Ubuntu z NoNotifications – nie przeszkadzać
Są osoby, których wielogodzinnych odgłos młota pneumatycznego pobudza wręcz do twórczego działania. Są jednak i wrażliwcy którym plan dnia rozbija w drobny mak mucha latająca po mieszkaniu. Dla tego drugiego gatunku użytkowników komputera został stworzony program NoNotifications, który pozwala zachować resztki godności podczas tak dewastującego zdarzenia, jak wyskakujące od czasu do czasu powiadomienia na pulpicie naszego Ubuntu.
NoNotifications stanowi kompromis pomiędzy całkowitym wyciszeniem komunikatów ze strony systemu, a wyciszaniem ich tylko wtedy, gdy chcemy. Zamiast za każdym razem biegać po opcjach systemu, możemy dokonać tego zabiegu klikając w odpowiedni aplet (indykator) na górnym panelu. Prosto i skutecznie. Wszystko co musimy zrobić po zainstalowaniu NoNotifications to go uruchomić (Dash -> NoNotifications).
Prawdę mówiąc ascetyczna forma tego indykatora (wyłącz/włącz) aż się prosi o kolejne rozwinięcia – np. blokowanie samego dźwięku lub pozostawienie dźwięku bez wyświetlania okna z informacjami, a to wszystko w połączeniu z historią powiadomień.
Dodatek możemy zainstalować w Ubuntu 14.04/16.10/16.04 po dodaniu do systemu następującego PPA:
sudo add-apt-repository ppa:vlijm/nonotifs
sudo apt-get update
sudo apt-get install nonotifs
A to ktoś używa jeszcze Ubuntu? Zwłaszcza na Unity.
Tutaj chyba wszyscy na Mincie albo na Manjaro ostatecznie, nie licząc maniaków debianowych. 😉
Zawsze się jakaś zbłąkana duszyczka może trafić. Albo miłośnik Unity – które samo z siebie nie jest złe, tylko ten Compiz nierozwijany od paru lat…
A jest jakieś Ubuntu bez Unity? 🙂
Cóż – pozostaje poczekać na Unity-Nest (vel. 8) – to przynajmniej winno wyzwolić z Compiza. Jeśli się nie mylę.
Cały problem z Unity jest taki, że Canonical tak pozmieniał biblioteki, że praktycznie oprócz Ubuntu nigdzie tego nie można zastosować. Tzn. można – budując system na zasadzie LFS. Wówczas jednak i tak nie wszystkie inne aplikacje działają jak powinny (vide Kubuntu i jego Plasma i ta sama w systemach, które nie mają naleciałości Ubuntu).
Inna sprawa, że to chyba jest świadome działanie ze strony Canonicala. Niby Unity jest “wolne”, ale ów cudzysłów ma duże znaczenie. Chcą, by ich Unity było na ich Ubuntu.
Compiz jest łatany i optymalizowany, lecz jakichś bajerów i nowych funkcji nie ma dodawanych.
Ta funkcja powinna być w powłoce domyślnie zaaplikowana. Unity w wersji 7.4 jest znośne, aczkolwiek wolę Plasmę
ubuntu-minimal 🙂
Ja tam z całego serca popieram misję Canonical w promowaniu Linuksa siedząc na Archu 😉
Ja używam tyle, że MATE. Ale Minta też mam, tylko na innym kompie 🙂
Nie biją za to chyba jeszcze?
😉
“‘Nie biją za to chyba jeszcze”?
– Mi nic do tego, kto czego używa. Ale Unity na Ubuntu wydało mi się raczej niewygodne i dziwne jakieś, jakby na siłę chcieli koło wynaleźć od nowa. Odczucia w czasie użytkowania miałem podobne jak przy Metro na win 8, zdecydowanie frustrujące.
No, mi się zdawało że cała reszta czeladki x-buntu to na innych środowiskach jest. Ale znając ciebie to zaraz mi wytłumaczysz, dlaczego mój sposób myślenia jest głupi. ;)))
Proszę bardzo: Ubuntu – z Unity. Reszta nie nazywa się Ubuntu. Tak samo jak np. Kubuntu nie jest z Gnome3 🙂
Hehe no i tutaj w terminologii wyłażą bokiem zależności i pochodzenie. No i każdy ma trochę racji 🙂 Bo czymże jest Ubuntu z dołożonymi pakietami i zmienionymi kolorkami jeśli nie tym samym ubuntu. A jeśli w Xubuntu zmienię thunara na nemo, dołożę docka i inne aplikacje domyślnie zainstaluję to będę miał coś innego niż Debiana z paczkami Cannonical? A co zrobić z pochodnymi pochodnych typu Mint, Netrunner? Nie ma samodzielności i odrębności w tych dystrybucjach, mimo iż każdy stara się wyróżnić. Najbardziej uczciwe nazwy mają X/K/L/Ubuntu bo w pełni ilustrują pochodzenie. Ale taki Mint ma swoją, bardzo zgrabną strategię promocyjną i nie może sobie pozwolić na nazwę typu Mubuntu.
Myślę, że najwłaściwszą odpowiedź na pytanie o Ubuntu bez Unity dał nya, a więc takie Lubuntu to też Ubuntu bez unity (ubuntu minimal + LXDE), Minta też możnaby do tego grona zaliczyć.
Domyślnie ustawione Unity rzeczywiście jest niewygodne. Diabeł tkwi w szczegółach, w tym wypadku w ręcznym grzebaniu w ustawieniach Compiza, jednak da się coś ciekawego z tego wytworzyć… I tak wolę GNOME 3, po świeżej instalacji wrzucam jedno rozszerzenie (dash to dock) i już mam wymarzone środowisko graficzne
(tak, czekam na shitstorm w odpowiedziach)
“tak, czekam na shitstorm w odpowiedziach”
– A po grzyba się denerwować? Z powodu dostępu do wielu rozwiązań? Niech raczej denerwują się użytkownicy systemów z jednym środowiskiem graficznym.
“…w tym wypadku w ręcznym grzebaniu w ustawieniach…”
– I tu chyba jest pies pogrzebany, mi się już po prostu nie chce. Jakoś te “ręczne grzebanie” straciło dla mnie urok. 😉
Ja używam chwaląc sobie 🙂 I może nawet rzeczone NoNotifications zainstaluję !
No, dlatego waśnie pytam. Wiedziony zdrową ciekawością. Dla kogoś jednak muszą to przygotowywać. 😉