Wymarłe projekty
Wraz z nastaniem dłuższych wieczorów, ponurych kikutów drzew i rozświetlonych nekropolii, wkradł się w nasze otoczenie nastrój sprzyjający refleksjom i retrospektywie. Spróbujmy poddać się temu klimatowi i przywołajmy nieco wspomnień. Lecz wbrew listopadowym tendencjom, nie o zasłużonych osobach których już z nami nie ma, ale o projektach opensource które przez ostatni rok uleciały wraz z przeganianymi przez wiatr liśćmi. Choć otwarty kod ma to do siebie, że tak naprawdę ciężko uśmiercić projekt, to może się jednak zdarzyć, że nikt nie podejmie rękawicy i nie ponowi prac nad dziełem, którego wyrzekli się pierwotni autorzy kierowani przeróżnymi pobudkami.
Moonlight
… czyli Silverlight dla Linuksa. Moonlight miał być otwartą implementacją tego zamkniętego nośnika multimediów i jako taki został ogłoszony w 2007 roku na mocy porozumienia Microsoftu (autorzy Silverlighta) i Novella. Ze względu na umiłowanie naszych rodzimych serwisów VOD do technologii Silverlight, rozwiązanie niemal o charakterze newralgicznym dla osób czekających na wygodę oglądania tychże na Linuksie. Niestety, od jakiegoś czasu było wiadomo, że z tego pieca chleba nie będzie, a w połowie 2012 oficjalnie okazało się, że Moonlight nie będzie już rozwijany. Podobnie jak Silverlight. Jak to bywa, media w naszym regionie tego nie zauważyły i użytkownicy Linuksa nadal mają ograniczony dostęp do wielu treści – może poza oglądaniem reklam na przeróżnych serwisach.
Songbird
Projekt może nie o tak strategicznym znaczeniu jak powyższy Moonlight, ale jako rozbudowany i społecznościowy odtwarzacz muzyki wiódł prym przez długi czas. Problemy rozpoczęły się w roku 2010 zaprzestaniem rozwijania wersji dla Linuksa, lecz fani nadal żywili nadzieję na odrodzenie. Niestety, w czerwcu 2013 roku poinformowano o całkowitym zaprzestaniu rozwijania Songbirda. Jednakże na następcę został namaszczony fork o nazwie Nightingale. Również w wersji dla Linuksa:
sudo add-apt-repository ppa:nightingaleteam/nightingale-release
sudo apt-get update
sudo apt-get install nightingale
Compiz
Chociaż jeszcze jest używany w Ubuntu i pojawiają się dla niego poprawki, to Compiz został pogrzebany za życia. Menadżer okien który parę lat temu zawładnął sercami wielu użytkowników i szczękami opadłymi na podłogę po pokazie wyginających się okienek, animacji minimalizacji/zamykania i wielu innych trikach, które przeniosły estetykę linuksowego pulpitu w inny wymiar. Jego kariera zakończyła się wraz ze zmianami technologicznymi (niekompatybilność z Gnome-Shell lub na odwrót) i decyzją Canonical (które jako jedyne jeszcze używa Compiza na potrzeby swojego środowiska Unity) o rozpoczęciu prac nad serwerem Mir.
SolusOS
Najbardziej niespodziewana porażka roku 2013. Dystrybucja SolusOS miała zadatki na dystrybucję wydajną, efektowną i skierowaną do zwykłego użytkownika, będącą jednocześnie ludzką twarzą Debiana. Deweloper Ikey Doherty miał być gwarancją sukcesu, stworzony przez niego Consort Desktop tajną bronią dystrybucji, a migracja pakietów na system paczek PiSi (znanego ze znakomitego Pardusa – również bez oznak życia) przełomowym momentem. Niebanalne wykonanie, fachowe podejście do tematu, zupełne przeciwieństwo Ubuntu (też wywodzące się z Debiana). Niestety, to wszystko okazało się przerastać siły i wydajność jednej osoby i w październiku Ikey ogłosił zamknięcie projektu.
To projekty o których się słyszało, mówiło i komentowało. Zapewne w niebyt udało się sporo innych mniej lub bardziej ciekawych rozwiązań, lecz w naszych rozpędzonych czasach, któż będzie o nich pamiętał za miesiąc lub dwa…
Pipelight i masz VOD.
XBMC i masz VOD bez reklam.
Cześć ich pamięci ;_; Z wymienionych najbardziej brakowało mi będzie Compiza, bo był na tyle uniwersalny i rozbudowany, że można go było wetknąć praktycznie wszędzie, a na dodatek działał płynnie nawet na kartach graficznych sprzed dekady.
SolusOS. Pierwsze słyszę. Jak dla autora Ubuntu nie jest fachowym podejściem do tematu to nie wiem co jest. Ubuntu zaczyna gościć na coraz to większej ilości komputerów zwykłych użytkowników razem z jego odmianą Mintem i to te dwie dystrybucje to jest profesjonalne podejście. Za pierwszą stoi firma tj. Canocal, a za drugą spora społeczność naprawiając to co ludziom w produkcie Canonical nie pasuje.
Każde nowe rozwiązanie (w tym przypadku dystrybucja) jest tworzona na podwalinach przekonania o spartaczonej robocie przez innych (w tym przypadku inne dystrybucje oparte o Debiana) 🙂
Z tym się zgadzam 🙂