Czas prezentów rozdział trzeci: Darktable 2.4.0
Świąteczną i noworoczną tradycją stały się już wydania edytora zdjęć Darktable które otrzymujemy w tym okresie. Nie inaczej było i tym razem, gdyż dokładnie 24 grudnia światła serwerów ujrzała nowa wersja Darktable 2.4.0. I jak to bywa przy każdym otwarciu nowej serii, tak i 2.4.0 przynosi nam taką liczbę zmian, że i referatu by było za mało aby to wszystko opisać.
Wątpię, aby znalazł się jeszcze jakiś fotograf pracujący na Linuksie i nie mający jako takiej świadomości istnienia Darktable. Co więcej, program szturmem zdobył serca użytkowników zarówno dynamiką swojego rozwoju, przemyślaną konstrukcją, jako takim podobieństwem do standardów branżowych (Lightroom). W Darktable zdjęcia możemy katalogować, opisywać, oceniać, drukować, geotagować, importować z nośników, pokazywać (prezentacja), wykonywać (tethered shooting). No i oczywiście a nawet przede wszystkim obrabiać. To właśnie tę funkcję autorzy wynieśli na takie wyżyny, że jakikolwiek inny program chcąc chociażby dorównać nagromadzonej w Darktable mocy będzie miał bardzo pod górę. Mnóstwo modułów, filtrów (niektórzy narzekają, że za dużo), fenomenalny system maskowania (parametryczne, wektorowe, jakiekolwiek), mieszanie warstw a na dokładkę możliwość dokooptowania do programu skryptów Lua i długo by jeszcze wymieniać. Tak, można się w tym wszystkim pogubić.
Najnowsze wydanie Darktable 2.4.0 to jednocześnie rozpoczęcie kolejnego etapu rozwoju pod patronatem serii 2.4.xx. Odróżnia się od wydawanych w ciągu roku wydań naprawczym tym, czym może różnić się malowanie starych ścian od położenia nowych tynków. Bo jak inaczej nazwać trzy tysiące zmian poczynionych w programie od wersji 2.2.0, 273 propozycji zmian i ponad 340 poprawionych błędów? Również od tego wydania rozpoczyna się wspaniały okres dla użytkowników Windowsa, dla którego to systemu edytor został w końcu przeportowany (przy biernej niechęci oryginalnych autorów i tytanicznej pracy ochotników).
Czy coś poza tym?
- nowy moduł do usuwania zmętnień (popularne DeHaze),
- moduł odpowiedzialny za kontrast lokalny z licznymi optymalizacjami i nową metodą „local laplacian”,
- wsparcie cofania zmian w maskach i ich lepsze grupowanie (zmian),
- mieszania pozwala na wyświetlanie indywidualnych kanałów,
- wsparcie dla skompresowanych obrazów RAF Fujifilm,
- program odczytuje poprawnie zmiennoprzecinkowe obrazy HDR DNG generowane przez np. HDRMerge,
- dodano nowe tryby mieszania dla poszczególnych kanałów Lab i RGB,
- moduł krzywej bazowej umożliwia na lepszą kontrolę w przypadku mieszania ekspozycji dzięki nowym suwakom,
- moduł krzywej tonalnej z automatyką dostosowania kolorów RGB,
- nowy algorytm demozaikowania X-Trans, użycie Frequency Domain Chroma,
- profile wydajnościowe dla OpenCL,
- plik XMP zapisywany na dysku tylko i wyłącznie w przypadku jakichś zmian w obrazie,
To zmiany które najszybciej odczujemy lub odnajdziemy na liście modułów. Oprócz tego autorzy zgotowali całe mnóstwo innych usprawnień, poprawek, ulepszeń, optymalizacji i innych. Wystarczy sprawdzić ile nowym modeli aparatów otrzymało wsparcie, nowe krzywe bazowe czy sprofilowane odszumianie. Ogrom pracy włożony w to wydanie po prostu onieśmiela.
Aby zainstalować ten edytor w Ubuntu 16.04/17.04/17.10, Mint 18.xx i pochodnych, należy skorzystać z repozytorium PPA:
sudo add-apt-repository ppa:pmjdebruijn/darktable-release
sudo apt-get update
sudo apt-get install darktable
Użytkownicy Arch Linuksa i Manjaro znajdą program w głównym repozytorium:
sudo pacman -Suy darktable
Maski i style mieszania rzeczywiście są świetne. Niestety – wciąż nie potrafię zastąpić C1 + PS niczym innym.
Autor bloga wciąż wierny Olympusowi ?
Dla mnie najważniejszy plus w tym wydaniu to poprawna obsługa plików z HDRMerge.
Mi się spodobała nowa metoda podbicia lokalnego kontrastu. Spoko jest.