Linux, edytory online i twój pulpit
Aplikacje online można lubić lub też nie, ale nie można im jednego odmówić – często robią dobrze to, do czego zostały stworzone. Choć brakuje im czasem opcji które znajdziemy w samodzielnych aplikacjach, nadrabiają ten faktem samym swoim istnieniem. O ile to istnienie jest ważne można przekonać się podczas przeglądania natywnych aplikacji linuksowych do edycji grafiki rastrowej.
Z samodzielnych na myśl przychodzi GIMP (którego jedni uwielbiają, inni mniej), Pinta (która jest w powijakach i w Mono), MyPaint (który jest ukierunkowany w stronę malarzy), Cinepaint (który jest, jakby go nie było) i pewnie wiele, wiele mniejszych projektów, które albo były/są wprawką do poważniejszego programowania. A które łączą te same braki – brak filtrów, brak warstw, itp.
Z aplikacji online z kolei możemy pobawić się w edycję obrazu przy pomocy Sumo Paint, Pixlr, SplashUp, Picnik, FotoFlexer i długo by jeszcze wymieniać. Programy, które bez ceregieli z marszu obsługują warstwy, efekty, filtry i wiele różnych ciekawych opcji. Często wręcz stworzone dla osób poszukujących aplikacji przypominających standardy wyznaczone przez Photoshopa. Niestety, zdarza się, że aby skorzystać z programu, należy się rejestrować na jego stronie. Zdarza się też, że programy obsługują obrazy do konkretnej rozdzielczości. Coś za coś jednak, bo w świetle swojej uniwersalności stanowią one świetne narzędzia dla zagubionego w aplikacjach linuksowych świeżego konwertyty.
Ale programy w oknie przeglądarki? To takie… Nieprofesjonalne.
I w ten sposób docieramy do udogodnienia które udostępnili nam twórcy przeglądarek. Mianowicie możliwość włączenia aplikacji online do systemu na wzór programów natywnych. Brzmi może zbyt górnolotnie, bo pomysł sprowadza się do stworzenia na pulpicie lub w menu systemowym skrótu (aktywatora) do naszego zewnętrznego programu. Aktywator otwiera aplikację bez dodatkowych pasków i przycisków z przeglądarki, przez co wszystko wygląda jak samodzielny program. Taki manewr umożliwia nam co najmniej Firefox i Chromium. Firefox za pomocą wtyczki Prism – lub samodzielnej aplikacji Prism, Chromium przy pomocy ‘Menu->Narzędzia->Utwórz skrót do aplikacji‘. Taka ‘lokalna aplikacja online’ to jednak nadal program który do uruchomienia wymaga internetu, gdyż nie jest instalowany na dysku jako samodzielna wersja.
Jak już wspomniałem, najprostszą drogę do takiego wygodnego korzystania z tego typu programów mają użytkownicy przeglądarki Chromium. Z kolei użytkownicy Firefoksa do wersji 3.6 (włącznie) mogą zastosować wtyczkę Prism, a użytkownicy Firefoksa 4.0 beta będą musieli wspomóc się zewnętrzną aplikacją Prism. Lecz niestety, po raz kolejny okazuje się, że Debian jest zbyt poważny na to, by w łatwy sposób znaleźć paczkę dla niego (niestety). W Ubuntu zainstalować Prism można po prostu z repozytorium:
sudo apt-get install prism
Następnie należy uruchomić ten program, podać link do aplikacji online (UWAGA, link do aplikacji, nie samej strony z nią – czyli dla Sumo Paint to będzie link pt. http://www.sumopaint.com/app/), nadać mu nazwę, zaznaczyć opcję ‘skrót na pulpicie’ i gotowe.
Tym oto sposobem stajemy się użytkownikami co najmniej kilku całkiem rzeczowych i z ciekawymi opcjami edytorów grafiki rastrowej. Do domowych zastosowań jak znalazł.
Taki sam proceder możemy uskutecznić wobec wszystkich aplikacji, stron, czy innych treści osadzonych w internecie, a do których chcielibyśmy mieć szybki dostęp bez udziału przeglądarki.
Mozilla ostatnio poinformowała, że Prism ma być zastąpiony przez projekt Chromeless
http://www.linuxportal.pl/news/projekt-chromeless-zamiast-prism-id75391
Pozostaje kombinować jak tu ściągnąć taką aplikację i mieć lokalnie – a może internet wyłączą czy cuś 😀
Popraw linki do sumopaint i pixlr
Dzięki, poprawione, tak się kończy, gdy się wierzy automatom 🙂
Apropo prisma, kiedyś wykombinowałem sposób, by zmusić go do obsługi polskiego języka podczas sprawdzania psiowni. Post z 2008r, ale powinien być nadal aktualny 🙂
http://blog.desmart.com/2008/03/13/sprawdzanie-pisowani-w-prismie-polski-slownik/