Brudne buciory polityki w pięknym ogrodzie Open Source
Wydawało się, że wzniosłe ideały Open Source i wspólna praca deweloperów całego świata są w stanie oprzeć się niecnym knowaniom by skłócić ludzi. Okazuje się jednak, że w mateczniku jakim jest Github mamy do czynienia z procesem, który ma ludzi podzielić. Na początku ze względu na pochodzenie. Oto efekt politycznych przepychanek pomiędzy krajami i skwapliwego wdrażania przez Microsoft chimerycznych przepisów prawa US. Efektem jest blokowanie dostępu do Githuba wybranym deweloperom z wybranych krajów.
Kilka dni temu rosyjski deweloper Anatoliy Kashkin poinformował, że jego konto zostało nieoczekiwanie „zastrzeżone”. Ten rezydujący na Krymie programista pracuje nad projektem GameHub, czyli klientem łączącym w jednym miejscu dostęp do zasobów Steam, GOG i Humble Bundle. Można oczywiście dyskutować, czy sytuacja na Krymie jest dobra czy zła (we wspomnianym wątku dyskusja ociera się nawet o polskie kwestie wołyńskie). Niemniej czy to wina dewelopera, że mieszka gdzie mieszka i ma takie a nie inne zainteresowania? Cokolwiek by tutaj nie mówić, tworzenie oprogramowania nieco odbiega od politycznych wycieczek i wzmacniania atmosfery konfliktu.
Podobny los spotkał deweloperów z Iranu (Hamed Saeedi) i inny programistów z Krymu, Kuby, Korei Północnej i Syrii. Wszystkie te kraje znalazły się na cenzurowanym w opinii władz USA. Rozważają oni przeróżne rozwiązania – od przenosin kodu i repozytoriów na inne serwisy (które też niekiedy podlegają prawodawstwu US) aż po ich samodzielne hostowanie. Niezależnie jaką drogę wybiorą, to Github stwarza największe możliwości zarówno rozwoju, współpracy i dotarcia do odbiorcy końcowego.
I tu docieramy do sedna brudu jaki wlewa się do ogrodu Open Source. Koncepcja wolnego oprogramowania nie zna granic i nie ma uprzedzeń, wbrew temu co może sugerować propaganda. Github był zawsze wolną i transparentną platformą służącą wymianie myśli, koncepcji, kodu i współdzialniu w radosnym dziele tworzenia. Tymczasem w imię politycznej walki stwierdzono, że nie wystarczy zagłodzić i zbombardować oponentów, należy uniemożliwić im jakiekolwiek funkcjonowanie, również to służące rozwojowi osobistemu. Aż pojmą karzącą moc potęgi US i ugną się pod swymi błędami i pokornie wkroczą na ścieżkę słusznej demokracji.
Tylko kto wykona w tych krajach pracę u podstaw i pokaże możliwości, jeżeli odetnie się te kraje od jakiejkolwiek komunikacji z otoczeniem. Ktoś po prostu nie docenia edukacyjnego potencjału Open Source.
“Gaz lepszy niż diesel , wiedzą to chłopaki. Dobrze, jedźmy na Ibizę, z tyłu zamontuje spojler!”
Próbuję pojąć, coś napisał, i nawet kilkukrotne przeczytanie tej zlepki wyrazów i przypadkowych znaków interpunkcyjnych nic nie daje.
Czy możesz powtórzyć swoją wypowiedź, tym razem po polsku?
Ze skruchą muszę przyznać, że próbowałem zrozumieć co napisałeś, ale pomimo kilkukrotnego przeczytania tego tekstu, nie mogę pojąć co miałeś na myśli…
“Tam niema nic do zrozumienia”
Masz na myśli, że to bełkot? Ok, niech i tak będzie.
Też na początku nie zrozumiałem. Ale wpisałem “brendan eich mozilla lgbt” w Google i już rozumiem.