Fedora 18 z MATE w repozytoriach
Krucha piramida samozadowolenia, na szczycie której dumnie prężą intelektualne muskuły deweloperzy środowiska GNOME, traci kolejny kamień z nadwątlonych już fundamentów. Zaproponowane wcześniej włączenie do projektu Fedora środowiska MATE, doczekało się akceptacji i zatwierdzenia podczas spotkania FESCo (Fedora’s Engineering Steering Committee). Tym samym, zaplanowana na listopad bieżącego roku Fedora 18 będzie zawierała w repozytoriach fork popularnego GNOME 2.xx, środowiska na którym większość z nas się wychowało.
Pomimo tego, że MATE nie stanie się domyślnym środowiskiem Fedory, już teraz można przypuszczać, że spory odsetek użytkowników zdecyduje się na to rozwiązanie. Czy to przez sentyment do starego GNOME 2.xx, czy z powodów sprzętowych (wymóg posiadania wsparcia 3D przy GNOME 3). Dlaczego jest to jednak pstryczek w nos deweloperów GNOME? Kurczą się bowiem coraz bardziej ich tereny łowieckie, na których pozyskiwali do tej pory nowych użytkowników. Większość wydawanych obecnie dystrybucji (Ubuntu, Mint, Solus OS, Pear OS, Deepin Linux) posiada albo środowiska alternatywne (Unity, Cinnamon, XFCE, LXDE, KDE), albo tak zmodyfikowaną wersję GNOME-Shell , że z oficjalnymi założeniami funkcjonalności GNOME 3 ma niewiele wspólnego. Czasy dominacji tradycyjnego i domyślnego GNOME się kończą – praktycznie coraz trudniej znaleźć dystrybucję zwierającą ‘deweloperską’ wersję tego środowiska. Ignorowanie i zapomnienie to najgorsze co może spotkać projekt OpenSource, stąd też pożądana byłaby reakcja ze strony twórców, by bez silenia się na oryginalność rozpatrzyli parę funkcji, kluczowych dla użytkownika desktopu. Z kolei dla MATE to szansa na złoty okres rozwoju. Większe zainteresowanie projektem = większa liczba deweloperów = szybsze wydania = i ogólny progres.
W zasadzie nie byłem i nie jestem entuzjastą reanimowania GNOME 2. Nie przemawia za tym żaden argument, bo świat wykonał krok naprzód (GTK3 i inne), płonne są też zapewnienia ‘GNOME 2.xx na słabe komputery’ – bo GNOME 2.xx do zwiewnych środowisk nie należało. Jednak MATE przeszedł już tak wiele poważnych zmian i poprawek, że awansował z roli kołka podpierającego na następcę GNOME 2.xx. I chociaż bardziej słuszna wydaje mi się droga tworzenia nakładek/rozszerzeń dla GNOME-Shell (wtedy twórcy wiedzieli by sens rozwoju, a użytkownicy dostawaliby i tak formę dla nich przystępną), to z ciekawością będę obserwował w co przerodzi się MATE.
Jestem zadowolony z MATE. Zainstalowałem dziś na służbowym komputerze z Ubuntu (wpieklało mnie zwalniające Unity, KDE ciut zbyt ciężkie na roboczą maszynę). Poczułem się po instalacji “jak w domu”. W domu używam właśnie Fedory z KDE4 i pomyślałem o instalacji tam MATE, i tego samego dnia zobaczyłem wpis o tym u Ciebie 🙂 Troszkę boję się o MATE, że w gruncie rzeczy zginie nim na dobre się rozwinie i że za pół roku czy za rok projekt nie będzie kontynuowany (ostatecznie developerzy to nie jest wielka firma która ma finanse na rozwój środowiska). Niemniej tak jak polubiłem KDE4, którego domowy lapek ciągnie bez problemów (Celeron 2 rdzeniowy po 1,5GHz i 4GB RAM), tak zawita tam MATE z sentymentu i…obniżenia wymagań systemu 🙂
Jeżeli będą użytkownicy i deweloperom nie odbiją jakieś neofuturystyczne pomysły na interfejs – to MATE może się mieć całkiem nieźle.
Duży wybór środowisk z jednej strony cieszy, z drugiej strony – żal, że nie ma dwóch, trzech, ale poukładanych i stojących frontem do klienta. Po raz kolejny czerpiemy i cierpimy z fragmentacji linuksowych zasobów ludzkich 🙂