VR i KDE
Często można spotkać się z opinią, że naturalnym środowiskiem występowania Linuksa powinny być serwery, gdzie system ten wyznacza granice i standardy. Tymczasem świat szeroko pojętych multimediów zdaje się o tym nie wiedzieć i co krok widzimy ciekawe ciekawostki z Linuksem w roli głównej. Tym razem Valve wykorzystało grę Dota 2, KDE (Kubuntu) oraz kask hełm gogle zestaw HTC Vive do zaproszenia widza w głąb wirtualnej rzeczywistości.
Prezentacja miała miejsce podczas Steam Dev Days (12 – 13 październik 2016). Podstawowym kryterium zaskoczenia był oczywiście fakt, że VR na Linuksie działa i HTC Vive współpracuje z tym systemem nie gorzej niż z wiodącymi rozwiązaniami. Nie są też tajemnicą szczegóły techniczne jakie towarzyszyły temu pokazowi – wykorzystana została dystrybucja Kubuntu, gra Dota 2 oraz (a jakże by inaczej) Vulkan.
Dociekliwi dopatrzą się małego zgrzytu w powyższym. Dlaczego Valve wykorzystuje do pokazuje „konkurencyjną” dystrybucję Linuksa w miejsce swojego SteamOS? Podobno wszystko za sprawą prostszej konfiguracji środowiska KDE do celów prezentacji i nagrania materiału wideo (SteamOS wykorzystuje GNOME 3).
Więcej zdjęć i gorących komentarzy (na żywo) pojawiło się na Twiterze dzięki @CMDannCA.
Widzę, że coraz więcej zaczyna się dziać ze strony gier na linuksa…. Ja gram w CS GO oraz Wiedźmina na steamie pod linuksem (a kilka innych gier poprzez wine) i chodzi to całkiem przyzwoicie. Dzięki temu, że powstaje coraz więcej gier dla naszego systemu to może z czasem ilość użytkowników dojdzie do 10-15% (kosztem win10 oczywiście 😀 ) – wtedy to producenci sprzętu będą siłą rzeczy zmuszeni do wypuszczania dobrych sterowników dla swoich urządzeń pod linuksa.
Prędzej kosztem Maców – raz, że Apple zaczyna “olewać” segment desktop (kiepski hardware – zwłaszcza w kontekście gier) a dwa, że uparcie promują swój Metal zamiast OGL/Vulcan. Przykład – Elite: Dangerous, “podstawka” jest pod Maca zaś kolejne rozszerzenia (w tym dość fundamentalne “Horizons”) już nie z racji starej za starej wersji OGL działającej na “japkach”. Swoją drogą E:D to wszystko czego mi potrzeba do szczęścia na Linuxie ale chyba nie ma się co spodziewać.
Nie jest jednakże tak różowo jak na pierwszy rzut oka wygląda. Najlepszy moim zdaniem “porter” gier pod nasz system, czyli Aspyr od roku nic nie wypuścił. Zaś jakość portów od Feral Interactive jest delikatnie mówiąc… niezadowalająca. Przykład? “Tomb Raider” na GTX750 – dropy fpsów do 23-ech. Po zmianie na (uwaga) GTX780 Ghz… fps-y bez zmian. Pisałem do supportu to mi odpisali, że na Windows też tak jest. Sprawdziłem. Nie ma. Sytuacja jest taka, że jest masa świetnych tytułów indie, które śmigają jak złoto. Natomiast z produkcjami klasy AAA jest jednak nadal bida.
W przyszłości powinno być lepiej bo silniki gier będą miały eksport gry do Linuksa. Portowanie nie będzie potrzebne.
Unity 3D, Unreal, CryEngine już go mają. I nadal dzieje się tak, że porty/wersje są… wujowe. Przoduje w tym zwłaszcza Unity, niemal każdy port z tego silnika ma potężny performance drop na naszym systemie. A czasem jest tak, że devsi, oprócz silnika używają różnych add-onów, plug-inów itepe, których nie ma pod Linuxa, po czym okazuje się że przeportowanie gry nastręcza problemów. Dobry przykład to choćby Everspace – obiecali, drugi miesiąc mija i nic bo podobno napotkali “massive shader problem”. To raz. Dwa, i tu wierzę temu co czytam, że ogólnie OpenGL w obecnych czasach klęka przy DirectX-ie. Więc owszem – teoretycznie porty nie są jedynym rozwiązaniem, ale dobrze byłoby jakby studia od początku brały pod uwagę wersje pod wszystkie systemy. A ogólnie – in Vulkan we trust 🙂