Microsoft do użytkowników Windows 7
„A dajcie nam już święty spokój” – tak można streścić wystąpienie na konferencji Microsoft Build 2016 pani April Radaman, szefowej działu Wsparcia Klienta Indywidualnego. Jej rozpoczęte z animuszem i optymizmem wystąpienie przerodziło się bowiem w smętną kontestację rzeczywistości. Jak bowiem stwierdziła April, „Wszyscy z entuzjazmem, radością i otwartością serc przyjęli do swoich domów i komputerów najnowsze wydanie Windows 10”. Jednak wobec przewrotnej retoryki mediów jej dział musi zmagać się głównie z aktualizacją, poprawkami oraz telefonami od użytkowników przestarzałego Windowsa 7 – „Tracimy siły, energię i wiarę tylko dlatego, że ktoś upiera się przy takim starociu”. Ku konsternacji zebranych April rzuciła na koniec hasło „Zainstalujcie sobie choćby Linuksa i nie wstrzymujcie rozwoju Windows 10!”.
Tłum na wystąpienie pani April zareagował żywiołowo. Sala podzieliła się momentalnie na zwolenników starego porządku, czyli Windows 7 i entuzjastów nowego Windows 10. „Sprzedaliście się Linux Foundation!” – krzyczeli jedni, wskazując na liczne ukłony Microsoftu w stronę świata opensource, łącznie z ostatnimi deklaracjami o przeniesieniu do Windowsa powłoki Bash. „Śmierdzicie zatęchłą piwnicą” odgryzali się oponenci, wymieniając liczne zapóźnienia technologicznego Windowsa 7. Argumentom nie było końca, łącznie z ważką kwestią bezpieczeństwa prywatnych danych. Przeciwnicy nowych rozwiązań przeciwstawiali zapędy Windowsa 10 do szpiegowania wobec jasnego i klarownego w tej kwestii Windows 7. Ich tyradę o wyższości braku ustawień personalnych zagłuszał jednak nagły atak kaszlu jednego z oficjeli Microsoftu. Na nic zdały się zapewnienia pani April, która rakiem wycofała się ze swoich nihilistycznych wizji wobec Windows 7. Została zakrzyczana, że chcą uśmiercić najlepszy system na świecie. Jedna strona sali rozpoczęła pisanie petycji do Microsoftu o zapewnienie wsparcia dla Windowsa 7 do końca świata i jeden dzień dłużej, podczas gdy druga strona wywiesiła petycję o zupełnie odwrotnej treści. Momentem krytycznym było wystosowanie do zarządu Microsoftu środkowego palca przez jednego z protestujących. „Myślałem, że siedzi tam Steve Ballmer” tłumaczył potem przed kamerami zmieszany Nils Valdstor.
Koniec końców Microsoft musiał ustąpić pod naporem zachowawczych konserwatystów. Naprędce wydano oświadczenie zapewniające o dalszym i aktywnym wspieraniu Windowsa 7 oraz nieporzucaniu planów zniszczenia opensource. W opinii obserwatorów to klęska postępowej grupy której przewodzi Satya Nadella, mocno zorientowany na współpracę z Linux Foundation.
To tak mają lepiej niż my na Linuxie – mają tylko 2 obozy – z których jeden (Win7) skazany jest niestety na powolną śmierć.
W jakim sensie lepiej? My (Linuksiarze) mamy co prawda wiele obozów, ale jak któryś jest skazany na śmierć to tylko naturalną…
W pewnym sensie masz rację – na Linuxie działają te same prawa co w przyrodzie – przetrwa najlepszy.
Wcale im się dziwię. Windows 7 to gniot jakich mało. W dodatku blokuje serwery DNS od Google.
A ten Bash na windzie to ma podobno DX 12 wymagać i 8 GB Ramu.
1 kwietnia 🙂
1 kwietnia 1976 powstało Apple
Dokładnie. I tutaj nansuwa się kilka przemyśleń, niezależnych od 1 kwietnia i zabawnego tekstu Salvadhora…
Dziś Apple jest kreowane na najbardziej bodaj innowacyjną firmę w świecie technologii informatycznych dla masowego odbiorcy. Ale de facto największych rewolucji ‘dopuścili się’ w tej kwestii inżynierowie i zarząd IBM, którzy opracowali i ‘uwolnili’ założenia archtektury PC. Ta WOLNOŚĆ stała się pożywką dla całej masy innmowacji i ciągłego rozwoju technologii, która bardzo unowocześniona i odmienoona, ale – wciąż jest obecna w naszych desktopach, laptopach, tabletach, serwerach i wielu urządzeniach na pierwszy rzut oka dalekich od komputera, jak telewizory czy… samochody.
Drugą ‘nogą’ rewolucji był… WOLNY Linux i stworzony wokół niego ekosystem WOLNEGO oprogramowania. Pomijamm fakt, ze dziś stanowi on podstawę dla najczęściej instalowanego systemu operacyjnego w osobistych komputerach, jakimi są komórki i tablety – mówię o Androidzie. Pomijam fakt, że infrastruktura Internetu, centra superkomputerowe, ośrodki badawcze i centra danych w wielu wypadkach funkcjonują dzięki Linuxowi. Chodzi mi raczej o ludzi, którzy sie z Linuxem zetknęli i zmusiło ich to (lub zainteresowało) do bardziej kreatywnego i świadomego podejścia do technologii. I choć dziś Linux to jakieś 2, moze 3 procet komputerów osobistych (Androida w to nie wliczamy z przyczyn oczywistych), to stoją za nim ludzie najbardziej kreatywni i utalentowani. Nie chodzi mi przy tym tylko o developerów, którzy bez wsparcia wielich korporacji dokonują rzeczy wielkich i pozwalaja sobie na eksperymenty, które choć bywają epickimi porażkami, jednak posuwają naszą wiedzę do przodu bez ograniczeń ze strony różnych zarządów i innych ksiegowych. Chodzi mi także o użytkowników, którzy pozostają… użytkownikami, a nie dają sie sprowadzic jedynie do roli konsumenta, za którego ktoś podejmuje decyzje ‘wiedząc’ co jest dla niego lepsze. W świecie, w którym ma być ‘szybko, miło, wygodnie, w tle i bez wysiłku’, umiejętnosć wybrania właściwej dystrybycji, dostoswoania jej do swoich potrzeb (Terminal, konieczność zdobywania informacji i eksperymentowania etc), zbudowania optymalnego workflow spośród wielu możliwych opcji i wreszcie dzielenie się informacją, doświadczeniem, nierzadko pogladami – staje się wartością samą w sobie, rzadką, ginącą umiejętnością, którą dla dobra gatunku musimy pielęgmnować…
Górnolotne? Patetyczne? Może. Ale obawiam się, że prawdziwe…
No w tle jedzie podobno jądro Linuksa itp., więc nic dziwnego, że ma wymagani skoro sama Winda sporo żre. Dziwi tylko DX12.
Bardzo trafnie to ująłeś.
Dla przeciętnego użytkownika system operacyjny to nie cel a narzędzie …
Tych najbardziej kreatywnych i utalentowanych korporacje wciągają nosem a siłą Gnu/Linuksa jest społeczność i licencje GPL.
Jakie obozy ? Czemu od razu dzielisz ludzi w tej swojej głowie ? Co wy tam robicie w tym twoim obozie ? Macie inny zestaw ikon, inną tapetę na pulpicie? Planujecie jakąś wojnę na menadżery pakietów? A może jakaś bomba eksplodująca deb-ami, rpm-ami, pkgbuildami ? Czy tylko skazujecie na śmierć naturalną poprzez terminal?
Owszem, ale sytuacja Linuxa jest nieco inna, bo tu dosć łatwo z użytkownika stać sie członkiem społeczności. W przypadku MS mogę co najwyżej za darmo wykonać dla nich pracę wyszukiwania błędów, ale na to, jak te błedy zostaną potraktowane i co z tego wyniknie wpływu nie mamżadnego. W przypadku Linuxa ogranicza mnie jedynie moja wiedza, którą na mocy definicji mogę dowolnie poszerzać i po osiągnieciu odpowiedniego poziomu – zrobić z dowolna dystrybucją co mi sie podoba.
Może, ale wiele świetnych rzaczy (nie tylko jeśli idzie o IT) zrobili ludzie pzostający z wyboru lub koniecznosci poza takimi strukturami, albo zdolni pracowac dla korpo a w wolnym czasie robić coś dla społecznosci, albo dla siebie – co okazywało się wielkie i przydatne dla wielu.
Nie no, to miał być FUD na Prima Aprilis z mojej strony. Wymagania wyssane z palca. Ale coś mi nie wyszło, chyba mało tu potencjalnych obrońców windowsów? 😉
Brzmiało aż zbyt prawdziwie i nawet się nie zdziwiłem czytając twój komentarz. D: