Złoty Uber w szeregach Fundacji Linuksa

To nieco niesprawiedliwe, że przyłączenie się Ubera do Fundacji Linuksa nie obiło się w mediach szerszym echem. Firma która od lat jest związana z Open Source, postanowiła w końcu zalegalizować swój związek z Linuksem.

Uber poinformował o swojej decyzji 15 listopada 2018 roku podczas Uber Open Summit. Od tego dnia firma rozpoczęła nowy, złoty rozdział w swojej kooperacji z Fundacją Linuksa i szeroko pojętą kulturą Open Source.

Nie rozpocznie go jednak tak zupełnie od zera. W ich repozytoriach przez lata uzbierało się niemal 320 projektów, efekt współpracy niemal 1500 deweloperów i ich 70000 poprawek w kodzie źródłowym. Większość narzędzi i rozwiązań które stanowią trzon i podstawę ich usług wywodzą się z otwartych projektów.

O słuszności tej decyzji i świetlanej przyszłości są przekonani przedstawiciele obydwu stron.

Thuan Pham, Uber CTO:

„Technologia Open Source stanowi trzon wielu usług Ubera i wraz z naszym rozwojem te rozwiązania staną się dla nas jeszcze bardziej istotne. Fundacja Linuksa nie tylko stanowi ostoję dla wielu istotnych projektów, ale tworzy przyjazne środowisko służące wzajemnej współpracy pomiędzy firmami”

Jim Zemlin, dyrektor wykonawczy Fundacji Linuksa:

„Uber doskonale rozumie siłę Open Source i rolę współpracy ze społecznością.”

Microsoft, Google, IBM, Cisco, Samsung, Intel i wielu innych członków Fundacji Linuksa to doborowe towarzystwo dla Ubera. 

5 komentarzy

  1. Oj tam, oj tam, jakieś 97% do 98% istotnych dla obywateli informacji “umyka” mediom głównego nurtu. Stąd termin “fake news”, żeby móc kneblować media niezależne.

    Co do samego Ubera to przemyślenia mam embiwalentne. Bo z jednej strony to silny cios na przykład w taksówkowe mafie. Z drugiej kolejna pompa, wypompowująca pieniądz z lokalnych rynków, kolejny “cudowny projekt” “prężnych ludzi sukcesu” z Ameryki.

  2. I jeszcze jedna rzecz szanowny Autorze.
    Dzięki za staranne przetłumaczenie wypowiedzi do których się w tekście odnosisz.
    Może to zabrzmi niedorzecznie, ale to coraz rzadsza ostatnio maniera. Zwłaszcza w świecie IT.

    Redaktorzy często całkiem dużych portali w domenie PL wklejają do swoich tekstów cytaty wypowiedzi, albo i całe fragmenty innych tekstów po angielsku. By potem się do nich odwoływać, nie racząc ich jednak przetłumaczyć na polski.
    Wygląda to tak jakby się języka polskiego wstydzili a chcieli zabłysnąć znajomością angielskiego. Celowo lub niechcący marginalizują znaczenie mowy ojczystej.

    Patrząc na to inaczej.
    Redaktor piszący po polsku, wstawiając akapity angielskie wyraźnie uważa się za lepszego i bardziej światowego.
    Redaktor anglojęzyczny, piszący po angielsku dajmy na to w Stanach i wstawiający akapity po polsku, żeby się do nich potem odwoływać bez tłumaczenia na angielski, zostanie w najlepszym wypadku uznany za … lekko przygłupiego.

    Pomijam oczywiście takie uzasadnione wypadki jak fora językowe, czy małe grupki pracujące nad jakimś technicznym zagadnieniem, gdzie siłą rzeczy dominuje specyficzna gwara niezrozumiała dla osób z zewnątrz.

    Ale to tak przy okazji tylko, podziękowanie za kolejną pozytywną cechę Przystajnika. Jedną z wielu, które mnie regularnie przyciągają do tego blogu. 😉

  3. W ostatnim “Linux Suxx” było dość ciekawie omawiane właśnie owo dołączenie małomiękkiego. Fajnie prowadzący to tam rozkminiał. Polecam obejrzeć, bo warto.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Post comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.