Muzyczna polska rzeczywistość
Oj, jak to pięknie Rafał Ziemkiewicz wypunktował. Aż się bić brawo chce, bo w prostych słowach mamy esencję tego, o czym każdy bardziej świadomy odbiorca muzyki wie.
Ale niestety, natura show-businessu ma to do siebie, że krytykę ma za nic, wręcz nawet żyje z tego, że ktoś krytykuje strój, zachowanie, słowa, maniery, jakiejś pseudo-gwiazdy. Bo gdzieś te słowa krytki muszą się pojawić, a wraz z nimi nazwisko/pseudo niedoszłego bożyszcze tłumu. I drukują takie pierdołki całkiem spore gazety, robiąc miernocie reklamę za darmo.
Kiedyś, żeby czasopisma muzyczne napisały o kimś artykuł, czy to krytyczny, czy nie, trzeba było coś osiągnąć. Nie tyle wydać płytę, ale spowodować nią jakichś ruch, burzę opinii. Teraz wystarczy wykonywać inne ruchy i się to ludziom chyba nawet bardziej podoba niż muzyka.
Czy ktoś kiedyś poddźwignie gusta zdeptane i stłamszone przez żałosny, napchany ciężką mamoną kicz naszej kultury ?
O boszsz… co ten Ziemkiewicz pisze…. bełkot na maksa. Pomieszanie z poplątaniem. Treściwie:
a. obniżenie limitu złotej płyty to oficjalne przyznanie się do porażki — i to olbrzymej: tu Ziemkiewicz ma kompletną rację;
b. kwestia stanu rynku – tu już się nie zgadzam; od ~3 lat widzę wciąż nowe, świeże i bardzo obiecujące debiuty, wydawnictwa, wydarzenia etc. – więc Ziemkiewicz ma na myśli tylko drobny wycinek: wielkie korporacje;
Zatem – Ziemkiewicz (trochę w swoim stylu) robi groch z kapustą, jednocześnie mieszając różne płaszczyzny.
Na szczęście jasno stawia sugestię: branża wydawnicza jest pazerna i dlatego sprzedaż leci na pysk 😛