Weekend z dystrybucją: KaOS 2014.06
Jedno środowisko, jeden toolkit, jedna architektura procesora – czy świat nie byłby wtedy piękniejszy? Z podobnym hasłem na sztandarach na podbój rubieży zamieszkiwanych przez użytkowników wyruszyła krucjata kierowana przez twórców dystrybucji KaOS. To samodzielne rozwiązanie (bez fundamentów w postaci innej dystrybucji) typu rolling release (dystrybucja ciągła), z jednym środowiskiem graficznym KDE w repozytoriach, skupiające tamże oprogramowanie zbudowane w większości z wykorzystaniem [[Qt]]. Dystrybuowane obrazy ISO dostępne są tylko dla procesorów 64bitowych. Czy ludzie to kupią?
Geneza
Programy
KaOS to prawdziwe wydanie ciągłe, czyli – najnowsze wersję programów otrzymujemy od razu w repzytorium, bez mrożenia, oczekiwania na wydanie kolejnej zbiorowej aktualizacji (np. vide Manjaro). I faktycznie, w repozytorium jest świeżo i na czasie. Podzielone jest ono na trzy sekcje – Core, Main, Apps oraz dodatkowe repozytorium Bulid przeznaczone na potrzeby budowania i testowania programów/bibliotek/komponentów przesuwanych potem w główne repozytoria. Jednak przeglądając owe repozytoria natykamy się na pierwszy problem wynikający z ambitnych założeń twórców – na dzień dzisiejszy repozytoria zawierają około 2000 paczek, podczas gdy w repozytoriach ‘typowej’ dystrybucji jak Ubuntu, Debian, openSUSE znajdziemy 15 000 – 20 000 pakietów. Różnica jest ogromna i nie wynika tylko z odpuszczenia sobie przez twórców KaOS wielu środowisk graficznych, ale i z powodu selekcji jakościowej oprogramowania. Lojalnie o tym ostrzegają i informują na swojej stronie, że użytkownicy poszukujący wrażeń w postaci kilkudziesięciu odtwarzaczy audio, wideo i innych powinni przemyśleć wybór dystrybucji. Co to oznacza dla przeciętnego np. fotografa? Brak Rawtherapee, Photivo, Lightzone i wielu pożytecznych narzędzi. Prościej wymienić co mamy – digiKam, Darktable (to i tak dobrze), GIMP. Braki uwidaczniają się w wielu elementach użytkownia systemu, czego przykładem mogą być np. błędy w tym tekście wynikające z braku paczki aspell-pl.
Do zarządzania oprogramowaniem używamy oczywiście polecenia pacman lub nakładki graficznej Octopi, która ogromnie cywilizuje i upraszcza instalację i przeszukiwanie oprogramowania. A domyślnie w systemie znajdziemy (wg. snapshota KaOS 2014.6):
- Kernel: 3.14.6
- Internet: przeglądarka QupZilla, komunikator KDE Telepathy, chmura SpiderOak, klient IRC Quassel, KNetAttach
- Biuro: pakiet Calligra, Okular
- Dźwięk i wideo: Amarok, Kdenlive, K3b, SMplayer
- Grafika: Gwenview, Karbon, Krita
- Panel: KDE panel
- Menadżer okien: KDE
- Menadżer plików: Dolphin
Na dzień dzisiejszy KaOS oferuje po zainstalowaniu środowisko KDE w wersji 4.13.3.
W kwestii zamkniętych sterowników graficznych system nie oferuje jakiegoś kompleksowego rozwiązania i musimy wspomagać się Octopi i samodzielnym wyborem wersji do zainstalowania (o ile będziemy potrzebowali zamkniętych sterowników).
Wygląd i obsługa
Nieco uwagi wymaga instalator, który jest dość typowym instalatorem do momentu wyboru partycji i samego partycjonowania. Trzeba mieć się na baczności, bowiem zaznaczanie partycji jest nieco mało wyraziste i można się przejechać na tym, którą partycję zaznacza się do formatowania.
Obsługa całości nie powinna nastręczać jakichkolwiek problemów. Typowy panel, typowe menu, typowy pulpit. Wystarczy szybki rzut oka na menu i jego kategorie i po jakimś czasie wiemy już co i gdzie znajdziemy. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by nieco zmodyfikować domyślną ofertę programową systemu i doinstalować swój zestaw – niemniej, pamiętajmy o dość uszczuplonych zasobach repozytoriów.
Zamknięte sterowniki mogą stanowić problem dla początkujących – niektóre dostępne są w repozytorium (Nvidia) – w innych przypadkach (AMD Catalyst?) mamy problem.
Wydajność
Responsywność jest wyborna – oczywiście piszę to w kategoriach KDE, które jak wspomniałem – łatwo pogrążyć w mnogości zadań, które skutecznie obciążą system. Specjalnie na okoliczność sprawdzenia sprawności KaOS zainstalowałem go też na słabszym sprzęcie – Core Duo2 1.66GHz, 2GB RAMU, GeForce 8400M (niestety, słabszym nie dysponuję) – i o dziwo było równie wygodnie i sprawnie.
Mowa końcowa
KaOS stanowi bardzo ciekawą ofertę dla osób zaznajomionych ze środowiskiem KDE, oraz wybierającym swoje programy z puli oprogramowania dostępnego w repozytoriach tej dystrybucji. Każda inna próba filozofowania nad wtłaczaniem w tę nieco monolityczną dystrybucję innych rozwiązań zakończy się co najmniej frustracją. Ale twórcy są tego świadomi i informują o tym użytkowników – nie jest to system dla chcących wszystko mieć pod ręką (choć niewątpliwe niezależne repozytorium KaOS Community Packages stanowi mrugnięcie okiem do takich użytkowników). Z jednej strony należą się ukłony i brawa za taką decyzję, z drugiej – pozostaje niedosyt, bowiem Linux ma wciąż za mało oprogramowania (użytecznego), by jeszcze zawężać tę listę.
Maszyna testowa:
CPU: Intel Core i7 Q 720 1.60GHz
GPU: Mobility Radeon HD 4670
Pamięć: 4GB
HDD: 500GB, 7200rpm, udma
WiFi: Broadcom BCM43224 802.11a/b/g/n
Co powiem na start konwencjonalnego pulpitu KDE w około 35 sekund? Powiem tak. Dupy nie urywa 😀 Szczególnie ze to distro zoptymalizowane z jakiś tam sposób. Widać że nie za bardzo.
To na starożytnym Athlonie XP Gentoo z KDE ruszało mi o połowę szybciej.
Mnie DOS 25 lat temu wstawał też błyskawicznie i to na 286 bez kooproca. No i co z tego. Nie żyjemy kiedyś tylko tu i teraz. Porównania mają sens tylko wtedy, gdy są prowadzone w jednakowych warunkach.
Co do meritum – fakt, 35 sekund dupy nie urywa, ale jak na KDE też nie jest źle.
Znam dystrybucje które z KDE 4.13.X ruszają w ciągu minuty do pełnego pulpitu. A jak sobie w 2004/05 pokonfigurowałem Debiana i Xfce, to w 20 sekund miałem pulpit…. Nie tędy droga i nie ta skala usług oraz oczekiwań użytkownika.