Igrzyska i marchewka
Patrząc na dokonania naszej kadry sportowców, wszystko się zgadza i przebiega zgodnie z planem. Po raz kolejny dokonują historycznych osiągnięć, pokonują bariery i życiowe wyniki.
Tylko coś medali nie dostają…
Przepaść między światem a naszymi wynikami przeraża. Albo klimat Pekinu im nie służy (ale tam przecież swojski smog zalega), albo reszta świata żre jakieś odżywki o których my jeszcze nie wiemy. Jednak na samej marchewce Igrzysk nie wygramy…
http://pekin.wp.pl/kat,1017981,title,Dzis-kleska-nastepujacych-Polakow,wid,10252350,wiadomosc.html
jedno jest pewne – nasi padają jak muchy.
Wczoraj polski pływak mówił, że nasi, owszem, od ostatnich igrzysk poprawili się sporo, ale reszta świata przez ostatnie pół roku poprawiła się kilka razy więcej (w granicach kilku sekund). Cóż, widać światow myśl technologiczna (farmakologiczna) po prostu dociera do nas z opóźnieniem. Ja nie wierzę w taką poprawę wyników, w takim tempie, uczciwymi metodami. Przez stulecie zawodowego sportu doszliśmy tak blisko granic możliwości ludzkiego organizmu, że to po prostu jest niemożliwe.
A igrzyska już dawno nie zasługują na miano sportu. To tylko biznes, gdzie wszystkie chwyty dozwolone (byle nie dać sią złapać).
fajne tez bylo tlumaczenie sie wczoraj naszego boksera. jego przeciwnik gral nie fair, bo zmienil styl walki. 🙂
No to się teraz trochę Jasiu zmieniło 😛