Ziarnko do ziarnka z NeatImage 8.0
W fotografii różnica pomiędzy szumem a ziarnem na zdjęciu jest co najmniej taka, jak pomiędzy gryzmołami na elewacjach a Babim Latem Chełmońskiego. Oczywiście są jednostki które nie zauważą różnicy, ale szumem utarło się nazywać wyjątkowo szpecące kolorowe zachwiania w spójności szczegółów na zdjęciu, a ziarno z kolei to w większości przypadków uszlachetniająca monochromatyczna struktura. No dobrze, ale co do tego ma NeatImage? Całkiem sporo, gdyż jego algorytmy bardzo efektownie potrafią sobie poradzić z niechciany zaszumieniem kadru. Na dodatek program doczekał się aktualizacji do wersji 8.0, jak również bardzo atrakcyjnej zmiany ceny – gdyż NeatImage jest produktem komercyjnym.
Zapewne można się zastanawiać czym tu się ekscytować podczas odszumiania zdjęć. W większości programów mamy do tego celu jeden, góra dwa suwaki i raczej nikt się nie doktoryzuje – po prostu reguluje co trzeba i koniec. Ale te numery nie przejdą w NeatImage. Program pochodzi do tej kwestii niesamowicie ambitnie i udostępnia użytkownikowi cały zestaw funkcji okraszonej nieprzeciętnie inteligentną automatyką.
Bo samo wczytanie zdjęcia do tego programu to dopiero początek podróży przez krainę opcji i parametrów. Zaczyna się ona od tego, że program pozwala „sprofilować” i zapamiętać strukturę szumu dla naszego aparatu. Może to zrobić automatycznie, możemy skorzystać również z gotowych profili lub stworzyć nowe. Jak? Wystarczy zaznaczyć na obrazie odpowiednią próbkę, a algorytmy wykonają za nas resztę pracy. Kolejny krok to dostrajanie parametrów całego procesu – tu natkniemy się na kolejne suwaki odpowiadające za usuwanie szumu mono, kolorowego, przy jednoczesnej dbałości o szczegóły i wyrazistość szczegółów. Gdyby tego było mało, zawsze można aktywować dodatkowe wyostrzanie. I gdy wydaje się nam, że jest całkiem nieźle, nagle dostrzegamy przycisk… Advanced Mode, który jak słusznie przypuszczamy przełącza nas z Beginer Mode w zupełnie nowy wymiar kontroli nad mazajami w kadrze. Bo jeśli odszumianie w kanale Luminance i typowe wyostrzanie wydawało się nam stosunkowo przewidywalne, to w Advanced Mode znajdziemy kontrolę nad… W zasadzie prościej by było napisać, nad czym kontroli nie uzyskamy, bo w trybie dla profesjonalistów ustawimy odszumianie kanału luminacji, chrominacji (z podziałem na Cr i Cb), częstotliwość, usuwanie artefaktów (kurz, pyłki i inne), odzyskiwanie detali oraz wyostrzanie lub wygładzanie krawędzi. Spory nacisk położono na wydajność programu. Nie dość, że aktywnie wykorzystuje on zdefiniowaną przez nas liczbę rdzeni naszego procesora, to dodatkowo potrafi wspomóc się układami karty graficznej (do tego potrzebne są jednak zamknięte sterowniki).
Po tych wyczerpujących machinacjach pozostaje nam już tylko zapisać efekt końcowy w formacie jpeg (wersja demo) lub tiff / png (wersja płatna). I jeszcze jedna uwaga – program rozpoznaje też tylko takie formaty, bez RAWów. Nie jest to rozwiązanie uniwersalne, ale pozwalające twórcom skupić się nad efektownymi funkcjami odszumiania, bez zgłębiania tajników równie zaawansowanego dekodowania surówki z matryc naszych aparatów.
Jak już wspomniałem, program jest produktem komercyjnym, jednak w celu jego przetestowania możemy pobrać wersję demo (bez możliwości zapisu do tiff / png). Gdyby ktoś zdecydował się na zakup, to wersja samodzielna dla Linuksa kosztuje w granicach 36.90 euro, co nie jest jakimś dramatycznym wydatkiem. Szczególnie, że w przyszłości będą nam przysługiwały uczciwe zniżki lojalnościowe przy aktualizacji do nowszej wersji. Natomiast sam instalator programu w wersji dla Linuksa przypomina do złudzenia rozwiązania z wiodącego systemu. Wystarczy dwukliknąć, podać hasło administratora (root), wskazać docelowy katalog dla programu (domyślnie /usr/local/Neat Image v8 Standalone/) i gotowe. Program wyląduje nawet w menu systemowym – wraz z opcją uninstall. Skąd my to znamy.
Reasumując. NeatImage to arcyciekawa propozycja dla osób które wykonują mnóstwo zaszumionych zdjęć. O wykonanie takich wcale nie jest trudno – wystarczy parać się astrofotografią, zdjęciami nocnymi lub w ciemnych pomieszczeniach. Jeżeli komuś z jakichś względów nie wystarczają bogate opcje w Darktable lub RawTherapee, to zachęcam do przetestowania wersji demo NeatImage.
“36.90 euro, co nie jest jakimś dramatycznym wydatkiem”
Nie jest, ale to i tak sporo. Wersja demo jest na nieograniczony czas?
Do celów niekomercyjnych – tak.
Mam wrażenie jakby obrazek powyżej był robiony metodą hollywoodzką. Znaczy, wpierw zrobienie fotki a potem pogorszenie jakości obrazu, widzowi oczywiście przedstawiając to w odwrotnej kolejności. Że niby takie to cudowne programy i sprzęt tam mają. 😉
Jeśli miałbyś okazję zobaczyć materiał wychodzący z kamer typu Arri Alexa, RED czy choćby Black Magic – a tych używa się w wielu produkcjach, także ‘hollyłudzkich’ – byłbyś zdziwiony i to bardzo. Obrazek jest płaski, wyprany z kolorów, nieciekawy. Ale zawiera w sobie bardzo szeroki zasób informacji, więc w postprodukcji można z nim zrobić dosłownie wszystko. Zatem ‘optycznie’ to właśnie materiał wejściowy jest ‘spsuty’, na wyjściu zaś uzyskujemy to, co się tylko twórcom przyśni – inna sprawa, że niektóerzy przeginają i kreują obrazy nierzeczywiste 🙂