Terminal pogryzł człowieka: grv
Cóż może być bardziej fascynującego niż przeglądanie w terminalu zawartości repozytorium Git. Doznania jednak są wprost proporcjonalne do poziomi opanowania przez nas komendy git. A co by było, gdyby tak owo przeglądanie przenieść poziom wyżej? Za pomocą grv?
W natłoku wszystkich tych skrótów klawiszowych, opcji i komend rodzi się jedno i podstawowe pytanie. Co tak naprawdę potrafi grv? Odpowiedź jest prosta. Program jest przeglądarką zmian i historii zmian w repozytorium i gałęziach. Zatem w atrakcyjny sposób podejrzymy i tylko podejrzymy co się zmieniało na przestrzeni rozwoju kodu w repozytorium. Pewnym mankamentem jest też praca tylko na lokalnych repozytoriach (a zatem wcześniej sklonowanych i zaktualizowanych). Niemniej, grv potrafi dostarczyć wiele radości a jego umiejętności filtrowania i wyszukiwania zaspokoi najbardziej wysublimowane potrzeby.
Jak zainstalować grv? To dość podchwytliwa kwestia, gdyż na Githubie – i owszem – znajdziemy źródła. Ale ponieważ program jest popełniony w [[Go_(język_programowania)|Go]] nikt nie zdobył się na to, aby go skompilować i umieścić w ogólnym repozytorium. Z opcji „na szybko” mamy pobranie przygotowanej przez autora binarki i uruchamianie jej lokalnie. Po wcześniejszym nadaniu praw do wykonywania.
Aby program wyświetlił nam cokolwiek, musimy się znajdować albo w katalogu z repozytorium i stamtąd wywoływać grv, albo podając mu parametr -repoFilePath /ścieżka/do/repozytorium.
w repo jest tig, też daje rade
Nie tak nikt. Dla Archa (i pochodnych) jest w AUR przygotowane grv-git. Jeśli ktoś ma Chakrę, czy KaOS, to również łatwo przerobi.