To Linux… to Debian… to MX Linux 19.1!

Kolejna dystrybucja Linuksa. No dajcie spokój, ile to już razy było? Ile to już goryczy wylało się z czary fragmentacji, niespójności i wszystkich pozostałych epitetów którymi można zdefiniować ewolucję Linuksa… A jednak. MX Linux 19.1 to kolejna dystrybucja, która pokazuje, że można. Można czerpać z najlepszych, dać coś od siebie i zaoferować użytkownikom coś ekstra. Nie wierzycie?

MX Linux 19.1 domyślnie
Od czego by tu zacząć. Od tego, że MX Linux to mariaż dwóch projektów Antix i MEPIS? Czy może od tego, że projekt trzyma się osiągnięć stabilnego Debiana? (w tym wydaniu Bustera). Obydwa kierunki brzmią nieciekawie. Coś kompletnie nieznanego i coś kompletnie zatrzymanego w czasie. Czy z tego może wyniknąć coś wartego uwagi dla zwykłego użytkownika? MX Linux pokazuje zupełnie inne oblicze Debiana Stable i możliwości jakie przygotowały dla nas współczesne czasy.

Zacznijmy jednak od tego, że nie jest to dystrybucja dla każdego. Albo może bardziej optymistycznie – jest to dystrybucja dla wszystkich miłośników Debiana. Bo MX Linux 19.1 stanowi wariację na temat tego, jak dostosować stabilnego Debiana 10.3 Buster do wymogów współczesnego użytkownika. Jeżeli komukolwiek zaświtało teraz w głowie pytanie „no ale po co?”, to znaczy, że ten ktoś nigdy nie próbował używać Debiana Stable na biurku dłużej niż miesiąc. System może i ciekawy, ale z szybko starzejącymi się paczkami w repozytoriach. Owszem, są sposoby jak temu zaradzić. I te sposoby wykorzystują twórcy MX Linuksa, aby nawiązać do współczesności. Po pierwsze w systemie domyślnie możemy korzystać z dobrodziejstw repozytorium Debian Backports. Są to paczki z Debian Testing ale przekompilowane na potrzeby wydania Stable. Tym sposobem możemy utrzymać we względnej „świeżości” niektóre komponenty systemu. Drugim elementem pozytywnie wpływającym na wspomnianą świeżość są repozytoria MX. Te, podzielone na sekcje Stable i Testing, oferują jeszcze bardziej aktualne oprogramowanie użytkowe, które pozwala użytkownikom na pracę w godnych warunkach. I na koniec, w wyjątkowych momentach możemy skorzystać z repozytoriów przetrzymujących paczki Flatpak.

MX Linux 19.1 kilka kliknięć później
No dobrze, zatem twórcy MX Linuksa odrobili lekcję i są świadomi tego, że sam system bez odpowiedniego oprogramowania jest tylko systemem. Ale czy cała reszta tej dystrybucji może stawać w szranki z koszernym Debianem?

Na początek instalator. Z jednej strony banalny – trzeba tylko pamiętać, aby w kluczowym momencie ustawić sobie odpowiednią klawiaturę i język systemu. Z drugiej strony, nie jest to Calamares. Początkujący mogą mieć wiele przemyśleń na temat mnogości opisów i enigmatycznych skrótów. Czy partycjonowania dysku. Ale już tacy weterani kompletnie nie zauważą tej przeszkody.

MX Linux posiada nieco odmienne poglądy na temat klasycznego układu pulpitu. Głównie za sprawą panelu, który domyślnie znajduje się po lewej stronie ekranu. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby przenieść go w inne, bardziej adekwatne miejsce. Panel z racji bycia panelem wprost ze środowiska Xfce 4.14 umożliwia te oraz inne zmiany swoich ustawień. Przyglądając się całości odkryjemy, że elementów Xfce jest więcej – bo to podstawowe środowisko w MX Linux.

Ale wygląd to rzecz nabyta. Nauczyliśmy się już zmieniać tematy graficzne na tyle sposobów, że dostosowanie Xfce do naszych wymagań to kilka chwil walki z naszym niezdecydowaniem. I tutaj powoli docieramy do sedna miodności tej dystrybucji. A mianowicie dziesiątkom drobnych programów narzędziowych, dzięki którym zapanujemy nad niemal każdym elementem tej dystrybucji. Tego w czystym Debianie nie uświadczycie. Znajdziemy tutaj i naprawianie rekordu MBR, nagrywanie obrazów ISO, porządkowanie systemu, edytor menu, szybką instalację kodeków, konfigurację Conky, kontrolę nad naszymi kluczami GPG, asystenta sieci i wiele, wiele innych narzędzi. Chociaż ciężko tutaj mówić o jednolitym charakterze i spójności, to niemniej – wszystko jest pod ręką.

Zatem, czy ten Debian na wspomagaczach ma szansę zaistnieć w szerszej świadomości społeczności? Być może. Chociaż siermiężne jak na dzisiejsze czasy narzędzia nie obezwładniają naszych zmysłów, to jednak pomagają w wielu sytuacjach. System jest niemal całkowicie konfigurowalny z poziomu myszy. Do tego dochodzą niesamowicie aktualne i często odświeżane repozytoria MX. Cóż, nie jest idealnie, ale dla przeciętnego wyznawcy stabilnego Debiana ta dystrybucja do skok w nadprzestrzeń. Zawiera tyle ułatwień i ukłonów w stronę użytkownika, że można się zatracić w tej wygodzie.

Warto dodać, że jest to dystrybucja starająca się szanować zasoby naszego komputera. Nadal jest też wydawana w wersji 32 bitowe. Zatem, jeżeli Debian – to MX Linux. A obrazy które to potwierdzą, można znaleźć pod tym adresem.  

29 komentarzy

  1. MINT – moja desktopowa miłość, dopóki nie wzięła rozwodu z KDE. Jest jakaś dystrybucja MINTA z zachowaną PLAZMĄ, którą można uruchomić bez zbędnej ekwilibrystki?

  2. Jeżeli dobrze rozumiem, ze szukasz distro oparte o Minta z Plazmą w roli głównej, to nie spotkałem się z czymś takim, a sporo ostatnio przerobiłem różnych z Plazmą w poszukiwaniu złotego środka. Jak na razie to Parrot zagościł u mnie na dłużej, jeśli nie przeszkadza Ci, że to Debian testing. W innym wypadku Manjaro, a jeśli coś bliżej Minta, to chyba jedynie Neon i Kubuntu.

  3. W razie potrzeby Debiana ratują backporty i appimage, np świeży LibreOffice z backportów ładnie integruje się z Plasmą.

  4. Dokładnie tak. Do 18.3, KDE było integralną częścią wydania. Teraz “jestem” na kubuntu. Niestety do pracy potrzebuję czegoś stabilniejszego ale bez Debianowej brody. Neon przerabiałem, niestety porażka. W kubuntu, po ostatniej aktualizacji, “wyłączyło” mi drugi monitor. System startuje na dwóch monitorach, po zalogowaniu sie na pulpit, drugi monitor znika. W panelu Nvidii, po opcji detect monitor, sprzet nie jest wykrywany. Sprawdzę w weekend tego Parrota. ps. czy działa na nim STEAM?

  5. Faktycznie są problemy z Plazmą na więcej niż jednym monitorze. Sprawa jest trochę dziwna, bo wygląda na to, że aktualizacje likwidują problem, a następnie kolejne aktualizacje go przywracają. Na znikający drugi monitor w openSuse Tumbleweed działa taki patent, że należy uśpić system, a następnie go wybudzić. Po zalogowaniu są dostępne obydwa monitory.

  6. Lekko ucieknę z Linuxa ale po zaktualizowaniu sterownika nvidii na win 10 też mi drugi monitor (mam dvi + vga) przestaje działać po uśpieniu i wybudzeniu komputera, raz nie działał nawet po pełnym resecie a dzisiaj raz zadziałał po wybudzeniu… monitor jest widoczny w panelu ale nie da się go włączyć. Coś widać chyba globalnie napsuli… 😉

  7. Subiektywnie o Parrot. System bardzo lekki i responsywny. Przy nagrywaniu pulpitu, na którym sporo się dzieje nie ma spadku wydajności, a przy moim staruszku to duży plus. Jest płynnie i bez przycięć. Wszystko czego używam działa bezproblemowo, jedynie z brackets.deb miałem trochę kombinacji przy instalacji. Też kiedyś używałem Minta z KDE i zupełnie nie trafiło do mnie tłumaczenie twórców, że Kubuntu jest tak świetnie poskładane (nie było i nie jest), że Mint z KDE nie ma racji bytu (czy coś w ten deseń). Przy Parrot mam podobne odczucia jak przy Mint – wszystko dziala jak dobrze naoliwiona maszyna. Dodatkowa zaleta to ochrona prywatności OOTB. Niestety nie ma Steam w repo. Parrot ma swoje repozytoria, a dodanie non-free z Debiana nie obędzie się bez ekwilibrystyki, więc raczej Parrot nie jest dla Ciebie.
    Jeżeli szukasz czegoś “do wszystkiego” to dobre wrażenie zrobił na mnie Feren OS (Ubuntu LTS), a że mam jeszcze na dysku to sprawdzilem – Steam z repo, przynajmniej u mnie, instaluje się bez problemu. Niestety nie spdziłem z nim wiele czasu, więc nic więcej Ci nie powiem.

  8. Tak też może być, ale humorków Plasmy nie można wykluczyć. Miałem podobne sytuacje, a główną grafikę mam od AMD.

  9. Kurde, u mnie na Thinkpadzie X131e nie działają guziki funkcyjne pod Debianem Stable. Próbowałem instalować paczki odpowiadające za acpi i jakieś specjalne funkcje Lenovo, ale nic z tego. A takie Lubuntu obsługuje bezproblemowo z buta.

  10. Czepiasz się.

    O MX mogę powiedzieć tylko tyle, że nie zrobił na mnie wrażenia, ale co by to wniosło do tematu? Nic, więc się nie wypowiedziałem. Zagościł na moim dysku kilka miesięcy temu i szybko wylecial i nawet nie pamiętam już dlaczego (chyba zacznę robić notatki).

    Kolega zadał pytanie – my dzielimy się doświadczeniami, co w tym złego? Że zapytał w niewłaściwym miejscu?

    Parafrazując. To Linux… to Debian… to Mint.

    To na szczęście nie jest forum tematyczne, gdzie za plecenie andronów obok tematu można dostać bana 😉

    Wybacz, ale potraktowałes nas jak dzieciaki wślepione w bubliczki na straganie w odpust.
    Wskaż chociaż jedno słowo w naszych wypowiedziach, które zdanie “[…] efekty pulpitu – co jak widać – najbardziej interesuje komentatorów.” czyni prawdziwym?
    Lubię Plazmę. Jest przemyślana, spójna stylistycznie, szybka i dynamicznie się rozwija. Nie ma już przypadłości wieku dziecięcego i dla mnie po prostu dziala świetnie. Z błyskotek obowiązkowo płynna zmiana rozmiaru okien na siatce pulpitu, płynne przewijanie pulpitów i zanikanie okien. Prześwitywanie wyłączam pierwsze, bo nie lubię, ale to żadne fajerwerki. Zresztą, dla mnie podstawowy system to ArchLabs z OpenBox – tam to dopiero są fajerwerki!

    I zdecyduj się – znakomita dystrybucja, czy jednak mocny średniak, bo to spora różnica?

    I zastanów się – niedoceniana dystrybucja, czy może jednak jedynka na Distrowatch, potem długo, długo nic… No chyba, że dla Ciebie Distrowatch nie jest żadnym wyznacznikiem…

    I na koniec już, tak bez złośliwości, chętnie poczytam jak coś więcej napiszesz o znakomitości MX poza tym, czym uraczył nas autor, i za co mu dziękuję, bo to jak pisze o linuksie to ewenement w linuksowym śwatku. Chętnie poczytam, bo może zbyt powierzchownie potraktowałem MX i może warto się wgłębić?

    Że niestandardowo poskładane xfce? Można to zrobic samemu, choć fakt, że tworcom to wyszło dobrze.
    Że ma wszystkopotrafiące “natywne narzędzia”? To zaleta dla początkujących, ale i ogromna wada bo i tak wcześniej czy później ląduje się w terminalu.

  11. Distro owszem bardzo dobre (używałem dłuższy czas), zintegrowane ułatwiacze przydatne, ale od strony wizualnej brzydko jak w noc listopadową. Jakby zachachmęcili miętowy look to wtedy nie szczypałoby tak w oczy i odbiór byłby jeszcze lepszy. Czy jest niedoceniane? – na jutubie ochy i achy, na distrowatchu pierwsza pozycja, więc chyba nie jest tak jak piszesz.

  12. Wytłumacz mi proszę na co wpływa zamiana systemd na sysvinit-core?

    Jestem nowy w środowisku Linuxa do którego trafiłem kilka miesięcy temu chcąc dać drugie życie laptopowi z procesorem Core2Duo. Systemem jestem zachwycony.

  13. Subiektywnie o Parrot. System bardzo lekki i responsywny.

    Nie bardzo. Sprawia takie wrażenie, bo nowszy kernel i świeże sterowniki graficzne jak wszędzie robią robotę + animacje okien przełączone na maksa dają złudzenie korzystania z rakiety.

    Przy Parrot mam podobne odczucia jak przy Mint – wszystko dziala jak dobrze naoliwiona maszyna.

    Plazma już mi tam zastrajkowała. Spójność wizualną trzeba sobie dorzeźbić we własnym zakresie, a przy domyślnym motywie dystrybucji zdarzają się niewidoczne ikony (np. Pokaż menu w Ustawieniach systemowych). Od początku razi drewniany instalator, który nie potrafi zainstalować bootowalnego systemu na szyfrowanym LVM bez ingerencji użytkownika. Pomysł z narzucaniem XFS dla / i BTRFS dla home też jest dziwny, bo gdyby było np. na odwrót to bym to zrozumiał (migawki systemu). Wlecze się też problem z debianowym niedziałającym WiFi o czym piszą użytkownicy na forum i na stacjonarce też mi to wyszło (laptop OK).
    Tytułowy MX Linux na desktopie to przy Parrocie niebo, a ziemia. Edycja Home tego drugiego to jakiś żart, bo o ile to distro z uwagi na ciekawie pointegrowane pewne narzędzia ma swoją wartość to na desktop nijak się nie nadaje.

  14. Subiektywnie o Parrot. System bardzo lekki i responsywny.

    Nie bardzo. Sprawia takie wrażenie, bo nowszy kernel i świeże sterowniki graficzne jak wszędzie robią robotę + animacje okien przełączone na maksa dają złudzenie korzystania z rakiety.

    Przy Parrot mam podobne odczucia jak przy Mint – wszystko dziala jak dobrze naoliwiona maszyna.

    Plazma już mi tam zastrajkowała. Spójność wizualną trzeba sobie dorzeźbić we własnym zakresie, a przy domyślnym motywie dystrybucji zdarzają się niewidoczne ikony (np. Pokaż menu w Ustawieniach systemowych). Od początku razi drewniany instalator, który nie potrafi zainstalować bootowalnego systemu na szyfrowanym LVM bez ingerencji użytkownika. Pomysł z narzucaniem XFS dla / i BTRFS dla /home też jest dziwny, bo gdyby było np. na odwrót to bym to zrozumiał (migawki systemu). Wlecze się też problem z debianowym niedziałającym WiFi o czym piszą użytkownicy na forum i na stacjonarce też mi to wyszło (laptop OK).
    Tytułowy MX Linux na desktopie to przy Parrocie niebo, a ziemia. Edycja Home tego drugiego to jakiś żart, bo o ile to distro z uwagi na ciekawie pointegrowane pewne narzędzia ma swoją wartość to na desktop nijak się nie nadaje.

  15. Nie bardzo. Sprawia takie wrażenie, bo nowszy kernel i świeże sterowniki graficzne

    Nowsze niż gdzie? Bo nie bardzo rozumiem? Nowsze niż w MX? Tyle że ja nie porównuję niczego do MX. Hospes szuka czegoś co mu zastąpi Minta z Plazmą, a że ostatnio sporo distr z Plazmą przerobiłem, postanowiłem podzielić się spostrzeżeniami. Porównuję Parrota do innych dustrybucji z KDE Plasma.

    bo nowszy kernel i świeże sterowniki graficzne JAK WSZĘDZIE robią robotę

    Tu się z Tobą nie zgodzę, masa czynników ma na to wpływ. Dodatkowo od czasu Spectre i Meltdown i kolejnych odkrywanych co rusz podatności trzeba się liczyć, że nowsze jadro nie zwiększy wydajności, choć w teorii powinno, a może być i gorzej, przynajmniej na intelu. Dobrym przykładem jest Lite 4.6, z którego piszę. Jądro 4.15 nvidia 4.35, a śmiga prawie tak dobrze jak Parrot i lepiej niż wiele innych z KDE z jądrami 5 i wyżej, ale to trochę bez sensu porównywać xfce z Plazmą.

    Spójność wizualną trzeba sobie dorzeźbić we własnym zakresie

    Pełna zgoda, ale tak jest prawie w każdym distro. Ikony mi nie znikają, za to każdy folder, który tworzę dostaje ikony z Adwaity zamiast Mai, ale to można poprawić. Natomiast ciemna bryza z okrągłymi ikonami spełnia wszystkie moje wymogi w zakresie spójności wizualnej.

    Na testy mam osobny dysk, wiec nie bawię się w LVM. Instalator fakt, nie Calamares, ale że drewniany? O ile dobrze pamiętam, to był klasyczny instalator debiana, ma wszystko, co potrzeba, nie wiem, co Ciebie w nim razi? Nie miałem też niczego narzuconego, ext4 przeszło bez problemów. Wifi nie używam. Instalowałem Parrot 4.7, obecnie po aktualizacjach mam 4.8 i jądro 5.4.0-3parrot1, może masz doświadczenia z jakąś starszą wersją?

    Tytułowy MX Linux na desktopie to przy Parrocie niebo, a ziemia.

    Absolutnie tego nie neguję. Za szybko go skasowałem, by go oceniać.

    Parrot to jedyne distro z Plazmą, w którym animacje wyliczane i renderowane na bieżąco z narzutem jaki daje jednoczesne nagrywanie pulpitu, były płynne i bez przycieć. To pierwsza rzecz jaką sprawdzam, bo to dla mnie istotne. I pewnie dlatego MX wylecial szybko, bo sobie z tym nie poradził, podobnie jak Manjaro, KaOS, Arco i SuperX z tych co pamiętam. Nie wiem jakie optymalizacje zawarli twórcy Parrota w jądrze, ale przekłada się to na działanie całego systemu.

    Pozostanę więc przy swoim zdaniu, na tle innych distro, które testowałm Parrot dla mnie działa jak dobrze naoliwiona maszyna, bez zgrzytów, tąpnieć, strajków Plazmy itp.

  16. Bardzo dobra dystrybucja była u mnie przez ostatni weekend i wyleciała z przytupem. Wszystko było cacy dopóki nie zachciało mi się instalować drukarki. Mam firmowe stery Brothera w paczkach deb i nie miałem nigdy problemów z instalacją. A tu zonk, gdebi nie uruchamia instalacji, bez komunikatu, bez powodu. Muszę jednak oddać honor MX-owi za tryb live i dlatego zostawię go sobie na pendrive. MX to najlepsza dystrybucja live jaką widziałem, świetna lokalizacja i persystencja na starcie plus dobry zestaw programów, szybkość działania i responsywność na 5+. Super system do kieszeni. Tylko tyle i aż tyle.

  17. Instalowałem kiedyś skanero-plujkę Brothera na MXie (komunikacja po WiFi) i nie było dużych problemów. Najlepiej zrobić to skryptem producenta mając na uwadze różnice w sterownikach (drukarka 32bit/skaner 64bit).

  18. Najprościej jest wydać komendę:
    dpkg -i /path/pakiet.deb
    Nie doinstaluje zależności ale wypluje informację czego potrzebuje.

  19. Nie uciekaj jest świetny mint z plasmą na pokładzie a właściwie z KDE używam go od kiedy miało juz nie być KDE na mincie , Mint 17.3 KDE jest naprawdę dalej spoko .

  20. Jak wcześniej wspomniałem, jak dotąd nie miałem problemów z instalacją sterowników Brothera a robiłem to już kilka razy. Tego typu problemy (np. z instalacją pakietów) w moich oczach dyskwalifikują dystrybucję.

  21. Gdybym chciał instalować pakiety w konsoli, użyłbym innej komendy. W przypadku tych sterowników część jest instalowana przez skrypt a pozostałe normalnie z paczek deb. Nie zamierzam ignorować takich poważnych niedoróbek jakie spotkałem w MX-ie. Ten system jest przeznaczony do uruchamiania w trybie live i w tym zastosowaniu jest super. Nie wiem czy to zauważyłeś ale po instalacji na dysku zostają w systemie pakiety i programy z sesji live. Nie można ich usunąć ze względu na zależności a do użytku się nie nadają. Moim zdaniem MX musi jeszcze dojrzeć do zastosowań typowo desktopowych, pod tym względem lepszy jest Antix (i kilka innych dystrybucji).

  22. Jest zupełnie inaczej. Distro jest OK, a prawdopodobnie zawiodło GUI gdebi, którego w zasadzie do instalacji drukarki nie powinieneś używać skoro Brother podaje jak należy jego sprzęt instalować.

  23. Napisz co to za model sprzętu, bo jak na razie to trochę dziwne rzeczy piszesz (poniżej):

    W przypadku tych sterowników część jest instalowana przez skrypt a pozostałe normalnie z paczek deb.

    Jeśli chodzi o sprzęt Brothera to używa się jednego z dwóch rozwiązań:
    – skryptu, który sam ściąga sterowniki dla danego urządzenia,
    albo
    – konkretnych paczek deb

  24. Napisz co to za model sprzętu, bo jak na razie to trochę dziwne rzeczy piszesz (poniżej):

    W przypadku tych sterowników część jest instalowana przez skrypt a pozostałe normalnie z paczek deb.

    Jeśli chodzi o sprzęt Brothera to używa się jednego z dwóch rozwiązań:
    – skryptu, który sam ściąga sterowniki dla danego urządzenia,
    albo
    – konkretnych paczek deb

  25. Jeśli to tylko drukarka, to instalacja powinna pójść względnie łatwo, niezależnie od tego, czy przez skrypt, czy ręczne instalowanie sterownika. Trudniej jest już ewentualnie ze skanerem. Ja tak przynajmniej miałem, a z ich sprzętu pod linuxem korzystam od kilkunastu lat.
    Może ten całkiem kompleksowy tutorial na coś naprowadzi: https://easylinuxtipsproject.blogspot.com/p/brother-printers.html.
    Nawiasem, sterowniki Brothera są raczej nienajlepszej jakości (do deb-ów konwertowane alienem z pakietów rpm), ale jak już wspomniałem, numery robił raczej skaner, a nie drukarka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Post comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.