymi bywa często podobnie, o ile pierwotny materiał nie jest skompresowany do jakiegoś absurdalnie nieskiego bitrae…

  20. VirtualDubMod potrafił takie cuda jak wycinanie klatek wyprawiać bardzo elegancko, wydaje mi się że bezproblemowo pójdzie przez wine. Formatów wejściowych tylko nie ma zbyt wielu. Proponuję kompresję do jakiegoś formatu n.p. mpg4. Jeśli boisz się utraty jakości to daj naprawdę wysoki bitrate. Najwyżej będziesz kilka godzin czekał na operację 🙂

  21. Wiem,używałem VirtualDub perę lat temu na windzie,był świetny.Trzeba chyba wrócić do niego.W Avidemux też coś nie hula,ale dam radę.
    Dzięki za pomoc.
    Po prostu chcę usunąć niepotrzebne fragmenty,ale chyba po prostu sięgnę do edytora i od razu zrobię i skrócenie i zrenderuję to do materiału końcowego.Zbyt długo sie do tego zabieram,zawsze nie ma czasu…:P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Post comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.