Włącz inną muzykę …
… czyli czym przez ostatni tydzień katuję użytkodomowników.
Otóż wplątała mi się w odtwarzacz płyta nikogóż innego jak Jimi’ego Hendrix’a, o tytule Band of Gypsys z 1970 roku.
Konsekwentnie potwarzam, że nie jestem zwolennikiem koncertówek. Może to kwestia jakości nagrań ( nagranie studyjne, to nagranie studyjne bądź co bądź ). I konsekwentnie łapię się na tym, że co chwile trafiają się wyjątki które pojawiają się w mojej kolekcji. Bo wstyd jest nie mieć, lub nie przesłuchać tej płyty.
Jest to jedyne nagranie ‘live’ autoryzowane przez Jimi’ego przed jego śmiercią, zawiera sześć nagrań z koncertów ( cztery ) które muzycy dali 31 grudnia 1969 i 1 stycznia 1970 roku w nowojorskim klubie Fillmore East.
To co się dzieje na tej płycie ciężko opowiedzieć słowami. Takie pieśni gitarowe jak Machine Gun powinny być wyryte złotymi riffami na złotym monolicie i wysłane w kosmos do braci w rozumie. Inne utwory na płycie można rzecz, że są tłem, lecz zagrane solidnie, z werwą i konceptem. Album jest nieco, a nawet mocno bardziej spokojniejszy niż psychodele serwowane przez Jimi’ego choćby na Are You Experienced.
Nie jesteś zwolennikiem koncertówek? Boszsz… czemu? I drugie: a które koncerowe albumy posiadywasz?
No właśnie, jakiś dziwny jestem. Może dlatego, że zdarzało mi się słyszeć tak fatalnie nagrane koncerty, że się zraziłem. Bo cóż to za radość, jak w wiwatującym tłumie przebija się gdzieś tam gitara i melodia.
Jakoś bardziej przemawiają do mnie sterylne reguły nagrań studyjnych 🙂 Tak, wiem, takich solówek i popisów jak na koncertach nie usłyszę nigdzie. Dlatego zdarza mi się łamać moją zasadę 🙂
A z koncertów to posiadam rzeczone Band of Gypsys, koncert Slade’ów ( eh te solóweczki ), koncertóweczki Camel’i i Grand Funk Railroad … i tyle 🙂
A ja żywą muzyke wręcz uwielbiam – ale oczywiście musi to być technicznie zadowalające. Sugeruję perełkę: Alchemy – Dire Straits. To był czas kiedy Knopfler jeszcze grał rocka 🙂
Sam album jest technicznie wyśmienity, więc nie będziesz czuł dyskomfortu.
To wydanie dwupłytowe ? Bo takie znalazłem. Nieco drogo ( 60 zł ) 🙂 Ale dobra muzyka warta każdej kasy.