Świat pod pantoflem Fundacji Linuksa
Jaki by to nie był marketing, to liczby są jednak wymowne. 22 nowych członków w styczniu 2019 roku, 34 kolejnych w lutym, 31 w marcu, 43 w kwietniu. To nie są wyniki lokalnej sekcji wędkarskiej, ale Fundacji Linuksa. Czy to mało? W tym przypadku liczy się jakość, a nie ilość. I zaskoczeniem dla wielu może być to, kto wspiera Open Source i to nie tylko finansowo, ale i pracą swoich deweloperów.
Microsoft, Google, IBM, Intel, Samsung, Cisco, NEC, Oracle, VMWare – to niektóre z firm które rok w rok opłacają platynową składkę w Fundacji Linux. Mają tym samym najwięcej do powiedzenia i możliwość uczestnictwa (konstruktywnego) w obradach Fundacji. Złotą odznaką i nieco mniejszymi prawami mogą pochwalić się Panasonic, Dell, Toshiba, Facebook, SUSE, Uber, Toyota i inni. A zaraz za nimi całe setki, jeśli nie tysiące, „srebrnych” firm które w większości wspierają Linuksa pracą swoich deweloperów.
W samym kwietniu do tego grona dołączyli Volkswagen AG, HSBC, Mail.ru Cloud Solutions i inni. Jak również niekomercyjne organizacje typu Energy Foundation, ENTSO – E, Fraunhofer Gesellschaft, Kodi Foundation, Stanford University.
Cały ten ogrom potencjału drzemiącego w zasobach finansowych korporacji i sile sprawczej deweloperów ukierunkowany jest na rozwój flagowych inicjatyw Open Source. Zatem oprócz oczywistego rozwoju kernela, w „toku” jest ogromna ilość rozwiązań z którymi mimowolnie mamy kontakt każdego dnia. Kubernetes, NODE.js, Jenkins, ONAP, Hyperledger, Let’s Encrypt i wiele, wiele innych. To wszystko dzieje się pod sztandarami Fundacji Linuksa.
Ktoś powie, że wspieranie wolnych projektów stało się modne. Jednak te wszystkie rozwiązania rozwijane wspólnie przynoszą wymierne korzyści finansowe korporacjom – które przecież nie są instytucjami charytatywnymi. Można powiedzieć, że zamknięte źródła są pieśnią przeszłości i wyjątkowo zabetonowanym podejściem do relacji użytkowników – twórca. Oczywiście przeciętnemu użytkownikowi jest to obojętne, bo w większości projekty Fundacji Linuksa mają niewiele wspólnego z oprogramowaniem użytkowym na nasze pulpity. Ale spoglądając na całość z większej perspektywy, bez Open Source ludzkość siedziałaby teraz ze skrępowanymi rękoma.
“Jednak te wszystkie rozwiązania rozwijane wspólnie przynoszą wymierne korzyści finansowe korporacjom”
No ale co to za zarzut jest? (Czy to jest zarzut?). Open Source czy nawet Wolne Oprogramowanie, nie zostały stworzone po to aby na oprogramowaniu nie dało się zarabiać. Jest nawet dokładnie odwrotnie, bezpośrednim skutkiem Wolnego czy Otwartego oprogramowania jest to że każdy może w dowolnej chwili wziąć kod i na czyjeś zlecenie rozwijać je za pieniądze bez pytania o cokolwiek pierwotnych twórców czy jakichkolwiek stron trzecich.
Zgadzam się – to nie był zarzut, tylko argumentacja, że korporacje nie bawią się w open source z powodu mody.
Skąd odczucie, ze to był zarzut? Jak ktoś powie, że samochód jest czerwony, to też się oburzysz? 😀
Zauważ że miałem tylko podejrzenie że to zarzut, i tylko pytam czy jest czy nie. A dlaczego w ogóle mam to podejrzenie, bo zdanie jest stwierdzeniem oczywistości, po pierwsze, korporacja, jak każda firma, jest stworzona po to aby zarabiać pieniądze dla swoich właścicieli, po drugie, Wolne Oprogramowanie jest stworzone aby go używać w sposób dowolny, w tym i w celach zarobkowych. Więc to tak jak by ktoś napisał że “Należy pamiętać że Tesla to pojazd z czterema kołami” – zdziwiłbym się tym zdaniem i podejrzewał jakieś ukryte znaczenie tego stwierdzenia…