RawTherapee 5.0 nie rdzewieje
Tak, tak – proszę nie regulować odbiorników. Po 2 latach i 3 miesiącach wszyscy fani edytora zdjęć RawTherapee mają powód do świętowania. Najnowsze wydanie 5.0 stanowi ukoronowanie tych wszystkich lat rozwoju i przynosi tak wiele zmian, że trudno zadecydować od czego zacząć. Użytkownikom paczki rawtherapee-unstable z PPA Highly Explosive może nie o wszystkich zmianach trzeba przypominać, ale jednak. Dla wszystkich pozostałych osób skala i liczba zmian będzie gargantuiczna.
RawTherapee 5.0 to dzieło przełomowe. Nie chodzi tylko o numerację, ale przede wszystkim o kierunek w jakim zmierzał od dwóch lat rozwój tego edytora. Wszyscy zapewne pamiętają (a nawet używają po dziś dzień) wydania z serii 4.xx (ostatnie i najnowsze nosiło numer 4.2). Już wtedy pojawiały się opinie, ze edytor choć z gatunku opensource, to nie do końca znajduje uznanie w oczach przywykłych do wygody konsumentów. Wszystko za sprawą matematycznego niemal podejścia do dokładności, precyzji i jakości wynikowej obrazu. I zgadnijcie co? Wersja 5.0 to jeszcze więcej matematyki, algorytmów i wyśrubowanej jakości. Bez obaw – choć brzmi to skomplikowanie, to RawTherapee jest najzwyklejszym edytorem RAW, który obsłużymy za pomocą tuzina suwaków. Lub dwóch tuzinów. Niemniej, na potrzeby sprawnego użytkowania niektórych narzędzi pomocne będzie zapoznanie się z zasadą ich funkcjonowania. Tutaj nieodzowne może być zaglądnięcie w odmęty Rawpedii. Niech jednak nikogo nie zwiedzie taki długi czas oczekiwania na nową wersję. Wszyscy zainteresowani tym programem przez cały ten czas użytkowali wydania deweloperskie (*-unstable) i byli na bieżąco z nowościami. Rozwój tego edytora nie zwolnił ani na jeden dzień przez ten cały okres.
No dobrze, ale co tak naprawdę zmieniło się w RawTherapee 5.0?
- narzędzie Wavelets. Gigantyczna kontrola nad obrazem rozwarstwionym dzięki algorytmowi,
- narzędzie Retinex,
- profile barwne dla monitorów i obsługa rendering intent (zawężanie tonacji i barw do docelowego medium),
- prezentacja barw spoza gamutu możliwości nośnika wynikowego (soft-proofing),
- automatyczna redukcja szumów chroma, ręczne regulacja szumów w kanale luminacji (krzywe),
- karta Inspect w menadżerze plików pozwala na podgląd obrazu na który najedziemy wskaźnikiem myszki,
- Próbnik krzywych pozwala na pobranie poprawnego punktu na krzywej – wystarczy wskazać interesujący nas fragment obrazu (+ ctrl dodaje punkt na krzywej),
- wyostrzanie po skalowaniu,
- „podwójne” profile DCP ze wsparciem dla krzywych, krzywych bazowych, itp.,
- krzywe ekspozycji wzbogacone o dwa tryby tone curve modes„Luminance” oraz „Perceptual”,
- kolejka przetwarzanie zostanie zatrzymana jeżeli na problemy z zapisem (np. brak wolnej przestrzeni na dysku),
- narzędzie Contrast by Detail Levels z opcją Process Locate Before/After Black-and-White,
- dodano ICC Rec. 2020,
- Navigator pokazujący wartości RGB, HSV oraz L*a*b* (0-255, 0-1 lub %),
- Lockable Color Picker pozwala na ustawienie punktów w których możemy analizować zmianę parametrów koloru w zależności od naszych manipulacji obrazem,
- wsparcie dla JPEG oraz TIFF w skali szarości,
- wsparcie dla 32-bit TIFF,
- mnóstwo poprawek i optymalizacji, który wdrożenie i testowanie zajęło 2 lata.
To oczywiście najważniejsze lub najbardziej rzucające się w oczy zmiany. Oprócz tego program doczekał się interfejsu GTK3 (domyślnie), dużej ilości optymalizacji, poprawek i drobnych usprawnień. Jak już wspomniałem wcześniej, nadal pozostaje programem, który ilością swoich parametrów, krzywych i stopnia skomplikowania algorytmów potrafi zawstydzić niejeden edytor zdjęć. Nie jest to jednak ani zarzut ani wada – niemniej takie podejście do tematu wywoływania zdjęć jednym będzie pasować, innym nie. Kwestia gustu lecz nie możemy zaprzeczyć jednemu – lepiej taki wybór mieć niż nie mieć.
Co tu więcej można dodać – chyba tylko to, że aby wypróbować najnowsze wydanie RawTherapee 5.0 użytkownicy Ubuntu 16.04/16.10, Minta 18.xx i pochodnych, muszą dodać repozytorium PPA Highly Explosive:
sudo add-apt-repository ppa:dhor/myway
sudo apt-get update
sudo apt-get install rawtherapee
Uwaga – może być konieczne wcześniejsze usunięcie paczki rawtherapee-unstable (wersji deweloperskiej z tego samego repozytorium).
Dla Manjaro i Arch Linuksa program pojawi się w głównym repozytorium już wkrótce.
A mi niestety na openSuse 42.2 program się nie otwiera wcale (repozytorium ze strony projektu).
A gdzie tam wersja dla 42.2? Szczerze – nie widzę.
Trafiony – zatopiony. Nieopatrznie wrzuciłem repo dla 42.1. Działa 🙂
No to cieszy. Swoją drogą nieco zagmatwana jest informacja o pobieraniu tej paczki dostępna na ich stronach. Łatwo się można pomylić i stwierdzić nawet, że w ogóle dla Twojej wersji systemu takiej paczki nie ma (pierwszy odruch u mnie taki był ;)).
RT był moją pierwszą wołarką pod Linuxem, potem ‘podryfowałem’ w stronę DT. Ale RT wciąż jest na dysku i czasem go używam – mam może irracjonalne wrażenie, że dla osoby przesiadającej się prosto z Lightrooma, RT może być przyjaźniejszy, zmniejszając nieco szok zmiany przyzwyczajeń. Tak czy inaczej kilka następnych sesji obrobię pod RT 5.0!
Wersja rozwojowa RT 5.00 do samodzielnej kompilacji obsługuje również Pixel-shift z korekcją ruchu !
Po rocznym oswajaniu Linuksa nadszedł dla mnie czas na naukę edycji zdjęć, czyli linuksowe dywagacje z cyklu: a jeśli nie Fotoszop, to co?
Co można polecić osobie, która polubiła się z PS-em, a której nie po drodze jest z Gimpem. Zakres prac do wykonanie: doprowadzenie zdjęć, portretów (jpg) rodzinnych wykonanych Canonem do stanu drukowalności. Styl pracy – operowanie skrótami klawiszowymi. Reasumując powinienem nauczyć się RawTherapee czy może lepiej DT?
Masz kilka wyjść:
– polubić GIMPa. Najprostsza droga do tego to zaaplikować mu wygląd i skróty klawiszowe rodem z PS (https://404.g-net.pl/2013/06/gimp-jak-photoshop-w-60-sekund/ – niestety nie wiem jak to zadziała z 2.9.xx),
– GIMP doskonale uzupełnia się z Rawtherapee,
– jeżeli chcesz pominąć etap zewnętrznego edytora graficznego, to 98% retuszu przeprowadzisz w Darktable. Ma on maski, lokalną edycję, gradienty i wszystko co potrzebne, żeby np. wykasować ze zdjęcia druty albo całe drzewo.
Generalnie zgadzam się z Salvadhorem – Darktable opanowane do perfekcji. Tak naprawdę na dziś pod Linuxem nic nie zastąpi ci PSa, z ktorym się polubiłeś. Nawet GIMP, którego można doprowadzić do wyglądu i klawiszologii a’la PS – nie stanie się nim.
Najlepsza rada, jaką mogę Ci dać, to byś przestał szukać kopii, czy często nawet dokładnych funkcjonalnych odpowiedników oprogramowania z Windows pod Linuksem. Jeśli producent czegoś, co używałes dawniej zdecyduje się na obsługę także Pingwina – spoko, jesteśmy w domu. Ale te projekty, które powstały w środowisku Open Source by być funkcjonalnymi odpowiednikami softu mainstreamowgo, bardzo często ewoluują własnymi, dość nieoczywistymi ścieżkami. To może być dla kogoś wadą, albo zaletą. Domyślnie jest wadą do czasu, aż nie zmienisz sposobu myślenia o swoim środowisku pracy i nie zadasz sobie pytania (za…ście ważnego 🙂 ), po jaką cholerę dałeś sobie wdrukować, że tak, jak jest pod Windows to jest halal, a wszystko inne – niekoniecznie. Za starych, dobrych czasów programy działały tak na Amidze, inaczej na ST, a jeszcze inaczej na PC czy CPC od Amstrada – i było fajnie 😀
Osobnym problemem jest użyteczność pewnych rozwiązań. Bo to, że jest INACZEJ, to tylko kwestia naszego myślenia. To, że w niektorych dziedzinach (nielicznych na szczęście) jest ogólnie gorzej niż w mainstreamie – to już problem obiektywny. Standardowo przywołam tu SZEROKO POJĘTĄ edycję ruchomych obrazków – pod Windows/MacOS jest zwyczajnie większy wybór dobrze działajacych rozwiązań w różnych przedziałąch cenowych. Na Linuksie robimy postępy… i wciąż jest ubogo.
Wracajac do Twojego pytania – akurat jeśli idzie o zdjęcia, to jest dobrze. Narzędzia takie jak Rawtherapee, Darktable czy Lightzone, a często nawet GIMP (polubcie się, nie ma tragedii…) chociaż INNE niż u okiennych – sprawdzają się doskonale. Jedyne, co musisz zrobić – to przestac oczekiwać, że będą darmowym zestawem PS/LR. Nie będą, ale zdjecia obrobisz dokonale.
Spróbowałem więc Darktable, ale nie wyświetla się prawidłowo na moim Eizo S1921 (kwadraciak). Pozostaje więc Rawtherapee (pulpit programu mieści się na 4:3), ale jak będę chciał odznaczyć np. twarz od tła i obrabiać osobno, to będzie problem.
Dhor napisał, żeby polubić Gimpa. Do Gimpa nie mam jednak przekonania. Czytałem, że “gubi” kolory i wyciągać na nim zdjęcia (w mim przypadku jpg), to nie jest najlepszy pomysł. Jeśli to nie prawda, to proszę o sprostowanie.
Dlatego może lepiej skupić się na Rawtherapee (zanim zakupię monitor panoramiczny do Darktable), a może jednak Lightzone? Tego ostatniego trochę się obawiam, programem zajmuje się jeden developer, a to trochę ryzykowne wdrażać się w program, którego za 2 lata może nie być.
Mam kilkaset zdjęć do niespiesznej obróbki; głównie trzeba będzie wyodrębnić postać z tła, poprawić kolor, ekspozycję, wyostrzyć; najlepiej tak, żebym nie musiał iść na studia o kierunku grafik komputerowy i… żeby jakość była zadowalająca. PS-a względnie opanowałem, choć teraz trochę żałuję. Nie stawiał bym tak wysoko poprzeczki.
Serdeczne dzięki dla Dhora i Aspa za powyższe sugestie.
Poruszyłeś bardzo wiele wątków… Po pierwsze – i proszę nie odbierz tego jako krytyki czy ‘wywyższanie się’ – ale w fotografii chodzi o to, by obróbki było jak najmniej. Zdjęcie ma być dobre w chwili naciskania spustu migawki. Jeśli to idzie w drugą stronę, to z fotografa stajesz się grafikiem.
Na przykład – nie wiem, co dokładnie rozumiesz przez ‘wyodrębnienie postaci z tła’, ale to można zrobić na milion sposobów PRZED obróbką komputerową: pracując z jasnymi obiektywami i operując płytką DOF, pracując z ciemniejszymi obiektywami, ale kontrolując ten sam parametr za pomocą dłuższych ogniskowych i odległości przedmiotowej, odpowiednio komponując kadr, kontrolując tło czy wreszcie operując światłem zarówno zastanym (ustawienie modela, blendy), jak i sztucznym (lampy). Szczerze mówiąc każda godzina poświęcona na naukę tych rzeczy jest dla fotografa ważniejsza, niż godzina nauki programu graficznego.
Obawiasz się utraty kolorów przy obrobce zdjęć. Zapytam – czy masz skalibrowany monitor? Czy masz profile używanej drukarki/nośników? Czy w aparacie masz ustawioną przestrzeń barwną, którą twój monitor jest w stanie wyświetlić? Bo najpierw trzeba zadbać o to, a potem martwić się przypadłościami GIMPa… A skoro jednak tak bardzo zależy ci na dokładności odwzorowania kolorów – czemu pracujesz w JPG?! JPG z puszki jest podatny na błędy pomiaru światła, balansu bieli i artefakty procesu obróbki przez algorytmy aparatu, bardzo trudne do sensownego usunięcia w jakimkoleiek programie. Pracując z RAW masz o wiele większą swobodę i szeroki margines manipulacji obrazem.
Oczywiście – może jest tak, że te JPG już masz i nic na to nie poradzisz, trzeba je jakoś obrobić. W takim wypadku zarówno Rawtherapee jak i Darktable… średnio się nadają, bo stworzono je jako wołarki RAWów i tylko mając do dyspozycji tego typu dane oba programy są w stanie pokazać ‘pazur’. Do JPG to raczej Lightzone albo jednak podszkolić się z GIMPa – nie jest tak kiepski dla fotografa, jak o nim piszą.
Odnośnie kalibracji, to próbowałem z xcalib, ale nie wiem czy dobrze to wykonałem. Temat poruszałem w komentarzach po tym linkiem: https://404.g-net.pl/2014/12/zarzadzanie-kolorami-w-xfce/
Wykonuję jpg (w wyższej rozdzielczości), gdyż RAWy dla amatora, to często przerost formy nad treścią. Moje oczekiwania odnośnie jakości zdjęć zamieniają się z wiekiem (tendencja spadkowa). Nadal jednak nie umiem się przełamać i wydrukować zdjęcia z komórki. Pozostałość po czasach używania Zenita. Choć może masz rację i pora powrócić (przynajmniej częściowo) do zdjęć w RAW.
Przestrzeń barwna w moim Canonie.. Muszę ją sprawdzić, dawno tam nie zaglądałem (jeśli w ogóle).
Wyodrębnienie postaci z tła. Mam tu konkretnie na myśli poprawienie bokhena, czasem retusz, zdjęcie koloru z tła, a czasem jaką “przeróbkę” pierwszego planu.
Wrzuciłem jedno skompresowane zdjęcie dla zobrazowania o czym rozmawiamy i jakie foto czekają na obróbkę: http://www.imagic.pl/files/view/20696/IMG_8464_Maur_web.JPG
Odnośnie jakości zdjęć i obrabiania ich w programie graficznym, to generalnie się z Tobą zgadzam, ale często warto to i tamo poprawić (w granicach rozsądku) i wtedy.. siadało się do PS-a Ctrl+l, Ctrl+m, Ctrl+b … i było po temacie. Teraz to samo próbuję ogarnąć w Linuksie. Tylko tyle i aż tyle.
Widzisz – zdjęcie, które wrzuciłeś dla zilustrowania swojej wypowiedzi jest – tak na oko – 1 EV niedoświetlone. Balans bieli też pozostawia sporo do życzenia, jak przypuszczam. Ten pierwszy problem powinieneś wyeliminować na etapie robienia zdjęcia: albo zmieniając tryb pomiaru światła, albo kompensując pomiar. Drugi problem przestaje być problemem, gdy fotografujesz w RAW – balans bieli daje się w takiej sytuacji naprawić o wiele łatwiej, niż w przypadku JPG i w zasadzie każda wołarka RAW pod Linuxem oferuje podstawowe, lub bardzo rozbudowane narzędzia do tego przeznaczone. Czyli – pzykładając nieco większą uwagę do ekspozycji i zmieniając format zapisu plików, wyeliminujesz potrzebę złożonej obróbki, sprowadzając ją do ‘wywołania’ RAWów, co można zrobić wsadowo w zasadzie.
Podsumowaując – ustaw w aparacie zapis RAW+JPG w najwyższej jakości, to będzie szybciej ‘pożerało’ kartę, ale przy dzisiejszych cenach nośników da się to skompensować niewielką inwestycją. ‘Pstryki’ i masówka, oraz ważniejsze zdjęcia, ktore wyjdą dobrze z puszki – będą gotowe do użycia, być może po wykadrowaniu a to robi się łatwo w każdym sofcie, to i ewentualne inne drobne rzeczy poprawisz w Lightzone czy GIMPie, bez wchodzenia w szczegóły w przypadku tego drugiego. Te ważniejsze ujecia, ktore będą miały jakieś istotniejsze ‘quality issues’ – obrobisz wygodnie i wydajnie w RT albo Darktable z RAWóœ. Będąc Tobą – właśnie tak ustawiłbym sobie workflow.
Co do kompensacji – musisz ‘wyczuć’ sprzęt. Do portretów i zdjęć z dominującym motywem wybieraj raczej pomiar punktowy lub centralnie-ważony, matrycowy wtedy, gdy w całym kadrze znajdują się rzeczy ważne (landszft, archtektura etc). To powinno poprawić sytuację jeśli idzie o ilość poprawnie naświetonych klatek. Pozostaje kwestia tendencji poszczególnych aparatow do niedoświetania lub przeswietlania – to powinieneś dostrzec podczas normalnej pracy, ewentualnie robiąc serie eksperymentów z bracketingiem. Tak czy inaczej, gdy już będziesz wiedział, w którą stronę i na ile światlomierz ‘przegina’ – skompensujesz to sobie bardzo łatwo.
Tak na marginesie – pozwoliłem sobie ściagnąć rzeczoną fotkę i jej ‘poprawa’ pod GIMPem nie zajęła więcej, niż 30 sekund… Nie bardzo mam tylko gdzie wrzucić efekt końcowy, ale może coś wymyślę 🙂
Ok, to czekam z niecierpliwości na obrobione zdjęcie. Można też przesłać mailem: enzoo17@poczta.fm.
Mój Canon 350D robi niedoświetlone zdjęcia, ale wolę tak, niż prześwietlone. Poprawiałem to wcześniej rozjaśniając poziomy w PS (Ctrl+l).
Pomiar mam zazwyczaj ustawiony na centralny, punktowego się boję :).
Apropos kolorów, kiedyś, jak miałem więcej czasu, robiłem zdjęcia na zewnątrz z szarą kartą. Bardzo lubiłem takie kolory, nawet zwykła zieleń liści wychodziła jakoś tak świeżo. Chyba wrócę do tego.
Mam jeszcze pytanie: czy otwierając powyższe zdjęcie jpg. (mam ich sporo jako jpg) w Gimpie, poprawiając następnie, jasność, kolor, ostrość etc. i zapisując jako tif, tracę na jakości w porównaniu do zbliżonej obróbki przeprowadzonej np. w Rawtherapee? Takie chodzą po prostu słuchy na Internetach i chciałem to zweryfikować.
Ok, zdjęcie podeślę później mailem – teraz nie siedzę przed moją ‘normalną’ maszyną, na której je zapisałem.
A teraz po kolei:
1. Jeśli aparat ma tendencję do niedoświetlania, to rzeczywiście lepiej, gdyby miał prześwietlać, bo z reguły łatwiej odzyskać szczegóły z cieni, niż z przepaleń. Tylko dwie uwagi – po pierwsze, sadząc po przykładowym zdjęciu niedoświetlenie to 2/3 – 1 EV, więc możesz je skorygować spokojnie o pół działki. Nadal będziesz miał ‘zapas’ na światła, ale jednak całość będzie bliższa naświetleniu ‘w punkt’, więc ostatecznie więcej szczegółów ci matryca ‘wyłapie’. Po drugie – skoro akceptujesz konieczność ‘wyciągania’ detali, bo wiesz, że aprat niedoświetla i zakładasz obróbkę tak czy inaczej – to naprawdę najrozsądniej będzie Ci przeprosić się z RAWami… Obrabiał i tak będziesz, a RAW obrabia się znacznie lepiej z dużo lespszym efektem końcowym, niż najlepszy JPG…
2. Soft. Zaakceptuj, że na Linuksa nie ma PSa. Jest masa innych narzędzi, które nawet, jeśli mają identycznie nazwane funkcje, które robią to samo, co ich odpowiedniki w PS i uruchamiają się tym samym skrótrm – mogą dawac inny efekt, inną jego intensywność etc. Skoro więc podjąłeś (słuszną!) decyzję o przejściu na wolne oprogramowanie, przyjmij do wiadomości, że będzie ‘trochę inaczej’. To tak jak z autem – jeśli całe życie jeździleś benzyniakiem ze skrzynią automatyczną a teraz dosiadasz diesla z ręczną – wszystko będzie inne na początku – z tym, że to nie jest ‘wina’ auta, tylko twoich nawyków i przyzwyczajeń. Dokładnie tak samo jest ze zmianą systemu i oprogramowania. I nie dotyczy to tylko Linuxa, bo kupując pierwszego Maka po latach pracy na Windowsie też bedziesz czuł się zagubony, choć przynajmniej PSa sobie przeniesiesz :-). Potestuj zatem RawTherapee, Lighzone i GIMPa, załóż sobie sporo tolerancji na błędy i obficie korzystaj z tutoriali w Sieci, a caly proces może okazać się nie tylko bezbolesny, ale wręcz przyjemny – gdy uda Ci się opanować zawiłości nowego oprogramowania a potem całego, cholernie elastycznego systemu, jakim jest Linux. Zapewniam, że seria szybkich myków w Terminalu to gwarantowane +100 do podziwu u wszystkich znajomych Windowsowców 🙂