Czy Firefox 64 nadal czaruje?
Dla niektórych osób przygoda z internetem zaczynała się od buntowniczego wydania Firefox 0.8. A czasem nawet i z wersjami wcześniejszymi, gdy był jeszcze Phoenixem i Firebirdem. Po latach sentyment pozostał, lecz Firefox zmienił się… No wręcz nie do poznania. Czy nadal ma w sobie magiczną moc czynienia ludzi szczęśliwie wolnymi?
Rozmyślania nad tą kwestią zbiegają się z aktualizacją jaka pojawiła się ostatnio w repozytoriach większości dystrybucji. Przynosi ona najnowszego Firefoksa 64. I wbrew wojnie przeglądarkowej jaką obserwujemy ostatnio, jest to wydanie nadzwyczaj „spokojne”. Przynosi zaledwie kilka usprawnień (poza tradycyjnym usunięciem sporej ilości błędów) i dla większości użytkowników oczekujących kolejnego przełomu może to być lekkie rozczarowanie. Ale może nie w ilości a w jakości tkwi sens oprogramowania z tego gatunku?
W nowej odsłonie przeglądarki która zmieniła internet zobaczymy nowe sugestie dotyczące dodatków mogących ułatwić nam korzystanie z niektórych witryn. CFR – Contextual Feature Recommender – bo tak się nazywa ta „sztuczna inteligencja” – póki co potrafi doradzić instalację rozszerzeń Facebook Container, Enhancer for YouTube i To Google Translate.
Namiastkę zarządzania kartami ma zapewnić możliwość zaznaczenia kilku kart (ctrl + LPM) i wykonania na nich operacji. Jak wiemy, karty możemy wyciszyć, przenieść, przypiąć, dodać do zakładek.
Po wpisaniu w pasku URL zaklęcia about:performance dowiemy się która zakładka pożera najwięcej energii. Tej z laptopa oczywiście.
Użytkownicy Linuksa doczekali się w tej wersji aktywowania Clang LTO (Link Time Optimization) podczas kompilacji Firefoksa. Dostarczane binarki są zatem w znacznym stopniu zoptymalizowane pod względem wydajności.
Łatwiej będzie nam obsługiwać rozszerzenia – a przynajmniej usuwać je. Wystarczy kliknąć PPM na ikonie niechcianego dodatku (pasek narzędziowy) i wybrać stosowną opcję.
Twórcy deklarują również, że zmiany dokonały się pod maską programu. Ulepszenia poprawiają szybkość wczytywania stron, jak również obejmują szeroko rozumiane bezpieczeństwo.
Powyższa lista zmian wyraźnie podkreśla, że twórcy programu nie silą się na wyniszczającą „wojnę” z innymi przeglądarkami. Po prostu robią swoje i taki Firefox z pewnością znajdzie wielu entuzjastów. Szczególnie, że po przejściu na Quantum zdania są podzielone – niektórzy się nawrócili i są zachwyceni działaniem programu, inni nadal narzekają.
Ze względu na używanie keepassa i dodatku kee jestem mocno związany z firefoxem jednak pod Mintem miałem spore problemy z płynnym przewijaniem, które pod chromem i operą nie występowały bądź w znacznie mniejszym stopniu.
Dodatkowo – FF64 lepiej może integrować się z Plazmą, uzyskując jej okna dialogowe. Mała rzecz, a cieszy.
Spróbuj tego: https://wiki.archlinux.org/index.php/Firefox/Tweaks#Enable_OpenGL_Off-Main-Thread_Compositing_(OMTC) Po tym zabiegu Lis działa u mnie dużo płynniej niż chromowate.
Najpierw myślałem, że chodzi o wersję 64 bitową 🙂
@disqus_97WOiWmy9o:disqus Jeśli chodzi o włączeni Open GL, to już samodzielnie kiedyś odnalazłem i wdrożyłem. Po wprowadzeniu tej małej zmiany znacznie polepszył swoje parametry niemniej nadal zdarza mu się mieć problemy. Co ciekawe, wynikają znacznie częściej przy wracaniu przewijania, to znaczy przewijając do góry (sprzęt ma tylko 4 giba ram-u lecz pozostaje bezpieczny zapas, więc nie bardzo wiem gdzie szukać winnych).
Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Zatem uprawiam przeglądarkowy nomadyzm, gdyż każda przeglądarka pozwala mi osiągać inne zamierzone cele.
Tym którzy czują się rozczarowani Firefoksem proponuję przeprowadzkę do Opery, bo szybsza, bezpieczniejsza i bardziej inteligentna.
Sam po wielu latach przeszedłem na nową Operę i nie żałuję…
To nie od ramu zależy, bo mam jedną maszynę z 3 gigsami i śmiga ładnie, a na innej, gdzie jest 30parę tnie jak rąbnięte dokładnie w taki sam sposób, jak opisujesz.. przewijanie na górę strony i czkawka.
Po prostu FF tak ma i już.
Mi tam w przeglądarce nie trzeba żadnych AI i tym podobnych bzdetów. Niech działa w miarę dobrze, niech wygląda też jakoś po ludzku i niech działają dodatki, które działać powinny. Nic więcej od browsera nie chcę.
FF mnie zniechęcił tymi zmianami, przy których praktycznie 90% moich rzeczy, jakie w nim miałam, przestało działać. Zastępstw jakiś nie ma, bo twórcy porezygnowali z przepisywania kodu swych dodatków praktycznie na nowo, więc FF poszedł u mnie w totalną odstawkę.
A po grzyba mi następna rewolucja? Przeżyłem ich sporo już za życia, dziękuję dosyć.
FF chodzi szybko, stabilnie, jest przewidywalny i często aktualizowany(bezpieczeństwo), więcej mi nie potrzeba.
I owszem, wersja bodajże 57 trochę namieszała mi na komputerze. Ale wystarczyło wrócić do wersji wcześniejszej, zablokować aktualizacje i poczekać aż nowszy Firefox zacznie nadawać się do normalnego użytkowania. A dokładniej dodatki do niego, bo sam FF 57 to szedł ja burza, tylko jakieś 70% dodatków przestało mi działać.
Pomału, pomału i pozbierałem znów potrzebne mi dodatki(spora część została zintegrowana z samą przeglądarką), tak że dziś siedzę na stałe na aktualnym FF 64, (w domu na FF 60.4 esr bo tak ma domyślnie OpenSuse Leap – zabijcie, ale poza kilkoma guzikami więcej nie widzę praktycznej różnicy między nimi) i działa mi wszystko co mi potrzebne.
No żre RAM, nie powiem, ale po to jest te 8 GB żeby z niego korzystać. Jest otwarto źródłowy, to dla mnie ważne. Konfigurowalny tak że przekracza to moją wyobraźnię…
No i Firefox ma jedną zarąbistą opcję wbudowaną, tak zwane “poprawianie czytelności”, czyli otwarty artykuł przerabiam sobie na wersję maksymalnie czytelną i przyjazną klikając po prostu jedną ikonkę. I komfortowo zagłębiam się w lekturze, której nic mnie już nie rozprasza. 8)
możesz zainstalować PaleMoon
Po co, skoro FF i jego pochodne nie są mi już kompletnie do niczego potrzebne? Olałam dawno temu i nie zamierzam, ani nie mam powodów do niego wracać.
No to ja się generalnie po prostu z Kolegą Dobreckim zgodzę. W poszukiwaniu czegoś lżejszego próbowałem przejść do Opery oraz Light-a, ale FF jest na tyle dopracowany, że wróciłem z podkulonym ogonem.
Pececiarze dopiero Firefoxa 64 mają, a Nintendowcy już 20 lat temu mieli Starfox 64…
Nie wiem jakim cudem nikt tego nie skomentował, ale pisanie o Operze jako bezpiecznej musi być żartem lub celową dezinformacją. Jest to chyba ostatnia przeglądarka jaką można by nazwać bezpieczną, zamknięta, w chińskich rękach.
Bezpiecznymi i prywatnymi spośród mainstreamowych przeglądarek można nazwać wyłącznie Firefox i Brave.