Rad Hat Enterprise Linux 8 ląduje w teraźniejszości
Ciekaw jestem, kogo z czytelników uradowała wiadomość o wydaniu Red Hat Enterprise Linux 8. No właśnie. Windows 10, nowy macOS, Android… To jest coś. RHEL 8? Panie, ja nie jestem rolnikiem…
Tymczasem 90% jak nie 95% świata który żywi trzewia naszego internetu z zapartym tchem oczekiwało tego momentu. Red Hat Enterprise Linux 8 to nie tylko nie do końca najnowszy desktop (GNOME 3.28), przetestowany kernel (kernel 4.18) i inne nowości sprzed kilku miesięcy. To obietnica stabilizacji i unormowania wielu kwestii istotnych… No właśnie… Dla firm i korporacji które żyją z serwerów wykorzystujących produkty Red Hata oraz wymagają jakości enterprise. A docelowe zastosowania RHEL są niemal niczym nieograniczone. Od IoT, przez kontenery, chmurę, serwery obliczeniowe, aż po desktop.
Red Hat Enterprise Linux 8 to przede wszystkim ostatnie wydanie pod niezależnym szyldem Red Hata. Przejęcie korporacji przez IBMa może nie wywrze dewastującego wpływu na przyszłe aktualizacje, ale jednak – to będzie już coś innego. Coś naznaczonego tchnieniem innego wymiaru. IBM to jednak korporacja z jaką Red Hat starał się nie utożsamiać do tej pory.
Tymczasem jednak mamy RHEL 8 które stara się wkomponować w hybrydowy styl chmury jaki wykrystalizował się w naszej rzeczywistości. W tym celu zostało zaprezentowane kilka ciekawych rozwiązań pomocnych dla administratorów. Z czego najciekawszym wydaje się przebudowany Cockpit ukryty pod nazwą Web Console, umożliwiający zarządzanie i monitorowanie maszyn wirtualnych oraz systemu. Albo Red Hat Smart Managment który wespół z dobrze znanym Red Hat Satellite ułatwi poruszanie się pomiędzy aktualizacjami i monitorowanie systemów pod kątem zagrożeń. Red Hat Enterprise Linux System Roles to z kolei predefiniowane moduły Ansibla mające na celu zautomatyzowanie wielu zadań administracyjnych a przy okazji eliminujące ludzki czynnik błędu.
Najbardziej obiecująco wygląda jednak narzędzie Application Streams. To rozwiązanie problemu „przeterminowanych” pakietów. Jak wiemy, czas w świecie Open Source płynie szybciej i wiele programów zyskuje niebagatelne możliwości z wersji na wersję. Co zrobił Red Hat aby klienci nie tracili możliwości korzystania z najnowszego oprogramowania? Wprowadził dodatkowe repozytoria (BaseOS, Application Stream, Supplemental) i to teraz klient będzie decydował, którą wersję programu chce mieć zainstalowaną w systemie. Oczywiście ceną jest stabilność środowiska.
Red Hat Universal Base Image, czyli ukłon w stronę deweloperów (i nie tylko). To rozwiązanie organizujące kwestię predefiniowanych systemów bazowych do późniejszego wykorzystania ich – w zasadzie gdziekolwiek. Od strony technicznej to „repozytorium” obrazów z dostępem dla każdego (nawet bez subskrypcji). Łatwość korzystania z nich polega na uniwersalności narzędzia podman, możliwości rejestrowania swoich obrazów oraz dostępu do mnóstwa już przygotowanych. W ten sposób każdy programista będzie mógł w kilka sekund uruchomić kontener wzbogacony o zależności dla danego projektu.
Jak widzimy, 5 lat to szmat czasu. Trudno porównywać RHEL 8 z RHEL 7. Różnice są kolosalne i całość oferuje jeszcze lepszą uniwersalność, wygodę i prostotę użytkowania oraz inny poziom troski o bezpieczeństwo. Wiele rozwiązań które raczkowały w RHEL 7, obecnie są pełnoprawnymi i samodzielnymi tworami, lub tworzą solidne podwaliny pod bardziej rozbudowane koncepcje. Ewidentnie widać wpływ i rozprzestrzenienie się chmury oraz próbę związania w jednym produkcie kontroli nad serwera stacjonarnymi, desktopem, maszynami wirtualnymi i kontenerami.
RHEL 8 będzie wspierany przez najbliższe 10 lat (w tym 5 lat z pełnym wsparciem). Red Hat zapowiada też, że udostępni niebawem narzędzia pozwalające na prosty i bezbolesny upgrade z RHEL 7 do RHEL 8 (RHEL 7 będzie otrzymywał poprawki jeszcze przez 5 lat).
Akurat chmura to Ubuntu stoi 😉
Przecież to system dla firm.
W dawnych czasach mieli w ofercie wersje Home dla użytkowników domowych, ale od dawna jej nie ma.
Jak ktoś chce HOME to po prostu sięgnie po Fedore.
To nie ten sam system. Red Hot ma zapewnione wsparcie.
Sam piszesz, że RHEL to system dla firm, więc po co ci on w domu? No właśnie. Z tego samego założenia wyszedł i Red Hat.
Tak, Fedora to rzeczywiście nie ten sam system, lecz bardzo podobny i robiony w głównej mierze przez te same osoby co RHEL.
Różnią się docelową grupą odbiorców.
Nie jestem ekspertem od produktów RH, ale Fedora mimo wszystko w kilku dość istotnych miejscach się różni od starszego brata. Mniejsza o wersję paczek oraz karnela czy cykl wydawniczy, ale o ile mi wiadomo inny jest menadżer pakietów DNF vs YUM. I takich “drobiazgów” jest trochę.
No to czekamy na CentOSa 8 🙂
https://wiki.centos.org/About/Building_8
Na bazie której Fedory działa RHEL 8?
Ok, no to odnosząc się do komentarzy powyżej, jako user dopiero poznający Fedorę, podejrzewam, że już będzie tam dnf. 😉
28