GNOME 3.36 Gresik w końcu cieszy oczy
Ostatnie dni oczekiwania na oficjalną wersję środowiska GNOME 3.36 ciągnęły się o wiele bardziej, niż poprzednie sześć miesięcy. Właśnie sześciu miesięcy potrzebowali deweloperzy na dopracowanie szczegółów i szczególików nowego wydania, które odróżnimy od poprzedniego GNOME 3.34 nie tylko po nazwie. Tajemniczy i dość swojską brzmiący Gresik jako nazwa kodowa to nic innego jak ukłon w stronę miasta Gresik w Indonezji, gdzie zorganizowano konwencję GNOME.Asia 2019.
Nadzieje pokładane w każdej nowej wersji GNOME równają się z euforycznymi stanami uwielbienia dla tego środowiska. Bowiem od pewnego czasu, z wersji na wersję GNOME otrzymuje bardzo rzeczowe i funkcjonalne dodatki. Lepiej późno niż wcale i w zgodzie z tym założeniem GNOME 3.36 kontynuuje wzbogacanie formuły środowiska, o którym każdy chciał zapomnieć w czasach niesłanego GNOME 3 z 2011 roku. Duży udział w ocieplaniu wizerunku dawnego lidera środowisk mają z pewnością ostatnie łatki i optymalizacje, które uwolniły to środowisko od przypadłości wycieków pamięci.
Zatem, co czeka nas w GNOME 3.36?
-
poprawiono opcje wyłączania i wylogowywania. Opcja uśpienia jest teraz widoczna od razu, dzięki czemu usypianie komputera to kwestia jednego kliknięcia,
-
okno dialogowe do wprowadzania hasła doczekało się oka i możliwości upewnienia się, co się wpisało,
-
większość systemowych okien dialogowych zostało uproszczonych i przeprojektowanych według zasad logiki,
-
możliwość zmiany nazwy katalogu programów na ekranie podglądu,
-
ogólne usprawnienia interfejsu, nowocześniejszy kalendarz, wyszukiwanie na ekranie podglądu,
-
rozszerzenia GNOME są od teraz zarządzane za pomocą nowego programu Rozszerzenia zamiast Menedżera Oprogramowania,
-
obszar powiadamiania został wzbogacony o ikonę „Nie przeszkadzać”. Po aktywowaniu tego trybu powiadomienia są ukrywane do czasu jego wyłączenia,
-
poprawiono interfejs, dzięki czemu logowanie i odblokowywanie GNOME jest jeszcze bardziej funkcjonalne. Teraz wystarczy kliknąć, zamiast przesuwać ekran, aby dotrzeć do hasła odblokowującego sesję, itp.,
-
inne ułożenie sekcji, dzięki czemu szybciej odnajdziemy to co nas interesuje,
-
Sekcja prywatności zawiera teraz programy, którym udzielono uprawnienie dostępu do usług ustalania położenia, kamery i mikrofonu. Uprawnienie można w każdej chwili cofnąć dla każdego programu,
-
ulepszono interfejs sekcji „Użytkownicy” i „Informacje”, dzięki czemu większość informacji mamy na wyciągnięcie ręki,
-
Menedżer oprogramowania potrafi rozpoznać momenty, w których korzystamy z sieci gdzie zliczany jest transfer (i zwykle za niego płacimy). W takich sytuacjach ogranicza on swoją aktywność,
-
przy konfiguracji kontroli możemy podać użytkownika początkowego, który będzie administratorem usługi,
-
Boxes doczekał się samouczka, asystenta tworzenia maszyn wirtualnych, ustalania liczby procesorów na maszynę oraz respektuje UEFI,
-
Odświeżono asystenta początkowej konfiguracji GNOME, który wygląda teraz prościej i wygodniej.
-
Można teraz logować się na kontach w serwisach Last.fm i ListenBrainz i używać ich w Odtwarzaczu muzyki GNOME.
-
Użytkownicy własnościowych sterowników firmy NVIDIA mogą teraz uruchamiać programy za pomocą dedykowanej karty graficznej przez menu „Uruchom za pomocą dedykowanej karty graficznej” powłoki GNOME.
-
Całkowicie przeprojektowano Zegar, dzięki czemu można go łatwiej używać na małych ekranach.
-
Ukryte pliki mogą być używane jako szablony nowych dokumentów w Menedżerze plików.
-
Do Haseł i kluczy, programu GNOME do zarządzania hasłami i kluczami, dodano możliwość wyświetlania publicznych kluczy SSH. Także jego interfejs jest łatwiejszy w użyciu na mniejszych ekranach.
Pulpit
Rozszerzenia
Nie przeszkadzać
Ekran blokady
Ustawienia
Menedżer oprogramowania
Kontrola rodzicielska
Boxes
Inne
W tym wydaniu doświadczymy też rzeczowych optymalizacji oraz drobnych ulepszeń i poprawek likwidujących usterki. Cóż, pozostaje nam teraz zaczekać na wiodące dystrybucje, które te wszystkie wspaniałości udostępnią swoim użytkowników. Z pewnością najciekawszą implementację powyższego zobaczymy w nadchodzącym Ubuntu 20.04 LTS (kwiecień 2020).
No.
Zaczyna to być używalne.
Dobra wiadomość.
Niestety dla mnie nie jest. Mam co prawda stać tylko jednego PC na Ubuntu i… mam bardzo złe odczucia. Konfiguracja tego PC, na kolana nie powala co prawda…
AMD APU A4-5300 (2 rdzenie)
8 GB RAM
GeForce GTX 660
… ale jest to PC wyłącznie do odpalania mulimediów. Wcześniej był tutaj mint i na cinamonie działało to super. Z Ubuntu po prostu czuć ten ciężar środowiska. System wydaje się mało responsywny. Mam nawet wrażenie, że KDE jest bardziej “płynne”, niż nowe GNOME.
A próbowałeś Gnome bez “ulepszeń” od Ubuntu? Najlepiej w jak najnowszej wersji, bo od dwóch lat mocno skupili się na poprawie działania środowiska.
Niestety Ubuntu robi tutaj złą robotę. Na fedorze wszystko chodzi tak jak powinno.
Świetnie, że Gnome się rozwija, że poradzono sobie z wyciekami pamięci i całość jest coraz bardziej ergonomiczna. Jednak pomimo wszystko ja jakoś się do tego DE przekonać nie mogę – choć próbuję regularnie co jakiś czas… Jest to, oczywiście, odczucie jak najbardziej subiektywne i wynikające zapewne z wieku – osoby młodsze, dla których interfejsy dotykowe były ważną częścią ich życia mogą się czuć w Gnome bardziej jak w domu, ale dla mnie idea Plasmy jest zdecydowanie bliższa. Niemniej jednak od przybytku galowa nie boli i trzeba się cieszyć, że mamy wybór – windowsiarze maja gorzej 🙂
Progresu odmówić nie można, choć pamiętam jak dziś, że już wersja 3.12 miała być tą dobrą.
Wiesz – zawsze może być lepiej i każda edycja zapowiadana jako przełom po czasie może okazać się mniej przełomowa od innych. O ile pamiętam, głównym problemem były wycieki pamięci i w 3.12 miało to być opanowane – i było, ale częściowo. Teraz – chyba? – już jest znacznie lepiej, aczkolwiek całe DE nadal jest ciężkawe i jednak ergonomicznie na tyle odmienne, że dla mnie upierdliwe w użytkowaniu. Co mnie szczególnie boli to ograniczenia w konfiguracji całości – wiem, że niektórzy uważają elastyczność i konfigurowalność wszystkiego w Plasmie za wadę, ale akurat dla mnie to zaleta, bo w kilka minut po instalacji mam na ekranie dokładnie to, co przez lata wypracowałem sobie jako ergonomiczne optimum – Gnome mi tego nie daje.
Uwielbiam pracę na GNOME, choć nie uważam go za ideał. Moim telefonem jest Nokia 150 bez ekranu dotykowego. Nie używam smartfona, choć mam w szafie — czasami mapę tylko wykorzystam, ale to sporadycznie. Twierdzenie obalone. 🙂 Przeszedłem na gołe GNOME po czterech latach spędzonych z XFCE konfigurowanym tak, by przypominał Win 98, na którym się wychowałem. Przez pierwszy tydzień zastanawiałem się, jakie narkotyki brali twórcy GNOME. Teraz zastanawiam się, skąd je wziąć, bo są dosyć dobre. ;P
GNOME wymaga dwóch rzeczy: dopasowania się do niego i pracy na workspace’ach. Niektórzy w zbyt mocno stawiającym na „freedom” Linuksie nie lubia szczególnie tego pierwszego. Dlatego dobrze że istnieje Plasma. KDE to kompletnie nie mój styl, ale dobrze że istnieje — jako jedyna solidna alternatywa dla GNOME.
GNOME dobrze obsługuje się i klawiaturą, i myszką. Obsługa GNOME nie ma żadnego związku z ekranami dotykowymi. W designie GNOME chodzi nie o dopasowanie się do urządzeń mobilnych, a o koncentrację. Wiele osób interpretuje ekran podglądu (activities view) jako dopasowany pod dotyk. To nieprawda — chodzi o koncentrację na zadaniu, dlatego są duże ikony na środku ekranu.
Twierdzenia nie obaliłeś, podałeś jedynie swój osobisty przykład 🙂
Natomiast przekonanie, że idea Gnome powstała by pozwolić lepiej skupić się na pracy jest… nie do końca zgodne z złożeniami twórców tego DE, którzy wielokrotnie deklarowali, iż przesłaniem im przyświecającym była UNIFIKACJA rozwiązań z klasycznego desktopu komputerowego z tymi, które się sprawdzają na urządzeniach z interfejsem dotykowym – i trzeba przyznać, że to im się udało o wiele bardziej, niż specom z MS ich kafelkowy zawrót głowy, któremu przy debiucie Win 8.0 przyświecał dokładnie ten sam cel. Musimy pamiętać, że Gnome 3.0 powstało w czasach, gdy powszechnie panowało przekonanie, iż urządzenia z interfejsem dotykowym zdominują rynek. Jak wiemy, tak się nie stało – wprawdzie każdy ma i użytkuje na co dzień (poza Tobą może :-)) smartfony z takim międzymordziem, to jednak tablety jako zastępniki laptopów czy mniejszych PCtów stacjonarnych przyjęły się średnio, poza zastosowaniami typu konsumpcja treści. Twierdzenie, że idea Gnome pozwala lepiej skupić się na zadaniu jest zatem naciągane i wypływa z jak najbardziej subiektywnych przesłanek – w moim przypadku Gnome spowalnia wszelkie działania, zaś dopasowana IDEALNIE do moich wymagań i przyzwyczajeń Plasma – zdecydowanie je przyśpiesza. Bo ja już tak mam, że lubię, by używane narzędzia pasowały do mnie i mojego sposobu pracy bardziej, niż ja musiałbym się dopasowywać do nich… Choć przyznam, że gdy wreszcie zmobilizuję się do ‘zlinuksowania’ jakiegoś Dellowskiego tabletu z Win10, który gdzieś tam leży w szufladzie – to NA PEWNO zagości na nim Gnome jako DE, bo zwyczajnie na takim sprzęcie sprawdzi się o wiele lepiej, niż jakiekolwiek inne rozwiązanie.
“którzy wielokrotnie deklarowali, iż przesłaniem im przyświecającym była
UNIFIKACJA rozwiązań z klasycznego desktopu komputerowego z tymi, które
się sprawdzają na urządzeniach z interfejsem dotykowym”
Pierwsze słyszę. Canonical tak mówił o ich upadłym Unity 8 ale nie przypominam sobie takich deklaracji Gnome. Co nie oznacza, że do dotyku się nie nadaje.
Głównym celem jest to, ze środowisko ma zajmować użytkownika jak najmniej jak to możliwe i skupiać uwagę na aplikacji zamiast na sobie.
Nawet na stronie https://www.gnome.org/gnome-3/ masz
“GNOME 3 provides a focused working environment that helps you to get things done”
“GNOME 3 lets you do the things you want without getting in the way. It won’t bother you or badger you with demands”
Nie ma nic o ekranach dotykowych 😀
No i to im wyszło wręcz dosłownie. Pełna koncentracja na jednej aplikacji, bo reszty albo nie widać albo cudacznie przerośnięty interfejs kilku okien marnuje miejsce na ekranie i dekoncentruje.
Podoba mi się rozwój GNOME, jak na razie idą w dobrym kierunku. Niestety, ale nadal czekam za dopracowanym skalowaniem ułamkowym obrazu.
Chciałem spróbować Fedory. Czyli jest szansa, że gdzieś działa to poprawnie. Myślałem, że jak Ubuntu oficjalnie wspiera Gnome – to będzię to najlepsza opcja.
Trochę czasu na tym spędziłem i doszedłem do wniosku, że jesteśmy ze sobą niekompatybilni. Mimo to od czasu do czasu zerkam i nawet pomacam co tam jest nowego w Gnome 3, niezmiennie podziwiając upór twórców rozszerzeń przywracających wiarę w ludzki rozsądek.
Mam wrażenie, że cała miodność Gnome 3 jest gdzieś tam głęboko pod spodem, niewidoczna okiem użytkownika i niewyczuwalna przy obcowaniu z jego interfejsem. Odwrotne spostrzeżenia mam co do Plasmy, bo tu całą wspaniałość i potęgę widać jak na dłoni choć czasem odnoszę wrażenie, że pod spodem mogłoby być lepiej. U mnie też Plasma rządzi, począwszy od najsłabszego konfigu aż po najmocniejszy.
Próbowałeś skalowania na Waylandzie?