Twój przyjaciel Pingwin
1 czerwca, pamiętacie? Jeśli nawet nie pamiętacie, to dzieci nie pozwolą wam zapomnieć. A co może być lepszego w takim dniu dziecka, jak nie wspólny wypad za miasto, do lasu, w góry, nad rzekę i gdziekolwiek indziej, byle dalej od kurzu i betonu miasta? Brawo, czytacie mi w myślach – zainstalować dziecku Linuksa (oczywiście po spędzeniu z nim całego dnia na świeżym powietrzu). Oczywiście nie jakiegoś tam pierwszego z brzegu Linuksa, ale takiego, z którego dziecko mniejsze będzie miało radochę, a starsze czegoś się nauczy. Istnieje bowiem kilka dystrybucji, które mogą przyczynić się do mądrego zintegrowania się naszego dziecka z czekającą go nieuchronnie technologiczną rzeczywistością.
Na początek jedno zdanie odpierające zarzuty konformistów „Dlaczego uczyć dziecka Linuksa, skoro wszędzie jest Windows”. Po pierwsze, zacznijmy uczyć dzieci korzystać z technologii a nie tylko ją obsługiwać. Co najmniej dwa pokolenia (jak nie więcej) zostały przyspawane do pewnych utartych standardów, dzięki którym wyłączyła się w ludziach logika i kojarzenie oraz możliwości adaptacyjne. Wystarczy poczytać jakim dramatem dla wielu było zlikwidowanie menu start w wiodącym Windows 8.1, jego kafelki. Wystarczy przejść z ankietą po mieszkaniach, na ile ludzie potrafią sobie poradzić z dotarciem do internetu, gdy z pulpitu zniknie im ikona z niebieskim E. Po drugie, choć kraj nasz opływa w dostatkach i luksusach, szkolnictwo zachodnie i inne dziedziny styku społeczeństwo – administracja coraz częściej skłaniają się do rozwiązań jeśli nie wolnych, to opensource. Linuksy pojawiają się w salach komputerowych, edukacji kładzie nacisk na efekt finalny wykonanego zadania, a nie jakim narzędziem i w jakim systemie go wykonano, itp. Poza tym, rozejrzyjmy się. Nasze życie zdominowały lub powoli dominują smartfony, tablety, Chromebooki i inne urządzenia na których nie doczekamy się wiodącego systemu. Czas odciąć sobie pępowinę i zacząć żyć, a przynajmniej nie utrudniać tego dzieciom.
Ale wracając do tematu – czy dystrybucje Linuksowe są gotowe na najmłodsze pokolenie? O ironio, wyśmiewana przez twardogłowych mnogość dystrybucji w tym przypadku jest zaletą, gdyż dzięki niej mogły powstać projekty skierowane stricte do najmłodszych.
Doudou Linux
Sugar
PicarOS
UberMix
Oczywiście czym byłyby dystrybucje bez odrobiny oprogramowania. Jeżeli ktoś nie zamierza skorzystać z powyższych gotowców, zawsze może zainstalować na komputerze dziecka jeden z programów skierowanych dla najmłodszych – [[GCompris]], Childsplay, TuxPaint, TuxMath, itp.
Moja (4 lata) uczy się podstaw na GCompris, ale czasem zrobi sobie jakieś kształty w Inkscape (sic!). Chyba jej zrobię nowego usera bo czasem coś zachachmęci 😀
I jak GCompris? Jest polska wersja?
No może dzieci do lat 12 możne coś na tym Linuksie zrobią, starsze stwierdzą że to złooo i syf totalny i przejdą na Windę.
Masz rację, bez wielkiej oferty gier linuksy nie zdobędą serc młodzieży. A czym skorupka za młodu nasiąknie…
Trzeba już od wczesnych lat zachęcać maluchów do gentoo ;p
Nie wiem czy zaliczam się do młodzierzy (mam 19lat), ale styczność z linux’em mam od ~10lat (moją pierwszą dystrybucją było ubuntu 5.XX/6.XX), teraz od 1roku siedze na manjaro, na 1 serverze posiadam centos’a 6.5 a na drugim debiana 7. Jeśli chodzi o gry to nie brakuje mi ich zbytnio, z ~150 gier na steam’a posiadam ~50 natywnych, resztę (w większości) da się odpalić przez wine. Nie polecam dedykowanych dystrybucji dla dzieci, lepiej im zainstalować ElemenentaryOS (sprawdzone na rodzeństwie 10-14lat), jak dobrze zapamiętają linux’a to sami go wybiorą 😉