Cięcie! VidCutter 2.2.5
Wycinanie fragmentów z materiału wideo można przeprowadzić przeróżnymi narzędziami, ale czy najprostsze rozwiązania nie są najlepsze? VidCutter 2.2.5 to przykład na to, że program wyposażony w jedną tylko funkcję może sprawnie wykonywać swoje zadanie. Nawet jeśli jest to tylko wycinanie fragmentów klipów wideo z większej całości.
Wspomniane „wycinanie” to bardzo mocne uogólnienie tego co robi VidCutter. Cała koncepcja programu polega na zapisie w jednym pliku zaznaczonych przez nas fragmentów z materiału źródłowego. Nie spodziewajmy się wybitnie sprytnych opcji podczas zapisu – wybrane klipy zostaną zapisane w formacie pliku wejściowego. A wszystko to udaje się osiągnąć dzięki sprawnemu wykorzystaniu znanego i cenionego FFmpeg.
Zaskakująco – to wszystko co można napisać o tym projekcie (no może poza tym, że program popełniono w Pythonie). Na dodatek nie musimy zgłębiać się w tuziny opcji – wystarczy zaznaczyć początek klipu, jego koniec, kolejny klip i tak dalej.
Co więcej autor prowadzi eleganckie repozytorium dla użytkowników Ubuntu 16.04/16.10, Minta 18.xx i pochodnych:
sudo add-apt-repository ppa:ozmartian/apps
sudo apt-get update
sudo apt-get install vidcutter
Dla Manjaro i Arch Linuksa po raz kolejny możemy sięgnąć w zasoby AUR:
yaourt -S vidcutter
11 komentarzy
-
Pingback: LosslessCut 1.5.0 | przystajnik
-
Pingback: Kariera VidCutter 4.0.0 | przystajnik
O jak miło 🙂 Pytam w komentarzach kto może coś polecić a tu kilka dni później artykuł w samo sedno. Dzięki wielkie!
Salvadhor już tak ma – czyta w myślach :).
Aby historia zatoczyła koło brakuje mi jeszcze notki o emulacji Amigi na Linuksie.
Ktoś tu nie zna jeszcze *UAE?
Jasne, piszą o tym na Necie, ale jak dla mnie, najprzyjemniejsza forma zdobywania informacji o Linuksie, to właśnie opracowania Salvadhora. Potrafi on napisać na dany temat dokładnie tyle ile trzeba, nie tracą przy tym swojego charakterystycznego stylu, który po prostu fajnie się czyta.
Ja
A to nie sposób zaprzeczyć 🙂
A to widać temat emulacji Amigi na czymkolwiek jest dla kolegi raczej egzotyką, bo UAE to klasyka klasyki, jak gimp dla grafika 🙂
A tak:)
Amigi nigdy nie miałem,zacząłem od pcta w 2001 roku.Kolega musiał przyjść ,aby mi zainstalować windows XP.
Rok później on dzwonił do mnie,jak mu się komp zepsuł….
Nie jestem pewien czy Amigę się miało, czy raczej to ona cię miała? 😀
Pewnie to idiotyczne, ale do dziś ciepło mi się robi na sercu kiedy wspominam chropowaty plastik mojej Sześćsetki, jej delikatne pykanie stacją dysków, specyficzny zapach tego komputera…. Potem miałem A 1200, z dopalaczem i twardym dyskiem. To był wręcz potwór wydajności, przynajmniej dla mnie w tamtych czasach. 😀
Plus jojsticki z drążkiem, takie jak do symulatorów lotu, ze cztery złamałem razem z córką. Na samym Super Frogu ze dwa poległy. 😀
Nie, tego zdecydowanie nie odtworzy żaden emulator. Te komputery miały po prostu dusze, a przynajmniej stwarzały taki klimat. Robiły doskonale to do czego zostały stworzone, podobnie jak dzisiejsze Linuxy.
Natomiast do zabawy takie UAE jak najbardziej się może nadać.
PS Pamiętam że już na podobny temat pisaliśmy, ale z perspektywy czasu coraz jaśniej mi się naświetlają uczucia i wspomnienia z tym komputerem związane. 😉