Burza w składzie farb – Paintstorm Studio 2.0
Podczas gdy z niecierpliwością oczekujemy przełomu i nowej jakości w zakresie obróbki fotografii na Linuksie (mówiąc wprost – godnego konkurenta dla GIMPa), ni to z gruszki ni z pietruszki pojawia się kolejny program wspomagający pracę rysowników. Jeżeli uważacie bowiem, że Krita, MyPaint, AzPainter i kilka innych projektów to wszystko co Linux może zaoferować miłośnikom odręcznego malowania, to błądzicie. Bo oto w trzasku błyskawic z nicości wyłania się PaintStorm Studio 2.0. Program, który może zawstydzić Kritę i nie tylko.
Paintstorm Studio to komercyjne dzieło mało znanej ekipy deweloperów (czytaj – za projektem nie stoi żadna duża korporacja). Ale niech to nas nie zwiedzie, gdyż ten program to zaawansowane narzędzie graficzne skierowane głównie do osób sprawnie posługujących się wirtualnymi pędzlami. Na początku może nieco przytłaczać mnogością opcji, ale po pewnym czasie czujemy się wśród setek pędzli i ich parametrów jak malarz w wodzie. Intuicyjny interfejs to spory atut Paintstorm. Parametrów opisujących każdy pędzel jest całe mnóstwo, począwszy od takich standardów jak rozmiar, krycie, tryb rysowania, przez malowanie teksturami, rozmycie, rozciągnięcie, aż po stabilizację i elementy losowe. Z powodzeniem każdy artysta będzie mógł wypracować swój własny niepowtarzalny styl kreski i palety barw. Po ręką znajduje się bowiem próbnik barw i ich mieszania. Dodajmy do tego precyzyjną konfigurację współpracy z tabletem i piórkiem. Dla każdego parametru możemy doprecyzować ułożenie, nacisk, kierunek i inne niuanse interakcji pióra z powierzchnią.
O takich rzeczach jak warstwy chyba nie warto wspominać, ale już o polskiej wersji językowej warto napomknąć. W programie możemy skonfigurować skróty klawiszowe, a także od wersji 2.0 włączyć wsparcie obliczeń po stronie karty graficznej. Niemniej do tego będziemy potrzebowali karty graficznej wspierającej co najmniej OpenGL 4.3. Co więcej – możliwym jest określenie który pędzel ma wspomagać się kartą graficzną. A to z racji tego, że niekiedy może się okazać, że danym układem wygodniej i szybciej rysuje się za pomocą samego CPU. To bolączka większości programów tego typu, nie tylko Paintstorm Studio.
Jak już wspomniałem, program jest komercyjny. Jednak dożywotnia licencja jednostanowiskowa będzie nas kosztowała 19 dolarów. W obliczu możliwości tego programu jest to kwota nikczemnie niska. Gdyby ktoś zechciał przetestować wersję linuksową, można ją znaleźć na oficjalnym forum projektu w drugim poście wątku o wersji linuksowej. Aktualne wydanie to Paintstorm Studio 2.0.
A oto próbka możliwości programu:
Świetna wiadomość. Czy moczenie malarza było zamierzone?
“… po pewnym czasie czujemy się wśród setek pędzli i ich parametrów jak malarz w wodzie. ” 😉
Skoro ryba może czuć się jak ryba w wodzie… To czemu nie malarz? 🙂
Może w “oleju” ? 😛
Malarza raczej umoczyłbym w farbie, nie w wodzie 😉
Możliwości wyglądają na całkiem spore… tylko ten instalator na siłę szukający apta…
No własnie, jak to odpalić?
Pytanie “zielonego” klikacza, który instaluje tylko deby pobrane i ze sklepu.
Na pobranym instalatorze .run klikasz prawym przyciskiem, wybierasz Właściwości i w Uprawieniach ustawiasz Zezwalaj na uruchamianie. Zatwierdzasz i klikasz dwukrotnie na instalatorze .run.
Po instalacji program do znalezienia w menu systemowym.