W poszukiwaniu kamiennej tajemnicy
Po ostatnich wpisach, można by rzec, że całkiem odpuściłem sobie tematykę komputerową. No ale jest proste wytłumaczenie na to – wszystko mi ostatnio działa, a poza tym mógłbym wyjść na linuksowego zealota.
Prawda jest bardziej prozaiczna i zupełnie pozbawiona wątku dramatycznego – korzystam ile mogę z pogody, która od dawna jest mocno przypadkowa. Objuczony sprzętem foto i zestawami przetrwalnikowymi dreptam to tu to tam. Na minioną sobotę przypadła eksploracja Magurycza Dużego i poszukiwanie na jego zboczach tajnej tajemnicy. Niestety, tym razem las obronił swoje skarby, a mi nie pozostaje nic innego jak wybrać się tam jeszcze raz. Schodzenie ze szlaku i marsz na azymut nie jest godny polecenia i naśladowania, o ile ma się głowę na karku i rozeznanie w terenie. Mi tego ostatniego brakło, jak też minimum oprzyrządowania (malutki kompasik).
Tak czy siak, podczas przemarszu otaczająca mnie przyroda prężnie eksponowała co miała najlepszego, a ja skwapliwie z tego korzystałem.
Ot, widoczek.
Drzewko i jego przyjaciele.
Drzewo – widmo.
Mówcie co chcecie – przyrożne krzyże mają klimat.
Skryjówka ostatnich beskidników.
Plan sytuacyjny – pierwsza góra na prawo od piaszczystej drogi to Magurycz Duży.
I jak zwykle, to co mi się niezmiernie podobna na kanwie doniesień o zadeptywanych Tatrach i Zakopanem – przez całą drogę ludzi spotkałem tylko we wiosce. A propos wioski – nie parkujcie ludziom na ich własności przydrożnej, naród się drażliwy zrobił, nie wiedzieć czemu.
Się rozumie. Wygłodniały człowiek po zimowych wieczorach garnie sie do Przyrody, zanim Ta uderzy w nas żarem letniego słońca. Szkoda tylko, że tak szybko miejsce na dysku się zapełnia. Selekcja od ręki… I gdzie to opublikować? Chociaż część…
Pięknie 🙂 pogoda dopisuje 🙂 tylko biegać w górki…
Niestety bardzo słoneczna pogoda nie jest optymalna do fotografowania, ale ty jak widze trafiłeś na chmurki. Spore szczęście, w mojej okolicy chmurek brak
@zen
Mocne słoneczko bez chmurek na niebie sprzyja wylegiwaniu się w trawach. Oczywiście, z obiektywem macro 🙂