Weekend z dystrybucją: Absolute Linux 14.12
„Absolute to dystrybucja Linuksa oparta na x86 Slackware. Koncentruje się na pulpicie użytkownika tak, że jest gotowy do internetu, multimediów, dokumentów i ogólnego użytku domowego po wyjęciu z pudełka. Absolute jest lekki – a to oznacza dwie rzeczy: że można go uruchomić na starszym sprzęcie i że interfejs OS nie narzuca się użytkownikowi.” – w takich słowach Paul Sherman opisuje swoją dystrybucję, która ma ułatwić nam funkcjonowanie na pulpicie z dinozaurem sceny – Slackware. Na ile jest to zgodne ze stanem faktycznym? Jedno jest pewne, 32bitowa dystrybucja wciąż może być ciekawym rozwiązaniem dla niektórych maszyn.
Geneza
Absolute Linux to również niezły dinozaur, bo istnieje na scenie od 2007 roku. Od samego początku przeznaczeniem dystrybucji są starsze maszyny, dlatego występuje jedynie w wersji 32bitowej i z lekkim środowiskiem IceWM. Do tego całość stanowi wariację i rozwinięcie niezwykle skupionej formy Slackware – najstarszego systemu linuksowego i stosunkowo lekkiego samego w sobie. Również numeracja obu tych dystrybucji jest taka sama (Absolute 14.12 -> Slackware 14.12).
Programy
Jednym z założeń lekkiego środowiska jest zestaw lekkich programów. Poza przeglądarką internetową Google Chrome nie ujrzymy tutaj większości dużych programów używanych w obecnych czasach w „dużych” dystrybucjach. Owszem, są programy uznane za standard, ale cała reszta oscyluje raczej w obrębie małych, zwinnych zamienników. Absolute Linuksa można pobrać w wersji standardowej lub rozbudowanej (mały obraz iso i duży). Różnią się ilością zainstalowanego oprogramowania – w wersji standardowej wygląda to tak:
- Kernel: 4.1.6
- Internet: przeglądarka Google Chrome 45, klient FTP Filezilla, klient qBittorrent
- Biuro: Abiword 3.0
- Dźwięk i wideo: SMPlayer, Tunapie2, Audacious, Audacity
- Grafika: GIMP, Viewnior, SVGPage, absGamma
- Panel: IceWM Panel
- Menadżer okien: IceWM
- Menadżer plików: SpaceFM
Po świeżej instalacji otrzymujemy niemal kompletne środowisko gotowe sprostać większości wyzwań stawianych nam przez nowoczesny internet. Brakuje co prawda jakiegoś komunikatora i klienta poczty, lecz można sobie je doinstalować. No właśnie, instalowanie. Domyślnie Absolute dociera do nas z repozytoriami które zawierają to, co mamy już zainstalowane. Aby otrzymać dostęp do dodatkowych programów, należy aktywować odpowiednie repozytoria. W większości przypadków wystarczy dodać w menadżerze oprogramowania repo http://www.slackware.org.uk/slackware/slackware-current/ – ale na bogactwo i dowolność oprogramowania nie liczmy. Osoby zaznajomione ze Slackware mogą sypać dodatkowymi repozytoriami jak z rękawa, jednak ktoś początkujący z tą dystrybucją musi sobie sam wygooglać co i gdzie znajdzie. Np. edytor RAW Darktable – w aktualnej wersji występuje jedynie na SlackBuilds.org.
Wygląd i obsługa
Lekkie = siermiężne. Ma to logiczne wytłumaczenie, jednak wiele aspektów Absolute można by dopracować – po całkiem zgrabnym ekranie wyboru systemu (LILO! Pamiętacie LILO?) zostajemy zasypani komunikatami uruchamiającego się kernela (skoro distro jest dla desktopowego użytkownika, na co mu to?). System po uruchomieniu wygląda… No właśnie, jak powrót do przeszłości i to przeszłości w okolicach Windowsa 98. Cóż, to cena za lekkość – IceWM nie wstydził się i nie ukrywał nawiązań do wspomnianego systemu wiodącego w końcówce ubiegłego wieku. Jest nieco eklektycznie, kwadratowo i szaro – nic takiego, co uniemożliwiałoby pracę na tym systemie.
Odrębnym tematem jest obsługa Absolute Linux, bo tutaj autor postarał się o dołączenie Panelu Sterowania (Control Center), graficznego Menadżera Pakietów (Gslapt) i całego mnóstwa dodatkowych pomniejszych programów pozwalających dostroić nasz system. Control Center zapewnia całkiem niezłą kontrolę nad większością działań administracyjnych, począwszy od zmiany języka, haseł, dodawania użytkowników, przez ustawienia pulpitu, drukarek, instalowanie oprogramowania i repozytoriów, itp. Niekiedy można poczuć się jak w powrocie do przeszłości, gdyż np. taka zmiana tematu graficznego wymagała ode mnie ingerencji w pliku tekstowym, by temat prawidłowo się aktywował – jak za dawnych lat. Niemniej, większość działa tak, jak można tego oczekiwać.
I jeszcze jeden niuans. Po dość karkołomnej instalacji systemu (instalator tekstowy), domyślnie logujemy się na konto użytkownika root. Wtedy musimy dostroić niuanse systemu, dodać nowego użytkownika i to na nim kontynuować naszą przygodę z Absolute Linux.
Wydajność
System wstaje w około 35 sekund, co może się wydać dość mizernym rezultatem jak na dystrybucję celującą w bycie lekką. Jednak zużycie pamięci po uruchomieniu to zaledwie 100MB – a to już budzi szacunek, nawet pomimo 32bitowej wersji systemu. Warto przypomnieć, że działamy na współczesnym kernelu 4.1.6.
Praca na systemie w przypadku mojego zestawu testowego to czysta przyjemność. Na wszystkie nasze kliknięcia system reaguje żywiołowo i bez zastanowienia. Do całości nieźle pasuje domyślne Google Chrome, które pomimo apetytu na RAM szybko wyświetla strony.
Mowa końcowa
Pomimo sporej uniwersalność, Absolute Linux to system dla koneserów i znawców Slackware (biegle poruszających się w środowisku tej dystrybucji). Wraz z uproszczonym wyglądem to dość niewygórowana cena za lekkość jaką otrzymujemy. Niemniej, dla wielu zestaw dostępnego oprogramowania będzie nie do zaakceptowania. Repozytoria może nie są mizerne, ale osoby przyzwyczajone do dobrobytu współczesnych dystrybucji będą się czuły jak bez jednej ręki (no chyba, że uda im się odnaleźć dodatkowe repozytoria – ale w tym Absolute Linux nie pomaga). Ale fani Slackware na pulpicie, którym znudziło się już ręczne instalowanie i dostrajanie będą wniebowzięci.
Maszyna testowa:
CPU: Intel Core i7 Q 720 1.60GHz
GPU: Mobility Radeon HD 4670
Pamięć: 4GB
HDD: 500GB, 7200rpm, udma6
WiFi: Broadcom BCM43224 802.11a/b/g/n
Fani Slackware na pulpicie zdecydowanie powinni rzucić okiem na Salix – rewelacyjny, stabilny, w 100% zgodny ze Slackiem OS (nawet identyfikuje się jako slack w /etc/slackware-version). Czynności poinstalacyjne praktycznie nie istnieją – polonizacja działa automagicznie po wybraniu języka użytkownika podczas instalacji, OOB działa gslapt, sourcery, wicd, mtp… Instalacja na starszym laptopie Della – 0 problemów – wszystko działa – wifi broadcom, dodatkowe przyciski, usypianie!
Po zainstalowaniu Debiana JESSIE i przegranej walce z konfiguracją do własnych potrzeb i przyzwyczajeń (zwyciężył systemd + inne bugi) postawiłem Salix-14.1, tak dla sprawdzenia, czy pogłoski o śmierci Slackware’a są uzasadnione.
Z całą pewnością – przedwczesne!
System, po bezproblemowej instalce wstaje szybko i pracuje żwawo, również peryferia. Znalazłem wszystkie aplikacje, jakie używałem w Debianie, często w nowszych wersjach. Pewnie gorzej byłoby z cudeńkami z PPA Ubuntu, choć sądzę, że jak ktoś by bardzo chciał, to wiele można znaleść w różnych repozytoriach, po przypomnieniu sobie metod instalacji ze źródeł. Została zachowana najważniejsza zaleta Slacka: System nie usiłuje być mądrzejszy od użytkownika! Wymaga jednak od niego pewnej wiedzy o linuksie i w ogóle – informatyce.