Wykup bezpieczeństwo swojego komputera
Jadąc dziś do pracy, o mało nie zapomniałem skręcić, w takie zastanowienie wprawiły mnie słowa prowadzących poranną audycję w radio.
Otóż, obwieścili oni, iż mamy dziś Dzień Bezpiecznego Komputera. Jako goście audycji pojawili się fachowcy, którzy sprawnie i rzeczowo zaczęli roztaczać wizję dewastacji komputera i oprogramowania przez wirusy, które ‘spotyka się codziennie i nie można tego uniknąć’. Zaraz po tym posypała się litania oprogramowania, które powinien mieć użytkownik na swoim komputerze, aby nic mu się nie przyczepiło podczas codziennego przeglądania news’ów na onecie. Firewall, antywirus, skaner, płatny, darmowy, lepiej płatny, mocny, słaby, z zabezpieczeniem aktywnym, ze skanowanie, z aktualizacją bazy i bez…
Z mściwą satysfakcją czekałem, aż padnie stwierdzenie, że zamiast tej komercyjnej szopki producentów ‘zabezpieczeń’, można na komputerze zainstalować wolne oprogramownie. Wolne od opłat i draństw internetu doczesnego. Ale jak się domyślacie, mściwa satysfakcja aż do tej chwili nie spełzła z mej twarzy, bo niczego takiego się nie doczekałem.
To się nazywa fachowe i rzeczowe informowanie społeczeństwa o możliwościach uniknięcia zagrożenia.
– Może pan przejechać tym zawalającym się tunelem, tylko zaraz za bramką pobierającą opłaty, proszę dla pewności ubrać kask.
– A ta droga asfaltowa omijająca górę z boku i nie wjeżdzająca do tunelu?
– Tam nie jest bezpiecznie, bo nie płaci pan za przejazd.
Co się dziwisz… jak pyta się ludzi żyjących za sprzedaży rozwiązań X, to nie oczekuje się chyba, ze polecą Y ;] i stracą klientów.
Bo ci tak zwani “fachowcy” najczęściej pochodzą z firm produkujących i sprzedających różnego rodzaju antywirusy, antyspamy, antyrobaki, firewalle itp, a takie sianie paniki to woda na młyn ich biznesu. Sorry ale żaden “fachowiec” nie odpuści 15 minut darmowej reklamy w czasie kiedy milion ludzi sterczy w korku i nie ma do roboty nic lepszego niż słuchanie radia.
Ale takie okazje to doskonały moment na pojawienie się marketingu sławiącego zalety Linuksa.
Z drugiej strony, fachowcy robiący w wirusach mieliby przecież podobny zarobek ze wsparcia świadczonego na rzecz zainstalowanego u klientów Linuksa – a robota mniej stresująca moim zdaniem 🙂
Heh. pracowałem kiedyś jako sprzedawca w sieci sklepów komputerowych. Podpisali umowę z antywirem z łaciatym misiem w tytule. Dostałem też program do ochrony firmowego kompa. Po instalacji zżarło 90% zasobów i niemal żadna aplikacja się nie uruchamiała! Po odinstalowaniu i wgraniu darmowego antywira na A było ok.
Dla przykładu nowe lapki często mają preinstalowany Norton AV lub IS. Spróbuj to aktywować, popracować przez okres darmowy i później to odinstalować. Powodzenia. Cały system jest rozpirzony w 3D…y.
Od kilku lat już pracuję na Linuxie i jak siadam do windy to jakoś tak dziwnie. Brakuje mi odpowiednich programów, boję się otwierać niektóre strony, że nie wspomnę o nie działającym explorerze w 50% kompów, jakie ludzie przynoszą do naprawy.