A teraz z zupełnie innej beczki – podobał mi się wczorajszy Sopot !
Niechętnym i krzywym wzrokiem spoglądam na obecne konkursy, bale festiwale. Gdzieś, coś, czegoś mi zawsze brakuje. A to nabuchana komercja niszczy klimat, a to artyści którzy czasem po łebkach traktują swój występ, a to poziom artystyczny sięgnął drugiego dna, itp itd.
Ot, włączyłem sobie wczoraj ( niedzielny “Dzień Wspomnień” ) festiwal w Sopocie, żeby popatrzeć na staruszków scenicznych. Z czystej ciekawości i z chęci posłuchania starych przebojów, których większość nie było mi dane oglądać w latach ’70-siątych ( z przyczyn obiektywnych, niezależny ode mnie ). Wcześniejszych dni koncertowych nie oglądałem, bo jakoś takoś. Nawet Elton John, nic mu nie ujmując, mnie nie przekonuje.
Ale Dzień Wspomnień – po prostu mi się podobało, nawet bardzo. Demis Roussos, Karel Gott, Drupi, Helena Vondrackova, Maryla Rodowicz i Budka Suflera po prostu musieli się podobać ( z naciskiem na Roussos’a, Vondrackovą ( ! ) ). Niestety, sztywne ramy koncertowe dość mocno trzymały występy artysów w ryzach ( brak bisów, poza grającą na końcu Budką Suflera ).
Eh, niejeden z młodych artystów mógłbym weteranom sceny pozazdrościć żywotności, takiej publiki i wielu innych aspektów które powodują, że ich przeboje nuci się i śpiewa nawet po 30stu latach.
A ja się nie zgodzę, że Demis był spoko. O ile Karel Gott i Vondraćkowa dali czadu to Demis wyglądał i śpiewał jakby go wtłoczono na siłę. Strasznie się dziwiłem, że więcej się pytał “Are you OK” podczas piosenek niż śpiewał, a później gdzieś doczytałem, że musiał się ponownie swoich piosenek uczyć 😉
Zgadzam się, Karel Gott był SUPER, Vondrackova też, natomiast Roussos jakby stracił głos. Przed laty na festiwalu sopockim śpiewał z play backu.
Rodowicz też była dobra