Ustaliliśmy, że Twoje dane z Facebook… Czyli kto i kogo sprzedał

Świat od kilku tygodni nie żyje niczym innym jak skalą „odsprzedaży” naszych danych wrażym korporacjom. Bo nikt, kto używa Facebooka nie może być pewien kto i co wie na jego temat. Nawet jeśli sobie tego nie życzymy. Prywatne wiadomości Messengera? Zapomnijcie o takim luksusie w XXI wieku.

Wiemy o tobie tyle, ile chcemy żebyś wiedział, że wiemy
Mnie osobiście cała ta afera niezbyt wzruszyła. Jeżeli ktoś miał nadzieję, że ktokolwiek gdziekolwiek zadba za nas samych o naszą prywatność i nasze dane, to… Został właśnie wybudzony z błogiego snu. Bowiem użytkownikom Facebooka została podstawiona pod nos kliknięcie myszką możliwość wzięcia udziału w ogólnie praktykowanych obecnie zabawach. „This is your digital life” to niepozorny quiz który trącił w czułą strunę cyfrowego ekshibicjonizmu niemal 270 tys. użytkowników zza wielkiej wody. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że wraz z informacjami o nas (na które się dobrowolnie godziliśmy) do rąk analityków powędrowały również dane naszych znajomych. I tak oto z 270 tys. zrobiło się 50 mln. poszkodowanych. I wtem nieoczekiwanie Donald Trump wygrał wybory. Przypadek? Jak tam kto uważa.

Quiz został zorganizowany przez Uniwersytet Cambridge i nosił znamiona badań naukowych. Jednak mydlenie oczu to specjalność dzisiejszych czasów. Uniwersytet Cambridge w tym znaczeniu to Cambridge Analytic. „Coś” wywodzące się z komercyjnego Communication Laboratories. A jak komercyjne to już wiadomo, na co im nasze dane. Bo cały pakiet zebranych informacji został przekazany właśnie w ich ręce. Posłużył do sprofilowania użytkowników z USA i UK, co oczywiście od razu kojarzy się z wyborem nowego prezydenta USA oraz referendum w sprawie Brexitu. Jakkolwiek by się nie odżegnywać od teorii spiskowych, to „druga” strona nie ma takich skrupułów. Dane użytkowników i ich znajomych (ulubione strony, zachowania, zwyczaje, inne treści) zostały wykorzystane w określonym celu mającym przynieść wymierne korzyści określonym grupom.

Co nam do tego? Ktoś by powiedział „eee tam”. Ale każdy z nas ma jakiegoś znajomego w USA lub UK, który mógł nieopatrznie ulec urokowi quizu. Dowodem na to jest fakt, że w ferworze opisanego zbierania danych „zaplątało się” 2.7 mln użytkowników rodem z Unii Europejskiej. Tak, wiem. „Nie kradnę, nie zabijam, nie mam nic do ukrycia”. Ktoś jeszcze wierzy w to, że FB pośredniczy w ratowaniu ludzkiego majątku i zdrowia?

Koniec końców, całość odbija się konkretną czkawką udziałowcom Facebooka, Markowi Zuckerbergowi i osobom które obudziły się nagle z wirtualnej imprezy z mega kacem. No może nie wszyscy, 70% ze wspomnianych owieczek nadal nie wierzy, że ktoś mógł zrobić im coś złego, bo przecież fizycznie nie odczuli żadnego dyskomfortu. A sam Facebook stara się ratować resztki swojej twarzy i w dziale Pomoc udostępnia mające ukoić nasze skołatane nerwy informacje. Tzn. czy padliśmy ofiarą Uniwerystetu Cambridge czy też nie.

Czy kogoś jednak to uspokoiło? 

2 komentarze

  1. “Jeżeli ktoś miał nadzieję, że ktokolwiek gdziekolwiek zadba za nas
    samych o naszą prywatność i nasze dane, to… Został właśnie wybudzony z
    błogiego snu”.
    – Naprawdę ciekaw jestem, skąd takie optymistyczne założenia? Skąd, od kogo by te fejsbukowe owieczki miały się o tym dowiedzieć? I kto znajdzie sposób żeby je przekonać że są robione w bambuko? Facebook im nie napisze że jest ZŁEM, a jeśli nawet to w sposób który sprawi że ta informacja zostanie przez owieczki zignorowana.
    Ja przynajmniej w najbliższym otoczeniu żadnych przebudzeń nie obserwuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Post comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.