Stary, gdzie moje gigabajty?
Drżącymi dłońmi rozrywasz opakowanie i wyciągasz na światło dzienne marzenie spędzające ci ostatnio sen z powiek. Kropelka potu leniwie wędruje po twym czole, lecz odganiasz ją nerwowo niczym wspomnienie zapachu spalonego ebonitu. ‘Tym razem włożę odpowiednio…’ – mruczysz złowieszczo pod nosem, a rumieńce na policzkach palą cię żywym ogniem. Próbujesz dostać się do środka twojego celu, lecz palce ślizgają się...