GNOME 3.32 jakiego jeszcze nie było
Wiele można zarzucać środowisku GNOME, ale nieprzerwanie od dekad wywołuje ono zdrowy ferment w środowisku OpenSource. Bez tych kategorycznych rozwiązań i decyzji, KDE i inne projekty miałyby ogromny problem z podejmowaniem nie mniej przełomowych wyzwań. Pozycji GNOME nie zaszkodziły nawet takie ekscesy jak seria 3.xx oraz jawne dowody na wycieki pamięci. A w najnowszym GNOME 3.32 zauważmy ogromny postęp w obrębie optymalizacji i łatania wspomnianych usterek. I coraz trudniej jest na coś narzekać.
Zdrowe tempo sześciomiesięcznych wydań służy GNOME. Pomysły nie są odkładane na później, zgłaszane błędy traktowane są na bieżąco. Co więcej, w końcu pojawiają się poprawki które wynikają z rzeczywistości przeciętnego użytkownika, a nie z teoretycznych wynaturzeń deweloperów. To za sprawą np. łatek i usprawnień programistów firmy Canonical GNOME może się pochwalić skokiem jakościowym. Dzięki znormalizowanej współpracy firmy celującej w zwykłego odbiorcę końcowego i deweloperów popularnego środowiska wygrywamy wszyscy.
GNOME 3.32 to kolejna odsłona tego, na co czekają rzesze fanów. Oprócz wspomnianych ukłonów w stronę optymalizacji (np. wykluczenie zachowań typu przerzucanie przez sterowniki NVIDII 100% pracy na CPU), mniejszego zużycia pamięci (zlikwidowane wycieki), GNOME wygląda ładniej, nowocześniej i… A zresztą zobaczcie sami.
Skalowanie ułamkowe
Odwieczny problem dopasowania zawartości ekranu do rozdzielczości naszego wyświetlacza w końcu został opanowany. W miejsce sztywnego skalowania x2, w GNOME 3.32 zaprezentowano ułamkowe skalowanie ekranu. Czyli w zależności od urządzenia, możemy dowolnie dopasować wymiarowanie elementów pulpitu – 110%, 125% itp. Są jednak pewne „ale”. Funkcja występuje wyłącznie pod Waylandem. Do tego jest eksperymentalna i należy ją aktywować poleceniem w terminalu:
gsettings set org.gnome.mutter experimental-features "['scale-monitor-framebuffer']"
Nowe ikony
Jak cię widzą, tak cię piszą. W myśl tego w GNOME 3.32 podjęto próbę unowocześnienia dotychczasowych ikon. Sam ich twórca otwarcie mówi o rewolucji i ma poniekąd rację. Ikony zrywają z estetyką modną 15 lat temu (tak, wszystko zaczęło się od Tango). Ale najważniejszy jest aspekt zoptymalizowania procesu tworzenia ikon. Teraz wystarczy nam jednak ikona SVG (oraz jej odwzorowanie symboliczne) odpowiednio skalowana przez system w zależności od potrzeby. To duże ułatwienie dla twórców, w miejsce poprzedniego modelu 6 wymiarów ikon PNG.
Nowa Adwaita
Jak cię widzą, tak cię piszą. W myśl tego w GNOME 3.32 podjęto próbę unowocześnienia dotychczasowego tematu graficznego Adwaita. Styl stał się bardziej płaski, lżejszy i nawiązuje do aktualnej estetyki. Ujednolicono jego elementy – przyciski, marginesy, itp.
Uprawnienia aplikacji
W Ustawieniach systemu pojawiły się możliwości określenia zasobów jakimi może dysponować określony program (w tym programy Flatpak). Dotyczy to głównie praw dostępu, ilości danych przechowywanych na dysku, itp.
Tryb nocny
Chociaż Tryb nocny jest już z nami od jakiegoś czasu, to teraz zyskał możliwość doprecyzowania przez użytkownika niektórych parametrów. Takich jak docelowa temperatura kolorów na monitorze w określonych porach dnia.
Koniec App Menus
Choć może i koncepcja opcji programu pod jedną ikoną była słuszna, to się nie przyjęła. Twórcy oprogramowania potraktowali to rozwiązanie po macoszemu i nie wynikało z niego nic konstruktywnego dla użytkownika. Przycisk wyświetlany na górnym panelu w lewym rogu nie przyciągnie już niczyjej uwagi. Jego funkcja została zintegrowana z menu na ramce okna (trzy poziome kreski).
Inne
Na tym oczywiście nie koniec nowości. Dzięki ulepszeniom w GVFS Menedżer Plików szybciej zamontuje zasoby Google Drive. Dołączone zostało rozszerzenie wyświetlające ikony na pulpicie. Menedżer oprogramowania sprawniej obsłuży różne wersje programu w formacie Flatpak. Awatar użytkownika przybrał okrągłą formę. I wiele, wiele innych niuansów.
Nie da się zatem ukryć, że jest to wydanie niemal przełomowe. Nawet jeżeli nowe ikony, temat graficzny i oprawa wizualna nas nie przekonuje, to dla wielu użytkowników optymalizacji wydajności będzie nie do pogardzenia.
Nie ło takie gnome walczyłem 😀 Jakoś mi GNOME z wydania na wydanie coraz mniej pasuje.
polecam sprawdzić polski projekt :
https://www.youtube.com/watch?v=NuDoz4IJuRk
póki co nie za ciekawy ale w przyszłości może, może coś ruszy 🙂
A co ci mniej pasuje w tym wydaniu niż w 3.30?
Bardzo chętnie sprawdzę czy rzeczywiście nowe gnome chodzi przyzwoicie. Wiadomość o poprawie wydajności pojawia się przy praktycznie każdym nowym wydaniu. Mam nadzieję że teraz to na poważnie i będę mógł przynajmniej spróbować polubić to środowisko.
Ja mam odwrotnie. Co jakiś czas przysiadam do KDE i wymiękam po maks 3 dniach. Gnome mnie w sobie rozkochał 😉
To przypomnij, jak już ruszy. 😉
Hmmm…tekst sponsorowany? 🙂
A ja dałem sobie spokój z Gnome, kiedy pojawiło się 3.0. Korzystam z XFCE.
Ale, jak napisałeś pod innym artykułem, co człek, to opinia 🙂
Jak na polski projekt, to twórcom brakuje znajomości języka polskiego: https://yinsoftware.home.blog/manga-lib-2019/ Pomijam już skandaliczny opis tego czegoś.
Ja myślę że bardziej tekst sponsorujący, w założeniu – małą burzę w komentarzach. 😉
Zgadzam się całkowicie, to naprawdę “zdrowy ferment”.
Tu bym się nie zgodził, dużo osób odeszło od Gnome z chwilą wejścia właśnie wersji 3. Rewolucja była zbyt poważna. Ale że niewiele wcześniej podobny numer przeprowadziło KDE, tu właśnie wyraźnie widać pożyteczne działanie “zdrowego fermentu”, w emigracji użytkowników.
Jednak po tamtym ich wyskoku do dziś ciężko mi traktować Gnome jako środowisko godne zaufania.
Natomiast faktycznie, obserwując korzystne współzawodnictwo choćby z KDE Plazmą, kibicuję też gorąco nowemu Gnome. Niech się ścigają, na zdrowie. Byle z umiarem i bez takich rewolucji jak to dawniej bywało.
Mam tak samo. Od czasu do czasu sobie “skaczę” po środowiskach i chyba tylko po to, by za chwile stwierdzić że w GS najlepiej mi się pracuje. Używam od wersji 3.0 i po początkowych trudnościach w przełamaniu swoich przyzwyczajeń, teraz nie wyobrażam sobie pracy w czymś innym. Po tych ośmiu latach środowisko okrzepło i jest całkiem sympatyczne. Podoba mi się “klawiaturocentryczność” tego środowiska.
Mam tak samo. Od czasu do czasu sobie “skaczę” po środowiskach i chyba tylko po to, by za chwile stwierdzić że w GS najlepiej mi się pracuje. Używam od wersji 3.0 i po początkowych trudnościach w przełamaniu swoich przyzwyczajeń, teraz nie wyobrażam sobie pracy w czymś innym. Po tych ośmiu latach środowisko okrzepło i jest całkiem sympatyczne. Podoba mi się “klawiaturocentryczność” tego środowiska.
Zgadzam się w całej rozciągłości. Wygląda to jak jakiś “wał”. Jakie są założenia projektu? WebApps? Czy co, bo z tego bełkotu niewiele wynika (no chyba tylko tyle, że twórcom nie działa autokorekta :). Również od strony wizualnej strona prezentuje się… niechlujnie, co dziwi tym bardziej, że tam w ogóle niewiele jest :). Dodając do tego wideo, ze ścieżką dźwiękową “klasy preview”, to nie świadczy dobrze o tym tworze i chyba osobiście wolę trzymać się od tego czegoś z daleka. Ten “ficzer” za to poprawił mi humor: “System nie wymaga instalacji ( i jej nie posiada)” :). To chyba w trosce o użytkowników :).
Gdyby kogoś interesowało co to jest – kolejny klon Ubuntu z domieszką Minta i idiotyczną ilością fontów, które pewnie zajmują 1/4 iso.
Mam tak samo. Wydaje mi się, że narzekania na Gnome Shell są głównie od osób które chcą obsłużyć wszystko myszką. Jak chcę przełączyć okno to wciskam klawisz “super” i mając kursor gdzieś po środku ekranu bardzo krótkim ruchem przełączam aplikacje, wygodniejsze od docka który jest gdzieś w rogu i zajmuje miejsce. Ewentualnie użyje alt+tab. Robiąc to tylko myszką można rzeczywiście się namachać przełączając co chwilę okna.
Tak samo z uruchamianiem aplikacji super+”fire”+enter i mam firefoxa. Używając myszki musiałbym wejść w “Podgląd” potem ruszyć się na dół do wyświetlenia programów a potem scrollować aż znajdę program.
Podoba mi się, że w założeniach Gnome ma ci nie przeszkadzać. system ogranicza się do czarnego panelu na górze i masz się skupić na aplikacji. Środowisko ma dać o sobie znać dopiero jak skończysz pracę z aplikacją i przełączasz się na inną. Po latach użytkowania Gnome użycie Windowsa który co chwila chce mojej uwagi to istna mordęga 😀
Dziękuję za słowa krytyki i poświęcony czas, teraz wiem co muszę zmienić. Pozdrawiam 🙂
Dokładnie te same plusy widzę w tym środowisku. Jak przełączasz się na tzw “klasyczne menu” to po kilku godzinach siedzenia przed komputerem, zwyczajnie łapa odpada :). Możnaby to przełożyć w jakiś sposób na stosunek pokonanych przez biurkowego gryzonia kilometrów :). Fajnie działa też semantyka, bo niekoniecznie musisz się ograniczać do wklepania “fire + enter”. Działają też sformułowania kontekstowe, choć to na pewno nie jest wyróżnik jedynie dla GS, bo w KDE są podobne rozwiązania.
Stąd pewnie chwalą się “wsparciem”… Canonicala? :).
Dla mnie też KDE zgineło bezpowrotnie bo oczywiście Plasma ma bardzo mało wspólnego z KDE, próbuję co jakis czas nowych pozycji minta cinnamona ale do starego KDE 4 daleko im wszystkim, może faktycznie nowe Gnome coś zmieni na plus.
Interesowało, ale nie aż tak żeby zasysać.
Dzięki! 😉
Aby nie było niedopowiedzeń: nie instalowałem tego. Wyżej informacja z przeglądnięcia zawartości iso.
A swoją drogą, to praktycznie każda dystrybucja (o ile to coś nazwać nią można – wg mnie nie), która nie określa się, czy jest budowaną w oparciu o jakąś inną, a jeśli tak, to jaką (konkretna wersja itp.) czy też niezależną, winna trafić na śmietnik dziejów. To coś nie zawiera nawet informacji o licencji.
Szkoda czasu.
Dziękuję za słowa krytyki i poświęcony czas, teraz wiem co muszę zmienić. Pozdrawiam 🙂
Fakt, podziwiam ludzi którzy nie muszą a siedzą na Windowsach.
Na Linuksie wiem że jeśli mam coś do zrobienia w 3 minuty, to spokojnie to zrobię w tym czasie. Pacnę klawiaturę żeby wybudzić komputer, zrobię co trzeba i wciskam usypianie systemu po czym zajmuję się innymi sprawami.
Na Windzie nigdy tego nie wiesz;
aktualizacje systemu – czekaj, nie wyłączaj komputera,
aktualizacje systemu – musisz wyłączyć komputer,
antywirus się aktualizuje – czekaj,
przeglądarka się aktualizuje – czekaj,
okienko powiadomienia o nowym Windows 10 – cokolwiek nie klikniesz i tak masz problem, bo Dziesiątka zostanie zainstalowana w każdym wypadku,
odpalasz menu Start – wpierw obejrzyj reklamy, (w w pełni płatnym produkcie!)
próba odszukania czegokolwiek w Panelu Sterowania … masz problem, bo ponoć powinieneś szukać w Ustawieniach a że tam nie ma tego czego szukasz…? Itp, itd …
Mordęga to delikatnie powiedziane.
W zasadzie nic nie musisz zmieniać. Po prostu odpuść sobie, bo szkoda czasu. Jeśli jednak chciałbyś, to zacznij od… opisu, bo to co napisałeś na stronie, którą się chwalisz nie jest po polsku. Jeśli się już z tym uporasz, to po prostu przemyśl to co chcesz ludziom zaproponować i wprowadź jakąś wartość dodaną, bo obecnie nie dajesz w zasadzie niczego. Ot, bezsensowny remix, jakich wiele. Czasy, gdy zmiana kolorków Ubu na zielony dała skutek w postaci “wspaniałego” 😀 Minta już odeszły w niepamięć.
Narzekają np osoby takie jak ja, które podczas pracy mają otwarte 4+ podobnie wyglądające okna, które da się za to szybko rozpoznać po nazwie. Podobnie przenoszenie rożnych elementów z okna do okna w GNOME jest trudne/niemożliwe, nie wspominając o domyślnym braku zasobnika, w którym może np siedzieć odtwarzacz muzyczny i mejl bez rozpraszania uwagi. Pomimo tego cieszę się, że jest coś takiego jak GNOME, bo rzeczywiście stanowi jakąś ciekawą i oryginalną alternatywę dla KDE, w przeciwieństwie do całej reszty środowisk-klonów. Poza tym GNOME to także aplikacje i technologie pod maską – podoba mi się np kalendarz i pogoda, a GVFS to jedyny poważny system na Linuksie i nie dziwota że wszystkie komerycyjne dystrybucje na nim jadą.
Nie trafiłem jeszcze na taką sytuację, żebym absolutnie nie mógł rozróżnić otwartych okien. W razie potrzeby po najechaniu na nie myszką pojawia się nazwa.
Zamiast minimalizować do tacki możesz sobie odtwarzacz przenieść na inny ekran i nie przeszkadza.
“przenoszenie rożnych elementów z okna do okna w GNOME jest trudne/niemożliwe”A to dlaczego? W innym środowisku musisz sobie “odmaksymalizować” okna albo tego nie zrobisz. W Gnome też nie ma problemu, żeby tak to zrobić, przynajmniej ja go nie widzę ale w Gnome też wystarczy też przeciągnąć drag-and-drop przez aktywności i upuścić na drugim onie, nie zmieniając rozmiaru okna.
Jeżeli odtwarzacz jest zgodny ze standardem MPRIS, powłoka GNOME pokazuje kontrolki sterowania (takie: https://i.imgur.com/BYDVQC5.png ). Jeśli do tego potrafi on odtwarzać muzykę po zamknięciu X-sem — masz rozwiązanie lepsze, bardziej natywne niż tray.
Czytam kolegów pod spodem i wychodzi na to że ty i ja jesteśmy dinozaurami, bo nie potrafimy tego poprawnie obsługiwać. Retoryka korporacji.
Ja myślę że nie ma się co spieszyć, w końcu dwudziesty pierwszy wiek niedawno się rozpoczął. Niech se to dopracują. ;))
Rozróżnić okna się da, ale wymaga to więcej czasu, uwagi i operacji niż w przypadku zwykłego panelu, w którym wszystko jest pod ręką. Chaos w podglądzie zwiększa się jeszcze bardziej podczas zamykania i otwierania kolejnych okien, co zmienia cały czas ich układ.
Próbowałem metody z oknami w tle na innym pulpitach, ale to dla mnie niewygodne i przekombinowane obchodzenie problemu, propozycja Tomasza Gąsiora wydaje mi się dużo lepsza.
Drag-and-drop przez aktywności nie udało mi się opanować, może to przez starszą wersję GNOME, używane aplikacje (QT) albo wtyczki – wierzę na słowo, że jest to jednak możliwe.
Ilu ludzi tyle preferencji i jednym z moich zarzutów wobec GNOME jest właśnie to, że obecnie narzuca jeden styl pracy, a jeśli się nie podoba to męczcie się z wtyczkami lub róbcie forki.
Ciekawa i elegancka propozycja, ale z tym X-sem to chodzi o zamknięcie do traya czy jak ? Możesz podać przykład odtwarzacza, który by z tym dobrze współpracował ?
Nie ma takiej możliwości, by jakiekolwiek środowisko zostało “dopracowane najpierw”, a dopiero potem “wyszło do normalnych użytkowników”. Jak w ogóle coś takiego sobie wyobrażasz?
Nie ma, nie było i nie będzie. Jeśli chcesz mieć “dopracowane” DE (czyt. teoretycznie na 100% dostosowane do sprzętu, na którym zostało zainstalowane, bo nie mówię, że nie będzie miało jakichś błędów), to masz do wyboru wyłącznie dwie (i pół) opcje: komputer z preinstalowanym Windows, gdzie preinstalka jest zrobiona jako OEM, komputery Apple’a oraz Chromebooki.
Aha i nie ma takiej możliwości nie tylko w przypadku nowych DE spod znaku linuksa, jak i również tych starszych, o których się słyszy, że stabilne itp. To samo zresztą dotyczy – i tu się bodaj zaczyna – samego kernela.
Jeśli zaś chodzi o GNOME, to za jakiś czas czeka nas pewnie czwarta odsłona na Gtk 4. I teraz… 3, 2, 1 start. Hejt proszę zwłaszcza wszystkich tych, którzy w ogóle jeszcze nie widzieli nawet założeń nowego GNOME, jak również w ogóle nie wiedzą, czym się będzie różnić Gtk 4 od 3 i jaki to będzie miało wpływ na działanie DE i aplikacji. Czyli… moi Rodacy – do dzieła.
Patrząc po ilości forków G3, to tych dinozaurów musi być całkiem sporo 😉 GNOME flashback podobno rozwiązuje część problemów. Nie próbowałem, a czytam sprzeczne opinie co do konfigurowalności tej powłoki.
No, jak to Linuksiarze, nie lubimy być ustawiani w karnym szeregu, ani tresowani jak małpki. Bycie odmiennymi też nam niespecjalnie przeszkadza.
Skoro rozwiązuje część problemów, to pewnie będzie jak z aktualizacjami na Windzie, na to miejsce wprowadza trzy razy więcej nowych problemów. 😉
Żartuję. Tak jak pisałem, niech se to dopracują najpierw, a dopiero potem wychodzą do normalnych użytkowników.
Się to robi tak, panie szanowny. Instalujesz dystrybucję osobie nietechnicznej, na przykład córce, ciotce albo ojcu i obserwujesz… Jeśli po dwóch dniach jesteś nadal co pół godziny wołany do kompa, bo coś “nie działa”, znaczy – środowisko za trudne dla tej osoby albo niedopracowane.
Jeśli masz zbyt głupią rodzinę, to i tak taniej cię wyjdzie znaleźć coś co będzie im odpowiadać, niż fundować im kurs obsługi.
Stąd wiem że Plazma KDE jest dopracowana, bo komu nie zainstaluję w rodzinie, to po góra trzech zawołaniach problem znika, se sami potem radzą bez większych problemów.
Pewnie nie o to ci chodziło, ale mnie tylko takie zastosowanie interesuje, nie jakieś wydumane przez profesjonalistów. To ma działać i głowy nie zawracać.
Chodziło mi o to, że nie ma możliwości przetestować dziesiątków tysięcy różnych konfiguracji na… córce 🙂
co w tym gnome zostało dobrego ,ikony wywalili ikony na pasku zdan sie rozdwajają ,szukanie co jest w kompie zainstalowane to jakiś cyrk kompletnie niespójne,jak by tak ci od androida cwaniakowali to na drugi dzień wszyscy klienci by uciekli do appla a komóry z gnomem by wywalili do śmieci…podsumowanie gnom to wielkie dno cofanie się wstecz!!!!!
bardzo lubiłem ubuntu upadek zaczał się od waylanda z gnomem ,trzy lata nie może ubuntu się pozbierać bardzo głupia decyzja!!!!
Z punktu widzenia spółki Canonical? Bardzo poprawna. Zamiast łożyć pieniądze na rozwój czegoś, co dostępne jest wyłącznie w jednej (praktycznie) dystrybucji, wzięli za darmo coś, co rozwijają inni. Fakt, mogą w tym rozwoju uczestniczyć, ale środki łożone na rozwój GNOME dzielą się na więcej podmiotów. Rozwiązanie zatem jest po prostu ekonomicznie uzasadnione.