Terminal pogryzł człowieka: taskwarrior
Gwarantem sumiennego wykonywania swoich obowiązków często jest… Pamiętanie o nich. Stąd też nasze biurko zaścielają żółte karteczki, po kieszeniach plątają się skrawki zapisanych serwetek, a dyktafon w smartfonie uparcie odmawia współpracy z racji braku wolnego miejsca na nasze tyrady. I nikt zapewne nie podejrzewa jak w terminalu można przyjemnie i sprawnie zorganizować sobie plan życia. Wystarczy zainstalować do tego celu programik taskwarrior i pogrążyć się w jego opcjach.
Taskwarrior to ambitny projekt pozwalający zaplanować nam nasze zadania. Jednak za pojęciem „zaplanować” kryje się całe zaplecze funkcji o które nie podejrzewalibyśmy niepozorny program tekstowy. Dodawanie i usuwanie zadań to taka trywialna czynność – co powiecie na tagowanie, tworzenie projektów, grupowanie zadań, precyzyjne określanie ram czasowych, synchronizację zadań na serwerze centralnym i wiele wiele innych? Z taskwarrior nie zapomnimy o niczym – o ile nie zapomnimy dopisać czynności do listy zadań.
Składnia polecenia task (z paczki task lub taskwarrior) stanowi doskonałą lekturę dla koneserów. Początki są banalne – dodawanie zadań to nic trudnego:
task add Eat something due:due-today
task add Cut hair due:2016-09-22
task add Write something +blog scheduled:tomorrow
Jak można przypuszczać task list wyświetli nam listę zaplanowanych zadań. Znaczek + oznacza tag dla danej czynności. Słusznie zauważymy, że typowa składnia to task [filter] command [mods]. Filter może oznaczać konkretny tag, projekt, wybór zadania po dacie lub jego numer (wg task list):
task 28 command mods
task +weekend command mods
task project:Home due.before:today command mods
task 1,2,3 delete
task 1-3 info
task 1,2-5,19 modify pri:H
Mods to modyfikacje dla naszego zadania. Czas trwania, daty, dodatkowe opisy, tagi i tak dalej. Może to być jedno polecenie lub kilka. Np. jak sprecyzować terminy dla naszych poczynań? Oto jak:
Built-in attributes are:
description: Task description text
status: Status of task – pending, completed, deleted, waiting
project: Project name
priority: Priority
due: Due date
recur: Recurrence frequency
until: Expiration date of a task
limit: Desired number of rows in report, or ‘page’
wait: Date until task becomes pending
entry: Date task was created
end: Date task was completed/deleted
start: Date task was started
scheduled: Date task is scheduled to start
modified: Date task was last modified
depends: Other tasks that this task depends upon
Jak widać do dyspozycji mamy nie tylko proste określenie daty, ale i częstotliwości występowania zadania, jego początek, koniec, chwilowe „zawieszenie”, priorytet, przypisanie do konkretnego projektu i tak dalej. Stwarza to kompleksowe możliwości projektowania rozbudowanego kalendarza. Dla początkujących najpraktyczniejsze na początku będzie określanie zadań „due” – czyli które muszą być wykonane przed podanym terminem lub „scheduled” – możliwe do wykonania od podanej daty (czyli due:2016-09-25 scheduled:2016-09-22 oznacza zadanie które możemy zacząć robić dopiero od 09-22 – ale terminem granicznym jest 09-25).
Na tym jednak nie koniec. A co, gdybyśmy chcieli zsynchronizować tak stworzony kalendarz? To łatwe – należy zainstalować taskd, skonfigurować usługę i następnie na każdej maszynie gdzie mamy task skonfigurować ten centralny serwer. Klepanie poleceń w linii tekstowej jest staroświeckie? Możemy zainstalować sobie jeden z wielu graficzno – tekstowych nakładek dla task, np. vit.
Powyższe to jedynie naszkicowanie możliwości jakie oferuje taskwarrior. Więcej i dokładniej przeczytamy w solidnie prowadzonej dokumentacji online.
Wszystko ładnie, pięknie. Ale zaglądać co chwilę do manuala by upewnić się co do składni na pewno jest męczące.
Używam osmo, który siedzi sobie w trayu i który obsługuje się kliknięciami (dla mnie KISS). Bez wysiłku. Z pewnością ma nieco mniej opcji niż taskwarrior ale na co dzień w zupełności wystarcza.
Siema, zrobisz weekend z dystrybucją zorin 12? Niedawno wyszła beta i wygląda to trochę inaczej niż poprzednie wersje, wszystko jest oparte na gnome3 zamiast awn, cheers
Fajne to, ale konsola w biurze to nie dla mnie… 😉
Choć faktycznie, szukam czegoś podobnego, multi-platformowego, umożliwiającego łatwy eksport i import danych, zamiast Korganizera. Bo ten po dłuższym czasie używania jakiś toporny mi się wydaje, no i poza KDE to średnio nadaje się do pracy.
I witam wszystkich serdecznie po wakacyjnej przerwie. Ciut dłuższej niż zwykle, ale coś mi się praca rozmnożyła po urlopie. 😉
Te pytanie to serio, co polecacie zamiast Korganizera? Może być płatne, byleby otwarte.
Thunderbird z Lightning. Sychronizuje się z google calendar.
Zacne, dziękuję. Też przyglądam mu się od jakiegoś czasu.
Za “pomoc” google to podziękuję, ale widziałem tam też opcję importu i eksportu plików, więc nie powinno być problemów z przenoszeniem danych.
Jak w dobie zaawansowanych programów do zadań lub projektów takie coś ma szanse? Może 15 lat temu… Teraz mamy sporo dobry i darmowych rozwiązań (do pewnego progu) online, więc sprawdzą się na każdym systemie. Dobrym programem był dla mnie Wunderlist, ale porzuciłem na rzecz bardziej zaawansowanego: Asana. Programy takie muszą umieć integrować się z mailem, kalendarzem google, tworzyć grupy zadań, nadawać się dla wielu użytkowników i chodzić pod różnymi platformami.
Takie programiki jak opisany powyżej to co najwyżej hobbistyczny projekt, nienadający się do szerszego użytku i odstający od obecnych realiów. Terminal choćby nie wiadomo jak potężny niestety w wielu obszarach bywa dużo słabszy od GUI i akurat tutaj terminal nie będzie się sprawdzał, chyba że dla bardzo prostych i jednostkowych rozwiązań.
A co,już nie masz KDE?
Oczywiście ten program został napisany dla osób które codziennie pracują na terminalu. Możliwe że ktoś dla siebie go napisał jak to mówisz hobbystycznie.
ALE takie projekty, o ile ich twórcy o to zadbają, mogą stanowić świetną bazę dla rozbudowanego gui. Na bazie jednego dobrego programu terminalowego może powstać dziesięć rozmaitych rozwiązań przyjaznych dla klikacza myszą albo i nawet dla macacza paluchem 😉 również online.
He, he. W moim przypadku nie tak łatwo wycofać się z jakiegoś systemu czy środowiska. Tak więc Plasma w Mincie 18 trochę mnie niepokoi, bo to niekompatybilne z KDE 4.x. Po prostu zauważyłem że jestem za mocno coś uzależniony od Korganizera i reszty pakietu Kontact. No i zdawał mi się jakiś on toporny, ale po przyjrzeniu się choćby pakietowi Thunderbird z Lightningiem … cofam zastrzeżenia co do toporności. 😀
Wystarczy choćby wydrukować miesięczny kalendarz żeby dostrzec różnicę.
Choć znów Thunderbird jest multi-platformowy, bezproblemowy przy przenoszeniu danych, no i ma multum wtyczek.
Tak więc zostaję na Mincie, powoli robię też przymiarki do Plasmy w Mint 18. Nawet udało mi się rozwiązać odwieczny problem z regulacją jasności w moim laptopie.
( https://sites.google.com/site/easylinuxtipsproject/display#TOC-Brightness-of-the-display-is-wrong-and-not-adjustable , konkretny poradnik dla potrzebujących, w moim wypadku punkt 6.2.d).
Ale i tak mi od czasu do czasu jeszcze zamraża Pulpit, nawet na i7 z 8GB, więc poczekam ile będzie trzeba z przesiadką. Co nie znaczy że nie patrzę też po alternatywach
Jeśli się na to popatrzyć od tej strony to racja 🙂
“zamiast Korganizera” – No to killka pytań pomocniczych:
– multiplatformowy, czyli dokładnie na jakich platformach ma działać?
– które – dokładnie – funkcjonalności z Korganizera są Ci potrzebne/z których korzystasz (tam jest bodaj 8 modułów)?
– czy i które moduły – jak w Korganizerze – muszą być w jednym programie?
– czy wchodzą w grę/myślałeś o rozwiązaniach webowych (wówczas multiplatformowość jest zupełnie obojętna)?
– łatwy import/eksport do jakiego formatu? a może jedynie współdzielenie danych w jakiejś “chmurze”/serwerze?
– czy program ma się łączyć z Twoim serwerem (np. poczta, kalendarz itp.), czy też używasz zewnętrznych rozwiązań, a jeśli tak to jakich?
Działać toto ma na Linuksie i na Windzie. Z pakietu interesują mnie głównie klient pocztowy i terminarz.
Nie znam rozwiązań webowych które pracowałyby wyłącznie offline, ale też nigdy dokładniej im się nie przyglądałem. Eksport i import w popularnych formatach (ics/vcs?).
Dane przechowywane są lokalnie, chmury wykluczone. Wykluczone też rozwiązania zamknięte.
Poczta na serwerach zewnętrznych.
I nie ma tu pośpiechu, po kilku próbach udało mi się jakoś pogodzić Kontact na Linuksie z Thunderbird z Lightning-iem na Windowsie. Trochę toto kuleje optycznie, ale bez problemu nadaje się do pracy.
Najprościej – Thunderbird. “Optycznie” – masz skórki 🙂