Adobe Reader nie dla Linuksa
Adobe sukcesywnie realizuje swoją strategię wycofywania się ze wspierania innych systemów, niż wiodący Windows i mniej wiodący, ale zauważalny OS X oraz Android. Po porzuceniu Adobe Air dla Linuksa jak również Adobe Flash, teraz przyszła kolej na Adobe Reader. Ten popularny czytnik plików pdf w wersji dla Linuksa leżakował na serwerach od dawna w stareńkiej wersji 9.5.5. Teraz bez słowa wyjaśnienia zniknął, podobnie jak i sam Linux z listy systemów dla których dostępny jest Adobe Reader.
Czy to zniknięcie Adobe Readera coś zmieni w życiu linuksowego użytkownika? Przypuszczalnie niewiele osób odczuje z tego powodu jakieś niedogodności, bo wolnych rozwiązań do obsługi formatu pdf mamy kilka – Evince, Xpdf, Okular. Świat linuksowego użytkownika bez Adobe Readera się nie zawali, choć program z pewnością ma swoich zwolenników – może lepiej radził sobie z drukowaniem, może szybciej otwierał pliki pdf. Ale był stary, nieaktualizowany i finalnie na nowych dystrybucjach mógł przysparzać więcej problemów, niż radości z użytkowania.
To kolejny produkt Adobe który znika z linuksowego krajobrazu. Firma bez skrupułów i zgłębiania się w zawiłe tłumaczenia likwiduje wsparcie dla Linuksa, dobitnie dając do zrozumienia, że ważniejszy jest dla nich masowy odbiorca z masowym systemem. Może to być oznaką jakiejś długofalowej strategii (ucieczka w chmurę?), lub wyjątkowo dobrej kondycji finansowej bez konieczności ratowania się marnym odsetkiem użytkowników niszowych systemów.
A niech się wypchają 😛 I tak nigdy nie korzystałem. Zwykłe evince w zupełności wystarcza na co dzień.
A jak z obsługą pdfów z formularzami w zamiennikach Readera?
Phi, tworzą coraz to nowsze wersje, które coraz mocniej przymulają, już na windowsie się przerzuciłam na Foxit Reader, bo to cholersto się ponad 5 minut na starszym komputerze potrafi włączać… do najprostszych zastosowań tylko evince, a jak ktoś potrzebuje czegoś bardziej zaawansowanego to coś sobie znajdzie, Adobe się może wypchać ;P
Mała strata. Zrobili z tego kobyłę która nawet całkiem mocny komputer na Windowsie potrafi zamulić 😀 Zdecydowanie lepiej sprawuje się okular. A w robocie, jako że niestety muszę używać Windowsa to całkowicie wystarczy mi Sumatra PDF.
No i co teraz z rozliczeniem PITów pod Linuksem?
Zgadza się,Sumatra wystarcza całkowicie
To samo,dalej można.
Do przeglądania pdfów wolę używać evince nawet pod windowsem. Jednak acrobat miał ciekawą opcję drukowania broszurek/książkowego. Nigdy nie sprawdzałem innych czytników pdf pod tym kątem. Evince tego nie ma.
Bez problemowo. Xournal, Scribus i Okular potrafia.
Zadanie fikusnych opcji drukowania nie nalezy do zadnego PDF readera tylko do dedykowanego programu ktory posredniczy pomiedzy programem z ktorego material pochodzi (np. PDF reader) a systemem drukowania (CUPS). Wtedy mozna drukowac rurki broszurki i inne bajery z jakiego kolwiek programu.
Wiem ze takie sa, ale nazwy nie pamietam poniewaz nie potrzebuje.
Dokładnie AcrobatReader tylko to potrafił. Pozostaje wine i starsza wersja, nowsze jakoś z formularzami nie działają.
No i cały czas istnieje Foxit Reader na Linuksa 🙂
Niestety to jest strasznie stara wersja w stosunku do dostępnej na Windows no i trzeba ją znaleźć, bo jest ukryta dla niewtajemniczonych w czeluściach internetu.
Nie byłoby większego problemu z końcem wsparcia dla linuksa tego czytnika pdf, gdyby nie to że ktoś “mądry” w naszym Ministerstwie Finansów wpadł na pomysł, żeby na tym oprzeć oprogramowanie e-deklaracje. Dopóki dotychczasowa wersja będzie w repozytoriach dystrybucji to bólu większego nie będzie. Jeśli natomiast zniknie albo w kolejnej wersji e-deklaracji drugi “mądry” (może i ten sam) wpadnie na pomysł, że do działania tego ustrojstwa konieczna będzie wyższa wersja to dopiero wtedy będzie wesoło… ehhh cyfryzacja państwa