Kto nas zliczy? Linuxcounter.net na bocznicy

Pamiętacie inicjatywę „zliczyć wszystkich użytkowników Linuksa?” Tak, sławetne linuxcounter.li.org sięga czasów kiedy nie byliśmy świadomi wielu spraw. Jak choćby tego, ile wyrzeczeń kosztuje takie przedsięwzięcie.

Tak było…
Projekt powstał w ramach czystej ciekawości i ku uciesze gawiedzi. Od roku 1993 zawiadywał nim Harald Tveit Alvestrand a dzięki prostej stronce każdy użytkownik mógł zarejestrować komputery na których uruchomiony był Linux. Zebrane dane umożliwiały ekscytowanie się statystyczną potęgą społeczności oraz służyły słusznej propagandzie.

W roku 1999 pieczę nad projektem przejęła niekomercyjna organizacja Linux Counter Project. Jednak wraz z nowym wiekiem potrzebne były nowe rozwiązania i w 2011 Alexander Mieland dokonał kompletnego przepisania kodu strony. Można rzec, że projekt wkroczył na nową drogą, tylko… Po 2010 obraz sceny linuksowej i całego internetu zmienił się tak bardzo, że praktycznie nikt nie był już na tyle zdesperowany, by ręcznie rejestrować maszyn.

A potem czekały na nas zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Alexander stał się Christiną Löhner, a projekt wobec braku zainteresowania i dotacji powoli pogrążał się w czeluści zapomnienia. Ostatecznie w grudniu 2018 Christina ogłosiła koniec inicjatywy wobec powyższego a także z racji braku czasu na bieżące doglądanie kodu.

Smutny los linuxcounter.net potwierdza tylko regułę, że projekt żyje dopóki pamięta o nim społeczność. Gdyby ktoś zechciał zrobić użytek z kodu źródłowego, znajdzie go na Githubie.

A gdyby kogoś to ciekawiło, to liczniki na stronie zatrzymały się na wskazaniach 610 tys. użytkowników i 165 tys. zarejestrowanych maszyn.
 

1 Response

  1. Smutno mi się zrobiło. Dzięki za artykuł, bo nie wiedziałem, że projekt umarł. A tylko dlatego o nim sobie przypomniałem, że szukałem hasła do swojego konta w serwisie no-ip, a miałem domenę podpiętą pod linux counter. Piękne to były czasy… Linux counter, blog na jogger.pl, nasz rodzimy sysinfo-project. Wiele można by wymienić. Powiadają, że w internecie nic nie ginie. Ginie i to szybko. Jak sam nie zadbasz o backup swoich danych to nikt tego za Ciebie nie zrobi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Post comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.