Debian Wheezy – fakty
Ponieważ wszystkie ważniejsze serwisy już o tym wspomniały, nie wypada nie odnotować tego faktu. Po niemal dwóch latach od poprzedniego stabilnego wydania, dnia 4 maja 2013 roku został udostępniony na serwerach najnowszy Debian 7.0 Wheezy.
Debian Wheezy to efekt wytężonej pracy niezliczonej liczby deweloperów, dzięki czemu do dyspozycji otrzymujemy 48 000 pakietów (do zainstalowania z repozytoriów), 7 wspieranych platform sprzętowych (i386, amd64, armel, armhf, ia64, mips, mipsel, powerpc, s390, s390x, sparc) a w tym i386 oraz amd64 w wersji z kernelem FreeBSD). Instalację systemu możemy przeprowadzić przy pomocy Blu-Ray, DVD, CD, sieci, USB, po pobraniu odpowiednich obrazów ISO. W tej kolekcji znajdziemy minimalistyczny obraz netinst, pobierające podczas instalacji wybrane pakiety ‘na żywo’ z sieci, jak też pełen zestaw wszystkich 8 płyt CD lub 3 DVD. W przypadku zestawu płyt, jeżeli zdecydujemy się na inne środowisko graficzne niż domyślne GNOME, do wyboru mamy alternatywne wersje pierwszego obrazu zawierającego LXDE, Xfce lub KDE.
Jak to wszystko wygląda w wersjach, z pozycji zwykłego użytkownika?
Fanów i miłośników Debiana nie trzeba uświadamiać, dlaczego ta lista paczek wygląda tak a nie inaczej. Lecz dla większości ten zestaw pakietów przypomina nieco przyrdzewiały park maszyn mechanicznych. Linux 3.2, podczas gdy w większości współczesnych dystrybucji znajdziemy już Linux 3.5/3.8, KDE 4.8.2 – gdy obecnie wdrażane jest KDE 4.10, GNOME 3.4 – gdzie dopiero wersja 3.8 zaczyna umożliwiać jako taką wygodę pracy rodem z 2.xx, Xfce 4.8 – kompletny relikt… I długo by tak wymieniać. Wszystko to wynik specyfiki Debiana, który ma ambicję wspierania jak największej liczby platform sprzętowych, a co za tym idzie jest możliwe instalowanie go zarówno na zwykłym desktopie, jak i serwerach, klastrach, urządzeniach przenośnych i wbudowanych. Tak rozległe spektrum przystosowania musi mieć swoją cenę. Jednak ratunkiem przed przyśniedziałymi pakietami są repozytoria Debiana – unstable i experimental, przy korzystaniu z których zrzekamy się osławionej stabilności, lecz uzyskujemy dostęp do świeżego oprogramowania. Czyli jak w innych dystrybucjach, których Debian w większości jest ojcem (Ubuntu, Knoppix, DSL, itp.).
Były fakty, a gdzie mity? :>
Był też mit – sławna (w praktyce nie potwierdzona) stabilność systemu.
Akurat na stabilność nie narzekam. Dysk z systemem (chyba zaczynałem od 4 albo 5) zwiedził już ze 6 maszyn, kolejne upgady i nadal działa płynnie. Od 2008r ten sam OS. Zarówno LXDE jak i XFCE 4.10 bezpośrednio ze strony projektu. Jedyną bolączką jest flash player…