Steam dla Ubuntu
Valve ogłaszało kilka razy podjęcie tematu stworzenia klienta Steam dla Linuksa. Na przestrzeni miesięcy wieści na ten temat były mniej lub bardziej oficjalne, lecz dywagacje ucina powołany do życia oficjalny blog ekipy portującej kod na Linuksa.
I od razu czas na kontrowersje – jednak po kolei. Jak można przeczytać w oficjalnym oświadczeniu, stworzenie klienta Steam i portu silnika Source dla Linuksa to naturalna kolej rzeczy. Valve z powodzeniem wykorzystuje ten system do napędzania swoich serwerów, a po rozmowach i debatach postanowiło uczynić krok naprzód – tak został powołany do życia nowy zespół, który miał się zająć przepisaniem klienta Steam, silnika Source oraz gry L4D2. I teraz najciekawsze – docelową dystrybucją dla tych zadań zostało wybrane Ubuntu. Nie oznacza to, że te rozwiązania nie będą dostępne dla innych dystrybucji. Ten wybór został podyktowany popularnością Ubuntu wśród potencjalnych graczy, rozpoznawalnością marki, oraz uproszczeniem początkowego nawału pracy związanego z portowaniem – gdzie najzwyczajniej brakło zasobów i siły, by dokonywać testów dla każdej z dostępnych dystrybucji. Stąd padło na Ubuntu.
Wynika z tego, że po oficjalnej premierze Steama dla Linuksa w najlepszej sytuacji na początku będą użytkownicy Ubuntu i dystrybucji pochodnych (np. Mint). Pozostali będą musieli testować nowinki na własnej skórze (i niestety, zapewne za własne pieniądze). A będzie co testować, bo według zapewnień deweloperów, gotowy jest już dla Linuksa w pełni funkcjonalny klient Steam. Jednak – by był do czegoś przydatny na początku, potrzebne są gry – i w tym celu przepisywane jest dla Linuksa L4D2. Obecna wersja działa pod Ubuntu 12.04 i prowadzone są prace, by zoptymalizować wydajność do poziomu z wiodącego systemu.
Dobre czasy dla graczy linuksowych już trwają, czas na złotą erę?
Chciałbym się mylić, ale mi to wygląda na zwykłą dłubankę. Developerzy dla Windows mają DirectX, który odwala dużą część roboty za programistów, a w Linuksach? Wystarczy popatrzyć na ilość gier wydawanych dla Maków, gdzie producent z góry wie, na jakim sprzęcie będzie uruchamiana aplikacja – w przypadku Linuksa to loteria związana z fragmentacją systemu.
Ale przecież te gry na Maca korzystają z OpenGL. Nie zgadniesz – ale na Linuksie OpenGL to też główny ‘silnik’ do poważniejszej grafiki. Nie zgadniesz dalej – Valve przerabia w pierwszym rzucie właśnie gry korzystające z OpenGL – bo z nimi będzie najmniej roboty.
Co do fragmentacji to jest racja połowiczna – Desura potrafiła sobie z tym poradzić, gry się ściągają z potrzebnymi bibliotekami i wszystko jakoś chodzi. Valve na pewno pójdzie tą samą drogą. A co do samych binarek gry – przecież na Windowsach też są problemy z uruchomieniem gier z starszych systemów na nowszych i vice versa – w Linuksie też się tego nie uniknie. Oczywiście, problem ten nie pojawi się w obrębie dwóch – trzech wydań dystrybucji, ale za pięć lat – kto wie, co się pozmienia w jądrze Linuksa.
Zgadnę, zgadnę. Obawiam się, że skończy się na grach korzystających z OpenGL – przepisanie z DirectX to praktycznie cały nowy kod od początku. Wiadomo: tekstury, modele, ścieżka dźwiękowa i scenariusz będą gotowe – pytanie tylko czy to się będzie opłacać.
Ja bym się tak nie jarał Steamem i Source. Problemem Linuxa nie jest dystrybucja, tylko mierna opłacalność produkcji (Mac bije tu Linuxa na głowę, a ile gier na niego powstaje?). Gier na Source też nie robi się zbyt wiele. Oczywiście bardzo dobrze, że jedno i drugie będzie, przynajmniej kilka świetnych gier od Valve wpadnie Linuksiarzom. Ale dużo lepszą wiadomością jest zapowiedź wydania Unity3D w niedługim czasie. To, diametralnie upraszcza produkcję na Linuxa, dodatkowo Unity używają głównie średni i mali developerzy a ci zawsze chętniej się schylą po kasę z kolejnej, nawet małej platformy.